no,no no jeżeli o mnie chodzi to daje rade,wody wypijam coraz więcej do jedzenia o dziwo mnie nie ciągnie mimo,że wszystko co jem mam wrażenie smakuje tak samo ale nie ważne POSTAWIŁAM CEL I CHCĘ GO OSIĄGNĄĆ.
Pojawił się kolejny bodziec do działania otóż moja najwspanialsza na świecie przyjaciółka wykupiła dla mnie bilet na taki full wypas babski comber(zaznaczę że drogi) i dostanę go od niej jak będę się trzymać,jak wytrwam i się nie poddam-a uwierzcie mi ona wie jak mnie zmotywować (na takie imprezy,z resztą na żadne imprezy nie wychodziłam bo było mi wstyd i nie było bata aby mnie przekonać a teraz bardzo chciałabym pójść wybawić się za te wszystkie lata nie myśląc o tym ze widać mi wszystkie fałdy albo przed obawą,że spodnie mi strzelą-wiem pomyślicie głupia ale taka już jestem) sama w tamtym roku zrzuciła 32 kg i jest dla mnie największa inspiracją za walkę,za sile.Jeżeli wytrwam(a nie chce myśleć nawet,że nie) ja zdaje sobie sprawę ,ze to może być zaledwie parę kilogramów mniej do tego marca ale napisze wam jedno chodzi mi o moja psychikę będę wiedziała ,że coś robię nie siedzę bezczynnie i użalam się nad sobą tylko działam bo mam świadomość tego ,że 15 lat obżarstwa nie da się pozbyć w 3 miesiące.Jejku ale się rozpisałam miłego dzionka