I niestety już jutro rano trzeba wstawać do pracy. A dopiero był piątek i cieszyłam się na dwa dni wolnego... Wczoraj poszłam na działeczkę zobaczyć czy wszystko ok. Mrozik tak mi dokuczył, że po powrocie wypiłam kieliszeczek wiśnióweczki, którą latem robiłam, zresztą po raz pierwszy. Wyszła pyszna i mocna. Nawet mój mąż, który nie lubi "wynalazków" pochwalił. Więc mały sukcesik poza dietowy
Ciekawa jestem jak wagowo, ale ważenie dopiero w piątek, zatem wytrzymam. Pa, pa