wczoraj zaliczone 13km Z pieskiem oczywiście: )
Dziś w planach 10 i sauna.tylko waga stoi...czemu...?
Wagi moja droga...rusz się wreszcie...
Znajomi (26)
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 12127 |
Komentarzy: | 224 |
Założony: | 1 czerwca 2013 |
Ostatni wpis: | 20 sierpnia 2016 |
kobieta, 36 lat, Katowice
165 cm, 67.00 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
wczoraj zaliczone 13km Z pieskiem oczywiście: )
Dziś w planach 10 i sauna.tylko waga stoi...czemu...?
Wagi moja droga...rusz się wreszcie...
przedwczoraj dyszka ,wczoraj dyszka ,
I dziś zaraz po pracy muszę dyszke zaliczyc: )
Jest moc,jest siła, jest optymizm i dążenie do celu! !!
Pozdrawiam
pół roku temu wazylam 65...
Teskno mi za tą wagą. Aż łzy cisną się do oczu...
Jak mogłam się tak zaniedbać. ..
Dziś waga pokazała 72...czuje się jak słoń
wczoraj 10km,dziś też 10km.jestem zadowolona...
W lesie przepięknie...zimowa aura robi swoje: )
Jutro dyszka musi być. Jest motywacja o lepsze życie, lepszą siebie.!
wczoraj zaliczyłam 5 km.dziś mam w planach 10.za godzinkę ruszam walczyć!
Dam radę. Wiem o tym.z pieskiem w lesie,będzie pięknie! !!
dziś 7km przebiegniete z pieskiem w lesie.pięknie było...ta biel śniegu wokół. ..
Jutro przed pracą trening musi być.
Z dietą niestety kiepsko.czekam na wypłatę hehe
Pozdrawiam:
27 lat minęło...czas na zmiany
Teraz wszystko zależy ode mnie...moje samopoczucie,mój wygląd,moje zdrowie...
zaczynam dbać o siebie...nie chcę już pić ,palić,jeść byle co i byle jak...
chcę cieszyć się życiem...chcę cieszyć się sobą
zdjęcia porobione,ciało pomierzone....czas START!!!
Plan na dziś...P90x chest and beck i bieg z pieskiem...
to będzie przepiękny dzień!
wstyd mi znowu pisać że mam zamiar zacząć..
moja waga pokazała aż 73 kg...jeszcze nigdy tyle w moim zyciu nie miała.czuję się okropnie...druga broda...celulit....nie wchodzę do spodni...jedynie do leginsów....
mam znowu zaczynać? nie mam motywacji,wsparcia...jestem w dołku warto zaczynac od zera?:(:(:( brak mi sensu życia...pomóżcie
kolejny raz wzięłam sie w garść...dziś 6sty dzień diety
jest ciężko,szczególnie wieczorami,które są dłuuuugie i wtedy najbardziej mnie ciągnie do zgrzeszenie.ciężko opisać co tedy czuję gdy napada mnie chęć zjedzenie paskudów...złość,bezradność,chcę się poddać,walczę
jak narazie wygrywam:)piękne uczucie gdy wstaję rano i czuję sie zwycięzcą kolenej rundy...kolejnego dnia:)
do świąt muszę mieć 65kg więc dziś zaczynam P90x
będę tu zaglądać co tydzień żeby nie marnować zbyt dużo czasu;)pozdrawiam i życzę powodzenia!
Drugi dzien lepszego "JA" za mną:)
Hejjj. na śniadanko serek ziarnisty z miodem,2 śn śliwki,obiad udko z ogórkami kiszonymi,podwieczorek winogrono,kolacja 2 naleśniki ze szpinakiem
aktywność:rano P90x plyometrics,wieczorem bieg 5 km z moim mężczyzną:)
zakwasy mam okrutne .całe ręki,klatka piersiowa,nogi
trzeba to przemęczyć a potem będzie już luzik:)
mój mężczyzna bardzo mnie wspiera jak nigdy,jestem z tego powodu bardzo mile zaskoczona a zarazem szczęśliwa...bo gdy mi ciężko,pomyślę że on bardzo we mnie wierzy,w mój sukces i w moje szczęście,dodaje mi to powera i siłę:)
nie chcę nas zawieźć!!!i nie zawiodę:)
a to mój Faficzek 2 lata temu,zaraz po przygarnięciu,już wykąpany i pojedzony:)jak sobie to przypomnę ile miał pcheł:/bleee