Jaki poniedziałek taki cały tydzień? Mam nadzieję, że nie! Cóż... jak tamten tydzień poszedł mi bosko tak ten zaczyna się okropnie... No może nie aż tak, źle...
Start był ładny, córka chciała naleśniki to żeby było zdrowiej zrobiłam z płatków owsianych i banana. Do tego jogurt naturalny... No tak można żyć :) Ten tydzień mam pracujący, mimo, że pracuję zdalnie (pracuję w przedszkolu) musiałam wpaść do pracy i spędziłam tam o wiele więcej czasu niż miałam... później jeszcze miałam na mieście do załatwienia kilka spraw co poskutkowało niestety tym, że na obiad zjadłam śmieci... W sensie jedzenie śmieciowe a nie prawdziwe śmieci, choc na jedno wychodzi...
Dzwoniłam tez do mojej panie doktor (swoją drogą ciekawe przeżycie telewizyta ginekologiczna...) i prawdopodobnie się przetrenowałam... Stąd moje dolegliwości (plamienia potreningowe, dość mocne). Zamiast 5 treningów mam robić 3 przez pierwszy miesiąc... jak dla mnie niezbyt fajnie bo motywacja jest na najwyższym poziomie a boje się co to będzie jak nie będzie efektów takich jakie mogłyby być... No nic. Będę dobijać spacerami. To jest na plus tyle chodzenia było, że limit kroków wyrobiony. No i na stepper nie dostałam zakazu więc może jak wytrwam do piątku to kupuję (taka nagroda za 2 tygodnie treningów). Dzisiejszy dzień określam na (niestety) mocne 2 na 10 - kroki i trening, który idę za raz robić tylko mój mąż dziecko uśpi :)