Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Konie, ptaki, zwierzaki, moje dzieci, fotografia, brydż, i parę innych śmiesznych zajęć. Moja waga znacznie uszkodziła moje kolana , a przy koniach nie da się chodzić o kulach ani poruszać na wózku. I mam marzenie .... najważniejsze - pojeździć jeszcze konno. A z paleniem - to póki co ... przestałam palić

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 82607
Komentarzy: 696
Założony: 1 lutego 2009
Ostatni wpis: 2 lutego 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Opcja

kobieta, 73 lat, Sosnowiec

165 cm, 138.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: Chcę normalnie żyć i być sprawna

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 kwietnia 2013 , Komentarze (2)
Wczoraj zaznaczyłam na czerwono placki ziemniaczane, owoce suszone,  pestki, orzechy, miód i właściwie powinnam zaznaczyć też masło.
Jak już pisałam wcześniej, przećwiczyłam to na własnej skórze i mam nadzieję , że powrót do sprawdzonego sposobu , pomoże mi najpierw zatrzymać tycie a potem zacznę chudnąc. Sprawa jest o tyle poważna, że dzisiaj znów mnie jest o 80 dkg więcej. No bo po pierwsze , wczoraj wytrzymałam do popołudnia a potem przyszedł wieczór i popełniałam jedno przestępstwo za drugim. A to pół prince polo, a to woda ze słodkim sokiem, a to kromeczka i zaraz potem hop do łózka. No i co ..................kłopoty...........już trzeci dzień nic.
No to waga w górę.
Więc dzisiaj z rana wrąbałam garść rzeżuchy z otrębami owsianymi i jogurtem i coś się zaczyna ruszać. Sama też powinnam parę skłonów , bo to pomaga , ale na razie piszę. Taaaaaaa znów wymówka , żeby tyłka nie ruszać.
No i odstawiłam sól. Bo jak mam zaparcie to ciśnienie w górę.  Oj same problemy.
 A wracając do tych wczorajszych zaznaczeń.  To tak  :
Placki ziemniaczane  -  uwielbiam , na przykład z jogurtem. Więc znalazłam obejście,
150 g ziemniaków, ścieram, odsączam, dodaję majeranku i pieprzu i soli , 1 jajko, mąki ziemniaczanej  ile trzeba, żeby było odpowiednio gęste  i chlust na nieprzywierającą  patelnię, a potem do tego jogurcik albo kefirek i da się. Pychooooooootka.
Owoce suszone są niebezpieczne, bo trudno określić ile można ich zjeść . Bo 200 g to np. ok 2 jabłek surowych czyli musimy sami zrobić susz z  tych 2 jabłek  i porcjować. Ja przynajmniej tak robię . to wcale nie jest bardziej pracochłonne.
Pestki i orzechy  traktuję jak tłuszcz. Doświadczenie mówi mi, że powinnam parę orzechów w tygodniu  spożyć albo pestek z dyni, bardzo zdrowych zresztą. Więc się nie przejmuję i dodaję do surówek lub deserów z jogurtu po parę łyżek na  tydzień. a staram się uszczknąć tu i uwdzie po pół łyżeczki oleju.
 Miód to bardzo zdrowy produkt. Doskonały na zaparcie i na wzmocnienie. I znowu nie w nadmiarze oczywiście , ale co jakiś czas , jak uważam, że jest to potrzebne , rozpuszczam płaską łyżeczkę miodu w pół szklanki wody -  wieczorem, a rano na czczo .- chlup. I jest ok
Masło  - ja się całkowicie odzwyczaiłam. Wręcz mi nie smakuje na chlebie, ale rozumiejąc zasadę, że wszystko jest potrzebne , no bo w maśle rozpuszcza się łatwo witamina C , to np. rybę zrobioną na parze ozdabiam wiórkiem masła  itp.
Jest jeszcze szmalczyk. Zakazany, bo wieprzowy, ale jak mnie najdzie ............znaczy że organizm potrzebuje, to kromeczkę walnę ze szmalczykiem domowej roboty. A nachodzi mnie średnio raz na 3 - 4 miesiące. Czyli nie utyję od tego .
No i zawsze najważniejsze są ćwiczenia ..................czyli to czego nie robiłam do tej pory, ale od jakiegoś czasu codziennie, czasem co parę dni, udaje mi się poćwiczyć.

