Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Najważniejsze jest to aby się nie poddawać.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2352
Komentarzy: 36
Założony: 16 kwietnia 2018
Ostatni wpis: 7 października 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MozeszOsiagnacWszystko

kobieta, 22 lat, Bydgoszcz

154 cm, 60.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Do wakacji wrócić do wagi początkowej około 50 kg.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 października 2018 , Komentarze (3)

Od ostatniego wpisu tutaj już trochę minęło. Pierwszy miesiąc szkoły również za mną. Jest ciężko ale daje radę. Podsumowując wrzesień: nie mam pojęcia gdzie jest szatnia, nie ogarniam fizyki, geografii oraz biologi, co tydzień rysuję coś zupełnie nowego, na praktykach mogę zabierać do domu odlewy. No w sumie nie jest tak źle pomijając naukę oraz angielski.
Wracając do mojej diety, wróciłam na właściwe tory, jem zdrowo oraz unikam słodyczy. Dodatkowo zaczęłam pić wodę z cytryną i imbirem + sok z grejfruta. Nadal został jeszcze problem z małymi porcjami jakie spożywam, ale próbuję to likwidować. Najważniejsze jest jednak to, że zaczęłam znowu ćwiczyć. Po 3 miesięcznej przerwie pora wracać i przyszykować się na następne lato. Na razie jadę z ćwiczeniami 5 razy w tyg + 3h wf w szkole. Mam zamiar dołożyć hula-hop, które u mnie działa cuda, ale to może później. Oprócz tego mam jeszcze dodatkowo codziennie chodzenie po schodach i 10 min spacer do/z szkoły. Myślę, że jak na początek to i tak dużo. Mam tylko nadzieję, że moje lenistwo nie przeszkodzi mi w moim planie. Tym razem nie zamierzam się poddać i myślę, że może mi się udać.

8 września 2018 , Skomentuj

Pierwszy tydzień szkoły na szczęście już za mną. Było ciężko i nadal będzie, ale wiem, że jest to moje miejsce i mój świat. Po mimo tego, że nie idzie mi dobrze zaprzyjaźnianie się z innymi, to kierunek jaki wybrałam jest tym co chcę robić w przyszłości. Jak na razie muszę się skupić na nauce (przynajmniej 1 rok). Przedmiotów mam 21 (razem z praktykami) i zdobycie świadectwa z paskiem będzie ciężkie, ale wieżę w to, że uda mi się tego dokonać. Jeśli chodzi o szkołę to bardzo mi ona odpowiada (szczególnie wystrój). Nauczyciele również mnie zaskoczyli (tym razem pozytywnie). Przedmioty szczerze mnie zaciekawiły i myślę, że bardzo łatwo będzie zdobyć pozytywne oceny. Najbardziej jak dotąd zaskoczył mnie fakt, że nauczyciele (niektórzy) są bardzo młodzi. Najmłodszy jest chyba na 4 roku studiów (z tego co mi wiadomo)
  Jeśli chodzi o ćwiczenia to zrobiłam sobie wczoraj małą przerwę. Szczerze byłam zmęczona (szczególnie psychicznie) no i nie chciałam już tego robić. Mam nadzieję, że jutro już wrócę do treningów i będzie dobrze. Z dietą jest okej chociaż znów za mało jadam. Waga waha się od 48-49. Do tego dochodzi fakt, że bardzo wcześnie wstaję około godz. 5 a w domu jestem dopiero o 16 (jeśli nie ma korków). W takim dniu trudno mi rozplanować regularne posiłki. W efekcie mój jadłospis wygląda tak: 

Śniadanie godz. 5
2 śniadanie godz. 9
3 śniadanie godz. 13
4 śniadanie/obiad ? godz. 16
Kolacja/po treningu godz. 19
Nie wygląda to dobrze (dodam, że ten jadłospis mam na szczęście tylko raz w tyg. ze względu na 7 do szkoły). Jeśli chodzi o jadłospis ze względu na godz. 8 do szkoły to wygląda on podobnie. Szczerze w szkole nie mam możliwości zjedzenia nic innego niż kanapek. A gdy wracając z niej powrót zajmuje mi ok 40 min to również coś zjadam. W takim efekcie po wkroczeniu do domu nie mam już ochoty ani siły na zjedzenie czegoś większego. Wiem, że taki jadłospis nie jest dobry, ale nie mam pomysłu jak to rozplanować a 4 godz. przerwy po między posiłkami to max. Teraz na szczęście zaopatrzyłam się w orzechy i mam nadzieję, że wprowadzę trochę czegoś innego. Jeśli chodzi o dzisiaj, miałam na sobotę zupełnie inne plany. Chciałam po nauce (której nie było) pospacerować do lasu i porobić trochę zdjęć. No niestety nie wyszło, ale na to już nie mam wpływu. Dziś musiałam zakupić ubrania na praktyki i nie było by tak źle, gdyby nie fakt, że wszystko ze mnie spada. Na szczęście ciocia umówiła mnie z krawcową i mam nadzieję, że potem wszystko będzie na mnie idealnie leżeć. Mimo tego, że dopiero dziś rozpoczęłam dzień wolny to niestety już jutro on się kończy. Szczerze mówiąc po powrocie ze szkoły jestem padnięta, ale da się to wytrzymać. Najważniejsze to się nie poddawać i dążyć do celu. 

