Ostatnio dodane zdjęcia

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem gruba, zanim urodziłam dzieci ważyłam 47 kg, po pierwszej ciąży ważyłam 53kg, a po drugiej 68kg. Przytyłam ponieważ, zmieniłam tryb życia z aktywnego na leżąco, siedząco domowy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 12805
Komentarzy: 163
Założony: 27 października 2013
Ostatni wpis: 7 lutego 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Lincoln747

kobieta, 39 lat,

160 cm, 70.60 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Uzyskac wage 60kg i ograniczyc slodycze.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 listopada 2013 , Komentarze (2)

Wczorajszy trening zaliczony - dopiero dzisiaj,
mam nadzieję ze dzisiejszy uda mi się zrobić dzisiaj.

Dietka tak sobie, zobaczymy co będzie dalej.

Wielki plus, wodę w ilości 2,2l piję bez problemu.

18 listopada 2013 , Komentarze (5)


Moja córcia ma bardzo dobre serduszko.
W piątek przyszła ze szkoły i mówi, że jej koleżanka z klasy niżej skręciła nogę i nie była w szkole. Wicia postanowiła coś dla  niej zrobić, podeszliśmy do pomysłu troszkę sceptycznie, nie znaliśmy tych ludzi, nawet nie wiedzieliśmy gdzie mieszkają. Nie zabroniliśmy Wici, ale myśleliśmy, że odpuści, bo często ma zapał, a potem jej znika.

Jednak nie odpuściła, zrobiła piękną kartkę, spakowała słodycze i 2 nowe opaski,  poszliśmy zanieść prezencik, rodzice Tosi byli mocno zdziwieni.
Tosia była szczęśliwa, a Wicia jeszcze bardziej, ,że jej coś podarowała.







Moje dzieci są moją motywacją !!!


Co do diety to słabo, dzieci namówiły mnie na zrobienie
szarlotki. Nie umiałam się powstrzymać, od wpałaszowania kawałka, a właściwie to kilku.


17 listopada 2013 , Komentarze (2)

 Kolejny miły dzionek właśnie się kończy.

Rano byliśmy z Wicią na konikach, potem leniuchowanie w domku, następnie na zakupowy szał - ja i dzieci kupiliśmy sobie nowe piżamki i i troszkę szmatek, super lakier do paznokci, prezenty dla Wici byłej wychowawczyni i klasy, oraz dla mojej przyjaciółki i jej synka, potem poszliśmy do McDonalds z czego już tak bardzo się nie cieszę.

Końcówka dnia była najlepsza, zadzwoniłam do Sylwii ( Sylwia jest moją przyjaciółką, była mamą mojego pacjenta Filipka, który uczęszczał do mnie na hipoterapię, samotnie wychowuje go już 13 lat, Filipek choruje na autyzm, Sylwia od 5lat chodzi razem z nim do szkoły i siedzi z nim w ławce - to jest naprawdę duże poświęcenie, od 13lat Sylwia nawet na jeden dzień nie opuściła Filipka. Podziwiam ja za jej postawę i siłę walki o syna.)  ponieważ chcieliśmy kupić dla Filipka w prezencie eye q360, żeby ją choć trochę odciążyć, długo rozmawiałyśmy, aż w końcu udało mi się przekonać ją aby przyjechali, a potem to już było z górki, mój kochany najwspanialszy Maciuś wyszukał lot, zarezerwował, zapłacił i 17stycznia przylatują na 10 dni .

Jestem mega szczęśliwa, to będzie pierwszy przelot samolotem Filipka , może taki silny bodziec spowoduje, że zacznie w końcu mówić. Po cichu bardzo, na to liczę.
 
Jutro wstawię Filipka zdjęcie.

15 listopada 2013 , Komentarze (2)

Dzisiaj już czuję się świetnie i trening tez się udał.

14 listopada 2013 , Komentarze (6)

Nie wiem jak tu chłopaczyna się zaaklimatyzuje, na pewno  będzie tęsknił za tą wolnością.

