Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 129169
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

3 lutego 2012 , Komentarze (5)

Beznadzieja... nie mogę rozmienić 7 za nic  jestem wkurzona na maksa... co to jest, minął kolejny tydzień a mi ubyło 100g , koszmar jakiś. Jeszcze się przeziębiłam, nie mam ochoty na sport, na latino dzisiaj nie jadę, bo na dworze -25 nawet nie wiem, czy samochód by odpalił... . Zostaję w domu, będę się kurować. Do tego wszystkiego jeszcze zamarzła w piwnicy rura doprowadzająca wodę bezpośrednio do pralki, od wczoraj nie mogę jej uruchomić. Od wczoraj w piwnicy całą dobę chodzi farelka, ale to nic nie daje. Dzisiaj P. Mąż  po pracy będzie próbował coś zaradzić. Boję się, że to zamarzło gdzieś w ścianie a nie w piwnicy... 
W każdym razie beznadzieja. Francuskiego nie będzie do końca lutego, bo Pani się rozchorowała, a później ferie... . Przed nami weekend, przy takich mrozach, to pewnie przeleżę w łóżku... . 
Zimowy obrazek ogrodu 

29 stycznia 2012 , Komentarze (4)

Leniwa niedziela, koszmar, zero ruchu, cały dzień przed TV albo z książką w fotelu... . Na dworze piękne słońce, ale -15 i silny wiatr, wychodziłam tylko z Bellą za potrzebą. Nawet ona załatwiała się błyskawicznie i uciekała do domu. 
Jutro odwołano zajęcia z latino, więc chyba przeproszę się z rowerkiem. Ponieważ waga uparcie nie chce pokazać szósteczki z przodu, muszę coś zmienić... . Postanowiłam, że w dni, gdzie nie mam pracy i nie mam latino będę jeździć na rowerku 1000kcal i robić brzuszki. Zaczynam od jutra. Dietkowo OK, więc trzeba zwiększyć spalanie, a pogoda taka, że najchętniej przeleżałabym pod kołderką. Byle do wiosny. 

27 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Piątek, dzień ważenia, a waga nie pokazała nic nowego... . Ale podsumowując, od poprzedniego ważenia piątkowego ubyło mnie 400g , dobre i tyle. Ważne, że UBYŁO 
Dzisiaj dzień zaczęłam od pracy, 2h ale popracowałam, później zaliczyłam latino, super zajęcia, były tylko 3 osoby i ja... za to nie było tłoczno na sali.  . Po zajęciach inna praca, a później wizyta u kosmetyczki. Dzień minął szybko, ale jak wspaniale 
Dietkowo OK, sportowo też. Teraz trochę poczytam Wasze pamiętniczki, pouczę się francuskiego i tyle. Jutro jadę bawić dziewczynkę, trochę mi żal, że to w soboty, ale lubię i dziewczynkę i jej mamę, więc można powiedzieć, że łączę przyjemne z pożytecznym. 
Miłego weekendu Wam życzę. 

25 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Wreszcie waga sprzed świąt  gubienie tych świątecznych kilosków trwało całe wieki. Mam nauczkę i teraz będę się bardziej pilnować. Jutro robię sobie "mój dzień" tzn fryzjer, kosmetyczka, zakup ładnego ciuszka  . Z szafy powyrzucałam 2/3 ubrań, bo już nie dało się  tego przerabiać, wszystko ze mnie leci... . Pomyślałam sobie, a dlaczego mam te stare szmaty przerabiać... zasłużyłam, żeby kupić sobie nowe ubrania, kilka ale porządnych, modnych i takich, jakie mi się będą podobać a nie mojemu P.Mężowi. Wczoraj w drodzie na zajęcia z francuskiego kupiłam sukienkę-bezrękawnik w kolorze ciemnego popielu. Do tego pomarańczowy top. Koleżanki pochwaliły zakup  i wierzę, że mówiły szczerze  . Tak więc na wiosnę w szafie będzie parę ekstra fatałaszków. No ale jeszcze mam trochę kg do zgubienia, więc na chwilę obecną nie przesadzam z ilością zakupów. 
Dietkowo OK, sportowo nędznie, dopiero w piątek latino   i już nie mogę się doczekać tych zajęć. Szkoda, że pasuje mi tylko godzinowo 2x w tygodniu. W piątek ważenie, oby waga się utrzymała, bo inaczej  się bardzo 

