Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Heej, jestem Angelika mam 15 lat, chodzę do 3 klasy gimnazjum i pragnę schudnąć 10kg. Myślę, że ten portal pozwoli mi spełnić swoje marzenie :) Poprzez odchudzanie zaniedbałam swoje zainteresowania, ale postaram się to nadrobić, kiedy tylko zrzucę zbędny nadbagaż. Co mnie skłoniło do odchudzania? Sukcesy przyjaciółek (w odchudzaniu) no i oczywiście niezadowalający mnie, własny wygląd.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 46479
Komentarzy: 628
Założony: 17 listopada 2013
Ostatni wpis: 17 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Macrocosme

kobieta, 26 lat, Lublin

165 cm, 55.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

6 stycznia 2014 , Komentarze (9)

Hej dziewczyny, na początku powiem, że dziś będzie krótki wpis, ponieważ nie mam ani czasu ani wielu rzeczy do opisania.
Głównie chciałabym Wam bardzo podziękować za komentarze pod moim ostatnim postem, jesteście kochane :* 
Po drugie byłam dziś u dwóch babć i nie zjadłam niczego, czego nie powinnam :) Chyba los mi sprzyja, bo za grzeczność otrzymałam: stówkę z okazji urodzin od babci huehue :) A druga babcia stwierdziła, że schudłam :o Wiem, że babcie zawsze mówią, że wnuczki są za chude i muszą jeść, ale nie moja. Moja łapała mnie za tyłek i mówiła, że jest miękki XD
Dzisiaj bez ćwiczeń, bo jak już mówiłam - cały dzień w gościach.
A teraz bilans:
I śniadanie: 200g twarogu 0%
Obiad: 2 łyżki kaszy gryczanej. kurczak gotowany, trochę kalafiora
Podwieczorek: 2 łyżki ćwikły, 2 plastry szynki, 2 papryki w occie 
Kolacja: 3 wafle ryżowe z plastrami szynki pieczonej

W następnym wpisie planuję poiwedzieć co nieco o diecie BALETNICY. Zobaczcie sobie w necie o tej diecie zimnego trupa ;o
Pozdrawiam!

5 stycznia 2014 , Komentarze (42)

Cześć dziewczęta

Dzisiaj jest ten dzień, w którym mam doła pod względem odchudzania, więc postanowiłam opowiedzieć wam swoją historię. 

Zawsze byłam pulchna - nigdy szczupła, nigdy gruba. Nie przejmowałam się tym, bo dziewczyny wokół mnie też były "pulpetami". Dopóki nie zaczęły dorastać. Wszystkie urosły i nie wiadomo gdzie, tkanka tłuszczowa u nich zanikła, a u mnie nie.

Najgorsze jest to, że schudła moja rok młodsza kuzynka. Zawsze razem rozmawiałyśmy o tym, że jesteśmy pulchniejsze, a tu bach, ona chuda. I co zrobić? 
Do tego moja przyjaciółka schudła 25kg, a w jej ślad poszła przyjaciółka nr. 2, która teraz również wygląda jak szkapa. 

Największą wagą jaką osiągnęłam były 63kg. Pewnego dnia zaczęłam myśleć o tym jak wyglądam i strzeliłam sobie zdjęcie w bieliźnie. Wyglądałam tak:
Nie okłamując się, uznałam, że wyglądam jak pasztet. Najgorsze były żyły na udach (z resztą widać), rozstępy na biodrach i pośladkach.

Zaczęłam mniej jeść (ale mało, jadłam stosunkowo dużo, ale na pewno mniej niż wcześniej) i trochę ćwiczyć. W krótkim czasie uzyskałam wagę 58kg. 
Zaprzestałam mojej walki z kg, ale waga nie wzrosła (dzięki Bogu). 

Potem, we wrześniu dostałam karnet na siłownię i waga spadła do 55kg.
I te 55kg mnie prześladuje. Utrzymuje je do dzisiaj, nawet kiedy od ponad miesiąca maksymalnie staram się. Nie wiem co się dzieje, ale o tym za chwilę...

