Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Moją pasją jest ogród... poświęcam mu każdą wolną chwilę jeśli akurat nie skupiam się na odchudzaniu,bo ono spędza mi sen z powiek!!!! Szybko się poddaję ,nie umiem wytrwać dłużej na diecie jak tydzień..,dwa. Odchudzam się od zawsze i nigdy, bo zawsze jest jakieś "ale" ,zawsze znajdę powód ,żeby złamać zasady. Może tym razem mi się uda.... Trochę ćwiczę. Odpuszczam sobie weekendy . Kocham zwierzaki, pożegnałam mojego kochanego 15 letniego psiaczka i od pół roku mam młodziutką sunię, też pudelek, też czarna.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 129184
Komentarzy: 1083
Założony: 28 lipca 2006
Ostatni wpis: 6 lutego 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
grazynkach

kobieta, 61 lat, Skawina

168 cm, 69.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Utrzymam wymarzona wagę do końca roku 2012.

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

27 listopada 2012 , Komentarze (7)

Za oknem pięknie świeci słońce, zupełnie jak nie późną jesienią... aż przyjemnie i powietrze takie czyste. Rano i wieczorami gęste mgły, no ale czego się spodziewać, przecież mieszkam na wyspie.
Dzisiaj miałam trochę luźniejszy ranek, bo tylko jedno miejsce do zaliczenia, później wskoczyłam do myjni samochodowej, bo już trudno było zgadnąć jaki jest kolor karoserii ;) . Teraz grzecznie wypoczywam w domu, piekę kotlety rybne w halogenie, bez tłuszczu, z dużą ilością koperku, pychotka. Do tego kasza jaglana i surówka z kiszonej kapusty :) . Taki obiad będzie na dwa dni. 
Wieczorem jadę na francuski a jutro mam wolne, to się pouczę. 
Miłego dnia Wam życzę.

25 listopada 2012 , Komentarze (3)

Niedziela... piękna, słoneczna... wcale nie tęsknię za zimą... . Byłam na długim spacerze, pojechałam po zakupy, małżonek zrobił obiad... kawę wypiłam w nagrzanej słońcem oranżerii, z Bellą na kolanach. Murka usnęła na kolanach męża. 
Dieta jakoś tak koślawo... ale w dół, dosłownie po parę deko tygodniowo, ale spada. Ważne, że ciągle z przodu jest "6" ;) . 
Postanowiłam, że w wieczory niedzielne będę gotować "półprodukty" na obiady na cały tydzień. Tak więc właśnie gotuje się kasza jaglana, oddzielnie kasza gryczana, groszek z marchewką (będzie na gorąco), zrobię też buraczki i warzywa z patelni ( głównie cukinię z czerwoną papryką) osobno koper włoski w pomidorach z puszki i kolendrą... pychotka. Do tego pałeczki drobiowe uduszone w jarzynach.  Nie  będę pchać do pyska "byle czego" gdy wracam głodna po pracy. W każdym razie, biorę się za siebie, żeby do wiosny znów trochę zgubić ;) . 

15 listopada 2012 , Komentarze (6)

A czas płynie nieubłaganie... . Gonię właściwie nie wiadomo za czym... . Dni co raz krótsze, rano gęste mgły, wieczorem chce się spać... padam już o 20. to jakieś nienormalne... . 
A moja dieta... walczę, pilnuję, co jem i ile. Waga po wakacjach jeszcze nie wróciła na właściwe miejsce na pasku, ale ciągle z przodu jest szóstka, więc nie ma paniki. Dam radę. Zimą zawsze łatwiej mi się chudnie. 
Dziękuję za życzenia urodzinowe. Pozdrawiam serdecznie Vitalijki. Będę zaglądać w zimowe wieczory częściej.
Wstawię jeszcze jedno zdjęcie, bo coś mi się rozciągnął wpis, zobaczymy, czy się uda.


