Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

kocham fotografię , podróżne i przygody . uwielbiam tańczyć i śpiewać . Przez kilka ostatnich lat zaniedbałam siebie i postanowiłam to zmienić . Dałam sobie prawo do czasu dla siebie i do zadbania o swoje ciało. Chciałabym polubić siebie . bo ostatnio z lustra patrzy na mnie smutna kobietka :(

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 1005
Komentarzy: 12
Założony: 22 kwietnia 2015
Ostatni wpis: 24 kwietnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
edith39

kobieta, 48 lat, Sianów

164 cm, 69.50 kg więcej o mnie

Wpisy w pamiętniku

24 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

Dziś napisze  Wam o tym jak w ogólnym zarysie wygląda moja przygoda z powrotem do wymarzanych  56kg ( powiem Wam tylko - i uśmiecham się sama do siebie , że jak miałam 20 -  kilka lat i ważyłam 56 kg uważałam się za gruba i nie lubiłam siebie :( co za ironia ) 

 A wiec 

Na początku chciałabym abyście wiedzieli ze jadłam totalnie nieregularnie . Cały dzień   potrafiłam nic nie jeść a wieczorem dopadał mnie wilczy głód i wciskałam w siebie tysiące kalorii - tak tak tysiące . Moje samopoczucie było okropne . nie mogłam spać- budziłam  się po kila razy w nocy . Rano zawsze bolał mnie brzuch i nie miałam ochoty na jedzenie  i znowu cały dzień  nie jadłam albo jadłam słodkie przegryzki i wieczorem ... ech sami wiecie :(   Czułam się ciągle zmęczona . 

Uwierzcie mi - byłam przeklęczana  ze nie dam rady jeść regularnie.  Ale zawiewałam się i postanowiłam dać sobie tydzień i spróbować . wszystkie zakupy na cały tydzień diety zrobił 1 dnia - ( wyszło tego sporo około 200zł i lodówka pękała w szwach :( ) Nie róbcie tak . PLIS .  Lodówka pękała w szwach , jedzenie się psuło a mi i tak wciąż czegoś brakowało więc biegałam do sklepu :) Teraz po 9 dniu wiem ze jak lepiej kupować najwyżej na 2 dni do przodu diety - po prostu mamy świeższe warzywa,  mięsko itp. W telefonie nastawiłam sobie alarmy na jedzenie o odpowiednich porach i oczywiście w porach gdy nie ma mnie w domu np. jestem w pracy pakowałam posiłki do pojemników. 

a teraz trochę więcej szczegółów

  1. Wstaje o 6 - 6:15
  2. Piję szklankę wody
  3. Idę na maleńki trening około 2km - na początku szybki spacer od kilku dni wolniutki trucht . zajmuje mi to około 12-15 min wraz z niewielka rozgrzewką . Robię to po to aby DOBRZE ZACZĄĆ DZIEŃ :) 
  4. około 30 od wstania - czyli zazwyczaj od razu po porannym rozruchu jem 1 przegryzkę jest godzina około 
  5. potem zajmuję się rodzinką- no wiecie kanapki śniadanie ( po kilu dniach diety zaczęłam pakować w pojemniki wszystkim domownikom :)) 
  6. do pracy chodzę rożnie ale zazwyczaj od 10.00 do 18 ,00 nie ma mnie w domu wie c szykuje sobie pojemniczki z jedzeniem czasami rano a czasami już wieczorem . 
  • kupiłam sobie pojemniki  które są taniutkie i objętościowo  wręcz idealne w drogerii Dayli 5szt niecałe 10zł  mam już 3 takie komplety bo pakuję starszej córce i mężowi oraz oczywiście sobie

TUTAJ  macie link do mojej diety - bierzcie i częstujcie się na zdrowie

https://www.dropbox.com/s/i731bb4f2py3ccb/dieta%20...

