Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Nadmiar tkanki tłuszczowej wymknął się spod kontroli...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1412
Komentarzy: 11
Założony: 4 kwietnia 2013
Ostatni wpis: 22 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BeetleJuice91

kobieta, 33 lat, Łódź

163 cm, 56.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

22 czerwca 2015 , Komentarze (1)

Kolejny dzień za mną. Bezcenna chwila - kiedy widzisz na wadze 56... ah! :D

21 czerwca 2015 , Skomentuj

21.06.2015, NIEDZIELA, godzina 5:10...(donut)(owoce)(kanapka)(drink)

Po godzinie 24 zaczął się 7 dzień mojej diety oczyszczającej z syropem Madal Bal (wielkie powrót po 2 czy 3 latach).

Waga przed rozpoczęciem diety wahała się między 61 a 62 kg...aktualnie 57,7 kg. Mała ilość utraconych kilogramów jest związana z  moją małą aktywnością ruchową :P... Hula Hop 3 razy 40 minut, 10 min z Mel B oraz godzina jazdy na rowerze. No niestety... to nie wina lenia a brak czasu :( ALE...powtarzam ALE... po raz pierwszy od kilku ładnych lat moja waga spadła poniżej 59 kg. Chyba ostatnio ważyłam tyle pod koniec "gimbazy" :D!

Czy widać efekty?  Hm, z pewnością jest mnie TROCHĘ MNIEJ ale dostrzegam to tylko po założeniu ubrań, które do tej pory były mocno opięte jak już mi się udało w nie wcisnąć...także tego! Narzekać nie mogę chociaż przyznaje liczyłam na większy spadek wagi. 

1 dzień - był znośny - brakowało mi jedzenia, ale jak się uprę to koniec - więc walczyłam dopóki nie padłam (zasnęłam znaczy się!)

2 i 3 dzień...marudziłam jak chyba nigdy. Non stop mówiłam czego to bym nie zjadła aż domownicy zaczęli sobie żartować ze mnie i ostentacyjnie jedli przed mym nosem penne ze szpinakiem oraz spaghetti..TEN ZAPACH...Damn! Nie ukrywam - miałam chwilę zwątpienia. Małe diabelskie COŚ cały czas szeptało mi słodko do uszka ZJEDZ MNIE...NO PRZECIEŻ TAK SMAKOWICIE TO WYGLĄDA..nie możesz tego tak zostawić...o0o, zobacz... jak potwór spaghetti do Ciebie macha... awww... NO DRAMAT. Ale nie poddałam się i wytrzymałam. 

4 dzień - super, energia wróciła, głód skonsumowania czegoś co mogę pogryźć lub schrupać - minął. Piłam, piłam i końca picia nie widziałam.

5 dzień...pogoda była straszna, bolała mnie głowa, padał deszcz. Wyostrzył mi się węch, ale nie miałam ochoty rzucać się na jakikolwiek pokarm stały. Jako, że dzień miałam wolny od 14 zaliczyłam kilka sklepów i wróciłam ze zdobyczami do domu po godzinie 21. Zrobiłam 10 minut z Mel B., zaczęłam oglądać film i po 1 ległam w swym łożu jak na damę przystało.

6 dzień. Malowałam meble i przesadzałam kwiatki. Nic specjalnego, ale zauważyłam,  że wypiłam tylko 5 szkl. "sweet sweet lemonade" (drink) ...czyli jak na mnie - bardzo mało bo zwykle liczba szklanek tego "nektaru bogów" 

( -,- ) wahała się między 8 a 10...

6/7 dzień -  nie mogłam zasnąć i tak siedzę i piszę teraz słuchając listy dialogowej

"Władcy ognia" z 2002 roku.... I chyba zaraz pójdę jednak spać :P...

CDN...

15 maja 2014 , Komentarze (1)

Hmm, waga : 60 kg. 

Hulam kiedy mogę - codziennie po 40/80 minut. Zarys mięśni lekki już się pojawił. Ciuchy luźniejsze. Żyje oddycham. Mam się całkiem nieźle.

Dziękuję, miłego wieczoru

9 maja 2014 , Komentarze (1)

Wyglądam jak po ataku zombie - z którymi dzielnie walczyłam...siniaki, zakwasy, fajnie jest.. Ale przez to czuję się lepiej i wiem, że mogę więcej ;). 

Powoli pojawia się zarys mięśni, brzuch wygląda lepiej. Dopięłam się w kilka rzeczy, spodnie powiedziały 'hejże hola dziś się dopniemy na luzie'... Jestem z siebie zadowolona. 

Podsumowanie czwartku - ćwiczenia z Mel B 10min x 2,z jakąś fruzią na yt też 10 minut i hula hopson - 65 minut.