Ale za nami bardziej tęskni.








Czaruś nie jest jedynym zwierzakiem, które musieliśmy zostawić :-(
Jest jeszcze nasza kici, Micia która zostaje w Polsce bo pradziadkowie sobie życia już bez niej nie widza.

Żółw tuptuś, który moja córcia kupiła do klasy, ale na dni wolne zawsze był z nami.



A najciężej było zostawić konie, które za szybko to tu z nami nie będą.
No ale cóż takie jest życie, tam mają dobrze leniuchują i nic nie robią, a wszyscy do o koła je rozpieszczają.
Czaruś na te święta z nami, a na następne może koniki...

Od lewej  Amanda, Krasi i Dzigit.

Moim marzeniem jest aby znaleźć w UK prace jako instruktor hipoterapii i ściągnąć je do siebie.



No jeszcze muszę dodać zdjęcie naszej nowe członkini rodziny, która jest z nami od września.

 Lilijka





To by było na tyle naszego zwierzyńca, rozkleiłam się.

14 listopada 2013 , Komentarze (3)

Bardzo, bardzo, dziękuję za wsparcie i zrozumienie.

Wzięłam kąpiel w pianie i dużej ilości soli, zrobiłam piling, ogoliłam włoski tu i ówdzie, nasmarowałam się balsamem, prysnęłam perfumka, położyłam maseczkę na buzię - bo strasznie mi antybiotyk wysuszył skórę, nie mówiąc o biednym nosie który ma rany od smarkania prze co maseczka piekła, po ten dałam krem i wazelinę w okół noska.

Już mi dużo lepiej, w kąpieli troszkę  nosek się odetkał, teraz jeszcze jak wysuszę włoski i się pomaluję oraz ubiorę, to chyba będę jak nowo narodzona.

Udało mi się dzisiaj natknąć na kilka motywujących pamiętników, już jest mi dużo, dużo lepiej.



14 listopada 2013 , Komentarze (5)


Dzisiaj dzień ważenia,
stanęłam rano na wadze, a moja waga pokazała więcej bo 68,5kg.

Wina tego, że muszę leżeć bo jestem chora i biorę antybiotyk.( tak sobie tłumaczyłam)

Pani doktor kazała mi jeść normalnie, ze względu na antybiotyk, a ja oczywiście zinterpretowałam to po swojemu i zaczęłam się obżerać  słodyczami, ponieważ poprawiały mi humor.

Cały czas się przed sobą usprawiedliwiałam - przecież jestem chora, biedna, Maciek cały czas w pracy... więc jak zjem kilka, batoników, ciasteczek cukiereczków to żaden grzech.


A tu proszę mam swoją karę, zmarnowałam to co przez 2 tygodnie osiągnęłam, czy było warte dla tych kilku, no może kilkudziesięciu słodyczy?

Po cholerę się za to zabrałam, jak tylko pojawia się problem to ja sięgam po słodycze?


Wydałam kasę na całe te diety i fitness, po cholerę, przecież za to mogłam dzieciom coś kupić?



Problem leży we mnie, w mojej głowie.

Czasami jak patrze w lustro to widzę siebie, fajną zgrabną, taką jak dawniej, w tedy zadaje sobie pytanie. Czy ja naprawdę muszę się odchudzać?

A czasami jak patrze w lustro lub na zdjęcia, to zaczynam wyć i pytam się siebie ?

Gdzie jest ta dawna Ania, szczupła, piękna, dowartościowana, silna, pełna życia, a przede wszystkim szczęśliwa?

No gdzie ona jest?

Pod tym tłuszczem?
Czy w mojej głowie?

Przez te dwa tygodnie polubiłam, ćwiczyć, dało mi to dużo radości, kiedy z każdym treningiem, dawałam radę dłużej, lub mój skłon był głębszy, jak byłam już wstanie dotknąć rękoma, palców u nóg w siadzie wyprostowanym. To były moje małe sukcesy, mało tego byłam szczęśliwa, rozluźniona, spokojniejsza, a przede wszystkim nie ciągnęło mnie do słodyczy.
Podczas choroby postanowiłam, ze nie przerwę treningów, ale nie dałam rady, byłam za słaba, jak poczułam się trochę lepiej to zrobiłam jeden trening, który zakończył się drgawkami.
 
