Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Lubię moje życie. Kręci mnie historia niedawna, malarstwo realistyczne, zabytki. Bardzo lubię robić na drutach i wyszywać, ale rzadko to praktykuję. Nie lubię brzucha i bioder, bo bardzo mnie pogrubiają, chociaż ogólnie też jestem za duża. Od kiedy pamiętam, zawsze miałam coś do swojej sylwetki, nawet jak byłam szczuplutka. Teraz dałabym spokój z odchudzaniem, ale dla zdrowia muszę :)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 22504
Komentarzy: 327
Założony: 28 listopada 2018
Ostatni wpis: 3 marca 2024

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
BG1966

kobieta, 58 lat, Warszawa

155 cm, 82.50 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Trwać

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

4 sierpnia 2021 , Skomentuj

Środa minie tydzień zginie 🙂

Tydzień na diecie. Od piątku nie ważyłam się. Sumiennie pilnuję diety, tej z Vitalii i tej od dietetyk. Nawet sprawnie i nietrudno to wychodzi. Mało posiłków zmieniam, zamieniam składniki, szczególnie nabiał krowi na roślinne lub owcze/kozie i makaron na ryż brązowy, bo nie mogę dostać razowego. Piję czystek, suplement do zwalczania grzyba w drodze.

Niespodziewanie zaproszono nas na kolację pojutrze. Jutro zadzwonię i powiem o moich dietach, żeby okrzepli z tą wiedzą. Nie lubię takich sytuacji, ale ze spotkania się cieszę. Mam nadzieję, że nie będzie za dużo tłumaczenia.

Od poniedziałku pogoda jakaś przedjesienna, a dzisiaj to nawet mi markotno. Słuchałam angielskiego i dużo pamiętam! Francuski kolebie mi się w myślach. Będę słuchała jednego rozdziału, podpatrując w książce, aż opanuję i wówczas kolejny. Książka bardzo mi pomaga, jestem wzrokowcem (że słi ... 🤷‍♀️😉).

1 sierpnia 2021 , Skomentuj

Działka powitała nas cała w wodzie (jak pokazałam na zdjęciu w poprzednim wpisie), chodziliśmy boso, psy ciągle mokre, szczególnie jamnik. Od piątku do niedzieli omijaliśmy kałuże 😁🌊
W poniedziałek, kupiliśmy ziemię i Mąż zajął się zasypywaniem największych dolin.

Powyżej sytuacja, która spowodowała u mnie śmiech obezwładniający 😁
Darek przygotował miejsce do grania na gitarze, zasiadł i po chwili krzesło weszło w grunt 😁
W ramach pierwszej pomocy zabrałam gitarę w bezpieczne miejsce, Vinyl wskoczył Darkowi na kolana (nie wiem jaki miał zamysł). Ze śmiechu nie mogłam oczu otworzyć i nic powiedzieć, Darek stwierdził z przekąsem, że jeszcze trochę tak wytrzyma, więc zrobiłam kilka zdjęć 😀😀

We wtorek wyszło na jaw pewne zamieszanie związane z opróżnieniem szamba i musieliśmy ewakuować się do Rodziców, kilka kilometrów dalej. Jak widać, tam było sucho, psy na trawie wylegiwały się co nie miara. Zaliczyliśmy poprawkę imienin Taty, coś tam pomogliśmy i było bardzo niespodziewanie i świetnie. Nie ukrywam, że na początku sytuacji byłam bardzo zdenerwowana, nawet chciało mi się płakać, ale jak widać przedwczesna moja histeria i zupełnie zbędna.

Wczasie urlopu, oprócz zakupu diety, zaczęłam uczyć się francuskiego z Beatą Pawlikowską. Kupiłam audiobook, następnie dokupiłam książkę z płytą. Na tej bazie wymyśliliśmy wyjazd do Paryża, który potem zmieniliśmy na Amsterdam i do tego będziemy dążyć. Planowany termin wrzesień 2022.
Znalazłam w domu angielski z Beatą Pawlikowską 🙂

Pogoda była bardzo fajna, czas spędzony bardzo przyjemnie, we wtorek wróciliśmy do domu wypoczęci (od poniedziałku wieczór znowu mocno padało😁), ja z perspektywą trwającego urlopu.

Dowiedziałam się, że zwolnił się pracownik (okoliczności dziwne), a teraz urlopy i rozliczenia. Jedna dziewczyna na wychowawczym, druga na urlopie, ten na wypowiedzeniu i jednocześnie zwolnieniu.
Dużo roboty będzie bo jesteśmy małym zespołem, ale nie z takimi przeciwnościami dawaliśmy radę, także ochoczo dzisiaj szykuję się do pracy. Dobrze, że jutro na 10.00 🙂

30 lipca 2021 , Komentarze (3)

Dietę zaczęłam w środę i ważyłam 76 kg, dzisiaj, po dwóch dniach, 75 kg! :)

Pilnuję się jadłospisu i zaleceń Pani Dietetyk z przychodni w kwestii odgrzybiania organizmu. Dzisiaj zorientowałam się, że wczoraj i w środę jadłam makaron pełnoziarnisty, ale z pszenicy. W związku z tym odgrzybianie liczę od dzisiaj, czyli od 30 lipca.