Jeszce o tym ile się ruszam 

Mój ruch w 1 tygodniu diety 

  1. co rano na rozbudzenie spacer albo trucht około 15min 
  2.  1 w tygodniu jestem na siłowni 1h ogólny trening i 1 h ze względu na mój kręgosłup zajęcia " zdrowy kręgosłup" niestety nie mam czasu na więcej 
  3. 2razy wyszliśmy z mężem na rower po koło 20km
  4.  staram się tez dużo chodzić zazwyczaj jest to koło 12tyś kroków dzielnie ( niech żyje krokomierz ) jak widzę ze mam mało to zabieram psa wieczorkiem na długi spacer :)

Czyli wcale jak widzicie wcale nie ma żadnego ekstremum , choć musicie wiedzieć ze planuje zwiększać z tygodnia na tydzień ilość ruchu . Naucz orna wcześniejszym doświadczeniem ruch dozuje sobie z umiarem pomału tak aby przyzwyczaić ciało i nie zrobi c sobie krzywdy :)

Podsumowanie 

Zaczęłam  15 kwietnia z wagą 72,5 kg po tygodniu było -1,5 kg ale co najważniejsze

  • jem regionalne  smaczne i zdrowe posiłki
  • jestem permanentnie i ciągle najedzona A WIĘC NIE MA NAPADÓW WILCZEGO GŁODU 
  • PEWNIE ZAUWAŻYCIE ZE W DIECIE 1 POSIŁEK TO CIASTECZKA - RATUJĄ MI ONE ŻYCIE , BO JESTEM ŁASUCHEM I NIE DAŁABYM RADY ZREZYGNOWAĆ DO 0 ZE SŁODKOŚCI . A TAK NA LEGALU JEM AZ 4 CIASTECZKA I UWIERZCIE MI NIE DAŁABYM RADY WIĘCEJ - choć mam czasami smaka na słodkie przez ten tydzień  uległam tylko 2 razy :) 
  •  czuję się naprawdę dobrze a co więcej śpię jak aniołek cała noc i rano jestem wyspana HURRA 

Wiem,  wiem że to trochę chaotycznie piszę o tym wszystkim  ale ciężko podgumować 7 dni wielkich zmian zmian w moim życiu .

Czego się bałam 

  • że nie dam rady jeść regularnie - alarmy , przygotowanie posłów w pojemniczkach zupełnie załatwiło sprawę 
  • że będę musiała dużo czasu spędzać w kuchni - o dziwo dieta jest tak r=prosta ze nawet ja totalne beztalencie kuchenne dałam radę
  • że bez musiała gotować podwójnie  nie - dla  reszty mojej rodziny - rzeczywiście tak było prze kila pierwszych dni ale ... UWAGA - ZACZĘLI PRÓBOWAĆ I SAMI CHCIALI JEŚĆ TO CO JA :) tak wiec teraz gotuję tylko zdrowo z małymi modyfikacjami - np. maż dostaje więcej :)
  • że będę ulegać pokusom - to prawda lody z MD kusza i michałki kusza - ale proszę Was nie jesteśmy maszynami  pewnie się uśmiejecie ale jak mam ochotę na michałka kupuje 1 szt i jem :) zrobiłam tak już 2 razy i świat się nie zawalił :p0 al ody z MD na spółę z córą :) Bądźmy niedoskonałe i dajmy sobie prawo do małych ... maleńkich odstęp:) 
  • że weekendy będą ciężkie - oj to prawda pokus jest wiele bo i więcej czasu i rodzinna chcę na lody bo gorąco - no to oni lody a ja sorbet truskawkowy :) 

Nie dajmy się zwariować :) nie przytyłyśmy od 1 loda i od jednego loda nie schudniemy

Trzeba zmienia swój sposób odżywiania, patrzenia na świat i na nas samych

 życzę Wam dużo dużo optymizmu i uśmiechu

  i do zobaczenia jutro 

Ps:  dziś mam 9 dnień diety jak z opowieściami zrównam się z dzisiejszą datą, to na bieżąco będę opisywać wam moje wzloty i upadki :) no i może jakieś zdjecia wrzucę :)

23 kwietnia 2015 , Komentarze (5)

2 tygodnie temu zjechałam na weekend do rodzinki w Poznaniu. Wchodzę a tam szwagra o połowę mniej:)  a nie wiedziałam go od Bożego Narodzenia. 

Wyglądał po prostu fantastycznie . Oczywiście zaraz zasypałam go gradem pytań. 

