9 dzień
Wczoraj wieczorem złapałam strasznego doła :( Przymierzyłam sukienkę, oczywiście wiedziałam, że nie zmieszczę się w nią. Jak się wściekłam (oczywiście na siebie). No niestety do soboty nie wcisnę się, głodować nie zamierzam, bo to dla mnie jest bez sensu. Musze sobie kupić nową :) Nie chciałam tego, bo za chwilkę może być dla mnie za duża, ale trudno :)
Nie mogę sobie wybaczyć tych dodatkowych kilogramów! Czułam się tak świetnie! A teraz widzę tylko te powiększone opony.... Ech! Jak się nabroiło to trzeba teraz ponieść karę :D
Muszę dziś zbadać sytuację na mojej trasie biegowej, bieg to dla mnie najlepsze lekarstwo na poprawę humoru :)
Aha! Z Dawidem już dożo lepiej a mąż przytył 6 kilo :) Tak więc u moich chłopaków coraz lepiej :)
Trzymajcie się kochane cieplutko ;)
8 dzien
Witam po weekendzie! U mnie było dietkowo, nawet bardzo. Bo jak w domu lądowałam po 20 to juz nawet obiadu nie jadłam :) Niestety na razie nie biegam. Po prostu mamy tak zasypane drogi..... Mieszkam w małej miejscowości ( w okolicach Brodnicy) i tu zanim odśnieżą to trochę czasu minie. Z resztą mojej trasy wcale nie odśnieżą, bo jest mało uczęszczana:) Na razie zostane przy diecie, a może coś poćwiczę w domu - zobaczymy!
Z synkiem trochę lepiej, już nie ma przynajmniej takiej gorączki. Złapał jakiegos wirusa i juz pewnie do ferii nie pójdzie do szkoły :( Oczywiście nic się nie stanie, jest w pierwszej klasie, więc nadrobi lekko. Tylko, że on chce do szkoły (jeszcze) :) No cóż, lepiej niech się porządnie wykuruje :)
Aha! Muszę się pochwalić, że z kolokwium z matmy dostałam 4 a z rachunkowości 4+. Najbardziej cieszy mnie matematyka, bo po 9 latach musiałam sama sobie wszystko przypomnieć :)
Pozdrawiam dietkowo!!!
5 dzień
No i 2 kg mniej :) Jakoś mnie to nie cieszy :( Dziś nie biegałam, bo synek rozchorował mi się :( Coś gorączkuje :( A tu jeszcze dziś wyjeżdżam :( Hmm.... Będzie dobrze :)
Nie mam jeszcze zbytnio planu co do diety na studiach :) Chyba samymi kanapkami będę się żywiła. Zamierzam jednak nie poddawać się :)
Pozdrawiam Was dietkowo :)
4 dzień
Witam! Motywacja i zapał wracają! Czuję się coraz lepiej! Moje skoki humorów już nie są tak dokuczliwe ( na szczęście dla innych). Dziś znów biegałam. Dzisiejszy bieg po świeżo napadanym śniegu to było wyzwanie. Nie myślałam, że tak ciężko biegnie się po śniegu :) Bolą mnie nogi, ale czuję się super! Trochę boję się, żeby nie zrobić sobie krzywdy z tym bieganiem. Bo czuję, że to już nie zakwasy, tylko lekkie nadwyrężenie mięśni. Ale do jutra powinno mi przejść. Tak więc jeszcze jutro i 2 dni przerwy :)
Jutro dzień sądu - ważenie i mierzenie. Boję się! Trochę mi chyba ubyło, bo widzę różnicę. Najważniejsze, żeby kilogramów nie przybywało!
3 dzień
Jak na razie nie jest źle! Czuję, że organizm się oczyszcza, chce mi się strasznie pić (jeść też, najbardziej wieczorem). Ale ogólnie jest ok. Dziś znów biegałam, mam zakwasy. Chcę jednak do piątku biegać codziennie, bo w weekend mam zjazd i nie będę miała czasu. Z reszta dwudniowa przerwa nie zaszkodzi :)
Jeśli chodzi o moja silna wolę to nie jest źle. Wczoraj już posmakowałam spaghetti o 21, ale jednak nie nałożyłam sobie - wytrzymałam. Nie pisałam, ale mój mąż tez jest na diecie :) Tylko że on jest na diecie tuczącej i tym bardziej jest mi ciężko, bo on wcina a ja nie :( Mąż nie jest jakiś mocno szczupły, ale jeśli chodzi o jego apetyt to jest to dla mnie zawsze szok. Mógłby w ogóle nie jeść, nie czuje głodu. Śmiejemy się, że szkoda, że nie można zamienić się żołądkami :)
No niestety tak to jest - jeden chce schudnąć a drugi przytyć :D
Pozdrawiam dietkowo!!!