Zbieram się, żeby napisać o wyjeździe. Myślę, że jutro to zrobię. W każdym razie tak się zaczął:

28 lipca 2021 , Komentarze (4)

Na wyjeździe taka mnie fantazja poniosła, że kupiłam dietę na 4 miesiące (w cenie trzech).
Dzisiaj pierwszy dzień. Pominęłam drugie śniadanie, ale to dobrze, bo przypasowało to do zaleceń Pani dietetyk: odgrzybianie organizmu. Nie jeść pszenicy, cukru, wytworów z krowy (nabiał), drożdży. Dostałam też przykładowy jadłospis, który bardzo pokrywa się z Vitalijnym. Zmiana mleka na napój roślinny, jogurtu na kozi lub sojowy, sprawdzenie pieczywa, czy nie ma niedozwolonych składników. Fajnie. Czuję potencjał, następne spotkanie 17 sierpnia, odgrzybianie minimum 21 dni, ale bardzo ważna jest konsekwencja. Odstępstwa zabijają projekt. Kupiłam czystek, potrzebuję jeszcze probiotyku. No i ten ruch .... 🤔

16 lipca 2021 , Komentarze (6)

Spakowana jestem prawie całkiem, w pracy ogarnięte jak należy. Jedziemy na działkę na 10 dni.

Biorę adidasy, żeby potruchtać z młodym psiakiem. Książka, gazeta, Truśka do wyszycia. Po powrocie od razu mam wizytę u dietetyka. Nie biorę wagi, ciekawa jestem jak sobie poradzę. Nie mam planu jedzenia, nie mam ochoty na mięsne grille, coś będę tworzyć. Może zsiadłe z ziemniakami, sadzane z mizerią? Zobaczę.

I nic nie będę robić, bo na urlopie nie trzeba.

12 lipca 2021 , Komentarze (4)

Szczepienie zrobione, okna pomyte, waga bez zmian: 75,5 - 75,7kg.

Tym razem nie miałam żadnych objawów chorobowych po szczepieniu. Wracałam do domu spacerem godzinę i 10 minut. Ostatnie 15 szybkim marszem, bo zauważyłam, że jestem głodna.

Pogoda na mycie okien była jak na zamówienie, czyli bez słońca. Jak skończyłam - słońce wyszło.
Żadnych ekscesów pokarmowych nie było, nawet sporo chodziłam. Mycie okien też jakiś spadek dało. Za dwa i pół tygodnia wizyta u Pani dietetyk. Od wczoraj zapisuję co zjadam, licząc na to, że łatwiej będzie znaleźć błędy. Myślę, że zjadam za dużo i nawet jak bez smażenia, kluchów kochanych i słodyczy, to też nie można liczyć na efekty. Tym bardziej, że ogólnie ruch nadal nie jest dla mnie miły. Ale staram się. Naprawdę.

Przypomniałam sobie o masażu brzucha, mam nawet fajny olejek i wczoraj wdrożyłam to w plan dnia. Oczywiście status: wykonane. Dzisiaj też mam taki plan. Koleżanka polecała mi kąpiel z dodatkiem soku z trzech cytryn i 30 gramów sody oczyszczonej, ale jak raz soda wyszła, więc jak kupię to skorzystam. Mało się ruszam to chociaż w ten sposób wspomogę ciało w spełnieniu moich oczekiwań.

Jeżeli chodzi o okna, to jedna z umytych szyb popękała. Pan znający się na tym powiedział, że to z powodu położenia poduszki, która przyciskała roletkę do okna, żeby słońce bokami nie świeciło. Koszt nabycia wiedzy duży, ale jak na szkolenie dla dwóch osób, to już mniej boli. W piątek planowane jest wmontowanie nowej szyby.

Moje najmłodsze nabytki roślinne. Wystawię je na balkon, ale muszę wymyśleć takie ustawienie kwiatów, żeby Vinyl (Gama nie jest ciekawska) nie wsadził nosa.

9 lipca 2021 , Komentarze (11)

Mam wesołą, dowcipną wagę. Z pamiętników wiem, że nie tylko ja 😁. Tuż po wstaniu 75,50kg, po prysznicu 76,10kg. Żartownisia. Ciekawe jak się będzie czuła, jak przestanę jej wierzyć?

Pracowałam wczoraj do 18.00 i po powrocie zjadłam tylko chłodnik z bazylii. Mam piękny krzaczek na oknie i szkoda mi było, żeby tak rósł i skończył życie ze starości. Jak na zamówienie znalazłam w Asystencie Gofin  przepis. Bazylia, ogórki, awokado, czosnek, oliwa, sól, pieprz i mleko migdałowe. Mikser i gotowe. Bardzo smaczny. Źródło: Ewa Wachowicz, Przepisy, Chłodnik bazyliowy. Polecam.

Dzisiaj pracuję do 14.00, po pracy odbieram spódnicę, szytą na miarę. Moją miarę 🙂
Zapisałam na dzisiaj, jako rozrywkę, umycie okna w sypialni. Przedwczoraj umyłam w dużym pokoju. Jutro szczepienie i zabawa z oknem w kuchni. Małe jest szybko pójdzie.

