Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

maly grubasek, cale zycie na dietach

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1657
Komentarzy: 6
Założony: 7 czerwca 2014
Ostatni wpis: 30 czerwca 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PannaGrubaWanna

kobieta, 31 lat,

166 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

30 czerwca 2014 , Skomentuj

Cześć chudzielce :-)

Tak jak pisałam, że nienawidzę poniedziałków, tak dzisiejszy mnie zaskoczył pozytywnie :-). R, się odezwał i wytłumaczył mi tą głupią sytuację. Stwierdził, że musiał zrobić to co poczynił, ponieważ obawia się tego, że przez to, że tak szybko to wszystko się rozwija między nami doprowadzi do mojego znudzenia nim... nie umiem znudzić się kimś, na kim mi zależy. Oczekuje po prostu od drugiej osoby zrozumienia, wsparcia i uczciwości, jeśli to wszystko jest spełniane, to czym mam się znudzić ? Kimś, kto się stara aby nam wyszło ? dziwne ma myślenie, aczkolwiek napisałam mu jak się poczułam, mianowicie miałam wrażenie, że to ja znudziłam się jemu :-/. Tak jak pisałam wcześniej, jestem bardzo naiwną osobą, bardzo szybko otwieram się na ludzi i ufam im, choć tak naprawdę powinnam poznać ich osoby o wiele lepiej. Zapytał się mnie " kiedy znów mnie do siebie zaprosisz " szczerze ? odpisałabym " przyjedź nawet teraz " ale boje się, że znów ta sytuacja może się powtórzyć. Proszę was, doradzcie mi co robić, ale miejscie na uwadze to, że mi nadal na nim zależy. 

Co do ćwiczeń i diety, dłuuugo dzisiaj zabierałam się do pani Chodakowskiej, ale w końcu zmusiłam się i skalpel dzisiaj zaliczony, niestety bez zumby ponieważ nie czuje się dzisiaj na siłach, i nie ma w domu E, a w " kupie raźniej " :P. Więc zumba prawdopodobnie dopiero w weekend :-). Słodkości jakieś wczoraj za mną chodziły, ale nie dałam się pokusie :-). Przestałam się skupiać na nich, gdy po 22 przyprowadzili nam 2 nowe dziewczyny ale niestety na jedną noc. Bardzo sympatyczne dziewoje z Bydgoszczy. Okazało się, że będą pracować na lotnisku w Amsterdamie, zazdroszczę im tylko tego, że będą miały okazje pracować w Amsterdamie, bo samej pracy to im współczuje :P. Pozdrawiam O i W bardzo serdecznie i mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze spotkamy :). Miało być o diecie i jak zwykle zeszłam z tematu, a więc dzisiaj na śniadanie zjadłam 3 kromki tego okropnego Holenderskiego ( tostowego ) chleba. I przed pracą zjem jeszcze wczorajszy ryż bo mi go troche zostało :-). Pije duuużo wody, albo wody z sokiem. Mam wrażenie, że mój brzuch nie tyle się umięśnił jak troszkę zeszczuplał. Ale to pozytywnie na mnie wpływa, bo cicho licze na to, że z każdym dniem, będzie wydawał się jeszcze bardziej szczuplejszy :P 

No nic dziewczyny, zmykam ogarniać się powoli, bo muszę powędrować jeszcze do sklepu po jakieś zakupy, bo w mojej lodówce tylko światło gości :P. Więc pozdrawiam was i kazdą z osobna ściskam mocno w wąskich bioderkach :-*

PannaGrubaWanda :-)

29 czerwca 2014 , Skomentuj

Cześć słoneczka moje :-)

Dzisiaj mamy niedzielę, nigdy ich nie lubiłam, a poniedziałków nie lubię 1000x bardziej ... no ale cóż, trzeba przeżyć każdy dzień tak by później ich nie żałować :-)

