Aż strach pomyśleć! Otworzyłam swój pamiętnik aby posunąć
wskaźnik wagi i tu SZOK! NIE BYŁO MNIE TU AŻ 7 LAT aż trudno uwierzyć,
czas płynie nieubłaganie. pocieszające jest to że że nie rozrosłam się
przez ten czas do rozmiarów hipopotama, ale niewiele już brakowało. Mam
już 52 lata, zdrowie się posypało i jak nie wezmę się za siebie to
będzie katastrofa.
Mieszkam na 2 piętrze, bez windy,
zauważyłam ze coraz trudniej mi się dostać do domu a wnosząc zakupy
odpoczywam na każdym piętrze. Ne ma mowy oczywiście o dalszych wyprawach
na pieszo- ból kręgosłupa i kolan jest tak silny że co kilka kroków
muszę stanąć żeby odpocząć. Najwyższy czas coś z tym zrobić, ale łatwo
pomyśleć a z wykonaniem jak zwykle bywa różnie.
Takim bodźcem który mnie zmusił do działania były tegoroczne wakacje.
Wybraliśmy
się tym razem samolotem, przełamałam swój strach i stało się, polecimy
do Bułgarii. wszystko było fajnie dopóki nie wsiedliśmy do samolotu,
okazało się że, nie mogę dopiąć pasa. Nie wiedziałam co mam zrobić,
wzywać na pomoc stewardessę ( a one takie szczupłe i piękne!) czy też
lecieć bez zapiętego pasa. Po dłuższej walce udało mi się obrzydlistwo
zapiąć nie wzywając pomocy.
Po powrocie jak zwykle cała
masa obowiązków, brak czasu i tak zwana "niemoc twórcza" doprowadziła do
tego że moja odkurzona waga pokazała 118,5 kg.i to był szok, bo 115- to
byłam na to przygotowana ale nie prawie 120 kilogramów!! SZOK, SZOK!!
Szybko
znalazłam dietetyka i profesjonalną pomoc z grupą wsparcia. Od 5X
zmieniłam swoje dotychczasowe przyzwyczajenia, wiem że to dopiero
początek i długa droga przede mną, ale jestem dobrej myśli. Jak na razie
trochę mnie ubyło i jest mi z tym bardzo dobrze! Jak ubędzie mnie
jeszcze troszeczkę i ból nóg i kręgosłupa minie, zapiszę się na
siłownię.
To tyle na dziś:)