Teraz chcę wam dać moją "metamorfozę", chociaż nie wiem czy jakaś różnica jest widoczna gołym okiem. Pamiętajcie, że są różne perspektywy, niestety, 2 lata temu nie pomyślałam, że kiedykolwiek będę potrzebowała zdjęć na Vitalię :)


I teraz nadszedł czas mojego wyżalania się, ekhm...
Co robię, żeby schudnąć?
1. Jem 4 posiłki dziennie - na początku (najczęściej) owsianka, potem jabłko, następnie jakiś zdrowy obiad i lekka kolacja przed godziną 19.
2. Piję ponad 3 litry wody dziennie + napar z pokrzywy
3. Codziennie chodzę na siłownię, gdzie mam ustalony trening, ćwiczę rano i wieczorem, chodzę na spacery, ćwiczę na WF-ie, ogólnie spędzam aktywnie czas.
4. W OGÓLE NIE JEM: słodyczy, żadnego pieczywa, smażonych rzeczy ani ziemniaków
5. Wysypiam się.
Przez jaki czas?
Ponad miesiąc. Na słabości pozwoliłam sobie: w Wigilię (dwa racuchy), BN (ciasta) i Sylwester (ciasta).
Czy osiągnęłam jakiś sukces?
NIE. NIC.

Dlaczego tak jest? Męczę się, nie jem tego, co bym chciała, ćwiczę, jestem cierpliwa... Ale żeby ani 1kg nie spadł!?!? Tracę wiarę... Pomóżcie :( 

4 stycznia 2014 , Komentarze (8)

Nienawidzę mojego internetu. 
Nienawidzę, nienawidzę nienawidzę!

Nie miałam dzisiaj weny na pisanie notki, ale się przemogłam i opowiedziałam Wam o czymś w miarę sensownym, ale nie... Akurat w chwili, kiedy kliknęłam "publikuj" moja super-technologia postanowiła się zbuntować! Zaczynam od początku...

Dzisiaj rano, kolejny raz udowodniłam sobie, że poranne wizyty na siłowni są tysiąc razy bardziej efektowne od tych wieczornych, ale co zrobić kiedy codziennie rano jest się przykutym do ławki szkolnej? 

Czy jest tu ktoś, kto jest równie nieśmiały i niepewny siebie jak ja? Jejku, nienawidzę tego, jak nie umiem nawet odpowiedzieć na uśmiech pewnego fajnego chłopaka z siłowni, ygh. Nie ma mowy nawet o czymś poważniejszym (mowa tu o dłuższej rozmowie) z takim podejściem, jakie mam ja.

Czy u Was w Biedronce też wstawili pojemniki z różnymi orzechami itd.? Bo chyba w każdej Biedronce jest to samo. Niedawno zakupiłam sobie pistacje, a dzisiaj fistaszki. Podjadam je cały dzień, ale są zdrowe i wspomagają odchudzanie, o tak. A moja mama zamiast takich orzeszków wybiera biszkopt z masą budyniową oraz dżemem, pozdrawiam. Trochę kusi, ale nie bardzo, uf.

Po półtoragodzinnej męce na siłowni przypomniałam sobie, że mam iść na basen, ale okazało się, że w domu nie ma ani jednego czepka, także z pływalni nici. A już myślałam, że odnowię swoje hobby, które "uprawiałam" przez jakieś pięć lat. No nic.

Brak wizyty na basenie zrekompensowałam sobie obejściem wszystkich sklepów RTV i AGD w moim mieście w poszukiwaniu kuchenki mikrofalowej. Uświadomiłam sobie, że przecież, odgrzewając potrawy w takiej mikrofalówce unikamy kolejnego użycia tłuszczu bądź oleju, right? Ale widocznie mam zbyt wysokie oczekiwania, bo żadna mi nie pasowała. 
Do tego poszukuję blendera, bo marzą mi się zupy-kremy (najbardziej z dyni i brokułowy, oh ah!) oraz aparatu cyfrowego, bo stary po ostatniej wycieczce do Zakopanego odmówił posłuszeństwa. Bo kto by pomyślał, że nie można robić zdjęć w deszczu? :) 

Tyle z moich dzisiejszych przygód, zostawię z Wami jeszcze bilans:
I śniadanie: owsianka
II śniadanie: jabłko
Obiad: 7 x mini kotlecik sojowy smażony, 50g kaszy gryczanej, parę ogórków konserwowych
Podwieczorek: jogurt naturalny + 250g twarogu 0% + cebulka + 2 plastry szynki + 2 wafle ryżowe
Kolacja: jabłko 