To co wczoraj wkleiłam to to ogólne zasady dotyczące produktów a teraz ogólnie jak rozłożyć na posiłki. W szczegóły będę się bawić w kolejne dni.
Ta  tabelka jest ciut bardziej szczegółowa. Można już włączać wyobraźnię i działać, albo poczekać na ciąg dalszy.

 

 

 

 

Porcje na cały dzień do poszczególnych posiłków

A to podmianka

1

Produkty węglowodanowe

1 śniadanie

Pieczywo razowe, graham, żytnie , bez ziaren W sumie 300g podzielone na:

100g

100 g pieczywa można zamienić na  50 g ryżu, kaszy, makaronu, płatków owsianych i jęczmiennych

2 śniadanie

100g

kolacja

100g

obiad

Ziemniaki  200g  ( 300g)

Na 50 g( 75g )  ryżu kaszy, makaronu lun 200g (300 g)  kukurydzy

2

Produkty białkowe

1 śniadanie

Chude : wędliny, ryby, twaróg, oraz jaja w sumie 150 g podzielone na :

50g

Na 50 g fasoli, grochu, cieciorki, soczewicy, soi

2 śniadanie

50g

kolacja

50g

obiad

Chude mięso, ryba, twaróg ? 130 g  (150g )

Można zamienić na 2 jaja( 2 i 1/2 )lub 130 g (150 g) fasoli, grochu, cieciorki, soczewicy, soi

3

Tłuszcze

Do podzielenia między posiłki

Olej / Oliwa

15g - 3 małe łyżeczki  (20g  - 4 małe łyżeczki)

5 g oliwy można wymienić na 7 g sosu pesto

4

Napoje mleczne

Do posiłków lub jako przekąska

Mleko 0,5 ? 1,5 tłuszczu

350g (500g)

Zamieniamy na taka samą ilość kefiru , jogurtu, maślanki -  do 60kcal/100 g

5

owoce

Do posiłków lub jako przekąska

owoce

200g

(250 g)

 

6

Warzywa

Do posiłków lub jako przekąska

Bez ograniczeń

 

 

 

Dzienna racja  dla ok. 1700 kcal . W nawiasach , na czerwono to dane dla ok. 2000kcal

Waga ziemniaków surowych jest taka sama jak gotowanych,

Makaron,  ryż,  kasza, płatki  - to waga suchych produktów , przed gotowaniem

Są przecież jeszcze zasady, ważne, by to wszystko działało, dodatkowe warunki, przepisy . Oj długo ja jeszcze będę to opisywać.

8 kwietnia 2013 , Komentarze (1)
Właśnie, to nie dieta , tylko sposób na życie.
Sprawdziłam na sobie . W pierwszym etapie schudłam prawie 25 kg i się przestraszyłam, że mi tak dobrze idzie , a może to moja podświadomość zadziałała.
Jak..........a no tak. Jak schudniesz to juz nie da się wszystkich niemożności zwalać na tłuszcz. No i zacięło mnie.
Potem się osunęłam w sobie........zawsze lubiłam iść na łatwiznę.
Ale wiosna.............wiosna........... Więc zaczynam drugi etap.
Kiedyś obiecałam, że przedstawię te zasady. Zapłaciłam za nie , a właściwie Książe małżonek zapłacił. I wiem , że niewiele z nas stać na wizyty bo i daleko może być i cholernie drogo. Ale mnie tu pomogły miłe osoby to ja teraz po kawałeczku wsio opiszę.
Dużo tego , więc zajmie to parę dni. Przy okazji sama zacznę spokojnie, a właściwie już zaczęłam.

