Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Co skłoniło mnie do odchudzania? W ciąży przytyłam ponad 20 kg, zawsze ważyłam ok. 50-53 kg. Nigdy nie musiałam uważać na to, co jem, zawsze byłam szczupła. Po ciąży też myślałam, że wszystko wróci samo - niestety, Szymek ma trzy latka, ja ważę 72 kg. Po drodze przyplątała się depresja, kompulsywne objadanie (spowodowane chorobą nowotworową mojego dziecka). Przestałam sobie radzić z emocjami, a jedzenie było dla mnie formą "pocieszacza". Teraz z Szymonkiem wszystko w porządku, a ja postanowiłam zrobić coś z sobą.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4267
Komentarzy: 36
Założony: 6 lutego 2013
Ostatni wpis: 7 czerwca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
karuzela86

kobieta, 38 lat, Opole

159 cm, 66.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 czerwca 2017 , Skomentuj

Wróciłam, tyle że nie jest to raczej powód do radości (szloch) Ważę 74 kg (przy wzroście 160 cm) (loser)

Nic odkrywczego tu nie napiszę, tłumaczyć siebie ani użalać nad sobą też nie będę, jutro dostanę rozpisaną dietę i zabieram się do roboty. Bez żadnych wymówek (bomba)

Od mniej więcej miesiąca biegam sobie wieczorami z moją kochaną szwagierką. I choć na wadze nie ma wielkiego WOOOW!, to ujędrniły się uda i pośladki, a boczki zrobiły się ciutkę mniejsze :D

Staram się też nie jeść cukru i jestem z siebie dumna, bo całkiem nieźle mi to wychodzi (tort)(czekolada)(ciasteczka)(donut) 

8 marca 2015 , Komentarze (5)

Chyba po raz pierwszy w życiu próbowałam dzisiaj dokonać pomiarów mojej sylwetki, ale nie za bardzo mi to wychodziło :/ Jako że za bardzo nie mam talii, a brzuch i biodra to u mnie w sumie to samo (masakra (szloch) ) to się tak mierzyłam "mniej więcej". Nie powiem, że się nie starałam, ale też za bardzo nie wiedziałam, w którym miejscu dokładnie mierzy się np. piersi albo uda (a może Wy wiecie???...)
I wyszło mi (rajusiu!, olaboga! mamma mia!), że zawartość tkanki tłuszczowej wynosi u mnie 43%!!!!

Ale cóż, czasem trzeba upaść na dno, żeby powstać jak feniks z popiołów :)

Ja już jestem na dobrej drodze. Przestrzegam diety Vitalii, waga leci w dół, ja nie mam zachcianek ani napadów obżarstwa, mam uczucie sytości od jednego posiłku do drugiego. I jest super!!! (gwiazdy)

Moje motto na dziś:



Zobaczymy, czy rzeczywiście wszystko pójdzie tak, jak to wyliczyła pani dietetyk Vitalii...

Zgodnie z tym, co pisze, do połowy kwietnia powinnam zrzucić 10 kg, a upragnioną wagę powinnam osiągnąć już w połowie lipca!!!

Jeju, to jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe, ale wierzę jej, pichcę to, co mi zlecono pichcić i chudnę. Więc może rzeczywiście się uda...

A o tym będę Was informować na bieżąco ;)

6 marca 2015 , Skomentuj

Dostałam dzisiaj rozpisaną dietkę. Fajna jest :) Jakieś indyczki, kurczaczki. rybki, brokułki, pomidorki... Jednym słowem, same pyszne rzeczy :) Już nie mogę się doczekać jutra :D

Moja motywacja na dziś:

motywator


Co prawda jako dzień ważenia i robienia pomiarów wybrałam sobotę, ale że jestem typem niecierpliwym, już dzisiaj weszłam na wagę i pokazała kilogram mniej (balon)Myślę, że to dlatego, że przez kilka ostatnich dni nie jadłam przed snem, wyeliminowałam słodycze i ogólnie jadłam mniejsze porcje no i waga drgnęła w dół. Niby niewiele, ale już jakaś motywacja jest... (prezent)

Lecę spać, bo ciągle niewyspana chodzę (spi)

5 marca 2015 , Komentarze (13)

Nie było mnie tutaj dwa lata...