Drugi dzień :)
Wczoraj nie wpadłam w żadem wir, ani nie objadałam się, ani nie ćwiczyłam. Dziś jednak rano biegałam :) O mamusiu! Jak to człowiek szybko traci formę! Ale przebiegłam z 3 km truchtem. Czuje się o niebo lepiej. Uwielbiam to uczucie zmęczenia i satysfakcję z pokonania swoich słabości. Było ciężko - godzina 6 rano i 15 stopni mrozu. Ale po wczorajszej chandrze nie ma śladu :) Wysiłek to świetna rzecz na poprawę samopoczucia :)
Tak więc zapał wrócił, motywacja również, oby taki stan utrzymał się jak najdłużej :) czego sobie i Wam życzę :)
Ech!
No to zaczynamy! Od dziś dieta! Mam cel - muszę w ciągu 2 tygodni schudnąć do tych 72 kg! Bo za 2 tygodnia idę na imprezę i na dzień dzisiejszy sukienka, która mam ubrać jest ciasna :(
Nie wiem czy się uda - 6 kg to dużo na 2 tygodnie :(
Jest mi ciężko :( Mam straszne skoki nastojów (brak cukru). Najbardziej wściekam się na siebie (aż mi się ryczeć chce), że się "zapuściłam". Może przesadzam, ale na pewno dobrze mnie rozumiecie - wiecie jak to jest czuć się źle we własnej skórze :( Najlepiej jakbym chyba pobiegała, tylko że przy tym mrozie....hm. Nie wiem czy ubrałabym się właściwie itp.Po ostatnich grypach, które mnie nękały to trochę się boję. Jest mi strasznie źleeee :(( Już dawno nie miałam takiego doła i nie pomoże mi pocieszanie, że jest lepiej niż rok temu - wczoraj w ramach "pocieszania" wstawiłam zdjęcia, ale to nie pomogło! Boję się, że jak tak dalej będzie to wieczorem rzucę się na jedzenie :(
O! Uroczyście przysięgam, że dziś zamiast rzucać się na jedzenie, rzucę się w wir ćwiczeń :D
I na początek wystarczy!
Jak to dobrze mieć tu Was :) chociaż można komuś się "wypłakać", kto zrozumie :)
Pozdrawiam gorąco! Trzymam kciuki za Was i siebie :)
:)
Witam wszystkich!
U mnie z 2010 waga pokazała 78 kg! Koszmar! Oczywiście wracam do diety i ćwiczeń, tylko że jest mi strasznie ciężko. Rok temu czułam, że dam radę, wytrzymam a teraz jakoś nie czuję tego :( Wiem, nie ma co wymyślać, tylko brać się za siebie. Ech! Zobaczymy! Do jutra jeszcze mam fory. Tzn nie obżeram się, już jem regularnie, zapisuję co zjem. Mam jednak takie napady głodu, straszne! Jak patrze w lusterko to widzę jak przytyłam, i jestem wściekła na siebie jak nie wiem, ale mimo to nie mogę tak wziąć się porządnie w garść!
Robiąc bilans 2009 to i tak mam trochę kg za sobą i jestem z tego dumna! Ale mogło być lepiej :(
W 2010 życzę Wam, moje kochane współodchudzaczki ( i współodchudzacze), żeby waga pokazywała Wam tylko spadki kg i byście nie tracili siły i motywacji!
:(
Ważyłam się i znów "niespodzianka": 3 kg!!! Ale na plusie :( W sumie nie mogło być inaczej! Skoro cały tydzień dietkowałam rano a wieczorem "nadrabiałam stratę". Nie jest dobrze - takie wahania nie sprzyjają ani mojemu samopoczuciu ani jędrności skóry itp. Muszę chyba jednak wrócić do ćwiczeń, szczególnie do biegania. Już do końca roku i tak za dużo pewnie "nie zgubię", ale biegi sprawiały mi wielką frajdę no i mimo, że jadłam to nie tyłam a nawet zmniejszałam się w obwodach :) Człowiek jest dziwny - lubiłam biegać ale mam takiego "wielkiego lenia"....
No zobaczymy! W weekend mam zjazd i kolokwium, czyli jeszcze "zakuwam" a od następnego tygodnia biorę się za świąteczne porządki, tak więc nie będzie chyba źle!
Trzymajcie się zdrowo i dietkowo!!!
Witam!!!
Dziś się ważyłam i tu proszę niespodzianka - 72 kg!!! Hmmm.... To czyli przez tydzień schudłam 4 kg? Czy waga coś strajkowała ostatnio? A może teraz psuje się? Albo po prostu organizm pozbył się wody, bo faktem jest, że tydzień temu czułam się bardzo ociężała. Obwody też poleciały :) Czyli jest ok! Ale to nie znaczy, że już nic nie robię! Tzn oprócz diety nic nie robię :) Nie mam czasu na ćwiczenia. Cały czas myślę o bieganiu, ponieważ jedynie rano mogę coś kombinować, tylko jakoś na zimę strasznie śpiąca się zrobiłam :D No zobaczymy! Pozdrawiam Was dietkowo!