Rano owsianka tzn  50 g płatków owsianych, 100g chudego twarogu i 80 g mleka , to było o 6,30
a o 10,10  łyżeczka oleju 1 cebula, pół papryki, pomidor  i pół główki sałaty, sok z cytryny , ciut soli . Cebule na patelnie , na oleju, potem paparykę potem pomidor pokrojony a potem pokrojona sałatę , pomieszać , szybko , sałata jakby przywiędnie i gotowe. 100 g chleba do tego i  drugie śniadanko gotowe.
Teraz wkleję pierwszą część "sposobu na życie Opcji"
Te czerwone  zaznaczenie będą wieczorem komentowane może zdążę a jak nie to jutro .Jutro  też wkleję i omówię zasady żywienia. Teraz niestety muszę iść popracować.


Posiłek

 

Białko stałe                                         Węglowodan złożony                          Warzywa

 

- chude mięso                                      - pieczywo                              - w  ilości i postaci

- chuda wędlina                                   - ziemniaki                                  dowolnej do 

- chuda ryba                                        - ryż                                           posiłków i między

- chudy twaróg                                   - kasza                                       posiłkami

- jajko                                                 - makaron

- nasiona strączkowe                           - płatki owsiane

   i jęczmienne

 

 

Lp.

Nazwa ogólna

Produkty zalecane

A te produkty to raczej nie!!!!

1

Napoje

Woda mineralna, herbaty, kawa  - wszystko bez cukru

Kupne soki owocowe, słodkie napoje gazowane , napoje słodzone, kakao, alkohol

2

Pieczywo i produkty zbożowe

Chleb razowy, graham żytni lub pszenno-żytni bez ziaren słonecznika, soi, sezamu.

Dowolne kasze, makarony, ryż, płatki owsiane, jęczmienne

Słodkie płatki do mleka , białe pieczywo pszenne, bułki, Pieczywo chrupkie, z ziarnami, wafle ryżowe, słodkie płatki, musli

3

Ziemniaki

Gotowane, pieczone, puree ? bez masła i śmietany

Kluski ziemniaczane, frytki, ziemniaki smażone  i  placki ziemniaczane , ale smażone na tłuszczu

4

Mięso, wędliny, ryby

Chude mięso wołowe, cielęce i drobiowe, czasem wątróbka,

Chude ryby , świeże, wędzone i ew. z puszki , ale w sosie własnym. Owoce morza

Tłusty drób: gęsi i kaczki,

Wieprzowina i wędliny wieprzowe,

Pasztety , tłuste ryby

Mięso panierowane

Ryby w oleju i pomidorach

5

 

Mleko i przetwory mleczne

 

Chude mleko 0,5 ? 1,5%

Kefiry , jogurty, maślanki do 60kcal/100g

Chudy i półtłusty twaróg max do 8% tłuszczu i 130 kcal/100g

Serki do 85 tłuszczu

Wszystko co powyżej poprzednich norm

Sery żółte, topione i pleśniowe.

6

Jajka

W dowolnej postaci wymienne z mięsem, rybami, twarogiem i wędlinami do 4 szt/ tydzien

 

7

Tłuszcze

Oliwa , oleje roślinne  2 ? 5 małych łyżeczek  - ilość zgodna z dieta

Masło, śmietana , smalec, boczek, margaryny roślinne,

8

Warzywa

Wszystkie w postaci surowej, gotowanej, kiszonej, marynowanej bez dodatku tłuszczu, Kukurydza zamiennie z ziemniakami w proporcji      1 : 1

Suche nasiona roślin strączkowych w zamian za 100g mięsa  jako wymiennik:

100g fasoli lub grochu, bobu, jak jest z puszki lub już gotowany , a  35g jeśli nasiona są suche.

 

Oliwki

9

Owoce

Prawie wszystkie , wyjątki obok , w ilości 150 -300 g , w zależności od diety

Banany, awokado, winogrona, owoce w syropach, dżemy, słodzone przetwory

Owoce suszone i kandyzowane, orzechy i pestki

10

zupy

Jarzynowe na chudych wywarach zabielane mlekiem lub jogurtem

Z dodatkiem ryżu, ziemniaków, makaronu, mięsa, tłuste zaprawiane mąka lub zasmażka.

