Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Grupy

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Pofolgowanie sobie + terapia hormonalna = 92 kg Czas to zmienić bo w lecie znowu nie ubiorę stroju kąpielowego, ani nie założę krótkiej spódnicy.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6811
Komentarzy: 99
Założony: 4 października 2016
Ostatni wpis: 20 lipca 2020

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Anulka08

kobieta, 39 lat, Jeziernia

166 cm, 93.30 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: -10kg do Sylwestra

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 lipca 2020 , Komentarze (3)

i waga w górę. Nie poddaję się. 3 imprezy w 2 dni trzeba było jakoś zaliczyć. Naprawdę było warto. Totalny reset. Dzieciaki też zadowolone. Tyle pracy za nami, że odpoczynek był wskazany. 

Od dzisiaj biorę się na nowo. To w sumie też postęp, bo wcześniej jak już raz przerwałam dietę, to więcej do niej nie wracałam, a teraz robię to z chęcią i mam zamiar wytrwać. Podbudował mnie początek. 800g w 3 dni i mnóstwo cm na minusie. W tali -4cm w biuście -5 i aż lżej było chodzić. Udo i brzuch też spadły. Jestem bardzo zadowolona i widzę światełko na dalsze postępy....

15 lipca 2020 , Komentarze (4)

dzisiaj 1 dzień. Próbowałam wiele razy. Tylko jeden raz skutecznie. To był mój przepiękny czas w życiu. Fajne ciuchy, większa pewność siebie, uśmiech, zadowolony mąż.... 

Niestety zapuściłam się, potem doszły hormony (i +10 kg wraz z nimi) i do tego już całkiem rozpuściłam swój brzuch. I tym sposobem widnieje 94 kg. 

Trudniej mi będzie prawdopodobnie, bo mąż nie wie o wykupionej diecie. W weekend szykują się 2 grille. Na jednym w miarę łatwo będzie wykręcić się od jedzenia, na drugim gorzej.... Zwyczajnie chyba trzeba po prostu mniej niż dotychczas... 

Wiem jedno. Póki co jestem bardzo zdeterminowana. Zaczynają się problemy ze zdrowiem. Ciężko mi oddychać. Do tego jak spotykam koleżanki to większość to laski a ja czuję się jak tłusta świnia...

Dzisiaj mimo 5 posiłków chodziłam bardzo głodna, ale 1 dzień już za mną....

29 lutego 2020 , Komentarze (5)

Cały  tydzień tyle jadłam, że bałam się, że nic nie schudnę nic, a jeśli się to uda, to będzie niewielki spadek. Najbardziej marzyłam o tym, żeby zobaczyć 8 z przodu. nawet jeśli miałoby to być 89,9 kg. 

od wczoraj przeżywałam dzisiejsze ważenie. Tymczasem, gdy stanęłam na wadze - ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu - zobaczyłam 89,4 kg. (spadło 1,6 kg)

moja radość była tak głośna, że aż mąż przyszedł zobaczyć co się dzieje.  od początku spadło dopiero 2,6kg, no ale przecież od czegoś trzeba zacząć. To nic, że teraz głównie woda schodzi, ale zobaczyć 8, gdy dłuuuugo było 9, jest bardzo przyjemnie....  no i motywuje do dalszych działań..

24 lutego 2020 , Komentarze (5)

no i musiałam trochę zwolnić tempo, bo opadałam z sił. Dziś pierwszy marsz po 3 dniach regeneracji... Zmniejszyłam lekko dystans, żeby znów nie padać "na łeb, na szyję". Jutro aerobik. Tego najbardziej nie mogę się doczekać. Uwielbiam wracać stamtąd zmęczona. A jeszcze niedawno nie można mnie było namówić na jakikolwiek5 ruch. 

Pomimo wieeeelkich porcji schudłam w minionym tygodniu - z czego jestem dumna. ☺

W sobotę robiłam w domu ostatki razem ze znajomymi. Było super. Jedzenie też. Na szczęście nie miałam najmniejszych problemów, żeby wrócić do diety...