3 września 2018 , Komentarze (2)

Parę dni przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego postanowiłam wybrać się z mamą i dowiedzieć się jak dojechać do mojej nowej szkoły. W sumie na początku było dobrze, ale potem stwierdziłam, że to wszystko bez sensu i wole już zmarnować 3 lata w liceum. Koniec końców pojechałam, zobaczyłam i stwierdziłam, że może nie będzie aż tak źle. Jedne co mi się nie podobało to niemiły ton pani z sekretariatu. No ale trudno może nie będę miała z nią dużo styczności. Dziś odbyło się rozpoczęcie na godz. 7:45. Na szczęście zawiózł mnie tata, bo inaczej na pewno bym się spóźniła (głównie przez duże korki). Nigdy bym nie pomyślała, że będzie to trwać, aż do 9. Cała szkoła nie była by taka zła gdyby nie: długi dojazd 3 autobusami + wielkie korki, identyfikator bez którego do szkoły nie wejdziesz oraz klasa, która już jest podzielona i tylko ja siedzę sama. Szkoda jeszcze, że nikt ani słowem się do mnie nie odezwał. No to chyba pozostanę znów takim wyrzutkiem jakim byłam w gimnazjum. Chociaż nie sądziłam, że w klasie 32 osobowej będę sama siedzieć. No mówi się trudno. Dzisiejszy nastrój (oraz jutrzejszy) zepsuł mi fakt, że podałam zły adres e-mail, który uniemożliwi mi się logowanie na strone szkoły i sprawdzanie ocen w elektronicznym dzienniku. Po prostu lepiej być nie może. Jutro jeszcze na 7 do szkoły. Ten cały plan lekcji jest mega dziwny. Dodatkowo codziennie mam do 15 i zanim ja dojadę do domu to z pewnością będzie 16:30. I jak tu się przygotować do lekcji, nauczyć się wszystkiego i jeszcze wyspać. Teraz pozostaje mi tylko sprawdzić ile wytrzymam w tej nowej szkole. 
A teraz wracając do diety i ćwiczeń jestem z siebie zadowolona. Jak na razie jem zdrowo i ani razu jeszcze nie wpadły w moje ręce słodycze. Mam nadzieję, że moja niechęć do nich jeszcze długo się utrzyma. Ostatnio po zjedzeniu drożdżówki (nawet nie całej) tak mi się zrobiło nie dobrze, że postanowiłam odstawić je na dłuższy czas. Dziś zaczęłam miesięczny trening dla początkujących, który ma mnie trochę podbudować. Zobaczę jak teraz wytrwam w moich nowych postanowieniach. Mimo, że to dopiero początek września ciesze się, że zaczęłam teraz ćwiczyć. Dzięki temu mam więcej miesięcy i lepsza będzie moja sylwetka na następne lato. Najlepsze co mogę jak na razie zrobić to być dobrej myśli co do tego wszystkiego.

27 sierpnia 2018 , Skomentuj

W pewnym sensie mogę śmiało powiedzieć, że te wakacje to jeden wielki nie wypał. Miałam na nie tyle planów ale w sumie nic nie zrealizowałam. Mimo tego nie jestem sobą zawiedziona aż tak bardzo. Szczerze mogło to wszystko skończyć się o wiele gorzej. Niestety popełniłam mały błąd, który kosztował mnie rezygnacją z diety i ćwiczeń. Na moje szczęście udało mi się rozwiązać mój mały problem zdrowotny samemu i nie wymagało to pomocy osób trzecich. Teraz przez to wszystko co prawda jestem z treningami do tyłu, ale do przodu z pokonywaniem moich lęków. Ostatnio zauważyłam, że mam lepszy stosunek do tego wszystkiego. Wydaje mi się, że moja samoocena trochę wzrosła i mam więcej pewności siebie. Z tego jestem najbardziej zadowolona. Dziś rozpoczęłam wszystko od nowa i mam taki mały reset. Co prawda zaczęłam znów ćwiczyć, ale nadal mam mały problem z jedzeniem. Ostatnio przez całe wakacje zauważyłam, że jem o wiele za mało. Mimo tego nie czułam głodu i nie musiałam aż tyle jeść. Teraz pewnie ilość spożywanych kcal wzrośnie przez zbliżającą się jesień i chłód.  Do tego wszystkiego zacznę powoli pracować nad sylwetką. Wiem, że to wszystko trochę potrwa i jestem na to gotowa. Tegoroczne wakacje nauczyły mnie bardzo dużo mimo, że właściwie nic nie robiłam. Pora przygotować się teraz do powrotu do szkoły (szczególnie, że nadal nie wiem jak tam dojechać). Mimo wszystko wiem, że sobie poradzę.