11

przyprawy

wszystkie

Majonez i sosy majonezowe

12

inne

 

Cukier , miód,  gotowe  dania , pizza, hamburgery , Fast food



PS  
.. I już mam grzecha,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,, Odmarażałam boczus faszerowany ze Świat , no i odmroziłam, i zanim się zorientowałam to juz plasterek pół cm gruby na kromeczce razowej bagietki z sałatką z zielonych pomidorków był zrobiony, Ścięłam się jak wędrował ten ładuneczek do ust. Ale prędzej bym sobie rękę uciupała niż ją z drogi zawróciła. 
I tak oto pierwszy grzech na nowej drodze zaliczyłam . , ale nic to , ciężką gimastyką na rozgrzeszenie zapracuję.


8 kwietnia 2013 , Komentarze (2)
Przecież nie zawsze tryskam optymizmem, chociaż czasem piszę śmieszne rzeczy o sobie. 
Czasem jak coś piszę to jakbym nie o sobie pisała , bo wyć mi się chce, a tekst taki bardziej optymistyczny jest.
No dobra , to technika motywacji, Chcę sama siebie przekonać , że jest dobrze nawet jak jest źle.
Teraz tez do końca nie jest tak tragicznie. To ,że znowu waga czołga się do góry to było zaplanowane ryzyko.
No bo udało mi się przestać palić . A stało sie to 3 marca 2013 i co.
I psinco.
Z dziką satysfakcja przyglądam się  jak co i rusz waga pokazuje więcej.
Nawet wiem czemu.
Bo jak już przestałam palić, to moje ego doszło do wniosku, że coś mi się należy  ........... i ni stąd , ni zowąd zaczęłam napychać się słodyczami, a one nawet mi nie smakują.
Po za tym oczywiście nie ćwiczę , tylko ..............no właśnie. To mi pachnie czymś na kształt - " czekając na Godota" , no albo stara kobieta wysiaduje.
Niby tak mądra jestem a robię wszystko.................nie właściwie to nie robię nic.
Zwalam tą swoją nieruchawość na pracę na kompie i siedzę......siedzę.........siedzę.
W tak zwanym miedzy czasie minęły mi Święta. Wiadomo ćwiczyć sie nie da bo robota jest.
Po świętach byłam zmęczona.
No a teraz jestem wkurzona.
Zaczynam przypominać bekę sadła . Przedtem tez tak wyglądałam, tyle że byłam wyjątkowo ruchliwą beką sadła , a teraz stałam się stacjonarną beką.
Do tego permanentny brak kasy.
Przez to, że straciłam we wrześniu pracę, popadłam w kłopoty. Wyjdę z nich ,na prostą koło lipca. Ale po raz kolejny okazało się , że nawet najprostsza dieta, to dodatkowe wydatki. Ale co tam.
Jak zaczynałam pisać ten tekst to byłam wściekła, teraz jestem zdesperowana.
Po raz kolejny udowodniłam sobie , że wylewanie z siebie frustracji, to przynajmniej w moim wypadku , pomaga.
No to zaczynamy.
Za małą chwilkę dodam jeszcze zasady  ............Moje zasady odżywiania...........które już pomogły mi schudnąć 25 kg.
Będzie to osobny wpis.
Teraz idę ćwiczyć.
 
I niczego sobie nie obiecuję .
Tylko taką mam nadzieję , że uda mi się przez tą druga połowę mojego życia przejść jako radosna i SPRAWNA osoba.



24 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Cudem boskim przetrwałam świeta i Nowy rok. No niby już styczeń się kończy a ja nic. No nie całkiem. Udało mi się suma sumarum nie utyć. .

Choc przyznaję ...żarłam a nie jadłam . Miałam ze 3 wilcze ataki głodu po drodze no i słodycze zaczęły  mi nagle smakować

Z tymi słodyczami to mam proste wytłumaczenie. Wszystko jest potrzebne , a w czekoladzie jest sporo łatwo przyswajalnego magnezu . Więc chyba to była potrzeba organizmu. No ale póki co jest ok.

Dalej ważę 143 kg . Chociaż w okolicy Nowego Roku było już 146 kg.

Wystarczyło tylko trochę wysiłku. Przestrzegania jadłospisu od dietetyka i już 3 kg mniej.

 Przyznaję , że nie pisze wtedy kiedy mi wstyd  lub mam doła. A wstyd mi było ostatnio strasznie bo ciągle walczę z papierosami. Mimo ,że już biłam sie w piersi , że już koniec, to zaraz potem coś w środku zaskowyczało ....a jak przytyjesz znowu 20 kg to co.