Dzisiaj sobie pozwoliłam na dłuuuuuższe spanko, bo wstałam coś po 12 a przed 13, wstałam, zrobiłam z sobą porządek, pokręciłam się i nie wiedziałam co mam z sobą zrobić w dalszej kolejności, więc wróciłam do łóżka :P Aż w końcu zaczęło mnie ssać w żołądku no to wybrałam się do kuchni i dopiero dzisiaj zrobiłam ten ryż :D powiem, że wyszedł mi całkiem zjadliwy :D

jestem zdolniacha :D 

Wczoraj z E, dałyśmy popis :D haha zaczęłyśmy parodiować panią Chodakowską w turbo spalaniu, ale dotrwałyśmy do fazy 5 i na tym skończyłyśmy mokre jak szczurki :D ale żeby nie było, ćwiczyłyśmy zumbą, latino dance i karaoke :D haha
Zumbe zaczełyśmy ale nie skończyłyśmy bo była za nudna, więc znalazłyśmy latino dance, przez który wypociłyśmy się ostro :D 

Mamy 3 dni ćwiczeń za sobą, więc dzisiaj robimy całkowity reset, bo chodzimy jakbyśmy były conajmniej ofiarami jakiegoś wypadku :D wszystko nas boli, zakwasy mamy dosłownie wszędzie :D ale od jutra, pewnie będziemy ćwiczyć osobno :-/ Bo ja będę pracować na nockach, a ona na dniówkach, więc niestety...nie będziemy się wspierać wzajemnie bo będziemy się mijać. Ale wiem, że mimo tego bólu, który przeżywam podczas ćwiczeń, to się naprawdę opłaci :-) Już czuje się lżejsza :D haha.

I taka niewiedza, kilogramów ile ich masz teraz, a ile Ci ubylo, też jest spoko :-) wszystko będzie widać po ciuchach. Mimo, że ćwicze pare dni i diete jako tako trzymam od tygodnia, to już widzę, że niektóre koszulki, które mnie obciskały, stają się luźniejsze ;D haaa :D jak człowiek wmawia sobie sam takie rezultaty, to aż lepiej się czuje :P 

Pozdrawiam
PannaGrubaWanda

28 czerwca 2014 , Skomentuj

Cześć marcheweczki 

Tydzień temu o tej porzej, czekałam już przygotowana na R, który był w drodze do mnie. Nie umiem tak naprawdę pozbierać się po tym ' romansie '. Facet, narobił mi naprawdę sporych nadziei, a po miło spędzonym weekendzie dostałam SMS'A, że on potrzebuje czasu... wszystkie dobrze wiemy co się kryje pod tymi słowami. Tak bardzo dyskretnie powiedziane " było miło, ale się skończyło ". Ciężko mi się po tym pozbierać, tym bardziej, że on chce utrzymać ze mną w miare normalny kontakt... tyle, że ja nie potrafię z nim "normalnie" rozmawiać, bo podczas naszego pisania, spotykania się zaczęło rodzić się jakieś niewinne uczucie. Zawsze byłam bezpośrednia i chyba tak mi już zostanie, więc prosto z mostu mu napisałam czego od niego oczekuje i nie miał z tym problemów ani żadnych wątpliwości, a tu proszę... nagle coś się znalazło :-/. Humoru nie mam od rana, i nie wiem tak naprawdę co mam z sobą zrobić. Wczoraj rozmawialiśmy przez komunikator na FB, i prosił mnie abym wysłała mu zdjęcia z naturalnym kolorem włosów, więc w nadziei na jakąś dłuższą rozmowe wysłałam mu zdjecia z przed, 4, 5 lat... zaniemówił... dostałam wiadomość " Boskie włosy i boskie zdjęcie , po czym stwierdził, że wyglądałam radośniej,a teraz wyglądam jakby mi czegoś brakowało do pełni szczęścia. EUREKA durniu, brakuje mi Ciebie ... " zapomniał dodać " wyglądałaś lepiej niż teraz " ... ale dało się to odczuć :-) 

Wczoraj poćwiczyłam ładnie sama panią Chodakowską - skalpel. Pot spływał ze mnie ciurkiem. Mimo, iż E nie miała ochoty bo bolał ją żołądek, nie leniłam się, zrobiłam to i czułam się dumna z siebie, że mimo wszystko wytrwałam drugi raz do końca i znów dałam z siebie 100%. Dzisiaj E, czuje się lepiej, więc nie ominie ją ani Chodakowska, ani Zumba. 