Wydarzyło się tyle, że trudno to wszystko ogarnąć. Problemy w życiu osobistym, depresja, nowotwór u dziecka... I tak leciały latka, ja zjadałam emocje, strach, lęk, zdenerwowanie, tęsknotę za domem, kiedy leżałam przez 8 miesięcy z moim synkiem w szpitalu. (frytki)(czekolada)(donut)

I tak waga poleciała w górę :(

Teraz, kiedy już mój Szymonek wyzdrowiał, a ja nie muszę już walczyć o niego, postanowiłam zawalczyć O SIEBIE (tecza)

Przed ciążą (trzy lata temu) ważyłam około 53 kg, dzisiaj ważę 72 kg, czyli jestem prawie 20 kg "na plusie". Bolą mnie nogi, kręgosłup już powoli nie daje rady (w końcu jest mnie o połowę więcej), jestem ciągle zmęczona, nic mi się nie chce.

Dlatego powiedziałam sobie: DOŚĆ TEGO! :)

Wykupiłam dietę na Vitalii (jutro mam dostać rozpisany plan, więc czekam jak nastolatka na randkę (smiech) ), postanowiłam więcej się ruszać, żeby w końcu lepiej się czuć.

Trzymajcie za mnie kciuki!!! <3:*

27 marca 2013 , Komentarze (2)

Oj, dziewczyny, dziewczyny, cóż to się działo przez ostatni miesiąc...

Tak, jak mówiłam, zostałam w Polsce sama z dzieckiem i choć początkowo rzeczywiŚcie z tęsknoty nie umiałam nic przełknąć, to po paru dniach odbiłam to sobie z nawiązką  Bo co tu robić w długie, samotne wieczory, kiedy nie ma się do kogo odezwać? Oczywiscie, najlepszym pocieszaczem jest jedzenie. I tak jadłam, jadłam, jadłam, aż w koncu obudziłam sie z powrotem z wagą 64kg!!!

I generalnie całe odchudzanie trzeba było zacząć od początku. Ale na szczęście wzięłam się za siebie (dzięki Bogu!)

Przez ostatnie kilka dni waga wskazywała pomiędzy 61,4 kg a 61,9 kg. Pewnie mój organizm sprawdzał, czy ja to tak na serio z tym odchudzaniem

Az tu nagle dziś rano wchodzę na wagę, a tu 60,8 kg!

Do upragnionej 5 z przodu zostało 0,9 kg... To już tak blisko

Pogodziłam się z myślą, że na weselu brata (za 2,5 tyg.) raczej nie będę ważyła tych 58 kg, które sobie założyłam, ale to nie szkodzi - mam supersukienkę i zaraz po weselu mam zamiar zamieścić fotki - ja miesiąc po porodzie i ja na weselu brata

Tyle się naogladałam metamorfoz Vitalijek, że i ja chciałabym się pochwalić. "Rozumicie" chyba, nie?

 

Jutro późnym wieczorem wraca mój wielce szanowny MAŁŻ...

1 marca 2013 , Komentarze (2)

Widzę, że nie zaglądałam tutaj od 2 tygodni :)

Ale tyle się działo... No i koniec końców, dzisiaj wracam do Polski. Niestety, za bardzo mnie to nie cieszy, bo mój mąż musi tutaj zostać do Świąt, ale może jakoś to przeżyję

Pocieszam się myślą, że w ciągu naszego już 8-letniego związku zawsze najbardziej chudłam, kiedy on był daleko, np. w wojsku, albo za granicą, a ja w domu bez niego. To tęsknota tak mnie zżerała...

