Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wróciłam po 6 latach ;) Mam zamiar jednak tu zostać i schudnąć. Są chęci, ale za słaba siła woli. Mam nadzieję, że odrobinę wsparcie mi pomoże.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 8798
Komentarzy: 104
Założony: 23 lutego 2013
Ostatni wpis: 29 stycznia 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
RADUGA

kobieta, 45 lat, Gdańsk

183 cm, 93.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

29 stycznia 2020 , Komentarze (6)

No cóż, w tydzień nie udało się zrzucić tyle, żeby pacek dogonić, ale się nie poddaje ;) Jestem dobrej myśli, chociaż grzeszę (tajemnica) Drinkowałam w weekend, bo stresujący tydzień miałam... teraz też tak słabo... choć wiem, że nie powinnam się tłumaczyć...

Zmieniam pracę! I tak jakoś nagle wyszło... Z jednej strony fajnie, bo będzie lepiej płatna i będę miała swój zakres obowiązków. W tej robię wszystko za wszystkich: trochę księgowa, trochę kadrowa, no i sekretarka. Już zastanawiałam się nad zmianą pracy, a tu jakoś samo wyszło, kolega powiedział, że u nich szukają 8) No i teraz wyszło, że tam mnie chcą i jak najszybciej, a tu szef mnie nie chce puścić, bo mam miesięczny okres wypowiedzenia :( , który zacznie się dopiero od lutego... I jest problem. Nie wiem jak to będzie i się tym stresuję :(

20 stycznia 2020 , Komentarze (6)

Wszystko wraca na swoje tory, waga też powolutku zbliża się do tej na pasku, więc nie jest źle :) Nie mogłam cofnąć paska, wolę jednak go teraz gonić, bo to wstyd, wracać prawie do punktu wyjściowego ;) Ale jest dobrze, tylko trochę zostało, żeby to wyrównać. Obżarstwo się skończyło, doszło więcej ruchu- ćwiczę przed X-boxem :D wreszcie mam trenera personalnego, boks, Zen i gry fitness- nie nudzę się ;)

Zobaczymy jakie to da efekty.

2 stycznia 2020 , Komentarze (5)

Napisałam tytuł i ... "zawiesiłam się"... Co tu jeszcze napisać? Nic dodać- nic ująć ;)

Walczymy dalej! Szkoda tylko, że z większa waga po wszystkich świętach :) 

Pierwszego stanęłam na wadze i kolejny kilogram więcej... :( Ale mam nadzieję, że tak wyszło wyjątkowo po Sylwestrze, nie wszystko się przetrawiło ;), że to jednak nie tłuszczyku więcej. Czekam na sobotę i wtedy będę się ważyć, jak zwykle. Zobaczymy co pokaże waga. Ile by nie było trzeba wziąć na klatę. Chociaż na prawdę pilnowałam się i nie przesadzałam z ilością jedzenia, ale jednak było go zdecydowanie więcej niż na co dzień i stąd taki wynik. Chociaż jest w tym i plusy, ponieważ od tej obfitości i ilości, już mi się niczego nie chce. Nawet jak czuję delikatny głód fizycznie, to psychicznie nie chce mi się jeść. :D Jak to się utrzyma, to będzie mi łatwiej ;)

A jak wam minął ten okres świąteczny? 

31 grudnia 2019 , Komentarze (4)

Tak sobie myślę o tym. Dlaczego co roku coś sobie postanawiamy, ale tracimy zapał już w połowie jak nie jeszcze wcześniej i odpuszczamy... a potem przed Nowym Rokiem postanawiamy sobie, że jednak tego dokonamy i znowu myślimy o tym i kończy się jak zwykle... I tak w kółko :? Nie wiem jak u was, ale ja w zasadzie co roku postanawiam, że schudnę... CO ROKU! Masakra! :|

