Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Aktywna, szczęśliwa osoba uwięziona w swoim ciele.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 13207
Komentarzy: 200
Założony: 9 lipca 2014
Ostatni wpis: 2 czerwca 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
FortuneFavoursTheBraves

kobieta, 32 lat, Opole

168 cm, 81.70 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Wiem Kochane, że dziś już pisałam, ale muszę. Nie obrażę się jak nie przeczytacie do końca, bo to będzie bardzo osobiste. 

Jestem osobą, która nie potrafi okazywać swoich emocji, dlatego często uznawana jestem za zimną, z niczego niezadowoloną i niedostępną.

W rzeczywistości jestem jak Islandia, na zewnątrz zimna,a w środku jak wulkan.

Przeżywam teraz naprawdę ciężkie czasy, nie ma dnia żebym nie zastanawiała się co, po co i dlaczego. 

Wróciłam z Grecji jeszcze grubsza, dowiedziałam się o insulinooporności, dalej nie znalazłam pracy, czasami wydaję mi się, że wszystkim jakoś beze mnie było lepiej, M. jeszcze nie wrócił- od listopada nie miałam z nim kontaktu, oczywiście piłkarze nie dają mi żyć, przy każdej okazji próbując mnie sprowokować by zobaczyć jaka będzie moja reakcja- nie to boli mnie najbardziej, tylko to że to nawet nie jest prawda. Czasami mam ochotę im wykrzyczeć, że mają się zamknąć, że on się do mnie nie odezwał odkąd wyjechał, że boli mnie każde wspomnienie o nim i nawet wiedzą jak wiele bólu mi sprawił i jak bardzo jestem zła na siebie, nie na nich , że nie potrafię zapomnieć, że nie potrafię być z nikim innym, nawet nie potrafię się z nikim bez zoobowiązań przespać, bo coś mnie blokuje. Z nikim nie mogę o tym porozmawiać, nie umiem siebie z tego wydusić, rodzice są zajęci tylko sobą, mama swoim facetem- największym egoistą na świecie,a ja jestem tylko potrzebna żeby pracować za nią w barze i słuchać żali. 

Jestem wśród tylu ludzi ,a czuję się tak samotnie. Tylko tutaj czuję, że zostanę wysłuchana. Co robię w takich chwilach idę się wyżyć: worek, rowerek, Ewka pomagają na chwilę, ale zawsze to coś.

Teraz po napisaniu tego wszystkiego czuję się trochę lżejsza. I kładę spać.

Śpijcie dobrze Kochane i nigdy, ale to nigdy nie dajcie się skrzywdzić jakiemuś palantowi :*

12 sierpnia 2014 , Komentarze (7)

Hey Kochane,

w końcu wróciłam- 5 dni poza domem w całkiem innym nastroju, towrzystwie i klimacie. Mimo to na miejscu ćwiczyłam i pomagałam w przygotowaniach do wesela. Ale już w sobotę i niedzielę, tylko zabawa, dobre jedzonko i dużo alkoholu :P 

Sąsiad mojego kuzyna zrobił bimber w kilku smakach, po prostu niebo w gębie. Pozwoliłam sobie, ale z umiarem- w końcu wesele zdarza się raz na jakiś czas, nadbagaż zrzucę szybciutko, bo naładowana jestem dodatkową energią :)

Łapcie zdjęcie :)

6 sierpnia 2014 , Komentarze (10)

Dobry wieczór Kochane,

przeżyłam wizytę. Ostatecznie na wadze -4,5 kg przez 4 tygodnie, poszła woda i mięśnie i trochę tłuszczu głównie z brzucha, bo aż 2 kg- o to chodziło. 

Przy mojej niedawno odkrytej insulinooporności wypicie nawet małego piwa, czy zjedzenie loda może skutkować zastojem wagi na kilka kolejnych dni. Tak więc restrykcja jeszcze większa. No nie powiem podłamałam się, niiecałe 23 lata- niedoczynność tarczycy, insulinooporność, tableteczki, restrykcje ograniczenia, a na obecną chwilę jedyne co dawało mi radość to jedzenie i picie- uhhh. 

Przyjmuję powiedzane od mojej dietetyczki, że mam to potraktować jak zadanie w wojsku- padł rozkaz i nie, nie piję piwa !