Swoją wiedzę kulinarną pogłębię dzisiaj o ryż z piersią kurczaka i warzywami. Jadłam to wcześniej, bo mama bardzo często na odchudzanie gotowała mi własnie to danie, aczkolwiek robić będę to pierwszy raz sama :-). W końcu mam 21 lat, czas najwyższy nauczyć się gotować. I tutaj z NL mam do tego super warunki, nikt dla mnie obiadu nie zrobi, jeśli sama się za niego nie wezmę. 

Ostatnio załapałam się tutaj na super promocje w H&M, i kupiłam fajną kieckę w której nie widać moich " fal dunaju ". Poniżej zdjęcia ( przepraszam za mój burdel na łóżku, ale zdjęcia były zrobione z rana po kąpieli, w sumie to i tak mnie nie tłumaczy, ale PRZEPRASZAM ). 

Muszę spiąć tyłek i faktycznie zrobić z siebie fajną dziewoje z wyglądu. Pokazać mu się w super kiecce, niech zobaczy, co mógł mieć a przez swoją głupote nie ma. Ale znając siebie, jak uda mi się zrzucić pare kilo i będę wyglądać całkiem fajnie, i on znów zacznie robić do mnie podchody to im ulegne. Ehh, witajcie w moim świecie. W świecie naiwnej Oli. 

Pozdrawiam, PannaGrubaWanda

27 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Hej sucharki :-)

U mnie ostatnio krucho...R okazał się typem jak każdy inny, pobawił się moimi uczuciami i dał sobie spokój :-) szkoda, że jak na swój wiek nie potrafił zachować na tylko powagi, żeby zrobić to w poprzednią sobotę, mówiąc mi w twarz " potrzebuje czasu " nie robiąc większych nadziei, a niżeli przez SMS'A :-). Miałam pare dni załamki, nie obeszło się bez płaczu i wina, aczkolwiek podniosłam się z tego dołka i idę do przodu. 

Wczoraj ugotowałam sobie zupkę pomidorową, którą jem tylko z makaronem :-) 
Ćwiczyłam z E ok. 2 godzin. Jestem z siebie troche dumna, bo pierwszy raz wytrwałam do końca ćwiczeń z p. Ewą Chodakowską - Skalpel :-) Oczywiście, nie wytrwałam z każdym ćwiczeniem do końca, ale próbowałam cały czas, a to się liczy :-) W końcu będę miała na tyle siły, żeby zrobić od A do Z te ćwiczenia :-) Do tego włączyłyśmy sobie 50 minutowy filmik zumby na yt i dałyśmy też radę :-). Dzisiaj od rana czuje się lżejsza, teraz tylko się nie poddawać i trwać w tym co robię już cały czas. Dam z siebie wszystko, bo mnie na to stać :-) i wiem, że nie opłaca się rezygnować z czegoś, co wymaga czasu, bo ten czas i tak w końcu kiedyś minie :-) 

Więc do dzieła dziewczyny ;-) 

Pozdrawiam 

PannaGrubaWanda :-)

11 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj małe ćwiczenia też zaliczone, z dietą troszke gorzej, ale już idzie sprostowanie, nie zjadłam czegoś, co zjadłoby moje sumienie ... własnie nie zjadłam dziś prawie nic - to są uroki zauroczenia ... chodzę z głową w chmurach, zapominam o tym, o czym nie powinnam zapomnieć. Moja motywacja jest tak silna, że robię wszystko aby mi się udało, i wiem, że nie poddam się, do póki R będzie mnie wspierać :-) Chce być dla niego najpiękniejsza. Zrobie to, choćbym miała płakać z bólu, wiem że się opłaci :-). 