Nie zawsze miałam problem z nadwagą, dopiero jak się okazało, że mam nadczynność tarczycy i jak doprowadzili mnie do niedoczynności, żeby usunąć tarczycę (trwało to 1,5 roku i w tym okresie przytyłam około 15 kg). A było to z 10 lat temu. Chociaż  nawet jak miałam normalna wagę, to nie byłam zadowolona ze swojej figury, zawsze marzyłam o płaskim brzuszku... Biegałam, pływałam, robiłam brzuszki i td. Teraz chciałabym mieć taki brzuch jak wtedy, ale mogę sobie tylko pomarzyć. W moim wieku i po dwóch ciążach już nigdy taki nie będzie. Można by było załamać, ale to bez sensu. Ja uważam że przede wszystkim trzeba siebie zaakceptować taką jaką jesteś i cieszyć się życiem! Oczywiście można dążyć do ulepszenia swojego życia, swojego wyglądu. Ale jeżeli coś nam nie wyjdzie to nie załamywać się! Mi się wydaje, że jak będziemy podchodzić do tego na luzie, to będzie łatwiej. A wy jak myślicie? Udaje wam się zrealizować swoje postanowienia noworoczne? 

31 grudnia 2019 , Komentarze (2)

No, cóż... Święta, Święta i po Świętach... i do tego dwa kilo na plusie :( To nie sprawiedliwe, jak ciężko ich zgubić i tak łatwo "znaleźć" znowu... Nie jestem jakoś mega zdziwiona, bo liczyłam się z tym, że raczej nie schudnę w tym okresie. Nie mam do siebie pretensji i nie będę żalić się, że znowu moja Silna Wola zawiodła.  Widocznie tak musi być. Zacznie się Nowy Rok i nowa walka o lepszą wersję siebie. Może w tym się uda? ;)

29 października 2019 , Komentarze (2)

Zdziwiłam się, jak zobaczyłam kiedy miałam tu ostatni wpis :PP To już tyle czasu minęło?

Nie zniknęłam, jestem tu prawie codziennie, czytam co tam u was ;) czasem skomentuję, a u ciebie celowo nie piszę ;) Chwalić się nie mam czym, a ciągle narzekać, że znowu nie ma wyników też nie chcę. No i nie wypada narzekać, że się nie udaje, bo to jest wyłącznie moja wina. Bo tak naprawdę nie wiele robię, żeby się udało. Powinnam się za siebie wziąć, żeby były efekty. A ja nic nie robię i waga stoi w miejscu. Oczywiście pilnuję co jem, i nawet mam trochę więcej ruchu, ale za mało żeby były jakieś zmiany. Teraz 2-3 razy w tygodniu tańczę ze starszą córką :D I przyjemnie, i się spocę porządnie i mam towarzystwo, a z młodszą chodzę na długie spaceru codziennie. Chociaż teraz już szybko robi się ciemno jak wracam z pracy, więc będzie słabo... Ale za to za 5 dni wreszcie wraca mój mąż, więc będzie więcej ruchu :D Może dzięki temu zacznę chudnąć :D

17 września 2019 , Komentarze (4)

na pasku musiałam zmienić na aktualną wagę :( czyli +1,5 kg z 92,5 kg na 94. Ja wiedziałam, że tak będzie! Chociaż wiadomo, że tak miało być, jeżeli pozwalasz sobie na więcej niż możesz ;)Cały czas jem zdrowo i nie tłusto, ale zdarzały się grzeszki w postacie chipsów czy lodów. :? No ale nic: krok do tyłu to może teraz będzie dwa do przodu :). Zobaczymy jak to będzie.

Zaczęłam od poniedziałku, chociaż nie dałam rady wczoraj poćwiczyć (nie wyrobiłam się) , to dziś na pewno to zrobię! Jestem dobrej myśli :) W sobotę stanę na wagę i może zobaczę spadek?...

13 września 2019 , Komentarze (4)

Czas zabrać się za siebie! 

Wiem, wiem, "nie odkładaj na jutro co możesz zrobić dziś!". Ale ogólnie cały czas się w miarę pilnuję, jeżeli chodzi o jedzenie. Ale nie mam konkretnej diety i zero wysiłku fizycznego i czas to zmienić! Dlatego planuję od poniedziałku zacząć, bo potrzebuję czasu (np. w weekend) żeby zastanowić się jak zacząć i co tu zrobić.

Jutro wstanę na wagę i zacznę odliczać ;) Podejrzewam, że może być +1kg czy coś koło tego od tej wagi co mam na pasku, ale trudno, oby nie było więcej.