7 maja 2014 , Skomentuj

Waga 60,5-61 kg.

Jem tyle ile jadłam - 3 posiłki czasem tylko 2 dziennie. Przed nimi (ok 30min.) szklanka power super pachnącego i smacznego octu[bleh]...Kupiłam ten ocet 'bio w rossmanie'. Jest o niebo smaczniejszy od tego firmy OCTIM. Byłam 3 dni chora - gorączka, kaszel, spędziłam ten czas w łóżku po prostu, ale i tak piłam dzielnie kwaśną miksturę. Waga stoi w miejscu. Czekam tylko na ten jeden cudny moment kiedy waga spadnie poniżej magicznej 60tki- wtedy już będzie z górki ;). 

Dzisiaj dodatkowo trochę ćwiczeń z Chodakowską, 60 brzuszków i 40 min. hula hop.

Od dzisiaj 31 dni z hula hop (po minimum 40 minut dziennie). RAmen. Zrobiłam zdjęcia dziś - za miesiąc zobaczymy jakie są efekty.

Pozdrawiam wszystkich ciepło ;)

30 kwietnia 2014 , Skomentuj

Właśnie wypiłam kolejną szklankę octu! Przez słomkę - ponoć zęby się niszczą [ale myślę, że wystarczy po prostu myć zęby chwile po wypiciu octu - profilaktycznie - na bank nie zaszkodzi :P] - zęby mam wszystkie zdrowe więc uważam na nie jak tylko najlepiej potrafię. 

Co do diety i efektów [ha ha ha 4 dni diety i efekty..]. Właśnie weszłam na wagę pokazuje trochę poniżej 62 kg. Zatem coś się dzieje...Wiem, że to prawdopodobnie woda...ale toksyny wraz z nimi też 'uciekają' - trochę cierpliwości a waga zacznie spadać wraz z tłuszzzzzzzzczeeem :D.

Przed śniadaniem szklanka octu - 30 minut czekania - iiiiii... zjadłam jedną kanapkę z pomidorem, liściem sałaty nawet jakąś wędliną, wypiłam zieloną owocową herbate - jest dobra więc nie słodziłam nawet [co dziwne bo "dla mnie herbata bez cukru - to nie herbata"] i tyle. Nie jestem głodna.

Może ktoś się do mnie przyłączy? Co dwie zmotywowane głowy to nie jedna :D.!

Pozdrawiam ciepło i słonecznie ;)

29 kwietnia 2014 , Komentarze (6)

Jakiś czas temu schudłam. Niewiele, ale jednak - ważyłam 59 kg. Jednak po sylwestrze znów mi trochę skoczyło w górę i ważyłam ...magiczne 65 kg... moja ulubiona liczba 65 - kiedy to moje ukochane spodnie mówią 'hejże hola zapomnij o dopięciu się'...dopiąć się dopiełam, ale... wiadomo - jak za czasów 'gorsetów' w których damy ledwo oddychały... powiedziałam sobie, że tak nie może być i trzeba to zmienić. Zaczęłam znów ćwiczyć...rower, brzuszki, nawet odpaliłam tę Chodakowską kilka razy... cóż... efektów po 2/3 tygodniach nie było żadnych. 

Przypomniało mi się jak moja babcia opowiadała mi jakie to za jej młodości diety były modne -  tańczyła w balecie  (rozmiar 34/36 wiele wyjaśnia) - w każdym razie prócz picia dużych ilości wody mineralnej, krótkich głodówek oczyszczających wspomniała również o "piciu octu jabłkowego"... Zaczęłam szperać... Opinie są różne. Jedna schudła druga nie... Najbardziej bawią mnie komentarze - że ocet jabłkowy pali wnętrzności ...cóż te osoby mylą ocet jabłkowy (naturalna fermentacja) z tym normalnym spirytusowym[BROŃ CIE BOŻE TO PIĆ]. Jedyny dostępny w sklepach "niby naturalny" (niech im będzie :P) to ten firmy OCTIM. Jest on związany ponoć z jakimś Lukoszkiem czy Lukoszem - który schudł 120 kg, napisał o tym nawet książke...bla bla bla. Najlepiej zrobić samemu, ale teraz nie mam czasu na to.

W każdym razie .. kupiłam ten ocet OCTIM ... 2 dni temu zaczęłam pić. Smak jest ekhm... wmawiam sobie, że to sok pomarańczowy ...na początku twarz i nos wykrzywia bardzo - ale czego się nie robi...dla bycia "pięknym i zdrowym". Pocieszam - potem już jakoś wchodzi... :)

Pije 3 x dziennie na czczo rano ok 30/15 min przed jedzeniem - w proporcjach 2-3 łyżeczek na szklankę przegotowanej ciepłej/letniej wody lub zielonej herbaty + dodaje trochę cytryny ( ok 1 łyżeczki), można dodać też trochę miodu (obojętne jakiego). Następnie przed obiadem i kolacją ta sama mikstura też 30/15 min przed... 