Jutro wyjeżdżam na kilka dni na wesele kuzyna( wracam w poniedziałek) , więc będę tu rzadziej, ale postaram się zdawać choć mini relację :)

Dobrej nocki i trzymajcie się ! Rozkaz :)


5 sierpnia 2014 , Komentarze (4)

Hey Kochane, 

jak u Was ? wszystko pięknie spada :)? Mam nadzieję.

U mnie bywa różnie, dlatego trochę się boję pierwszej kontroli- no szału na pewno nie będzie. Dieta paleo jest naprawdę restrykcyjna dla takiego zwolennika makaronów, ziemniaków, piwa i przekąsek jak ja. Mimo wszystko w większości wytrzymałam, czasem zdarzało podjeść mi się loda i wypić parę piwek ( ale już po tym nic nie jadłam), pękłam jedynie w ubiegłą niedziele- jak zwykle po wyczynie niemalże z Gordie Shore miałam kaca giganta i nieposkromiony apetyt, więc jadłam co miałam pod ręką byle tylko przeżyć ( odwiedziny cioci z Szwajcarii- musiałam trzymać pion). W czwartek jadę na 4 dni w lubelskie na wesele mojego najbliższego kuzyna- kolejne wyzwanie heh... 

Co do ćwiczeń nie potrafię tak poskakać 15 minut i do widzenia, ćwiczenia to jedyna rzecz, która teraz daje mi radość:

  •  zumba daje energię i pozytywne nastawienie
  •  trening na worku pozwala się wyładować i zobaczyć jakim jest się silnym i sprawnym
  •  ćwiczenia z Ewką poruszają każdą partię ciała i wprowadzają w błogostan
  •  rowerek stacjonarny pozwala wyrzucić swój ból i żal przy okazji śpiewając

Poza tym w tym roku już chcę zdawać do policji i muszę podbudować kondycję, bez wysiłku ( porządnego ) jestem nieswoja- nadęta, zdenerwowana jak na detoksie.

Dzisiaj zaliczyłam Zumba 30 minut, Turbo Wyzwanie, 185 przysiadów :)

Buziaki Kochane :*

1 sierpnia 2014 , Komentarze (8)

Dobry wieczór,

nie wiem jak Wy,ale ja już dziś padam na pyszczek.Zakupy, pranie inne domowe obowiązki, a do tego dowaliłam sobie 50 minut dance fitnessu i 155 przysiadów uhhh przez kolejne kilka godzin ledwo co się ruszałam, dlatego jutro tylko przesiady. W końcu idę do fryzjerki, więc nie będę od razu niszczyć jej pracy :)

Do rzeczy, na lipiec założyłam sobie że:

1. Pożegnam ,,8"- cel wykonany w 64 %: zrzuciłam 5,1 kg z zakładanych 8

2. Przećwiczę więcej niż 20 : cel wykonany: ćwiczyłam 24 dni :)

3. Znajdę pracę: cel wykonany w 50 %: byłam na rozmowach, czekam na odpowiedź

Ogólna ocena: 4 z minusem

Na sierpień na razie niczego nie dokładam, bo trzeba uporać się z zaległościami. Choć może pokuszę się o jedno:

Jak piwko to tylko w weekend i jeśli to nie festiwal muzyczny/koncert to nie więcej niż 3.


31 lipca 2014 , Komentarze (2)

Hey Kochane :)

Nie piszę, bo już czasem nie mam siły, na wadze jedno i to samo. Spadki po 0,4 , czy 0,5 kg przy wadze ponad 80 kg w ogóle mnie nie zadawalają, zwłaszcza że naprawdę trzymam się diety, nie tknęłam żadnych węglowodanów. Jak spoglądam na szklaną to już nie wiem co zrobić, ale każdego dnia staram się jeszcze bardziej myśląc , że w następnych będzie lepiej. W środę mam kontrolę u dietetyczki i jak na pierwszy miesiąc niecałe 5 kg na pewno ją nie zadowoli-przy takim gabarycie zwłaszcza. Jak karze mi jeszcze coś ograniczyć to chyba zostanę już na samej wodzie grrrrr....

