Jest źle... Nawet nie przypuszczałam, że nastrój może spowodować taką chęć.. jedzenia! Wystarczy, żeby ktoś Cię zranił, zdenerwował a chęć rzucenia tego wszystkiego w cholerę siega do kosmosu. Mam ochotę tylko usiąść z paczką czekolady, opakowaniem lodów i łychą i po prostu sie objeść. Ale czy to da mi szczęście? Poczucie ukojenia? Nie, tylko poczucie porażki i winy po fakcie, że znów nie wytrwałam w swoich postanowieniach , że zaprzepaściłam tyle swojej pracy i starań. Chyba po prostu trzeba zacisnąć zęby, policzyć do 10 ( albo do miliona) i ta uporczywa chęć minie. Może jutro będzie słońce :)
P.S. W chwili załamania - napisz wiadomość, nie daj się i wytrzymaj.