Diety dzień 5.
Dziwnie mi z tą dietą IGpro.. po pierwsze jest strasznie dużo owoców! Wypełniając ankietę i zaznaczając, że jem 4 porcje owoców dziennie zostałam przez vitalię skomentowana, że w moim przypadku, mając nadwagę jem ich zbyt dużo! Tymczasem prawie w każdym posiłku w jadłospisie jest to słodkie cudo.. no ale cóż.. Po drugie jedzenia jest za dużo.. Nie wyrabiam się ze wszystkimi posiłkami, ba! nawet nie dałabym rady tyle zjeść.. Zmieniłam sobie na 4 posiłki dziennie, zobaczymy jak wyjdzie ta opcja. Po kolejne.. bardzo dziwi mnie dostępność w diecie bułki kajzerki.. i prawie codziennie bułka grahamka.. ciągle coś wymieniam, ale to chyba kwestia gustu i smaku. Niektórym może smakować i pasować to co proponuje dietetyk vitalii. A dziś na śniadanie zupa kokosowo cytrynowa z kurczakiem na rosołku z kostki.. Nie kumam. Waga na razie stoi w miejscu.. miałam się ważyć raz w tygodniu ale ciekawość jest silniejsza..
A tu kolejny koktajl (rozmiłowałam się w nich) z ogórka, rzodkiewki, pietruszki, koperka a to wszystko zalane kefirem.
uległam...
okazało się to zbyt trudne.. gość w domu.. ciasto.. piwko.. myślałam, że dam radę. Nie dałam. Źle mi.. Muszę poczytać więcej pamiętników, żeby sprawdzić, czy to tylko ja taka wyjątkowa, że już pierwszego dnia diety coś się wali czy są też inni....
Ale co by się za bardzo nie załamywać to szykuję się do Mel B. i spalę te świństwa! A na kolacje będzie koktajl ogórkowy
full
Waga na dziś 77,8 kg.. ale to urządzenie płata mi figle.. Jak poleciła Koralinka waga stoi w jednym miejscu przyklejona na amen.. i po wstaniu wyświetliła 77,8.. a po siusiu w tym samym miejscu 78,5, a jak weszłam trzeci raz 78,9.. Robię sobie od niej przerwę. Ważenie i mierzenie raz w tygodniu. Dziś pierwsze śniadanie do gryzienia :) Płatki owsiane z suszonymi owocami.. zjadłam 10 łyżek i mam pełny brzuch! Jeszcze tydzień temu zjadałam 2 miski.. a potem myślałam, że jeszcze bym coś przegryzła. Na II śniadanie będzie jajecznica z 2 jaj i pomidora-ciekawe czy wcisnę.. potem moja zupa krem z botwinki, gulasz drobiowy z kaszą jęczmienną, a na kolację jakaś sałatka.. I obowiązkowo dziś kawałek mega cytrynowego sernika.. no może nawet 2.. no w każdym razie mam nadzieje, że na trzech się skończy ;)
Detox dzień 3. ostatni
Nie sądziłam, że mi się uda.. a tu taka niespodzianka :) Na śniadanko był mleczny koktajl owocowy z dużą ilością otrębów i siemienia lnianego, potem napój życia z wczoraj, na obiad botwinka.. tym razem na ciepło jako zupa krem z selerem naciowym i cebulą - cudowny zespół.. potem też była botwinka a wieczorem sok z ananasa z puszki.. Jutro mam bardzo ważnego gościa i przygotowuje jedzonko.. i oczywiście próbuje wszystkiego po trochu, ale tylko po kapce :) gorzej będzie z dniem jutrzejszym.. zaczynam tajemniczą metodę IGpro.. posiłki będą zgodne z zaleceniami.. prócz kawałka sernika cytrynowego na zimno i sałatki makaronowej z majonezem.. I czas wrócić do regularnych ćwiczeń.. przebrzydły leń!
Detox dzień 2.
Rano na wadze -1kg :) było nawet 78,5 ale to zależy w którym miejscu stała waga- wybrałam tą najwyższą liczbę czyli 79. Na śniadanie koktajl proteinowy, II śniadanie.. było ciężko przełknąć.. Mix z botwinki, pietruszki i rabarbaru. Nigdy więcej. Może jakbym dodała jabłko byłoby smaczniej..
Na obiad zupa krem cebulowo-porowa - pyszna - mogłabym jeść codziennie.
