- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Ulubione
O mnie
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 284875 |
Komentarzy: | 3667 |
Założony: | 11 sierpnia 2006 |
Ostatni wpis: | 27 maja 2019 |
kobieta, 48 lat, Warszawa
170 cm, 104.90 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Moja aktywność - spaliłam 856 kcal
Trochę mnie tu nie było. Jakoś nie miałam weny, żeby się odezwać i napisać co tam u mnie w trawie piszczy. Po styczniowym przeziębieniu nastąpił spadek chęci do czegokolwiek. Złapałam jakiś dołek. Nic mi się nie chciało. Nie wiem czy to wina szarej rzeczywistości czy kryzys czterdziestolatka. Waga poszybowała w górę. Patrząc w lustro mówiłam do siebie - co Ty robisz, przecież nie chcesz wrócić do tego co było, a za chwilę otwierałam lodówkę w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Błędne koło :( Powoli, wręcz w żółwim tempie ogarniam się, czy się uda, zobaczymy. Miłego dnia :)
Świąteczna przejażdżka na rowerze
Trochę wcześniej, ale życzę Wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku! Życzę Wam, żebyście nie robili żadnych planów, postanowień noworocznych itp. tylko działajcie na miarę swoich możliwości, bądźcie dobrzy dla swoich bliskich i innych ludzi, a przede wszystkim bądźcie dobrzy dla siebie samych. Buziaki Angela :D
Jestem, nie zniknęłam. Cały czas działam. Waga spada bardzo powoli, więc raczej do Nowego Roku nie zjadę poniżej setki. Waga bardzo się nie zmienia, ale za to centymetry lecą w dół. Wszystkie jeansy na mnie wiszą i zakładam je bez rozpinanania guzika. Nadal jeżdżę na rowerze i ćwiczę, chociaż w tej przedświątecznej gorączce trudno wykrzesać z siebie dodatkowe siły na trening. Wrzucam kilka fotek z porannych przejażdżek.
Widok z mostu Gdańskiego
Poranne niebo
Widok na Stare Miasto (na dole moja rączka od roweru ;)
A to poduszki, które wyszyłam na prezent.
Życzę Wam miłego, a przede wszystkim spokojnego tygodnia
Weekend minął bardzo pracowicie. Ostatnie porządki w ogrodzie w tym sezonie zrobione. Rośliny pięknie odpłacają za włożoną w ich pielęgnację pracę.
Trudno uwierzyć, że jest koniec listopada, a róże tak kwitną, nawet mróz im bardzo nie zaszkodził (kwitną czwarty raz w tym roku). Chyba zima nie będzie bardzo ostra, bo żurawie i dzikie gęsi postanowiły ją spędzić w Polsce, a nie w cieplejszych krajach.
A to zdjęcia z dzisiejszej jazdy.
Tak świat wyglądał o 6.30, a tak 45 minut później.
Zimno, wiatr nieźle dmuchał, ale od razu poczułam się dużo lepiej. Akumulatory naładowane. Od jutra nadają opady śniegu, więc zobaczymy jak to będzie z jeżdżeniem. Najwyżej zrobię sobie spacer w płatkach śniegu :)
Nie wiem jak będę dzisiaj funkcjonować, bo spałam tylko 2 godziny. Gdyby nie wyjazd i pobudka o 3.00 to bym się spokojnie wyspała. Już zaczyna mnie boleć głową, a tu jeszcze 2 godziny jazdy. Nie lubię takich momentów, ale od dawna mam taką przypadłość, że jak gdzieś wyjeżdżam, szczególnie wcześnie rano to w nocy nie mogę spać. Nie wiem czym to jest spowodowane, bo nie mam problemów z wczesnym wstawaniem, walizkę zawsze pakuję wieczorem i przygotowuję inne potrzebne rzeczy, łącznie z śniadaniem (zawsze o nim pamiętam). Nawet gdybym zaspała to jestem w stanie w 30 minut wziąć prysznic, umyć i wysuszyć włosy, ubrać się i zrobić makijaż itd.
Pozdrowienia z mostu na Wiśle we Włocławku (moja miłość do mostów nie słabnie :)
Wszystkim, którym brakuje dziś słońca przesyłam trochę warszawskich promieni.
A teraz niespodzianka, która mnie spotkała w czas rannej jazdy. Trochę słabo widać, ale to samica bażanta (samiec byłby bardziej widoczny).
Dzisiaj wcale nie czuć, że to prawie koniec listopada. Temperatura poszybowała w górę, deszcz nie pada, świeci piękne słońce. Od razu człowiek czuje się lepiej i chętniej bierze się z życiem za bary. Miłego dnia :D
Wczoraj Dziadek Mróz wymalował świat. Lodem pokrył kałuże i szronem obsypał trawy.
Dzisiaj od rana wyszło piękne słońce. Niestety bardzo szybko przysłoniły je chmury i zaczęło bardzo mocno padać.
Mimo tych zawirowań pogodowych nadal jeżdżę na rowerze (wczoraj 13,5 km; dzisiaj 22,5 km). Chociaż jeżdżę wolniej i robię krótsze dystanse niż latem to mam poczucie, że robię coś dobrego dla siebie. W tym roku do tej pory na liczniku uzbierałam 3292 km i to jeszcze nie koniec. Mimo, że uwielbiam tą formę aktywności to czasem ogarnia mnie lenistwo, ale dzięki Waszemu wsparciu i znajomych z Endomondo pokonuję tą niechlubną przypadłość. Nie na darmo moim mottem jest "Za parę miesięcy podziękujesz sobie za to, że dzisiaj się nie poddałaś"
No dobra koniec z tym samouwielbieniem idę spać, bo jutro rano mam plan znowu pojeździć :D
Dzisiaj nie pojeździłam zbyt długo :( Śnieg padał tak gęsty, że świata nie było widać. Jutro ma być lepiej, to nadrobię zaległości w jeżdżeniu.
Trudno uwierzyć, że za niecałe 5 tygodni święta. U mnie menu już ustalone i kto co robi. Czas już też zacząć myśleć o prezentach. Niby sklepy oferują całą masę różnych rzeczy, ale trudno wybrać coś naprawdę fajnego. A Wy już przygotowujecie się do świąt czy zostawiacie wszystko na ostatnią chwilę?
Na chwilę znikłam, ale już jestem. Dużo pracy i takich tam różnych spraw, więc nie bardzo miałam czas, żeby coś tam skrobnąć w pamiętniku. Przeglądałam jedynie co tam u Was, chociaż nie zawsze wstawiałam komentarze. Z dietą idzie całkiem dobrze, chociaż ostatnio muszę się zmuszać do jedzenia, bo często nie jestem głodna. Staram się wykorzystać, że nie jest jeszcze tak bardzo zimno (to da się przeżyć, będzie gorzej jak zrobi się ślisko) i jeżdżę na rowerze ile tylko można.
(zdjęcia z niedzieli :)
Dzisiaj znowu wyjazd, więc pobudka o 3.00. Nie dane jest mi w tym tygodniu dobrze się wyspać :) A teraz właśnie siedzę w cieplutkim autobusie (na szczęście) na dworcu w Płocku. Pozdrowienia z trasy :D
Z tego wszystkiego zapomniałabym o najważniejszym. Tydzień temu w sobotę zaliczyłam spotkanie w realu z vitalijkową znajomą. Nie ukrywam było trochę stresu, ale, zupełnie niepotrzebnie. Bardzo fajnie spędziłam czas. Dobrze porozmawiać w cztery oczy z kimś kto ma ten sam problem co ja. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz się spotkamy :D Dzisiaj to by było na tyle, miłego weekendu :)