No i "hajda trojka śnieg puszystyj" ..w to mi graj.

Dalej paliłam.
Nie raz powtarzam prawdę potwierdzoną przez wielu mądrych ludzi .

Organizm sie przyzwyczaja . Organizm nie lubi zmian.

Cały proces odchudzania i odchodzenia od nałogów to przekonanie samego siebie do konkretnych celów. I do zmian.

I zawsze łatwiej jest nic nie robić albo odkładać na potem ......bo coś innego mamy do roboty , albo przeżyć to wszystko .......WIRTUALNIE.

A jak sie ma jeszcze doła to już wogóle łatwizna z tym nic nie robieniem.

Ja mam doła. Nie będe tu rozdzierać szat , ale było tak. Miałam kredyt  - płaciłam 420 zeta miesiecznie , i emerytura  + praca zapewniona do końca roku wszystko ładnie się zgadzało. Az tu wyleciałam z pracy końcem sierpnia i .....klops. Bo po opłaceniu raty  i opłat które ja płacę ( telefon , internet ) ( mąż płaci resztę ) zostawało mi ZEROOOOOOOOO

No to tak wytrzymałam z oszczędnościami  wrzesień i październik. W listopadzie było już cienko a grudzień to była załamka. No bo Świeta , prezenty a ja  bez kasy. Natychmiast zaczęłam żreć i palić . Awantura za awanturą, bo mąż też nie wyrabiał , a same moje papierosy 350 zeta miesięcznie. Ale przetrwałam. Ostania ratę zapłaciłam na początku grudnia. Ale narobiłam innych zaległości. Na szczęście te inne mogę ciut poprzesuwać i jakoś powoli , myślę , że do końca marca wyczołgam się na zero.

No i caly czas szukałam i szukam pracy . Tu też załamka. No bo po pierwsze .....kryzys. Więc pracodawcy z góry zakładają, że właściwie to ja im powinnam placić , za łaske przyjęcia na etat . A jak już mogę mieć pracę to np. za pół etatu na czarno 400 zeta. Przy czym te pół to jak sie policzy to właściwie cały. a dojazdy.

Po drugie wyszło mi jako pewnik, że po 60-dziesiatce to sie cierpi obligatoryjnie na rozmiękczenie mózgu.  I zazwyczaj daje mi to do zrozumienia dziad w okolicach 70 latek pozujący na macho..

Jak zwał tak zwał , pracy niet. Jak jakaś normalna oferta to zaraz ze 100 cv i jakie ja mam szanse.

Rzuciłam sie na tak zwana "pracę zdalną" . Ale tu trzeba mieć dopiero farta. Żeby najpierw pracę dorwać a potem nie trafić na oszusta. Co to pracę owszem da , ale nie zapłaci.

Ale pora na podsumowanie.

Na samym dnie juz nie jestem. Całkiem nieźle mi idzie ograniczanie palenie - z 40 dziennie zeszłam do 10.

Zapoznałam sie z dietą Dash. No i wyszło mi ,że to prawie to samo co mój jadłospis. więc pomieszam ciut i będzie jeszcze lepiej.

Obiecywałam sobie , że wpisze zasady mojego jadłospisu, ale w ferworze porządków gdzies mi się zapodziała teczka z tym wszystkim.

Ale znalazłam ją i w końcu zacznć wpisywać zasady.

No i nareszcie zaczęłam ćwiczyć. Kręcę pedałkami i macham górnymi odnóżami 2 x dziennie po 7 min. Zaczęłam tydzień temu - 2 razy dziennie po 5 min. Juz jest lepiej.

Powoli znowu przyzwyczajam moją super zachowawczą i leniwa podświadomość do zmian.

BO WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ I KOŃCZY W GŁOWIE

 

 

 

27 listopada 2012 , Komentarze (2)

Witam

Po paru wahnięciach - w krytycznym momencie wazyłam 147,2 kg- zaczynam znowu chudnąc.

Dzisiaj stanęłam na wadze i jest...143,1 kg.

