koncertowo
Eh.. Dziś warsztaty gospel.. jutro koncert.. będę śpiewać na scenie amfiteatru.. i normalnie wstydzę się iść :( Jak widzę się w lustrze to jeszcze.. no jakoś się mogę zaakceptować.. Ale jak widzę się na zdjęciach, to nie mogę uwierzyć, że jestem taka duża.. Te ramiona, buzia, biodra.. Smutno jest wstydzić się siebie...
Urodzinki Córeńki
Wczoraj świętowaliśmy urodziny naszej córci, dziś mojego bratanka... i nadszedł wieczór na oglądanie zdjęć z powyższych imprez.. i oczom nie wierzyłam.. Naprawdę wyglądam jak w ciąży! Poliki pełne, ramiona pełne, brzuch wystaje ( w pępku 105cm! ) kolana i łydki wyglądają tak, jakby zatrzymało się w nich 5 litrów wody.. Tragedia normalnie. Przed ciążą ważyłam 70 kg.. czyli tylko/aż 6,5 więcej.. a wyglądam jakby było co najmniej 15 :( Muszę się zabrać za ćwiczenia. Uregulowałam jedzenie więc teraz trzeba się ruszyć żeby te cholerne sadło się spaliło! Nie chce tak wyglądać!
wzdęcia!
Normalnie mam tego dość.. Mam brzuch jakbym była w szóstym miesiącu ciąży! Żadne espunisany nie pomagają.. jem powoli, dokładnie przeżuwając.. żadnych wzdymających potraw.. no może w małych ilościach.. Waga spada a brzuch się nadal twardo trzyma! Ludzie mi gratulują, głaszczą po brzuchu.. pytają - już? Tak szybko drugie? Cały czas muszę go wciągać.. a przy tym mam kolki i to zwyczajnie boli :( Chyba czas przejść się z tym do lekarza, bo wydaję mi się, że to nie jest normalne...
A jutro pierwsze urodzinki naszej córci.. To był dzień, w którym miałam ważyć 75 kg.. no ale nie wyszło. Jeszcze 10 kg i 2 miesiące czasu na ten wyczyn... możliwe do wykonania?
Cóż za cudowne uczucie..
Ważąc się dziś rano.. zobaczyłam 75,5 kg!!! Jak cudownie było widzieć takie liczby.. Wiem, że to z powodu choroby.. ale przez tą radość to chyba wyzdrowiałam :D Na pewno mi się ich nie uda utrzymać.. ale zobaczyłam, że ta waga jest możliwa! Ale przecież muszę zacząć coś jeść.. Czy ktoś zna jakiś sposób na nie jedzenie makaronu z truskawkami i ze śmietaną 4x dziennie??? bo tak właśnie widzę moją przyszłość....
Totalny brak empatii
Być może na dniach wyjdziemy z córeńką ze szpitala.. w końcu zaczęła coś jeść i pić.. Martwię się o nią jak cholera a w tym szpitalu pielęgniarki są jak chodzące uśmiechające się roboty.. wpadają do pokoju o 5 i się pytają czy córka coś jadła.. ale kto by pomyślał, żeby spytać szeptem i nie zapalać światła.. Ja rozumiem, ze nie mogą się za bardzo wczuwać.. ale odrobina uczucia nie zaszkodzi..
A waga jak widać spada.. przyczyną jest stres i wirus..
jednak szpital
Niestety wylądowałam z córcią w szpitalu.. Jest poważnie odwodniona i na razie nie widać żadnej poprawy.. poza tym, że dobę jest podłączona do kroplówki więc wewnętrznie coś tam się reperuje.. ale dalej nic nie je i pije.. A ja za to jem to co zostanie po niej ze szpitalnego żarcia i duuuużo chrupek kukurydzianych.. Stres najlepszą dietą.. Oby tylko wydobrzała moja maleńka..
nie mam sił
Kolejny dzień bez diety i bez ruchu.. No chyba, że noszenie kilka godzin mojej córci można uznać za ruch.. Na tym upłynął dzisiejszy dzień. Większość dnia marudna, płacząca.. Ale wypiła o wiele więcej niż przez ostatnie dni więc wierzę, że będzie lepiej. Też bym chciała, żeby ktoś mnie potrzymał na rękach.. :( tydzień wyrzeczeń zawalony dwoma dniami. Nie potrafię sobie w takich chwilach poradzić.. Znów były tylko 2 posiłki a w między czasie mnóstwo przegryzek..
szpital??
Nie było dziś ani diety, ani ćwiczeń.. prócz 50 przysiadów.. Córcia zjadła troszkę kaszki rano, trochę picia.. po czym baaardzo obficie zwymiotowała a o tym drugim nawet nie wspomnę :( od razu pojechałam do szpitala.. no i spytali czy chcę zostać z małą.. Nie chciałam.. pomyślałam, że może się jeszcze uda.. niestety od wyjścia ze szpitala (godz13) nie zjadła nic a wypiła tyle co jej wstrzyknęłam przed strzykawkę.. zobaczymy jak będzie w nocy. Może da coś w siebie wcisnąć.. Przeraża mnie widok podłączonej do kroplówki maleńkiej kruszynki.. Chylę czoła dla wszystkich rodziców, którzy pół życia przebywają w szpitalach.. Jak tu funkcjonować.. serce pęka :(
oj cienko, cienko
Poranne ważenie.. 78,3.. Nie tego się spodziewałam po 5 dniach diety i ćwiczeń.. Po trzech dniach płynnego detoxu było 77,5.. więc niestety waga skoczyła. Ale jestem cierpliwa. Stosuję się do tego przedziwnego jadłospisu, chociaż w tym tygodniu będzie krucho z kasą więc pewnie jeść będę same warzywa i jajka.. bo to mam w domu.. a tymczasem moja maleńka córcia prawie nic nie je od trzech dni.. tylko rano kaszka i w ciągu dnia butelkę z piciem :( jak tak pociągnie do wieczora to jedziemy z nią do szpitala.. i ta pogoda...
wyprzedaż w Rossmannie i pierwszy od 4 dni batonik
Może zacznę od... EH.... ważenie w piątek.. czyli jutro. A ja czuję się ciężko i źle. Wątpię w utratę choćby 100 gram.. Faktycznie nie trzymam się ściśle jadłospisu podanego przez vitalię, bo zwyczajnie nie daję rady tyle zjeść.. a poza tym to wszystko takie dziwne. Choć jest pewien sukces. Jem przynajmniej 4 posiłki dziennie a nie 2 jak to było przez długi czas ostatnio. No i prawie.. bez słodyczy. Wpadły mi dziś jakieś 4 herbatniki maślane i batonik corny.. wydawał mi się najzdrowszy z całego asortymentu.. tak to jest wybierać się na wyprzedaż do Rossmanna bez jedzenia.. Ale za to się obkupiłam kosmetycznie, że HEJ! Na jedzenie nie będę miała w przyszłym tygodniu ale wymarzone kosmetyki prawie za pół ceny są więc jest dobrze :)