Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Z zawodu grafik, z zamiłowania żeglarz. Chcę schudnąć, by lepiej czuć się we własnej skórze i być zdrowsza.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 4374
Komentarzy: 43
Założony: 17 sierpnia 2016
Ostatni wpis: 13 stycznia 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
szkwalik

kobieta, 37 lat, Rumia

176 cm, 81.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 stycznia 2024 , Komentarze (4)

Grudzień był okropny. 

Odeszła moja ukochana kotka. Rak trzustki. Okropna i odpowiedzialna decyzja o pożegnaniu jej dobiła mnie.

Oczywiście ból psychiczny zaczęłam zajadać słodyczami, a świąteczny czas obfitych dań też nie pomógł. Gospodarka wodna organizmu została zachwiana  z dnia na dzień z 84 kg wskoczyło na 89 i dopiero teraz w połowie stycznia znów ustabilizowałam wagę na poziomie 84.

Oby dalej znów szło z górki ku wiośnie i ciepełku, a co za tym idzie spacerom na świeżym powietrzu.

Nastrojowi nie ponaga fakt, że nie spełniłam marzenia o dostaniu się do branży, gdzie chciałam pracować odkąd pamiętam i musiałam zadowolić się powrotem do branży, gdzie pracowałam 8 lat. Niestety rachunki nie pytają mnie co chciałabym w życiu robić :(

Pesymistycznie, ale jakoś to będzie.

Postanowiłam, że jak uda mi się zrzucić założoną wagę to kupię sobie węża zbożowego.

15 listopada 2023 , Komentarze (2)

Aktualna waga 87,5. Przez 2 miesiące zrzuciłam ok 7 kg. Czuję się lepiej, stawy przestały boleć. Z jednej strony się cieszę, z drugiej boję się, że przez brak bodźców bólu mogę mieć problemy z motywacją w diecie.

Jadę na diecie Vitalii DASH. Odpowiada mi. Jem duuuuużo więcej warzyw i owoców, mięso zostało zredukowane do może 30% tego co jadłam wcześniej. To co fajne jest w tej diecie to brak likwidacji słodkiego smaku: mamy dużo bananów, kakao w połączeniu z miodem, orzechy, dżemy... To sprawia, że nie muszę się katować.

Z trzech kaw z mlekiem i trzema łyżeczkami cukru dziennie ograniczyłam do jednej z jedną łyżeczką cukru (a właściwie do połowy filiżanki, bym mogła w ogóle poczuć smak tego cukru). No nie potrafię sobie odmówić tego smaku. 

Dotychczas ratowałam się spacerami, ale pogoda coraz mniej sprzyja im, więc powoli zaczęłam się przestawiać na lekkie ćwiczenia (Tu ratuje mnie konsola Switch i gra RingFit, gdzie postacią poruszamy się... biegnąc w miejscu w pokoju, a potworki pokonujemy za pomocą aerobiku :D. Tym samym ćwiczenia nie dłużą mi się, sama czuję kiedy przestać, a i sama gra pilnuje bym mierzyła tętno po wysiłku i uważała, bym nie przesadziła). Zdjęcie z google'a. To nie ja :D

Jeśli się uda to chciałabym rok zakończyć mając 84kg. To byłoby zamknięcie pierwszej dyszki z trzech, które zdecydowałam się zrzucić. 

12 października 2023 , Komentarze (5)

Po porażce poprzedniego odchudzania w 2016 roku (schudłam z 88 do 78kg), siedem lat później odkryłam na wadze 95 kg :( 

Zaczęły boleć mnie stawy i to tak, że w nocy nie mogłam spać, więc uznałam, że to już nie żarty. Tu już nie chodzi o wygląd tylko o to, by nie cierpieć. Tak więc skoro za pierwszym razem z Vitalią i dietą Smacznie Dopasowana zrzuciłam 10kg w 3 miesiące, stwierdziłam, że znów jest to możliwe. Tym razem kupiłam dietę DASH i jestem już na niej od 3 tygodni. Wynik? 4kg poszły w dół :) Nie jestem głodna, słodycze zastąpiłam słodkimi owocami (banany, gruszki), z 3 kaw z mlekiem dziennie (w każdej było po 3 łyżeczki cukru) zeszłam do jednej dziennie z jedną łyżeczką cukru. Trzymam się jadłospisu (czasem wymieniam dania, czasem modyfikuję, ale pilnuję, by nie przekroczyć limitu kalorii). I tyle wystarcza. Z ruchu raczej tylko spacery, dwa-trzy razy na tydzień. Ze względu na ten ból stawów nie mogę jeszcze wykonywać ćwiczeń siłowych, ale myślę, że jak zejdę do 85kg to wrócę do aerobiku. 

Poniżej zdjęcie porażki jako ostrzeżenie dla samej siebie. Przez siedem lat nadrobiłam straconą wagę z nawiązką :(  Przykre. No nic, trzeba coś z tym zrobić.

4 listopada 2016 , Komentarze (5)

Po trzech miesiącach zmagań waga  zeszła poniżej 80. Nigdy więcej takiej nadwagi!!! Teraz walczymy by zejść poniżej 70 :) może za kolejne trzy miesiące tak będzie?