Pomiędzy nie podjadam, generalnie nie jem dużo, ale już pierwszego dnia apetyt mi się zdecydowanie zmniejszył... brzuch jakby trochę lepiej i O DZIWO jakby mniejszy. Przed chwilą weszłam na wagę - 63 kg. Więc coś jakby drgnęło. Oczywiście na samym początku organizm pozbywa się wody, dlatego też należy pamiętać - żeby pić min.1,5 l dziennie płynów podczas diety octowej i uzbroić się w cierpliwość. Ponoć efekty widać już po 1 tygodniu lub 2 (oczywiście nie u wszystkich :P). Zależy od organizmu i jak sądzę stopnia "zanieczyszczenia" organizmu. 

Dziś 3 dzień. Może ktoś się przyłączy? Wspólnie zawsze jakoś raźniej. I moja rada na dziś - 'nie zaczynaj od jutra - zacznij już dziś'. 

Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich walczących i chudnących :)

18 lipca 2013 , Komentarze (2)

Oczywiście plany legły w gruzach - sesje, brak czasu..etc. Do wakacji nie udało mi się schudnąć do 55 kg...bywa.
Zatem wpadłam na kolejny genialny pomysł  - kuracja neera z syropem M. Bal.
Od poniedziałku (15 lipca) jestem na tej diecie. Po pierwsze - faktycznie działa - organizm zaczął się oczyszczać, waga już spadła - a za mną dopiero 3 dzień kuracji, cera poprawiła się (drugiego dnia dramat - dziś niebo lepiej niż przed kuracją).
Przed rozpoczęciem ważyłam 65kg -  przed chwilą waga pokazała 62kg.
Dieta polega na przyjmowaniu tylko płynnego posiłku ( czyli na szklankę wody (250ml) 2 łyżki stołowe syropu madal bal, 2 łyzki stołowe soku Z CYTRYN (ŚWIEŻEGO), oraz szczypty pieprzu cayenne (poprawa smak mikstury + przyśpiesza metabolizm i pomaga oczyszczać organizm z nadmiaru toksyn). POSIŁKÓW STAŁYCH NIE JEMY. Do tego najlepiej herbatę przeczyszczającą 1-2 razy dziennie.
Straszyli mnie, że w pierwszych dniach (1-3) mogą występować zawroty i bóle głowy. Mnie to na szczęście ominęło, czuje się dobrze, nie odczuwam żadnego głodu (sama jestem w szoku), mam nawet więcej energii niż normalnie. Pijemy od 2,5 - 3 l płynów dziennie. Pod koniec tygodnia dam znać jak mi idzie. Pozdrawiam i trzymam kciuki za wszystkich walczących z kilogramami ;)

4 kwietnia 2013 , Skomentuj

Hmm... Święta to dobry czas na refleksję... w te naszło mnie na refleksję kiedy spojrzałam w lustro i stwierdziłam.."eeee - no nie." - czas coś zmienić. Waga raczej ciągle w moim wypadku stoi w miejscu - krąży między magiczną liczbą 60 a 65 kg. Marzeniem moim jest - chociaż mam zdecydowanie lepsze - osiągnięcie minimum 55 kg. Może nie chodzi tu tyle o wygląd, ale po prostu chce się czuć zdrowsza, sprawniejsza, "żywsza". Postanowiłam zatem, że do wakacji schudnę i zaczęłam wprowadzać plan w życie już wczoraj.
Pierwszą rzeczą jaką poczyniłam zbliżając się do celu - był zakup 30 tabletek slimgreen za 20 zł. w aptece. Jestem już po 2 wrzuceniu tabletki w organizm - efektów żadnych spektakularnych nie odczułam - ale co mogę powiedzieć po 2 dniach - NIC... aczkolwiek mam wrażenie, że coś się dzieje, ale nie jestem w stanie sprecyzować co dokładnie... we will see... że tak to ujmę.
Diety... nie stosuję żadnych - staram się nie jeść mięsa (nie przepadam po prostu, aczkolwiek dobra ryba nie jest zła), małe ilości chleba, dużo owoców, warzyw, soki, woda mineralna, słodyczy raczej nie jem - czasem coś mnie najdzie... i to chyba tyle.
Ćwiczenia - tzw. 8 minut dziennie - na mięśnie brzucha i przysiady ( ok 50 - 60 razy ) - czasem cały tydzień, czasem 2 - 4 razy w tygodniu, czasem wcale.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.