Polecam "danie", które jadłam dziś jako podwieczorek - kroimy cebulkę, solimy ją, wrzucamy twaróg i trochę śmietany bądź jogurtu naturalnego, mieszamy i wychodzą pyszności :)

3 stycznia 2014 , Komentarze (18)

Uszanowanko dziewczęta :)

Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale trochę cieszę się, że jest szkoła, bo to idealnie wspomaga jedzenie o tych samych porach czyli o 6:30, 12, 14:30 i 18 :) 
Należy szukać pozytywów w negatywach. 

Dzisiaj odczułam lekkie nawrócenie się no-sport-ludzi, ponieważ na siłowni było więcej amatorów niż zwykle, ale to się chwali. Mam nadzieję, że nie zrezygnują :) 

O dziwo wysypiam się, przesypiam około 9h dziennie. Do tego wykończyłam 5l baniak wody, a tata skomentował to: "żaby ci się w brzuchu zalęgną". Być może. 
Słodyczy nadal nie tykam. Smażonego też nie. Pieczywa (nawet tego czarnego) też nie. 
Żyć nie umierać.

Dzisiaj obejdzie się bez liczenia kalorii, bo po pierwsze: nie umiem, (choć jakbym poświęciła trochę czasu to bym poszperała w necie w poszukiwaniu tabel kalorii i próbowała na oko zważyć to, co zjadłam, ale... nie, jestem zbyt leniwa), a po drugie mogłabym się przestraszyć.

I śniadanie: owsianka
II śniadanie: jabłko
Obiad: 2 x średni talerz: kawałki brokuła, fasolki szparagowej, makaron razowy, dużo przypraw i oliwa z oliwek (pozwoliłam sobie na dokładkę, bleh)
Podwieczorek: 250g twarogu 0%, 3 wafle ryżowe z 3 plasterkami szynki
Kolacja: - 

Dzisiaj standardowo wykonałam poranny i wieczorny mini trening i byłam na siłowni 1,5h. 

A teraz czas na to by pochwalić się Wam moim najcudowniejszym prezentem urodzinowym, który dostałam od przyjaciółek ♥ 
Czyż nie megasłodziaśne? :D

3majcie się tam :) 

2 stycznia 2014 , Komentarze (14)

Hej dziewczyny :)

Waga drgnęła o 0,2kg hm... ale to dobry wynik jak na parę dni.
Wczoraj zostałam "okrzyczana" za to, że jedzeniem 900 kalorii nic nie osiągnę.
Spoko! Nie zamierzam tyle jeść. Będę jadła tyle co dziś - w praniu wyjdzie ile to było :)
 
Niedługo jadę do Lublina w poszukiwaniu dobrych butów do biegania, najlepiej Nike. Są tu jakieś obeznane lublinianki? Bo na krakowskim przedmieściu jest strasznie niemiły pracownik :/

Bilans
I śniadanie: owsianka 300kcal
To jest mój najgorszy problem pod względem liczenia kalorii. Zakładam, że coś koło 300? Moja owsianka składa się z dwóch szklanek melka 0,5%, 2 łyżek płatków owianych, 2 łyżek otrębów pszennych i 1 łyżki otrębów owsianych. Jak uważacie? 300? 
II śniadanie: dwie mandarynki 50 kcal
Obiad: 1. dwa gotowane udka z kurczaka - 200kcal
2. 50g ryżu brązowego 70kcal
3. surówka (marchew, kapusta pekińska, jabłko, sos vinegret i coś tam jeszcze) załóżmy 50kcal
RAZEM: 320kcal
Podwieczorek: 1. 3 wafle ryżowe 90kcal
2. 3 plastry szynki 100kcal
3. twaróg chudy 250g 220kcal
RAZEM 410kcal
Kolacja: nic

ŁĄCZNIE 1080
Ale nie krzyczcie, serio, najedzona byłam. Może nawet liczę niedokładnie więc wyszło więcej. 