Co? Jak? Ile?    

Już ... już się z Wami dzielę . 

Otóż " Szwagier" powiedzmy ze nazwę go Pan X  2 miesiące temu był u dietetyczki która ustawiła mu dietę .

6 zbilansowanych posiłków dziennie i od tego czasu wciąż je :) i ... chudnie :)

Przez 2 miesiące stracił 10 kg czym  wprowadził mnie w totalny zachwyt. 

Jakoś trudno mi było uwierzyć że :

1. nie jest głodny ? 

2. taka dieta nie jest uciążliwa ?

3.i  że działa ... 

a tu dosłownie na chwileczkę wpada do domu  ( powiedzmy że nazywa się ) Pani Y- 15 kg mniej i odpłynęłam:):)

Takiej motywacji do działania nie miałam chyba jeszcze nigdy 

bo,  JEŻELI ONI MOGLI TO DLACZEGO NIE JA ????  

 Pani Y  przesłała mi swoją dietę, bo jako niedowiarek musiałam najpierw spróbować,  zanim sama udam się do dietetyka ( tak sobie pomyślałam) i zaczęłam 8 dni temu moją kolejną  przygodę z odchudzaniem :) 

jak widać po spadającej wadze :) DZIAŁA DZIAŁA ...  

W następnym wpisie opowiem jak to u mnie wygląda :) 

 bo,  jeśli ja mogę to dlaczego nie Wy????

Pozdrawiam  i trzymam mocno za Was  kciuki :) 

22 kwietnia 2015 , Komentarze (2)

Uwielbiam przygody i właśnie dlatego moje odchudzanie i powrót do formy postanowiłam nazwać przygodą. Od nowa poznaje siebie  i moje ciało . Codziennie zmagam się ze swoimi słabostkami :) 

Przeszłam wiele etapów,  od zajadania smutków i wilczy głód nocami do głodzenia się całymi dniami. Sutek wewnętrzne , frustracja i nienawiść do tej osoby która patrzyła na mnie z lustra była coraz większa. Przestałam wychodzić z domu i spotykać się ze znajomymi,  bo wstydziłam się siebie. Możecie pomyśleć sobie -  e ważyła "tylko 75kg" ale przy moich 164cm to aż 15kg nadwagi . Czułam się fizycznie bardzo źle. Było mi bardzo ciężko, wszystko mnie bolało i nie miałam energii na nic. A co najważniejsze i chyba najbardziej smutne to to że nienawidziłam kobiety jaka się stałam . To był mój osobisty początek końca ...:( Zamknięty krąg jedzenie , objadania się głodzenia i wyrzutów sumienia zaciskał się jak pętla na mojej szyi. Sięgnęłam swojego dna.

I jak to bywa czasami zobaczyłam ze na dnie nie ma już nic !!! i trzeba własnymi siłami z powitemu wdrapać się choć na poziom "0". 

Zrozumiałam,  że to JA , JA SAMA chce a co najważniejsze mogę to osiągnąć. Pierwsze moje podejście było bardzo chaotyczne ... rożne diety,  różny wysyłek fizyczny i słomiany zapał... Ale robienie cokolwiek było lepsze od nic nierobienie . pierwszy raz od 10 lat moja waga spadła poniżej 70kg. Byłam z siebie dumna. I niestety moje siało zbuntowało się przeciwko tym eksperymentom i położyło mnie na miesiąc do łóżka. 

Byłam przerażona i załamana . Ja 38 kobietka leże i nie mogę się ruszyć bo mój kręgosłup miał już dość - zrywów ćwiczeniach, biegania bez rozgrzewki , jogi na zastałe i otłuszczone ciało które nie ruszało się od dawna . Moje ciało miało dosyć Dukana, 1200kalori i innych wynalazków. Leżałam i uleżałam się nad sobą. trwało to do marca . Waga wróciła do 72-3kg. a moje samopoczucie było w opłakanym stanie . Nie spałam  , wróciłam do zjadania smutków i do reszty mojego destrukcyjnego  światka. 

Żal było na mnie patrzeć :) po prostu obraz nędzy i rozpaczy .... 

do 10 dni jestem inna ... ale o tym już w następnym wpisie

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.