A jeśli chodzi o moje rozważania , a własciwie użalania to zapraszam na blog

https://840805.siukjm.asia/

13 listopada 2012 , Komentarze (1)

Witam

wróciłam

Tyle we mnie buzuje,że trzeba to gdzies uzewnętrznić i dlatego znajomych zapraszam na mojego bloga  

https://840805.siukjm.asia/

20 marca 2012 , Komentarze (10)

Nie pisałam, bo znowu miałam "stopkę z bujaniem" w chudnięciu .

Waga krążyła i bujała się w okolicy 146 - 147 a ja popadałam w zniechęcenie.

Uczciwie przyznaję, że siedziałam na fotelu, dziergałam sweter dla koleżanki i użalałam sie nad sobą. I tak mi mijał czas . Bezproduktywnie ,jeśli nie liczyć sweterka..

Zachowywałam się jak bezmózga sirotka. Jakbym na własnym organiźmie juz pare razy nie przećwiczyła, że jak się chudnie to dzieje sie to cyklicznie.

Tzn

- Chudnę

- organizm sie buntuje

-  usiłuje wrócić do starej wagi

- staje w miejscu i przyzwyczaja sie do nowego stanu  bo musi i już

- i znowu chudnę.

No ale jakiś tydzień temu wrócił mi rozum . Musi gdzieś spacerował luzem przez jakiś czas.

No i podjęłam walkę dalej i dzis..................hura............stanęłam na wadze a tu 144 kg.

Aż przyniosłam drugą wagę - tą na której obiecałam ,że stane jak osiągnę 139kg. Ale nie wytrzymałam  , przyniosłam do łazienki i weszłam na nią . Na tej było 144,2kg.

Znaczy przyklepane i już

No i średnia na miesiąc mi się ciut poprawiła

A ponieważ mam tydzień wolnego i ćwiczę to mam nadzieję jeszcze cos tam zdjąc z siebie.

 

13 marca 2012 , Komentarze (4)

Spada mi średnia na miesiąc.  Są tygodnie ,że waga prawie stoi w miejścu . A to kilo w te a to wewte. No i gdybym nie walczyła przez te wszystkie lata to np. takie dwa tygodnie jak ostatnio by mnie załamły. No bo co wejdę na wage to prawie to samo. i nic w dół . raczej w góre ....ciut a potem spada. Wkurzyłam sie nieco i prez tydzień nie ważyłam się. Dziie wchodzę na wage i ..........................................................................................

po raz pierwszy od prawie 2 lat ważę 146kg

HUUURRRRRRRRAAAAAAAAAAAAAA

A już się martwiłam ,że dieta przestaje działać. Ale nie. W moim wieku organizm potrzebuje po prostu więcej czasu na zmiany. Na przystosowanie sie do nowej sytuacji.

Bo przeciez nawet młodziutkie panienki mają ten dylemat .....co się dzieje że przestałam chudnąc...............a to tylko organizm sobie zrobił przerwę na pomyślunek.

No właśnie, mój organizm tez odpracował sobie "myślówę" no i ruszył dalej.

Nagle ubyło mi prawie 2 kg. i bardzo to mnie cieszy. Ale............

No własnie jest poważne ale. Przez ostatni okres ....no w trakcie przystosowywania sie do nowej sytuacji wagowej ...........mója podswiadomośc usiłowała sie zbuntować i wrócić do stanu poprzedniego.

Wiadomo organizm zawsze usiłuje wrócić do sytuacji w której był dostatecznie długo by ją zaakceptować.

No i stąd zaczął sie mój brak konsekwencji.

No b o z jednej strony wszystkie konieczne warunki diety mam zakodowane i NIGDY,  od października.............ale to naprawde nigdy .nie użyłam masła, ani innego tłuszczu oprócz przepisanej ilości oleju.

Staram się nie przekraczać przepisanej ilości węglowodanów , ale tu mam trudniej , bo zaczęłam miewać ataki wilczego głodu ( chyba w ramach tego buntu podświadomości mam to fundowane )i czasem , szczególnie po południu dokładam sobie jeden pełny posiłek ekstra.