9 października 2012 , Komentarze (5)

Dzisiaj byłam b. grzeczna w dietkowaniu,  ale sportu było ZERO... za to jutro nadrobię, bo idę do pracy na pół dnia, będę latać na szmatach  . Pół dnia spędziłam w kuchni na szykowaniu jedzenia na dzisiaj i na jutro, żeby po powrocie do domu, nie rzucać się na lodówkę. Drugie pół dnia spędziłam nad lekcjami z francuza i na kolejnych zajęciach. Dopiero przed 20. wróciłam do domu. Jeszcze spacer z Bellą i muszę jeszcze odrobić część lekcji na następne zajęcia. \Od pewnego czasu mamy francuskie stacje TV, bardzo je polubiłam, nawet jeśli nie oglądam programu,bo słucham, słucham i słucham, mo w ten sposób nauczę się "melodii języka"... cokolwiek to znaczy. 
A co dzisiaj zjadłam: 
płatki owsiane z mlekiem i bananem

sałata z twarożkiem i chlebem ( 45g) 

krupnik 

kanapka z 2kr. chleba posmarowane serkiem topionym i z liśćmi sałaty, jabłko

dużo piłam ciepłych napojów

Kiepskie to menu za mało warzyw, oj za mało, ale mam pustki w lodówce i kombinuję jak mogę a po zakupy to może w sobotę znajdę czas. Ważne, że zaczęłam zapisywać, co jem i przestrzegam zasad, nie podjadam i nie oblizuję łyżek 
Zapisałam też w zeszycie aktualną wagę 70kg, straszne prawda  przeraziłam się, że znów zaczynam tracić cały mój roczny wysiłek. Nie dam się. Do urodzin zostało jeszcze trochę czasu. 
Kolorowych snów Wam życzę. 
AAA jeszcze jedno, tytuł \książki mojej córki to " Detoks" i nie ma nic wspólnego z narkotykami,  no chyba że relacje z mężczyznami potraktujemy jak "uzależnienie narkotykowe" 

8 października 2012 , Komentarze (3)

Ratunku, potrzebuję mocnego, potężnego kopa w doopę   bo waga się zmienia, ale niebezpiecznie w tę niewłaściwą stronę. 
Nie wiem, czemu, ale zaczynam znów podjadać, nie mam  czasu na przygotowywanie zdrowych posiłków i łapię, co jest pod ręką... . Tak nie może być, bo naprawdę zależy mi na utrzymaniu wagi. Mam przecież tyle nowych ładnych ciuszków, wszyscy mówią, że ładnie wyglądam, że widać, że schudłam... żal byłoby to zaprzepaścić. 
Może to jesień tak na mnie wpływa, że nie mogę się jakoś zmobilizować i pozbierać do kupy. Muszę, muszę, muszę wrócić na dobrą drogę... WRACAM DO DZIŚ. 

1 października 2012 , Komentarze (2)

Porażka na całej linii. Ale ponieważ zaczął się nowy miesiąc i mam całe 30 dni do urodzin, to postanawiam, że do tego dnia odzyskam swoją wagę sprzed wakacji. 
Dzisiejszy dzień przeczy temu postanowieniu, ale się nie poddaję, walczę dalej. Za dzisiejsze grzeszki o 18.00. idę na kijki z koleżanką. I to będzie początek Nowego . Pogoda sprzyja jesiennym pracom w ogrodzie, może uda się uprzątnąć wszystko przed zimą. 
Pracę ciągle mam, bez zmian, ciążka praca fizyczna, ale jest. Dzisiaj kupiłam sobie nowe butki, spódnicę i bluzeczkę.  I mimo tego, że trochę mi przybyło kg, to ciągle mieszczę się w rozmiar 42 . 
Wracam do diety, czyli do liczenia kalorii,bo to najskuteczniejszy dla mnie sposób.
W weekend była u nas córka, piliśmy szampana, bo wydawnictwo z Gdyni, przysłało Jej pierwszy egzemplarz książki, którą córka napisała. Jesteśmy z Niej bardzo dumni, niezależnie od tego,czy książka będzie się sprzedawać, czy nie. Wkrótce ukaże się w księgarniach. 
Poza tym, nic się nie zmieniło w moim życiu prywatnym... i trudno. Ważne jest zdrowie i obyśmy same nie dały się "zjeść żywcem" .
 Miłego wieczoru Wam życzę.  