Wakacje (urlop) się skończył, ślub się odbył, goście pojechali, mąż niestety też wyjechał :( i wracam do rutyny.

Z dietą sobie poradzę, tylko się zastanawiam nad ćwiczeniami, co by tu zrobić?

Siłownia odpada, za dużo czasu zajmuje. Jak wracam z pracy około 17 h, to zaliczam co najmniej 2h spacerku z moją córeczką, która nie może się doczekać... Potem kolacja, czytanie książeczek i szykowanie do snu. Więc mam czas na ćwiczenia dopiero późnym wieczorem.

Dziewczyny, doradzicie coś?

2 września 2019 , Komentarze (2)

Znowu jestem mężatką :D Wiem, można było pominąć słowo "znowu", ale nie chcę. 

Wyszłam za mąż mając 22 lata, co prawda wtedy też byłam szczęśliwa, ale nie długo, stopniowo zaczęło się to zmieniać. Nie powiem, że było beznadziejnie, ale szło nie w tym kierunku. Trwało to 13 lat. Już po 8 zastanawiam się o rozwodzie, ale liczyłam, że będzie dobrze, że on się zmieni, albo przynajmniej będzie taki jak na początku, jak go poznałam, jak walczył o mnie, jak chciał być ze mną, jak cieszył się, że jestem obok... Nie wiem, co poszło nie tak, dlaczego stopniowo to zaczęło się zmieniać. Zaczął pozwalać sobie na więcej, a ja przymykać oko, tłumaczyć go, że pewnie miał zły dzień, że może kłopoty w pracy... A on coraz częściej krytykował, narzekał i zachwiał tak moja samooceną, że już później wydawało mi się, że ma rację, że to ze mną coś nie tak... Teraz wiem, że to taki typ człowieka, że musi dowartościować się czyimś kosztem. Trochę to trwało... Niczego nie żałuję! Po tym związku mam wspaniałą córeczkę i duże doświadczenia. Myślę, że dzięki temu, doceniam tak bardzo mojego "nowego" męża (przytul) On też jest po przejściach i też ceni mnie za to jaka jestem. Kochamy się, bo żadne z nas nie chce zmieniać drugą połówkę pod siebie... To jest myślę klucz do udanego związku. Pomimo, ze jesteśmy dopiero po ślubie, to mieszkamy że sobą od 4 lat i ani razu nie pokłóciliśmy się (nie wiem czy to jest dobrze, czy mam się cieszyć, czy się tym martwić). Jesteśmy szczęśliwe ze sobą! On jest tak cudowny, ze czasami sama sobie zazdroszczę ;)

Nie piszę, żeby się tym chwalić, ale uświadomić tych którzy jak ja czekają na cud, będąc z człowiekiem, który nigdy się nie zmieni. Czasami warto zaryzykować, dać sobie szansę być szczęśliwą! Nie mówię, że jak jest coś nie tak, to od razu trzeba wymienić na lepszy model. Trzeba walczyć o niego, próbować! Jak się już naprawdę nie uda, to odpuścić i dać sobie szansę! Najgorsze co może być, to czekanie, że jakoś to będzie, a może coś się zmieni... albo porównywać do innych i uspokajać siebie, że niektórzy maja gorzej.

Szkoda czasu, szkoda życia!

6 sierpnia 2019 , Komentarze (3)

No i nastała ta chwila: dziś ostatni dzień w pracy, a od jutra zaczynam urlop! :D

Będzie się działo! W czwartek przyjeżdża moja siostra z dziećmi, w piątek wraca mój narzeczony, a 16.08 bierzemy ślub!:D Jestem ciekawa jak to wszystko się uda? Troche się stresuję, troche jestem podekscytowana...

Może z nerwów trochę schudnę? :p Bo tak jakoś ciężko idzie... Chociaż nie jest źle, co nabrałam, to zgubiłam znowu i jakoś wyrównało się, a nawet 0,5 kg mniej. Teraz nie będzie czasu i okazji na dietę. Trzeba rozpieszczać gości i cieszyć się chwilami, a po urlopie wrócę do rzeczywistości i z nową siłą wezmę się za stare sprawy :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.