W pracy w nocy dodatkowy wysiłek fizyczny, dzisiaj nie było nudno ale największym plusem, że było dużo ruchu. Pierwszy raz cieszyłam się z tego, że jestem przymuszona do poruszania się :D. 

Spadam na nocke moje chude marcheweczki ;-*

10 czerwca 2014 , Komentarze (2)

Cześć chudzielce :-)

Tak jak w tytule, dzisiaj był pierwszy dzień ćwiczeń. Zaczęlam ćwiczyć z Mel B, 5 minutowa rozgrzewka i ćwiczenia na brzuch. Starałam się, zaczełam nogi, aczkolwiek nie dałam rady. Na pewno jutro zrobie podejście drugie do ćwiczeń nóg, no i oczywiście jeszcze raz brzuch żeby rozbić zakwasy, bo będą pewnie okropne jutro.
Muszę się powoli rozruszać, żeby takie ćwiczenia 10 minutowe, robić z palcem w tyłku, ale wszystko powolutku, nie ma co się od razu zamęczać, bo mogę się tylko zniechęcić. Ważne, że podjęłam słuszne działania w dobrą stronę. 

W nocy zaskoczyła nas okropna burza, ale dzisiejszy dzień jest bardzo ciepły i słoneczny w Holandii ;-). Od wczoraj chodzę strasznie zmotywowana, i chce dać z siebie wszystko aby się udało. 
Wpadłam w zauroczeniową pułapkę, a nie wiem czy dobrze robię ciesząc się z tego. 
R, jest moją motywacją. To dzięki niemu, chodzę uśmiechnięta, i mogę przenosić góry, mam tyle mocy w sobie. 

W tyn tygodniu pracuję na nockach, więc są same plusy: cały dzień mam dla siebie, i zrobię 150% :-). Jeden minus - zasypiam w pracy pomiędzy 3-4 godziną. Ale kto ma dać radę, jak nie ja ? 

Znalazłam bardzo dobry demotywator, który przemówił mi do rozumu 

Pozdrawiam was gorąco 

PannaGrubaWanda

9 czerwca 2014 , Komentarze (1)

Cześć kochane :-)

Miałam cały weekend na przemyślenie i w końcu udało mi się samej do siebie przemówić, że to czas najwyższy na zmiany. Tak więc, pierwszy dzień mam za sobą. 
Dałam radę na skąpym menu i dodatkowo pospacerowałam po mieście, udało się przetrwać bez słodkości i kolorowych napoi :-) 

Dziś znów o rok jestem starsza, to już 21 lat.. czuje się staro. 

Mam motylki w brzuchu, uśmiecham się do monitora... chyba wpadłam w zauroczeniową pułapkę :o

7 czerwca 2014 , Skomentuj

Witam wszystkich 

Na wstępie chciałam powiedzieć, że Ola, to nie jest moje prawdziwe imię. Postanowiłam, znów poprowadzić pamiętnik ale tym razem anonimowo. Aczkolwiek, gdyby któraś/któryś z was chciał się poznać ze mną troszkę bliżej - śmiało mówcie mi Ola :-). Mam 21 lat wyjechałam do Holandii 21 kwietnia do pracy. Prowadziłam wcześniej bloga na vitalii, ale niestety dostał się on w niepowołane rączki kilku osób z mojego miasta, którzy bez problemu domyślili się kim jestem, po przez dodawane zdjęcia i opisy. Zostałam przez dłuższą chwilę pośmiewiskiem dla większości moich ' znajomych '. 

Dlaczego wróciłam ?

Mój sukces - 17 kg był naprawdę wyczynem dla mnie. Schudłam najśmieszniejszą dietą świata - MŻ ( mniej żreć ) z ograniczeniami pewnych składników. No ale zaczęły się problemy rodzinne, brak czasu na ćwiczenia, stres, który u mnie powoduje nadmiar ochoty na jedzenie a nie jego brak. Wieczorne podjania. Kolorowe napoje... TADAM wróciłam do okrągłych kształtów. 
Nigdy nie byłam szczupła, od dziecka byłam bardziej okrągła tu i tam. Nie chcę dążyć do posiadania płaskiego brzucha, bo w moim przypadku to raczej nie możliwe, zalezy mi bardziej na tym, aby zrzucić po prostu ten ciężar, który już dzwigam dobre pare lat.