Mnóstwo myśli kłębi się w mojej głowie, mam ochotę odpuścić jak i walczyć dalej.

Ale po co? na co ? dla kogo?
Niby dla siebie, dla zdrowia, dla lepszego samopoczucia.

Czy dam radę? - nie wiem



Ja nie chcę żałować!!!

12 listopada 2013 , Komentarze (3)

Bardzo dziękuję za maile.

Tak żyje.
 
Nie pisałam ponieważ, bardzo złapały mnie zatoki, i nie chciałam się cały czas użalać nad sobą.

Dzisiaj byłam u Pani doktor i dostałam antybiotyki, ponieważ to już trzecie zapalenie zatok, które sprawia, ze zaraz mam anginę ropną, to jak dobrze zrozumiałam - bo jeszcze z moim angielskim nie jest perfekcyjnie, to się  jak znów w krótkim czasie zachoruje, to chcą zrobić mi czyszczenie zatok. Nie wiem jak to się odbywa w UK ale pewnie podobnie jak w PL.

Może któraś z was przechodziła już coś podobnego i miała by jakieś rady dla mnie.

Dwa treningi całkowicie odpuściłam, wczoraj postanowiłam się wziąć w garść i zrobić trening, udało mi się go dokończyć, wzięłam prysznic i do łóżeczka, a tam nagle dopadły mnie okropne dreszcze i zaczęłam się trząść jak galaret - paskudne uczucie. Nie wiem dla czego mój organizm tak zareagował :-(

Dieta marnie

Rano ważyłam 68kg :-(

 

Dobre jest to, ze Gabryś był zemną u lekarza, jest zdrowy i może jutro wracać do szkoły.
A najlepsze jest to, iż w końcu, ktoś zainteresował się jego skazą białkową.
W Polsce mnie zbywano, ze jest bardzo delikatna i wyrośnie z tego.
A tutaj jak zwróciłam Pani doktor uwagę to szybciutko przepisała mu maść robioną w aptece.
Może w końcu nie będzie chodził cały w kropeczkach, zwłaszcza na nóżkach i pupie.
   

8 listopada 2013 , Komentarze (5)

Nie pisałam wczoraj, ponieważ się rozchorowałam.
Boli mnie gardło, mam zapchany nosek- do diaska to znów te przeklęte zatoki, których konsekwencja jest angina. To już 3 raz w przeciągu 7 miesięcy :-(

Z ćwiczeń zrobiłam tylko pilates.

Dieta tak sobie. Oto zdjęcie mojego objadku.





Maciuś wczoraj odebrał ze szkoły naszą córcię z koleżanką, potem zaprowadził je na ballet, a ja się go czepłam, że za długo ich nie było.
Jak jestem chora to jestem bardziej nie normalna niż zwykle :-(

Na szczęście zaraz załagodził sytuację i mi przeszło.

6 listopada 2013 , Komentarze (5)

W końcu nadszedł ten cudowny i długo wyczekiwany dzień


Odważyłam się upiec swój własny chleb.
Okazało się, że jest to banalnie proste, a na dodatek daje dużo radości.
Wyszedł cudowny, nawet moja córcia się nim zachwyciła i zjadła, aż 4 kanapki.
Nie wiem dla czego czekałam, aż 28lat aby upiec swój własny chleb.

Chlebek jest z mąki "3ziarna", a dodatkowo dodała: siemię lniane, słonecznik oraz sezam.

Tak się zachwycam tym chlebkiem, że fotki mu cyknęłam. Oto dzisiejszy król w moim domu.




W całym domu unosi się piękny zapach mniammmmmmmmmmmmmmmmmmmm


Buziaki wszystkim, damy radę, dojść do celu.

Idę ćwiczyć !!!!!!!!!!


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.