Ale muszę się pochwalić, bo byłam wczoraj na zakupach i kupiłam obie śliczną kobaltową sukienkę w rozm. M

Pasowała jak ulał :D

A przed odchudzaniem nosiłam rozm. 42

Trzeba było widzieć moje zdziwienie w przymierzalni, jak musiałam powiedzieć mężowi, że ma mi przynieść MNIEJSZY rozmiar, a dotychczas zawsze leciał tekst: "Jednak przynieś mi większą"



KONIEC
Z
ROZM. 42


Czyli jednak prawdą jest, że na wadze niekoniecznie musi lecieć wskazówka mocno w dół, żeby było widać efekty odchudzania


No a w domku czeka na mnie moja wytęskniona WAGA ŁAZIENKOWA

18 lutego 2013 , Komentarze (1)

Czego w niedzielę nie zrobiłam:

1. nie ćwiczyłam
2. nie poszłam na spacer
3. na obiad zjadłam 4(!!!) kotleciki mielone
4. wypiłam dwie kawy, do każdej dodałam łyżeczkę cukru


No i wczoraj wieczorem ogólnie załamka 
Na szczęście oparłam się podszeptom diabełka, żeby zjeść coś dobrego po 21:00 "BO PRZECIEŻ I TAK TEN DZIEŃ JUŻ JEST STRACONY"

Szkoda, że nie mam wagi, bo kiedy patrzę w lustro, to po prostu nie mogę przestać się dziwić, jak moje ciało się zmienia...



A to ja przed lustrem :)


No i po prostu jest super. Jest szansa, ze na wesele brata wejdę w piękną sukienkę, którą pożyczyła mi szwagierka


Wagę kupuję za 2 tygodnie :)

15 lutego 2013 , Komentarze (4)

Sukces, sukces, sukces!


Moje spodnie da się przeciągnąć przez mój tyłek bez rozpinania zamka i guzików!!!


Hurra, hurra, hurra!

Czyli efekty odchudzania MUSZĄ być widoczne!

I to po zaledwie 2 (słownie: DWÓCH) tygodniach


Ale się podjarałam...

Wczoraj to wyczaiłam (taki prezent walentynkowy od losu), tylko nie miałam czasu o tym napisać :)

Super, super, super, super, super!!!

14 lutego 2013 , Komentarze (2)

Ważenia w sobotę nie będzie.
Wyjazd nie wypalił, dostępu do wagi nie będzie

Dzisiaj po raz PIERWSZY udało mi się zwalczyć napad  "s ło d y c z o w e g o g ł o d a" - już otwierałam barek, żeby wydobyć z niego "tylko jedno ciasteczko, tylko kilka paluszków, albo może tylko kilka chrupków orzechowych niskotłuszczowych - przecież nic się nie stanie", ale powtarzałam sobie jednocześnie "nie chcesz tego, nie chcesz tego, nie chcesz tego" i wyobraziłam sobie mniejszy brzuch na weselu brata, na który tak ciężko pracuję...

I ZADZIAŁAŁO!!! 


Nie mam tu też metrówki, żeby się pomierzyć, ale czy jest możliwe, żeby w ciągu ok. 2 tygodni stracić w okolicach pępka (bo tam się nitką mierzyłam) stracić ok. 2 cm?!

Bo tak mi wyszło...
Ale może nitka się naciągnęła, abo skróciła, albo coś...

Ale muszę powiedzieć, ze już gołym okiem widać pierwsze efekty i to mnie nakręca super pozytywnie

Mam nadzieję, że od ostatniego ważenia straciłam ok. 1 kg

8 lutego 2013 , Komentarze (2)

No i ćwiczę... :) Dzisiaj była pierwsza załamka i pierwsze łzy, ale szybko mi przeszło i lecimy dalej

Na poprawę humoru powtarzam sobie w myślach słowa, jakie usłyszę (na pewno, przecież dam radę!) od rodziny i znajomych: "Matko, ale ty schudłaś!" :)

Cel jest jeden: wesele brata 13 kwietnia. Muszę wszystkich olśnić nową sylwetką. Fajnie byłoby zejść z wagi na ok. 57-58 kg do tego czasu...

No i zaraz po weselu jeszcze roczek mojego syneczka. Tu będą inni goście niż na weselu, może nawet ważniejsi (oczywiście, z punktu widzenia odchudzania - moja teściowa, szwagierki, itd.  )

Jutro wielkie ważenie i mierzenie... Zobaczymy, co to będzie...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.