Skąd pomysł na zrzucenie zbędnych kilogramów ?

Całe życie byłam w każdej szkole wyśmiewana przez rówieśników, a nawet starszych, tyle że na dzieciaka nie brałam tego zbytnio do siebie, ważne, że czekolada mi smakowała :-)
Schody zaczęły się w gimnazjum, gdy była moda na kolczyki w pępku, za krótkie koszulki z brzuchem na wierzchu... mnie niestety ominęła " ta cala zabawa ". Później " pierwsza miłość " która mnie wyśmiała gdy zdradziłam swoje uczucia do niego... Liceum, super koleżanki, które naśmiewały się coraz to częściej z Grubej Oli :-). Starałam się nie raz zrzucić pare kilogramów, żeby w końcu przestały mnie dręczyć tymi swoimi hasełkami i podśmiechiwaniem. Niestety... dopiero w klasie maturalnej dały mi spokój i zaczęły żyć ze mną w normalnych relacjach ( tłumaczyłam sobie, że w końcu dojrzały ) i chyba tak już pozostanie :-). Wyjechałam za granicę. Przed wyjazdem nie żałowałam sobie ani pizzy, ani kebaba, ani coś słodkiego bo po co ? skoro i tak wyjadę, to ciężką fizyczną pracą spale większość kilogramów. Ekhem... ciężką i fizyczną... szkoda tylko, że dostałam pracę, która nie jest ani ciężka, ani fizyczna. Jest nudna jak flaki z olejem. Nie robie nic, prócz siedzenia na krześle i ruszania głową w prawo i lewo ... :-) taki to jest mój wysiłek fizyczny w ciągu 8 godzin w pracy :-). Nawet nie mogę urządzić sobie spaceru do pracy czy wracając z pracy do domu bo muszę dojeżdżać 60 km, więc tyłek się wozi. 
Najśmieszniejsze jest to, że w pracy ludzie, który jak na swój wiek powinni być poważni i mieć choć trochę oleju w głowie, zaczeli mi przypominać te wszystkie dzieciaki, które się ze mnie nabijały za dzieciństwa. Jestem traktowana całkiem inaczej niż moi rówieśnicy, którzy są szczuplejsi. Szkoda, że za granicą polak polakowi krzywdę robi :) 

No i w końcu wczoraj doszłam do wniosku, że czas najwyższy naprawdę zrobić coś z sobą już tak na poważnie. Szkoda tylko, że wylądowałam w łóżku z popcoornem, lodami i muffinkami :-/ Dałam sobie weekend na ostre przygotowanie psychiczne do tego co zamierzam zrobić. Muszę nastawić się pozytywnie na to, a nie ciągle patrzeć się na to, że bolą mnie mięsnie, że burczy mi w brzuchu. 
Moim wielkim problemem jest to, że nie wierzę, w zadne endorfiny szczęścia po ćwiczeniach, wcale nie czerpie przyjemności z wykonywania ich, nienawidzę ćwiczyć i wręcz muszę się do tego zmuszać. Nienawidzę warzyw, na owoce muszę mieć ochote żeby je zjeść. A największym moim minusem jest to, że nie umiem gotować :x Aczkolwiek jestem w trakcie nauki. 

Przyznaje się do tego wszystkiego bez bicia. I bardzo was proszę, pomóżcie mi się jakoś nastawić pozytywnie na to odchudzanie, pomóżcie mi znaleźć motywacje. 

P.S. proszę się nie sugerować moimi modelami 3D, bo podana waga nie jest moją prawdziwą wagą !!!!!!!!!!!! niestety, nie mam jeszcze owej zakupionej w NL :D 

Pozdrawiam was

PannaGrubaWanda

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.