Ćwiczenia:
1. Poranny mini trening.
2. 45min gimnastyki 
3. 45min siatkówki
4. 2h na siłowni
5. Wieczorny mini trening

A teraz proszę foto mojego pięknego wieczoru:
TVD ♥

Strasznie mnie to irytuje, że moje życie kręci się wokół odchudzania, jakby miała jakieś zaburzenia odżywiania. Prawie w każdej chwili jest ze mną myśl na temat tego: albo co zaraz zjem, albo co poćwiczę na siłowni, albo zastanawiam się czy te spodnie nie zrobiły się choćby odrobinę mniejsze etc.
Wkurza mnie to już, ale czuję, że jak nie osiągnę wymarzonych styczniowych 50kg to mnie te myśli nie opuszczą.
Nooo jeju ;(

A u Was jak tam - dużo synów i córek marnotrawnych na siłowniach wraz z Nowym Rokiem? Bo u mnie bez zmian :) No może był 1 chłopak, którego nie widziałam wcześniej, ale ja wśród znajomych słynę z tego, że nigdy nikogo nie zauważam, także... 

TRZYMANECZKO :)

1 stycznia 2014 , Komentarze (24)

Witajcie w tym nowym, 2014 roku, który stoi przed nami otworem.

Teraz wszystko możemy zmienić, ale nie zamierzam pisać tu o moich postanowieniach, ani o tym jaki był rok 2013 (najgorszy w życiu) a jaki ma być 2014, bo jestem świadoma tego, że naczytałyście się już tych postanowień noworocznych, right?

Mogę tylko napomknąć o tym, iż nowy rok nie zaczął się zbyt dobrze, gdyż ponieważ jestem w tym momencie w życiu kobiety, kiedy po pierwsze: mam ochotę zjeść wszystko co znajduje się w lodówce, a po drugie: wyżywam się na wszystkich. Zdążyłam dziś być niemiła dla mamy, taty, kota, przyjaciółki i chłopaka, któremu się podobam. 
Na szczęście nikt z powyższych nie ma mi tego za złe.

Niektóre kobiety wiedzą, że są przed @ z powodu bólu różnych narządów, wahania nastroju, apetytu itd. A skąd ja to wiem?
Zaczynam gdybać nad tym czy życie ma sens i przeglądać tumblry, na których głównym tematem są myśli samobójcze. Serio. Łapie mnie taka masakryczna deprecha, zawsze jest tak samo i trwa ok. 2 dni. O 2 dni za dużo.

A tymczasem sylwester. Jak minął?
Oj, objadłam się i opiłam... 
Ale z takim nastawieniem kończymy 2013r :)
W 2014 jednego dnia nie mogę zjeść więcej niż 1500kcal, ale będę próbowała trzymać się 1000. 

moja "kreacja":
I krzywe nogi ;___; jest jakaś operacja, żeby były proste? Wkurzają mnie łączące się kolana...

Zaczynam liczyć kalorie - oczywiście zaokrąglam :)
I śniadanie: rosół z makaronem razowym z cynamonem (dobry!) 250kcal
II śniadanie: plasterek cienkiej kiełbasy (serio nie wiem ile on mógł mieć, ale stawiam że tyle) 20 kcal
Obiad: gotowane podudzie kurczaka + pieczarki 350kcal
Podwieczorek: jogurt naturalny 100kcal
Kolacja: dwie pomarańcze 200 kcal
RAZEM: 920kcal 

Hmm... myślałam, że zjadłam więcej. Ale to dobrze. 
Mam odruch wymiotny na widok ciast. 
O matko... 
Czuję jakby waga wzrosła :/ 
Strasznie się boję, że mimo iż od jakiegoś miesiąca jem dużo mniej niż kiedyś, nic się nie zmieni. Mam takie wrażenie. Kurczę, nie jestem taka naładowana pozytywną energią jak Wy. Ale chcę w końcu wyglądać tak: 

Wanna jakąś fajną motywację? :) :
(najgorsze jest to, że nie czuję, że jestem coraz bliżej celu :/)

TRZYMAJCIE SIĘ :* 

31 grudnia 2013 , Komentarze (7)