Największym moim problemem jest ciągła opuchlizna. Na nogach to najlepiej widać. A teraz jak już zaczynam wchodzić w drugą fazę cyklu, zaczyna się jeszcze bardziej. Nie wiem, co mam robić. Piję herbatki ziołowe, ćwiczę, stosuję się do diety. Teraz jest zimno na dworze i tak mam. Obawiam się, jak to będzie, gdy będzie gorąco.... A wszystko zaczęło się, od kiedy przez pół roku musiałam przyjmować hormon doustny...

19 lutego 2020 , Komentarze (6)

pierwszy za mną.

Dałam radę bez żadnego podjadania. Przyznam że porcje są ogromne. 2100kcal trzeba gdzieś upchnąć. Boję się, że jak będę tyle jadła, to nic nie schudnę. Staram się jednak wierzyć dietetykowi. Kaloryczność mam taką dużą ze względu na ćwiczenia. 2x aerobik i 3-4 razy ponad godzinny marsz a po marszu Wioślarz. Chyba muszę lekko przystopować, ale wiecie jak to jest, gdy człowieka dopadnie zapał... 

Dzisiaj do miasta wybrałam się z córką pieszo. Lekko ponad 6km.

Ćwiczę już od miesiąca, ale dopiero po dzisiajszym marszu mocno boli mnie tyłek. Albo coś nadwerężyłam, albo wreszcie zaczynają tworzyć się jakieś mięśnie w tejże części ciała 😂

17 lutego 2020 , Komentarze (8)

Dotarło do mnie (po wielu nieudanych próbach), że nie da się schudnąć szybko, bez ćwiczeń i bez wyrzeczeń leżąc na kanapie.

SAMO SIĘ NIE ZROBI. a czas ucieka. Po tych wszystkich leniwych miesiącach, po tych okropnych hormonach, które brałam i sprawiły, że wyglądam jak bambaryłka, po tych wielu cudownych dietach i suplementach dotarło do mnie, że aby schudnąć powinnam normalnie jeść i ćwiczyć. 

no więc wracam. z nowym zapałem, z nowymi doświadczeniami, z nowym postanowieniem.

Do wszystkiego trzeba dojrzeć. wierzę, że tym razem się uda. Nie mówię o diecie nikomu. Wie tylko mąż. Inni dowiedzą się w odpowiednim dla siebie czasie. 

pozdrawiam wszystkich czytających i walczących o lepsze zdrowie, samopoczucie i wygląd...

19 czerwca 2018 , Komentarze (3)

witam po długiej przrwie. 

znów zaczynam. z moją motywacją jest trochę krucho, mimo to narazie sobie radzę. Dopóki nie zjem loda, albo ciastka jest ok. wystarczy 1 i koniec mojej walki. dzisiaj podnoszę się na nowo po 3 dniowej walce ze swoimi słabościami. w sierpniu wyjeżdżamy na urlop i postanowiłam do tego czasu schudnąć do 70kg. teoretycznie jest to możliwe, ale czy praktycznie??

Leczę się teraz ginekologicznie i biorę leki, które trochę spowolniły moje odchudzanie. Zobaczymy jak to będzie, dobrze byłoby pchnąć przynajmniej te 4-5 kg. dzisiaj kupiłam sobie też strój o jakim marzyłam, bo wstydzę się swojego ciała (jak mi się uda, to wrzucę fotkę). po tych wszystkich ciążach mam tak dużo rozstępów, że masakra, a jechać nad fajne morze i nie wykąpać się w nim????   nie ma opcji. 

3 października 2017 , Komentarze (6)

witajcie kochani. 

Nie pisałam przez pewien czas. Dziś pochwalę się, że przez cały wrzesień nie jadłam słodyczy (oprócz lodów i to bez czekolady). Było to dla mnie prawdziwym wyzwaniem. Wczoraj najadłam się słodyczy dużo, ale wrzuciłam 1,5t węgla do kotłowni, więc na pewno wiele z tych kalorii spaliłam.

