Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Grubas i tyle... może z zewnątrz już tego nie widać... ale grubas nadal siedzi w środku.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 37821
Komentarzy: 785
Założony: 4 sierpnia 2009
Ostatni wpis: 3 maja 2021

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
ewcineczka

kobieta, 40 lat,

173 cm, 111.90 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

13 lipca 2010 , Komentarze (4)


W ten weekend znowu było pogotowie... mam już dość... Wygląda na to, że w piątek będą mnie ciachać... trzymajcie kciuki żeby była laparoskopia...

8 lipca 2010 , Komentarze (6)


Zawsze zdawało mi się, że po właściwą diagnozę należy udać się do lekarza... ostatnio jednak przekonałam się, że wystarczy opisać swoje objawy na vitalii... kto by pomyślał, obyło się nawet bez forum medycznego...

Otóż zgadza się, w moim woreczku żółciowym znajduje paskudny kamień, który ostatnio postanowił dać osobie znać.

Lekarz stwierdził, że nie powinnam go za bardzo winić, w końcu, co innego mu pozostało po moim prawie 50 km wypadzie rowerowym... (byłam wtedy w Kampinosie)
Podobno duży wysiłek może powodować ataki. :(

Mam skierowanie na do szpitala... dostałam leki... ale wciąż mnie trochę pobolewa... zwłaszcza dziś... po spacerze...

Poważnie rozważam, zaprzestanie jakiegokolwiek wysiłku... A na operacje już się całkiem zdecydowałam, no chyba że jakimś cudem objawy nagle ustąpią...

Ciekawa jestem tylko czy ten kamień jest od odchudzania, czy miałam go już wcześniej...
Pamiętam, że jakieś 2 lata temu pobolewało mnie coś dokładnie w tym samym miejscu, więc może był już wtedy... no cóż tego nie dowiem się nigdy...

Jeszcze raz dzięki za komentarze... i za troskę...

1 lipca 2010 , Komentarze (5)


Poczytałam wasze komentarze... i chyba nie będę czekac do jutra, z resztą mam dość... nawet przy kompie nie mogę wysiedzieć...
Jadę zaraz na ostry dyżur i tyle...
dzięki...

1 lipca 2010 , Komentarze (8)


Boli mnie...  brzuch po prawej stronie, tuż pod żebrami... już 3 dzień z przerwami...

Ja już naprawdę nie mam siły...
kuje mnie i kuje.. no-spa pomaga ale tylko na trochę... mam dość niech to wreszcie przestanie boleć !!!!

Wiem, wiem trzeba do lekarza, a nie ma Vitalii  się żalić... ale co ja poradzę, że do lekarza nie można tak o sobie zapisać się na za chwilę... tylko trzeba czekać... jutro wieczorem dopiero mam wizytę...

Już kiedyś (rok może dwa temu) coś mnie troszkę pobolewało w tych okolicach, ale wtedy szybko przeszło... i specjalnie się tym nie przejmowałam... ale teraz...

Cały czas się zastanawiam co to może być... jakieś pomysły ???



26 czerwca 2010 , Komentarze (7)

Tak tak... to piękne słoneczko (które właśnie zaszło) to tylko i wyłącznie moja zasługa... przyfrunęło tu za mną wprost z Majorki...

Miejmy teraz nadzieję, że postanowi zostać w stolicy na dobre.

Wiecie co jest najlepsze, na urlop wyjechało mnie 79,9 kg (miła niespodzianka wagowa w dzień wyjazdu) i dokładnie tyle samo wróciło...

To już 70 kg... jeszcze 5 kg i będzie mnie o połowę mniej...

A teraz obiecane zdjęcia (waga 80kg):








i może jeszcze dla porównania...
Sopot maj 2009




Jak patrzę na to stare zdjęcie to aż mi się wierzyć nie chce...
czy to możliwe że ja naprawdę tak wyglądałam...
eee szkoda gadać...

12 czerwca 2010 , Komentarze (11)


Ja zdążyłam się już przyzwyczaić do tego, że jest mnie znacznie mniej niż kiedyś... ludzie dookoła mnie chyba jeszcze nie...

Na porządku dzienny są długie pełne niedowierzania spojrzenia sąsiadów, miłe lub troszkę mniej miłe komentarze... Raz na jakiś czas zaczepia mnie sprzedawczyni w sklepie osiedlowym, ostatnio nawet ochroniarz w moim bloku... To bywa męczące, ale w sumie daje też pewną satysfakcje... eee albo i nie...