Na deser wkradła się galaretka z torebki
Następny.. "Napój młodości" z selera naciowego, jabłka, pomarańcza i cytryny.. wypiłam chyba ze 3 szklanki ( nie wiem czy mogę aż tyle ale już za późno )
a także z okazji ostatniego samotnego popołudnia (mąż w końcu wraca po 5 miesiącach szkolenia) pozwoliłam sobie na 3 kostki gorzkiej czekolady..
Na kolację będzie pikantny sok pomidorowy z tymbarka.
A co jest najbardziej uciążliwe?? Nie zdążę wyjść z toalety i znowu muszę do niej wracać!
I jak tu wyjść na spacer? Pożyczę chyba Dadziocha od córy ;)
Detox dzień 1.
Wiecie jak pachnie kiełbaska z grilla? A wiecie jak pachnie kiełbaska z grilla kiedy jest się na płynnym detoxie? Ale byłam silna! Kłamałam, że jestem po sytym obiedzie u teściów i już więcej nie wcisnę. W końcu teście na coś się przydali ;) w zanadrzu miałam kefirek ale nawet na niego nie spojrzałam. Więc udało się! Nie było tak rozmaicie jak planowałam ale 4 porcje gęstych płynów wypite i zaraz jeszcze sobie dojem trochę zupki, bo mi burczy okrutnie, a nie lubię kłaść się głodna. Tylko chyba było za mało wody.. Do poprawienia.
A na jutro w planach do zmiksowania botwinka, pietruszka, rabarbar.. jakieś pomysły?
pokusa
Pierwszy wpis z takim tytułem.. pewnie pojawi ich się jakieś 5 tysięcy.. Dziś pierwszy dzień płynów. Koktajl proteinowy wypity, kubuś sie robi w thermomixie a w między czasie dostałam zaproszenie na grilla.. pierwszego grilla w sezonie.. ojojojojoj.. przecież nie pojadę tam z koktajlem z pietruszki.. niedobrze.
pożegnanie
Dziś pierwszy sukces, choć niby zaczynam zmianę o jutra ale za to dziś udało mi się zjeść 5 posiłków! Pierwszy raz od daaaawien dawna. Było pożegnanie z pasztetem.. wiem, to świństwo, ale uwielbiam taki pomidorowy... zjadłam całe duże opakowanie.. pożegnanie z rafaello, które niestety dostałam przedwczoraj na urodziny.. i przez dwa dni wołało do mnie z barku: ZJEDZ MNIE.. poobgryzaj wiórki, rozdziel na dwie części, wyjedz krem i na końcu schrup migdała... normalnie słyszałam ten głos! A teraz żegnam się z lodami.. Wiem, że to głupie.. Ale przecież nie wiem kiedy będzie nasze następne spotkanie..
A jutro w planach: na śniadanie koktajl proteinowy z Forever.. czy coś takiego, II śniadanie koktajl a'la kubuś z jabłkiem i bananem.. a nad resztą pomyślę po wielkim borowaniu :( a może w ogóle nie będzie mi się chciało jeść z tego bólu
Wygrana w QuchniaWege
Kolejny raz zaczynam.. hmm nie dietę.. zaczynam coś nowego. Nie chcę być na diecie, nie chcę aby moim jedynym celem było odchudzanie.. od kiedy pamiętam jestem na diecie, bez względu na to ile ważyłam. Dziś, dzięki wygranej kodu na vitalii w QuchniaWege może zacznie się ten nowy etap.. szukałam dziś motywacji: zmienię się dla męża.. ale on nie wymaga ode mnie zmiany.. zawsze jestem przez niego rozpieszczana... zmienię się dla otoczenia ( w ciągu dwóch tygodniu usłyszałam około 100 okrzyków typu: Ojejku jaka ty jesteś gruba! ).. ale przyszło mi też do głowy, żeby zrobić im na złość i przytyć jeszcze kilka kg.. Nigdy nie brałam pod uwagę zmiany dla samej siebie. Dla płaszczyka, spódnicy w rozmiarze 36-38 i owszem ale dla siebie?? I dzięki Koralinie (bije pokłony!) ten dzień nadszedł.. Zmieniam się dla siebie..
Dziś i jutro muszę wyczyścić lodówkę, pogotować to co się da, powyrzucać co się nie da pogotować.. a od środy 3 dni detoxu.. jak uda się jeden to też będzie dobrze ale trzeba trochę oczyścić organizm. A na dobry początek seria ćwiczeń z MelB!