22 października 2016 , Komentarze (6)

Jestem na Vitaliowych dietach i ćwiczeniach od sierpnia. Jako, że mam kryzys odchudzeniowy (zimno, ciemno... Jeść! Jeść! i leżeć pod kocykiem!) postanowiłam sprawdzić czy to co robiłam do tej pory dało jakieś efekty. No więc prezentuję foto z różnicą dwóch miesięcy i 6kg różnicy. Znów poczułam power! Lecę dziś na basen! :D 

28 września 2016 , Komentarze (1)

Ładnie chudłam. Pokonałam pierwszy krok z vitaliowych kroków. I co? Mail z gratulacjami, ja cała w skowronkach... i dalej nic. Waga stoi (znaczy rośnie i opada ale zawsze wyciągając średnią sukcesu tego pierwszego kroku). Niby wiem, że to przejściowe, ale trwa to już dość długo i jest strasznie demotywujące. A to prowadzi mnie do pokus. Jest mi ciężko. Do tego @ się spóźnia. Też tak miałyście, że po rozpoczęciu odchudzania (zdrowego!!! z zasobem kcal powyżej ppm) okres wam się rozregulował?

Załamana czekam na jakieś dalsze zmiany.

5 września 2016 , Komentarze (2)

Drugi pomiar pokazał kolejny kilogram mniej. Po euforii na początku odchudzania teraz jest ciężej, więc dobrze, że są jakieś skutki dające motywację. Ale już człowiek się rozgląda: to by zjadł, tamto. Batonik, wafelek... Raz w ostatni weekend zgrzeszyłam i zjadłam 3cm wafelka w czekoladzie. Potem oczywiście wyrzuty sumienia.

Dobrze, że ćwiczę z Vitalią teraz już 4 razy w tygodniu (miałam 5 razy, ale okazało się, że oprócz gotowania i ćwiczeń nie mam czasu na życie, to zredukowałam do 4), więc palę kalorie aż miło. Oby tak dalej!

30 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

Jestem na diecie Vitalii półtora tygodnia i chyba nadszedł podświadomy kryzys. Dziś w nocy mój kot (kot) przyszedł do mnie głodny (zjadł zostawione mu na wieczór chrupki i nad ranem znów zgłodniał) i mnie smyra łapką po policzku. Otwieram oczy, widzę go. Macam ręką pod stołem, gdzie leży zawsze paczka suchego żarełka i... chyba zasnęłam bo w następnej chwili zamiast wysypać mu kilka chrupek na stół... wpakowałam je sobie do buzi!!!

Momentalnie otrzeźwiałam gdy poczułam smak. Dobrze, że nie rozgryzłam Tfu, Tfu. Kot zdziwiony, ale potem zajął się jedzeniem, a ja pobiegłam umyć zęby. Nie podjadam na diecie, odstawiłam niezdrowe przekąski. Wszystko świadomie. A teraz lunatykować zaczęłam na podżeraniu? I to jeszcze kotom chrupki kradnę? :p Dieta widać jest trudniejsza niż sądziłam.

27 sierpnia 2016 , Komentarze (4)

Pierwsze pomiary cotygodniowe z Vitalią. Mój pierwszy kilogram poleciał. Nie będę tęsknić.

Trzymam dietę, ale mocno ją modyfikuję na bieżąco zmieniając dania zgodnie z możliwościami. Z czasem dieta sama powinna się dostosować do moich gustów zgodnie z zaznaczonymi kciukami "lubię", "nie lubię".

Z ćwiczeniami ciężko znaleźć czas w zabieganym życiu, ale wiadomo, jak będę siedzieć na 4 literach to nie pomoże. Dobrze, że z autobusu do pracy mam jeszcze na piechotę 1,5km. Gorzej, że w autobusie spędzam dobowo 4 godziny. Plus 8 godzin roboczych daje to 12 godzin poza domem. Niewiele zostaje na gotowanie, ćwiczenia i odpoczynek. Ale daję radę. Na razie tak. Potem mam nadzieję też. 

W każdym razie zostało do zrzucenia już nie 25 kg tylko 23,8. To już daje energię do dalszych wysiłków. Zdjęcie porównawcze dam na kamieniu milowym 4kg.

20 sierpnia 2016 , Komentarze (1)

No dobrze. Pierwszy dzień się kończy. Czas na wnioski i wrażenia.

Śniadanie mi smakowało. Chlebek z jajeczkiem i ogorkiem kiszonym. Pychotka.  Drugie sniadanie (jogurt z bananem) i lunch (kanapki z pomidorkiem, mozarellą i oliwkami) miodzio. I dochodzimy do obiadu, uch. Czyli czas gotować. (Chuda ryba z ziemniakami i cukinią) Zrobiłam wg zmodyfikowanego przepisu. Z cebuli zrezygnowałam, a ziemniaki zastąpilam brązowym ryżem.  

Wnioski : okazało się, że nie lubię rozmarynu (czlowiek uczy się całe życie). Ryba duszona  pod przykrywką też nie trafila w mój gust. Cukinię i ryż wrąbałam.Rybę rozgrzebalam i po kilku kęsach zrezygnowałam z niej.

Wrażenia: nadal jestem glodnia. I zła. Na szczęście niedlugo przekąska: ananas zmiksowany z mlekiem ( a raczej rozdrobniony nożem bo jak wiadomo blendera jeszczd nie posiadam).

Jutro kolejny dzień wrażeń z dietą. W dni robocze będzie gorzej bo muszę wymyślić jak przygotować posilki do pracy gdzie jest tylko jedna przerwa sniadaniowa. 

Za to treningiem od Vitalii jestem zachwycona. Nie sprawił, że zdychałam a po ćwiczeniach czułam, że mięsnie pracowały. Bardzo dobrze. Dobiłam dodatkowo 40 minit na stepperze bo jest weekend i mam na to czas.  No cóż, zobaczymy czy będą efekty.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.