29 lipca 2018 , Komentarze (6)

Jeszcze około rok temu ważyłam 62 kg. dziś jest to 47-48 kg. Podczas tego roku wiele się zmieniło.Gdy zaczęłam przybierać na wadze nigdy bym nie pomyślała, że będę stosować dietę i ćwiczyć. Od stycznia tego roku postanowiłam, że zmienię coś w sobie. Zaczęłam od wykluczenia niezdrowej żywności. Dołączyłam również treningi. Na początku była to Ewa Chodakowska, potem Mel B. no i tak co jakiś czas skakałam po ćwiczeniach jakie mi proponowali. Było ciężko, poświęciłam na to dużo czasu. Do dziś nie żałuję tego wszystkiego. Mimo, że musiałam się zrzec wielu rzeczy, dziś wynagradza mi to o wiele lepsza sylwetka. Czuję się o wiele lepiej i jestem pewniejsza siebie. Na swojej drodze spotykam wiele ludzi, którzy krytykują mój sposób bycia i to co robię. Przestałam już przejmować się tym co mówią inni. Nie zależnie od tego co powie ktoś inny ja nigdy nie przestanę robić tego, co robię teraz. Nie zapomnę też tego jak wiele razy miałam ochotę zostawić to wszystko. Było mi ciężko i nie potrafiłam wykonać wielu ćwiczeń. Do dziś nie potrafię ich zrobić. Najważniejsze jest to, że walczę. Walczę do końca. 

7 czerwca 2018 , Skomentuj

Ostatnio przybłąkało się do mnie lenistwo i nie wygląda na to aby szybko sobie poszło. Właściwie od festynu 26 maja nic mi się nie chce. To chyba przez pogodę, ale i tak wolę to niż burze i deszcz. Dietę oraz ćwiczenia ostatnio olałam. Najchętniej leżała bym cały dzień na łóżku i nic nie robiła. Jednak głosy w mojej głowie nie zgadzają się na taki lenienie się. No cóż była przerwa od tego wszystkiego, ale trzeba już wracać do roboty. Oceny ładnie pozaliczać i mieć na koniec po raz pierwszy świadectwo z paskiem. Nie mogę już się doczekać tego zakończenia roku szkolnego. Jak na razie nauczyciele dają 5 na koniec, ale problem może być z wf. Ostatnio opuściłam to wszystko, ale było wiele ważniejszych rzeczy. Teraz ze szkołą jak z górki. Ostatnie 2 tygodnie z tą klasą i już ich więcej nie zobaczę. Wczoraj udało mi się jeszcze przezwyciężyć moje lenistwo i pouczyłam się na dzisiejszą chemię. W sumie i tak pani nikogo nie pytała. No ale dobra najważniejsze, że chociaż coś zrobiłam. Dziś skończyłam wcześniej, bo na wf nie poszłam (znowu). Wróciłam do domu i postanowiłam pobawić się w kuchni. Postanowiłam jeszcze w końcu policzyć ile dziennie zjadam. Powinnam dziennie zjadać około 1750 kcal. W sumie takie obliczenia i tak wszędzie gdzie indziej mi wychodzą, ale nie będę tyle kombinować. Dzisiejszy jadłospis:

Śniadanie: 2 ciemne bułki (1-sałata, ogórek; 2-sałata, twaróg wędzony, pomidor) + szklanka mleka + herbata zielona.  Razem: 651 kcal
2 śniadanie: banan- 88 kcal
Obiad: zupa ogórkowa + jogurt naturalny z truskawkami. Razem: 236 kcal
Podwieczorek: 2 małe omlety wysokobiałkowe, truskawki, 3 kawałki czekolady. 
Razem: 150 kcal
Kolacja: bułka z twarogiem i pomidorem, herbata zielona + szklanka mleka.
Razem 325 kcal
+ dodatkowo czekoladki samodzielnie robione z kokosem, orzechami i masą krówkową. Razem: około 300 kcal (lub więcej)

Wszystko razem wychodzi: równo 1750 (jeśli dobrze obliczyłam te czekoladki, ponieważ trochę ich zjadłam. Swoją drogą przeraziłam się, że aż tyle zjadam na śniadanie. Mówi się, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Bardzo mało mi wyszło na obiad, choć co się dziwić skoro tylko warzywa na parze lub zupy zjadam. Gdyby nie te czekoladki to by wyszło mniej. Nie wiem w sumie czy powinnam tak tego pilnować. W sumie gdyby nie to zjadała bym max około 1400 kcal. No ale nie będę narażać się na nic. Waga ostatnio podskoczyła, ale nic dziwnego bo ostatnio wszystko zaniedbałam. Wczoraj jeszcze byłam na badaniach ze względu na szkołę, którą wybrałam. Na szczęście nie podawałam wagi. Pewnie gdybym powiedziała około 48 kg ( bo wtedy myślałam, że tyle mam) to by mnie gdzie indziej wysłała i cały dzień by mi zleciał na chodzeniu od lekarza do lekarza.