24 stycznia 2012 , Komentarze (5)

Chyba idzie wiosna  bo jakoś tak "ku dobremu" idzie... . W sobotę pracowałam do 17.00. wróciłam padnięta do domu, bo pilnowałam dziecka u znajomej... oj, oj, po raz kolejny się przekonuję, że wolę sprzątać, niż bawić dzieci... . Niby takie słodkie i kochane, ale takie męczące.... uufff. W domu jeszcze miałam zaplanowane porządki, tzn takie bieżące, ale zrobić trzeba. Wchodzię do domu, a tu niespodzianka... Pan Mąż posprzątał   no byłam w szoku, po raz pierwszy od 20 lat Pan Mąż wyręczył mnie w porządkach domowych. Odkurzył i umył podłogi, nawet powycierał kurze , łazienka błyszczała, no dobra brodzika nie umył ,ale to i tak "stał się cud pewnego razu" ... .Pomyślałam, tylko kąpiel i kładę się pod kocyk, będę odpoczywać i poczytam książkę, a tu córcia dzwoni, że się nudzą i przyjeżdżają do nas. Nici z mojego odpoczynku, i dietkowo też było kiepsko: wino białe wytrawne, melon i szynka parmeńska, wszystko to było już poza planem na ten dzień. Nic dziwniego, że w poniedziałek waga znów pokazała prawie 2kg więcej. Ale już dzisiaj jest jak na pasku 70,80 kg. Wczoraj wieczorem gotowałam sobie zupę jarzynową na dzisiaj, gdy była gotowa wyłączyła, żeby ostygła i miałam zamiar sprzątnąć kuchenkę, a tu znów szok... wchodzę do kuchni, "samo się umyło"  .Chyba zacznę wierzyć w krasnoludki .  A i jeszcz... wczoraj tańce latino były super, już łapię więcej kroków, więc skupiam się na precyzyjnym wykonywaniu kroków... świetny relaks psychiczny  i b. zdrowe zmęczenie fizyczne. 
Dzisiaj od rana robiłam ruskie pierogi dla koleżanki. Teraz pouczę się trochę na francuski,bo wieczorem zajęcia. Miłego dnia Wam życzę. 

20 stycznia 2012 , Komentarze (2)

Idzie ku dobremu  tzn waga wreszcie spada, tylko 400g ale w dół to cieszy. Zbliżam się do wagi sprzed świąt. Mam nadzieję w przyszły piątek zobaczyć już równe 70kg i ani grama mniej. 
Byłam rano na latino, dzisiaj szło mi lepiej, choć jeszcze kroki się mylą. W każdym razie, dzisiaj się spociłam i wyszłam z zajęć bardzo zmęczona, a przecież o to chodzi. Dietkuję na 4+ bo czasem podjadam gorzką czekoladę, najczęściej po kawie gdy zaczyna mnie lekko trzepać... albo gdy jestem poza domem  i dokucza mi głód. 4 kostki tej gorzkiej mają 77kcal. 
Innych łakoci unikam. 3-4 razy dziennie są owoce, raz dziennie jogurty naturalne, poza tym 3 główne posiłki i tego się trzymam. Dzisiaj gotuję żurek bez kiełbasy ale z jajkiem, będzie gotowiec na 2dni. Życzę Wam udanego weekendu. 

17 stycznia 2012 , Komentarze (5)