Dzisiaj przetańczona zumba -45 minut i 150 przysiadów, jeszcze nigdy tak długo nie dotrwałam w tym postanowieniu. Jutro mam się dowiedzieć, czy dostałam pracę, czy nie. Mam nadzieję, że w końcu się uda- bo obowiązki kury domowej to całkiem nie moja bajka, potrzebuję wydostać się z tego cholernego domu.

Teraz już uciekam do baru pracować za mamę, bo się dzisiaj bawi.

Buziaczki :*

Pan , którego uwielbiam( mimo że starszy od moich rodziców )

24 lipca 2014 , Komentarze (6)

hey Małe!

Moje zachwyty trafił szlak, mimo że robię tak jak mi nakazano- zero węglowodanów to w drugim tygodniu schudłam 300 gram, a z dzisiejszym ważeniem nawet 0 gram. Jestem wściekła , w pierwszym tygodniu 3,8 kg , liczyłam choć na kilogram, czy coś,a tu coś takiego. Nie wiem co mam zrobić! Chyba już nic nie jeść , nic nie robić :(((((

15 lipca 2014 , Komentarze (9)

Hey Kochane :*

Jak u Was, wakacje pełną parą ? 

Ja jutro się pomierzę i zważę, jako że minie mój pierwszy tydzień bez węglowodanów. W życiu nie podejrzewałam, że tyle czasu wytrzymam bez chleba i jego najbliższych przyjaciół bułeczek i makaronów. Przez pierwsze 2,3 dni było naprawdę ciężko, byłam strasznie słaba-prawie mdlejąca, nie mogłam sama odkręcić butelki, ale wiedziałam,że to po prostu szok organizmu i będzie lepiej, tym bardziej patrząc na wagę jak leci, wiedziałam że warto i , że muszę :) Z każdym kolejnym dniem było tylko lepiej czuję się lżejsza, wysypiam się, budzę się sama z rana i już nie drzemię, a zawsze milion pobudek w nocy i ten wieczny niepokój. Zdołam nawet iść na worek zrobić krótki, ale intensywny trening ( bo tylko taki mi wolno). 

Co do pokus oczywiście, że są piwo, słodycze, ale wiem że dadzą mi ukojenie tylko na chwilę, a przecież nie o to chodzi, prawda?

No to co- walczymy ?!

Buziaki:*****

10 lipca 2014 , Komentarze (4)

Hey Maleńkie :)

Drugi dzień ,,nowego" już prawie za mną. Odstawienie węglowodanów to ciężka sprawa, pewnie przez następne dni będę chodzić osłabiona aż organizm się nie przestawi. Zjadłam dzisiaj: placuszki bananowe, krem z pomidorów i papryki, rosół z udkiem kurczaka, w sumie 3 posiłki bo tak mam nakazane.

Co do ćwiczeń: 15min rowerku stacjonarnego i tabata na worku- 28 rund po 20sekund z 10s przerwami, co dało 14 min łącznie. Dawno już nie korzystałam z worka, ale byłam taka zła,że musiałam sie jakoś wyżyć-M. wrócił, jeszcze go nie widziałam, czekam na tą chwilę, ale jeszcze bardziej się tego boję.

Co by się nie działało dam radę i nie poddam się, czy z dietą, czy z czymkolwiek. Bo o wszystko na czym nam zależy trzeba walczyć .

Dobranoc Kochane:*

9 lipca 2014 , Komentarze (1)

Hey :)

Tutaj megFree51, tak jak pisałam w poprzednim pamiętniku postanowiłam zmienić konto. Ze względu na demotywującą przeszłość. Od dzisiaj zaczynam na nowo.

Po wizycie u dietetyczki, waga rekordowa:88kg. Zalecenia żywieniowe: eliminacja węglowodanów, nabiału. 

Trening: tylko krótkie HIITy maksymalnie do 15 minut jednorazowo,mogę 2 razy dziennie, do tego zalecane spacery, rolki,orbitreki.

Suplementacja: witamina D3, tran itp

Choroby: niedoczynność tarczycy, podejrzenie insulinooporności.

Nastawienie: podłamana, ale wiem ,że muszę dać radę.

Wymiary dodam jutro :)

Pozdrawiam :*

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.