Hej skarby :)
Ostatni wpis w tym roku...
Ogólnie na siłowni rano nie dość,
że przebiegłam 3 km (haha) co u mnie jest wielkim plusem
to jeszcze dostałam telefon, który uświadomił mi,
że moje przyjaciółki wcale mnie sobie nie olewają :)
A najlepsze jest to, że gdybym wczoraj,
stepując na steperze
nie olała telefonu
to bym miała dobry humor i w urodziny.
Zawsze odbierajcie telefony!!!
A tymczasem...
jestem przed @ i pochłaniam wszystko co stoi na mojej drodze.
Pyszny urodzinowy tort kuzynki mnie torturuje.
Ale się nie daję.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU :)

30 grudnia 2013 , Komentarze (8)

Zbytnio czasu nie mam - urodziny.
Nienawidzę tego dnia.
Kocham być w centrum uwagi, ale nie tak.
Urodziny są beznadziejne, nie lubię, nie lubię.
Oprócz prezentu od przyjaciółek (który jeszcze nie
doszedł, wstawiam zdjęcie jak tylko dostanę w łapki)
dostałam ciasta: Panią Walewską (wiedźmy z nich!!!)
i Shreka, ale na szczęście moi kochani rodzice zjedli zanim
postawiłam nogę za próg :)
Tymczasem piekę przepyszne ciasto - Aniołek :D
Dam zdjątko jutro, no chyba, że wolicie bez pokus ;)
Dzisiaj z rana 1,5h na siłowni.
I śniadanie: owsianka
II śniadanie: jabłko
Obiad: królik w śmietanie, kasza, ogórek konserwowy
Podwieczorek: banan + 2 wafle ryżowe
Kolacja: twaróg półtłusty + cebulka + śmietana + 2 wafle ryżowe
Przekąska przez cały dzień: pistacje
Ostatnio za dużo jem... ale to się zmieni. 
Chyba jestem przed @ bo czuję się grubasem :<
Oby to było powodem. 

GORĄCEGO, SZALEŃCZEGO, TOTALNIE ZWARIOWANEGO I PIJANEGO SYLWESTRA! NIE PAMIĘTAJCIE NIC ♥ 

29 grudnia 2013 , Komentarze (40)

Straszne dziś nudy dlatego postanowiłam zaszaleć i dodać dwa wpisy w ciągu jednego dnia :)
Także przechodząc do tematu... ciągle jest mowa o tym, że mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, są na zdjęciach pokazane (obrzydliwe-tak na marginesie) zdjęcia kg tłuszczu względem tkanki mięśniowej. A czy widzieliście kiedyś dowody na to w formie czyichś zdjęć?
Jeżeli nie, to ja przyczynię się do tego!
Uwierzyłybyście, że te 'dwie' panie na zdjęciach różni tylko 3kg? :) 

29 grudnia 2013 , Komentarze (8)

WITAM SKARBY :)


Ach marzą mi się takie ćwiczenia na plaży :) Tam ćwiczy mi się najlepiej. Jako największy wróg biegania mogę śmiało powiedzieć, że morze ma w sobie jakąś magię, bo kiedy byłam w Grecji zerwałam się przed szóstą rano i przebiegłam (nie przeszłam, przemaszerowałam, ani nie przeczołgałam, tylko przebiegłam) jakieś 10km! :) I nawet nie byłam zmęczona. W sumie niezły power kiedy widzisz setki ogromnych meduz wylegujących się na plaży po przypływie. Tymczasem zima, zimno, brak chęci do życia. Oprócz porannych i wieczornych ćwiczeń nie zrobiłam dzisiaj nic, ale nie mam wyrzutów sumienia. Czuję się dziś, jak to moja koleżanka mówi "jak z dupy wyjęta". Nie mam siły na nic. Chodzę znudzona cały dzień, nie wiem co ze sobą zrobić, w sumie nawet nie chcę. Totalnie zmarnowany dzień. No ale zdarza się.

Bilans:
I śniadanie: banan, 3 wafle ryżowe
II śniadanie: mandarynka
Obiad: królik (tak, tak, taki słodziak z uszkami i puszystym ogonkiem), kasza gryczana, ogórek konserwowy
Podwieczorek: dwa jabłka
Kolacja: coś lekkiego wymyślę, bo głodna jestem :)

Aaa, już sobie uświadomiłam dlaczego taki zrypany dzień.
Przecież to niedziela
Niedziele ZAWSZE są takie :/

Ale jutro już siłka, ogarnę się żeby nie wyglądać tak:

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.