W przyszły piątek będę już przygotowana do wyjazdu na urlop. Kierunek niedaleki, działka, bardzo czekam!!!

8 lipca 2021 , Komentarze (4)

Waga wskazuje granice 75,60 - 76,70. Zauważyłam zapadnięcie tłuszczu po bokach brzucha. Odbieram to jako schudnięcie przez odtłuszczenie. Na wadze tego nie widać, bo tłuszcz jest lekki. Przedłużyłam deskę do dwóch minut piętnastu sekund (było dwie minuty).

Jem głównie warzywa gotowane i surowe, ciemny makaron i ryż, nabiał, rzadko pieczywo ciemne i wędlina lub mięso. Zwykle cztery posiłki. Dzisiaj zjadłam jagodziankę. W poniedziałek trzy kawałki ciasta (różne).
Sumienności w tym jedzeniu nie ma. Działam dalej. Tak naprawdę, jem na pewno mniej. Po przyjściu do domu nie jem, dopiero wieczorem, wcześniej po wejściu do domu naturalne było, że jem.

Przeczytałam Blondynkę nad Gangesem, Beaty Pawlikowskiej i od razu kupiłam kolejną książkę. Bardzo dobrze mi się Ją czyta. Po prostu sama przyjemność. Podoba mi się styl życia: zdrowy i radosny, doceniający to co ma. Uspokajająca lektura.

5 lipca 2021 , Skomentuj

Spokojny, miły weekend minął jak zwykle szybko i sprytnie. Dla mojego chudnięcia takie dni nie są wskazane, ale dla mnie samej bardzo potrzebne. W niedzielę odwiedziliśmy Młodszych na działce. Wpadł Siostrzeniec z Narzeczoną, zaprosili na ślub i wesele. Fajnie było. Nazrywałam wiśni.

Byłam na wizycie u lekarza pierwszego kontaktu. Zachęcał do spacerów z psem, jeżeli nie mogę zmobilizować się do innej aktywności. W sumie spacery Vinylowi też przydadzą się, bo trochę obły się zrobił, a nie chcę, żeby był gruby.

Badanie sprawozdania na finiszu. Muszę jeszcze raz wygenerować, bo poprawiałam literówki w informacji dodatkowej. Chyba jutro to zrobię.

2 lipca 2021 , Skomentuj

Waga 75,6 kg. Ostatnia zapisana była 18 czerwca 75,8 kg. W międzyczasie skakała nawet do 76,8 kg. Nie jest prosto, może to mało odkrywcze, ale ku pamięci zapisuję. Robię 2 minuty deski codziennie, pilnuję się z jedzeniem, zmieniłam piwo na bezalkoholowe (z lodówki smakuje genialnie, a ja bardzo lubię piwo). Z jedzeniem w nocy wpadki polegają na pieczywie, ale w tygodniu były tylko dwa wyskoki (raz do bułek orkiszowych własnego wypieku). Jem dużo surowych warzyw i nie jem węglowodanów wieczorem. To znaczy na jawie nie jem, bo w półśnie to jak wyżej 😁 Wymiary wpisałam, coś się bardzo delikatnie rusza w granicach centymetra, ale nie przywiązuję do tego wagi, bo nie jestem pewna czy w tych samych miejscach mierzę.

Pantalonki przyszły, są bardzo fajne. Nogawka troszkę podjeżdża czasami i wymaga poprawiania, ale myślę, że jak uda zeszczupleją, to nie będzie tego problemu. Poszukam jeszcze podobnych ciuchów. I będę mierzyła uda, tak właśnie postanowiłam.

Zebrałam się w sobie i wróciłam do ćwiczeń na klawiszach. Ustawiłam podstawowe pianino i brzdąkam. Doszłam do trzeciej lekcji, na dwie ręce (dobrze brzmi!) ćwiczę Panie Janie, Kurki trzy, Sto lat. Długo nie uczyłam się (ponad miesiąc) i zauważyłam, że palce mają pamięć! To mnie zmotywowało i zachęciło.

Tak uczyłam się zimą. Ale pulchne paluszki :))) Teraz mam szczuplejsze i opalone.

Po fryzjerze "fizjognomię" mam w stanie wygodnym i bardzo mi się strzyżenie podoba. Kolor błyszczący, aż miło mieć. Do okularów, a szczególnie szkieł, już się przyzwyczaiłam i jestem bardzo zadowolona. Zmieniłam zdjęcie profilowe.
W całości fotka wygląda tak:

Krzywo wyszłam, ale zauważyłam, że przechył mam w jedną stronę, nie wiem, czy od noszenia torby na jednym ramieniu taki nawyk nabyłam? Zauważyłam to obserwując się na telewizorze w sądzie, gdzie widać co się nagrywa w czasie rozprawy. Muszę nad tym popracować, ale nie wiem jak, bo lustra nie będę przed sobą pchać. Kręgosłup mam prosty, w każdym razie. Wada postawy pewnie to jest, nie szkieletu.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.