No i jak się przyczepiły te świąteczne kg, to ni jak nie mogę się ich pozbyć . Dzisiaj niby 200g mniej ale nie wierzę, że to trwały spadek. Dietkuję, a tu nic i nic. Trochę mnie to zaczyna zniechęcać i boję się, że znów się poddam i polegnę  .
Wczoraj byłam na zajęciach tanecznych latino... namówiła mnie przyjaciółka. Było świetnie, choć wiadomo nogi się plątały nie znałam kroków, bardziej skupiałam się na zapamiętaniu ich niż rytmie tańca, ale wytrzymałam dzielnie całą godzinę. Dziwna sprawa, ale ja się w ogóle nie pocę... niektóre dziewczyny dosłownie ociekały potem, a ja nawet na czole się nie spociłam  za to dzisiaj mam okropne zakwasy, bolą mnie łydki. Chcę chodzić na te zajęcia 2 lub 3 razy w tygodniu, zobaczymy jak mi wyjdzie z czasem i finansowo. Po raz kolejny odkrywam, jak to cudownie jest mieć własne pieniądze, nie prosić się o pozwolenie wyjścia z domu ... jednym słowem same plusy. Jeszcze trochę a dojdę do wniosku, że powinnam być wdzięczna P.Mężowi za obecny stan rzeczy... .

13 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Dzisiaj piątek, więc ważenie. Nie udało się zgubić tego, co przez święta nabrałam . Żeby nie zapomnieć porażki, zmieniam na pasku. Waga stanęła w łazience, więc codziennie będę na nią włazić, do momentu aż uzyskam wagę sprzed świąt. 
Pogoda okropna, wieje, pada śnieg, ale taki b.mokry, zamienia się w błocko. Od wczoraj jestem sama, bo P.Mąż w delegacji do jutra. Rano byłam u fryzjera uczesać się. Wieczorem jestem umówiona z córką i jej znajomymi w Krakowie, jadę na 3h. . Choć przyznaję, że nie bardzo chce mi się ruszać z domu w taką pogodę. Piję już 3 kawę a ciągle chce mi się spać. 
Dietkowo jak do tej pory (przed spotkaniem) ok. Jutro się okaże. Miłego weekendu Wam życzę,. 

10 stycznia 2012 , Komentarze (6)

Pada śnieg z deszczem. Jednym słowem błocko i tyle.
Pani od francuskiego odwołała dzisiaj zajęcia, trudno, a może i lepiej, bo i tak nic nie przygotowałam. Rano byłam w jednym domu sprzątać, wyjątkowa i awaryjna sytuacja, po wybiciu wody w piwnicy. Porządkowanie tych pomieszczeń zajęło mi 2h. dostałam całe 50zł.. W tym domu sprzątam w czwartki, lubię tam chodzić, to bogaci ludzie, a przesympatyczni, tacy normalni. Dom jest wyposażony w taki sprzęt do sprzątania, że aż miło się pracuje... od przemysłowego odkurzacza, bazę do prasowania po genialnego mopa, dzięki któremu podłogi szybko schną.  Takie sprzątanie to sama przyjemność, a już największą nagrodą jest dla mnie pochwała Pani M. gdy wraca do domu po pracy i zachwyca się czystością i porządkiem w domu  . (pieniądze, też są ważne, przecież dla nich to robię )
Wracając do domu, całą drogę myślałam nad jedną rzeczą, głupia jestem i zła na siebi ,że w ogóle zaprzątam sobie głowę czymś takim.... Ale napiszę, co mi na wątrobie leży... dzisiaj mój P. Mąż ma urodziny pięćdziesiąte, więc okrągłe, jedyne   . I ja durna całą drogę do domu myślałam, że może jednak mu coś kupić, może chociaż szampana... .W końcu doszłam do wniosku, że ja wydam na to pieniądze, a on się nawet nie spróbuje uśmiechnąć... to po co mi to... . Dlaczego znów zaczynam się łamać, wyciągać rękę, nie ma dla kogo. Nic nie chcę od niego i sama też nic mu nie kupię. Muszę być silna. 
Dietkuję sobie i oby w piątek rano waga była łaskawa. 

9 stycznia 2012 , Komentarze (1)

Dietkuję sobie spokojnie, pracuję, wracam padnięta, w domu nic mi się już nie chce robić. Pogoda paskudna, leje, wieje. 
Wczoraj byłam w kinie, film super, zrelaksowałam się,  pośmiałam, nawet wzruszyłam. 
Dzisiaj znów byłam pilnować dziewczynkę koleżanki. W między czasie sprzątałam u nich w domu. Jutro francuski a ja nie mam sił otworzyć podręcznik. 
Spokojnego tygodnia Wam życzę. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.