Postanowiłam, że każdego 1 dnia miesiąca będę robić sobie wolne od diety. Raz w tygodniu to jednak zbyt często. Po wczorajszym dniu mam nowe chęci do dalszej walki. Po miesiącu bez słodyczy, organizm nie dopomina się już tak bardzo. To prawda, że wiele zależy od tego co siedzi w głowie. 

Do andrzejek jeszcze trochę czasu, więc walczę. Schudłam dopiero 2.2 kg ale bardzo się z tego cieszę. Jak chudłam szybciej to podcinali mi skrzydła. Teraz może nie będzie tak mocno rzucać się w oczy

Ps. Znów pisząc na telefonie, ucięło mi wpis

22 września 2017 , Komentarze (1)

jutro ważenie. Trochę się boję. Dzisiaj jadłam zgodnie z dietą a czuję się tak mocno najedzona, że nie wiem jak to przełoży się na wagę. Zobaczymy. 

Jestem z siebie dumna, wytrzymałam cały tydzień bez stawania ma wadze, choć pokus było naprawdę wiele. 

Przedwczoraj zamiast dietetycznego obiadu zjadłam to co zrobiłam rodzince. Miałam mieć placka ziemniaczanego z pomidorami i pieczarkami. Pomyślałam sobie, że dla pozostałych zrobię placka, ale po węgiersku. Sos wyszedł tak wyśmienity, że i ja zjadłam tegoż placka. Jak sobie przypomnę, to jeszcze mi ślinka cieknie.

To było chyba moje jedyne odstępstwo od diety. Najważniejsze że zjadłam w odpowiedniej dla mnie porze i choć miałam chęć na więcej ze zwykłego łakomstwa, to dałam radę się powstrzymać. 

18 listopada wybieram się z moim lubym na andrzejki. Ciekawe ile schudnę do tej pory. Nie stawiam sobie konkretnego celu, ale miło byłoby ważyć 65kg. 

19 września 2017 , Komentarze (1)

nie wiem, co się stało, ale opublikowało się tylko pół mojego wpisu.... :(   a pisałam na telefonie i tyle się namęczyłam....................

Chciałam się z Wami podzielić ciekawym doświadczeniem.

Po raz kolejny już połowa moich dzieci :) :D   (byłoby pewnie 3/4 tylko jeden nie zauważył, że jem coś innego niż pozostali) stwierdziła, że woli mój obiad od tego "tradycyjnego", który im przygotowałam. Cieszę się z tego, bo może chociaż części dobrych nawyków żywieniowych się nauczą.  

Dodam, że długo się nie odzywałam, bo jakiś czas nie było mnie na vitalii. Muszę szczerze przyznać, że sporo sobie pofolgowałam w tym czasie i skutkiem czego są dodatkowe kilogramy i to aż 7. :(

Teraz walczę od nowa, ale tylko domownicy wiedzą, ze na nowo kupiłam dietę.

Ludzie pytali, czy dalej się odchudzam i jak mi idzie, a to mnie denerwowało i porzucałam wtedy dietę. Na razie nikt nie wie, ale jak zacznie znów spadać, to zaczną znów pytać. Najgorzej boję się, ze teściowie znów będą marudzić. Tak ogólnie rzecz biorąc mam bardzo dobrych teściów i nie mogę im nic zarzucić poza tym, że uważają, że dobrze wyglądam ( z wystającym brzuchem, boczkami i dużym tyłkiem ), i że jak już jestem na diecie to brakuje mi witamin i będę chorować,. itp      Mąż mówi, żeby nie przejmować się tym, ale to nie takie łatwe. Jak człowiek się odchudza, są kryzysy i wtedy trzeba wsparcia, a nie docinania..... :(   Pocieszam się tym, że nie mieszkamy blisko siebie.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.