Dziś byłam u rodziców w domu i dopadła mnie sąsiadka. To taki wścibski wszystkowiedzący rodzaj człowieka. Dopadła mnie, zmierzyła wzrokiem i od razu wypaliła z grubej rury:

- O MÓJ BOŻE, NIEMOŻLIWE.../pauza/...MIAŁAŚ OPERACJE ?!?

Ja na to że nic z tych rzeczy, że się odchudzam i tyle, ale ona w żaden sposób nie chciała mi uwierzyć.

Jakoś dziwnie boli mnie to jej niedowierzanie, już nic nie mówiąc o komentarzach i niedyskretnych pytaniach. Jej drugim pomysłem było, że odchudzam się dla jakiegoś faceta.

Czy w to tak trudno uwierzyć, że robię to tylko i wyłącznie dla siebie, bez oszustw i nie na skróty...?

Z resztą z odchudzaniem ostatnio gorzej... trzymam dietę, przestał się obijać, ale waga praktycznie nie spada... moje ciało powiedziało dość i tyle, więcej nie chce chudnąć, a szkoda bo zbędnego tłuszczyku wciąż mam bardzo dużo...
Pocieszam się myślą o urlopie, to już w piątek. Tak, tak - MAJORKO przybywam... po powrocie wkleję zdjęcia.


26 maja 2010 , Komentarze (4)


Czy widzicie ten oto rowerek?


Kupiłam go za moją pierwszą wypłatę...

Powiedzcie mi teraz proszę, dlaczego ten wspaniały rowerek przez większość tygodnia robi za wieszak !?!

Przyznaje się bez bicia, leń ze mnie straszny i nigdy ćwiczyć mi się za specjalnie nie chciało, ale się zmuszałam!

A teraz....

 wracam wieczorem z pracy i absolutnie nic mi się już nie chce... siadam przed telewizorem albo kompem i koniec...

Gdyby nie weekendy to byłoby tragicznie...

Karta Multisport też leży odłogiem.
Oj źle ze mną...

21 maja 2010 , Komentarze (5)


Dziś znowu coś źle zrobiłam w pracy, niby mała rzecz, ale było mi strasznie głupio...

Jestem tam już ponad 4 miesiące, ale jakoś ciężko mi to wszystko ogarnąć...

Znowu czegoś nie wzięłam pod uwagę... o czymś nie pomyślałam. Mam wrażenie, że tak jest za każdym razem, gdy próbuje zrobić coś samodzielnie.

:(

Jak sobie o tym myślę, zaczynam się bać, że za pół roku nie przedłużą mi umowy...
Wkurza mnie to wszystko i wiecie co Wam jeszcze powiem:

Pieprzyć odchudzanie!!! JA CHCĘ LODY!!!



19 maja 2010 , Komentarze (1)


Strasznie Was przepraszam, że tak zaniedbuje swój pamiętnik...

Wiem, wiem jestem bardzo niewdzięczna, przecież ten pamiętnik, Wy i Wasze komentarze były dla mnie wielkim oparciem, gdy było naprawdę źle.

Jeszcze nie dawno całe dnie spędzałam w domu, totalnie załamana brakiem pracy (moja pierwsza prawdziwa porażka) i poczuciem kompletnej bezradności. Wtedy całe moje życie kręciło się wokół odchudzania i vitalii. A może raczej powinnam powiedzieć, że tylko odchudzanie trzymało mnie przy życiu, chociaż w tym jednym musiało mi się udać.

Teraz jest inaczej, teraz pochłania mnie codzienność, praca, załatwianie różnych rzeczy, czasem jakieś małe przyjemności... ale może właśnie tak powinno być.

Mam nadzieje, że mi wybaczycie.

2 maja 2010 , Komentarze (16)


Wczoraj minął rok... taka ważna okazja, a ja na śmierć zapomniałam...

Jak zaczynałam, myślałam sobie, że jeśli dam radę przez rok, to uda mi się na zawsze zmienić swoje życie. Wtedy było to coś niewyobrażalnego, schudnąć ponad 80 kg i już nigdy nie przytyć... Nie wierzyłam, że mogę to zrobić, nie wierzyłam, że wytrwam miesiąc, a co dopiero całe życie. Wtedy rok wydawał się wiecznością...

Od kiedy zaczęłam tyć, jako nastolatka, zawsze uważałam, że prędzej czy później schudnę i że znowu będzie tak jak dawniej. Myślałam tak przez wiele lat, jednocześnie wciąż odkładając odchudzanie na "jutro". Paradoksalnie, kiedy w końcu zdałam sobie sprawę, że nie jestem w stanie tego zrobić, kiedy straciłam wszelką nadzieje... wtedy... los mi zaczął udowodniać, że być może jednak dam radę.


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.