5 czerwca 2018 , Komentarze (4)

Chciała bym zwrócić się do wszystkich z ogromną prośbą. Zanim jednak to zrobię chcę zaznaczyć, że nikogo do niczego nie zmuszam. Mianowicie zwracam się z prośbą o oddanie głosu na pracę plastyczną mojej siostry. Wygląda ona tak: 

Znajduje ona się na stronie: www.bydgoskimarszdlazycia.siler.pl lub http://siler.pl/konkurs-plastyczny/

Była bym bardzo wdzięczna za oddanie głosu na pracę mojej siostry. Aczkolwiek nikogo do niczego nie zmuszam. Głosowanie jest całkowicie darmowe i nie zajmuje nawet 1 min. Dla Was może to nic wielkiego, ale dla mojej siostry to bardzo dużo. Tak, więc jeśli chciałby ktoś pomóc i zagłosować na pracę bardzo dziękuje.

30 maja 2018 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień tak jak zawsze miał wyglądać inaczej. Jako, że kończyłam o 12:15 miałam zamiar posprzątać cały pokój. Zamiast tego pojechałam z mamą i siostrą zawieś koty do weterynarza. Następnie wizyta w sklepie. Po powrocie przerwa godzina podczas, której robiłam podwieczorek. A potem powrót do weterynarza po koty. Dziś odpuściłam sobie ćwiczenia, ponieważ skakanie i tupanie nie pomogło by kotą się uspokoić. A tak wgl przerwa jednodniowa pomiędzy ćwiczeniami też jest ważna. Z dietą dziś było nie najlepiej.

Śniadanie: 2 bułki (jedna z sałatą i ogórkiem, druga z pastą z tofu i pomidorami) + herbata + szklanka mleka
2 śniadanie: 2 banany
Obiad: 2 bułki z pastą z tofu i pomidorami + herbata + lód malinowy + ciastko z jabłkiem
Podwieczorek: pół omleta z płatkami owsianymi i malinami, kawałki arbuza
Kolacja: sałatka z kurczakiem + herbata + 2 szklanki mleka

29 maja 2018 , Skomentuj

Śniadanie: 3 kanapki z twarogiem i warzywami + zielona herbata + szklanka mleka
2 śniadanie: 2 banany
Obiad: szklanka rosołu
Podwieczorek: szklanka jogurtu naturalnego z orzechami + zielona herbata
2 obiad: ziemniaki, marchewka + smażone kawałki kurczaka + szklanka soku 
Kolacja: sałatka z kurczakiem + ciemna bułka z pastą z tofu oraz pomidorami + szklanka mleka + zielona herbata
Po ćwiczeniach: jajko w koszulce, mała kanapka z pastą z tofu oraz pomidorami + szklanka mleka

Dziś trochę pozmieniałam plan treningowy i teraz przez 30 dni będę przerabiać coś innego. Niby tylko 35 minut, a zmęczona byłam gorzej niż po godzinie normalnego treningu. Mam nadzieję, że uda mi się ukończyć te 30 dni i coś z tego wyjdzie. Na razie jednak muszę uzbroić się w cierpliwość. Mam zamiar wprowadzić jeszcze skakankę oraz hula hop, ale to nie teraz.

28 maja 2018 , Skomentuj

Śniadanie: 2 kanapki z warzywami i twarogiem + zielona herbata + szklanka mleka
2 śniadanie: 2 banany i arbuz
Obiad: kanapka z kurczakiem i sałatką + zielona herbata
Podwieczorek: jogurt naturalny z orzechami + 2 szklanki mleka
Kolacja: sałatka z kurczakiem + zielona herbata + szklanka mleka

Dzień rozpoczęłam dość dobrze (choć spałam tylko 4 godziny). Pracę ukończyłam mimo niechęci i lenistwa. Przez następne godziny dzień dobrze się ciągnął. Jestem również z siebie dumna, bo mimo chwilowej chęci na ciasto nie wzięłam go. Oprócz tego pozmieniałam trochę zestaw ćwiczeń i dziś mam wolne. Pozostało mi tylko bardziej ogarnąć jedzenie oraz  wygląd. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.