9 września 2012 , Komentarze (3)

Minęły wakacje, czas wrócić do liczenia kalorii i do zdrowego odżywiania. Przez wakacje przybyło mi się 2kg co mnie smuci, ale nie przeraża. Od poniedziałku będę już grzeczna a w piątek się zważę i tę wagę uaktualnię na pasku. 

14 lipca 2012 , Komentarze (3)

Tak szybko leci czas, że nie wyrabiam zakrętów. Niby wakacje, a ja nie mam czasu odpocząć. Liczyłam trochę na więcej luzu, bo wakacje, nauczyciele mają wolne ( ja też miałam mieć wolne od sprzątania w ich domach) , a ja ciągle mam pracę, ciągle w biegu, ciągle na miotle, na szmacie albo na odkurzaczu. 
Ogród podupadł, bo nie mam na niego czasu, w domu przydałoby się umyć okna, ale nie chce mi się, zwyczajnie nie chce mi się, ... to dla mnie nowe doświadczenie, że może mi się zwyczajnie nie chcieć i tego nie robić. i jak się okazuje można z tym żyć. 
Dzisiaj od rana zrywam porzeczki, ogórki i robię przetwory, lubię to robić. Zrobiłam syrop poziomkowy, miętowy, dżem z białej porzeczki, ogórki konserwowe i tzw po meksykańsku. W między czasie upiekłam chlebki  i jeszcze upiekłam bakłażany i czosnek na pastę do pieczywa. Pychotka. 
Dietka... ciągle pilnuję, co jem i ile razy dziennie. Waga się waha między 66,6 kg a 67kg ale wcale mnie to nie rusza. Już nie mam ciśnienia na 65kg. 
Pozdrawiam Was serdecznie Vitalijki. 

5 czerwca 2012 , Komentarze (1)

Okropny dzień  leje, wieje, szaro, buro i ponuro... . Tak się też czuję... . Byłam dzisiaj na wizycie u pani ginekolog.... . Już od dłuższego czasu męczę się z podłym nastojem, beczę po kątach, wybucham śmiechem w najmniej spodziewanych sytuacjach, obłęd..., koszmar... . Chyba dałam się we znaki moim przyjaciółkom ( od francuskiego) bo to właśnie One pogoniły mnie od lekarza. No i stało się... trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, latka lecą... ale ja zupełnie nie byłam przygotowana na HTZ... . Dzisiaj przyklejam pierwszy plasterek i modlę się, żeby nie było jakichś komplikacji i oby waga nie zaczęła wzrastać, bo się zastrzelę. Kobiety to jednak mają ciężki żywot. 
Pozdrawiam serdecznie. 

5 czerwca 2012 , Skomentuj

Nie było mnie jakiś czas, ale to wszystko właśnie przez brak czasu  .Zaczął się sezon ogrodowy, mnóstwo sadzenia, nowe klomby, przycinanie, opryski, itp itd. Ostatnio pogoda też różna, susza, ulewne deszcze i tak na zmianę. W niedzielę deszcz połamał mi piwonie i irysy... i tak to właśnie jest z roślinami. Musiałam wszystkie podwiązać, poczyścić. 
A co z dietkowaniem... waga ciągle się waha między 66 a 67kg i nie chce się ustatkować. A o 65kg to chyba muszę zapomnieć, coś mi się wydaje, że mój organizm nie jest gotowy na przyjęcie takiej wagi... więc ja też nie rwę włosów z głowy z tego powodu. 
Dobrze, że zaczął się czas świeżych warzyw, jem dużo kapusty, rzodkiewki, pomidorów... same witaminki. 
W czwartek moja rodzinka (Pan Mąż i Córcia) wyjeżdżają na długi weekend do Wiednia, ja stanowczo powiedziałam "Nie", ja niegdzie nie jadę. Będę więc sama i mam nadzieję odpocząć. Oby nikt i nic nie pokrzyżowało mi planów.
Pozdrawiam Was serdecznie. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.