Chociaż wiem ,że to stanowczo za dużo nie mogę się oprzeć. Ale walczę i mam nadzieję , że do wakacji za jedynka pojawi się trójka          

13 lutego 2012 , Komentarze (5)

Patrzę sobie na te reklamy o tym jak schudła ta czy inna "laska".

I tak sobie myślę, że jak takie dobre w tym odchudzaniu to powinni pokazać jak wczesniej wyglądały. A takie zdjęcie , poprawione pewnie jeszcze na fotoshopie to żadna reklama.

No i co to za sukces schudnąc 13 kg.

Utrzymać to schudnięcie to jest sukces.

Ja właśnie zrzuciłam 13 kg po prawie 4 miesiącach.

To mało czy dużó.???????

Hm

Mało - jak się patrzy na reklamy  w stylu - schudłam 15 kg w 2 tygodnie albo 4 kg na tydzień. Tak , patrząc na takie cuda ,to bardzo mało.

Ale jak sobie pomyślę, że wogóle zaczęłam w końcu chudnąć .

nie tyję tylko ciągle waga w dół.

I nie ważne , że to chudnięcie  na wykresie wagi wygląda ja piła. - tzn 2 kilo w górę ale 2,5 w dół i tak powoli , powoli ale w dół.

A ile to kosztuje energii , ile muszę się zapierać , walczyć sama z sobą to tylko wiem ja.

A do tego, teraz jest zima to wogóle strasznie trudno zrzucać tłuszcz, bo nasz organizm broni sie przed utratą zapasów  poczynionych na zimną porę. Ale daję radę.

Ciągle nie mam kiedy napisać o tej diecie . Teraz też piszę w pracy.

Ale właściwie to chciałam napisać o czym innym.

Mianowicie o tym, że osoby z taką nadwagę przepuszczają czas przez palce i wycofują się z życia. Tak powowlutku , prawie niezauważalnie , na własne życzenie pozbawiają siesame radości bycia z ludźmi.

Ja nigdy nie miałam zachamowań jeśli chodzi o moje kształty, ale jak się okazało tylko do pewnego momentu.

Jak przekroczyłam 150 kilo to nie wiem jak i kiedy, nagle zaczęłam wycofywać się z życia.

Robiłam to tak powoli, że nawet sama na początku nie zwróciłam na to uwagi.

Dotarło to do mnie jak zważyłam się wczoraj i zadumałam nad sobą.

Lżej się czuję , wszystko łatwiej się jakoś robi , ale jakoś straciłam chęc bycia z ludźmi i jak tylko mogę to przebywam sama z sobą lub z mężem. Praca zakupy i ......kropka.

Odseparowałam się od ironicznych lub litościwych spojrzeń znajomych i nieznajomych .

Ale najbardziej  zabolało mnie odezwanie się do mnie , jakieś  1,5 roku temu na zawodach takiej niemiłej znajomej  - popatrzyła na mnie i powiedziała - UTYŁO SIĘ ......CO??.  Małpa jedna, sama wygląda jak połączenie kija od miotły ze strzygą, ale na innych to zwraca uwagę. Wreda

Ale jak by nie było ...zabolało jak diabli, jak by ktoś mnie oparzył.

Od tamtego dnia zaczęłam się wycofywać z życia towarzyskiego i podświadmie czułam  , że jestem , nałagodniej mówiąc - nieestetyczna.

Jestem empatką , więc podświadmonie wyczuwałam  ( świadmie odsuwałam to od siebie)  , że wielu moich "przyjaciół" też nie lubi bywać w moim towarzystwie na forum publicznym. Jakbym było jakąś plamą na ich  szczupłym tle.

Może mi się tak wydaje , ale chyba  w większośći wypadków tak to działało.

Ludzie odsuwają się od osób będących w jakikolwiek sposób innych.

A taki tłuścioch jak ja jest inny. Bardzo inny.

I na dodatek nigdy nie byłam łagodną sympatyczną grubaską. Ech.

Może mi się to tylko wydaje.

Zobaczymy za 2 lata jak moje teorii sprawdzą się w życiu. Jak już będę szczupła i zgrabna.   Czy znowu wszystko inne tez wróci do normy

4 lutego 2012 , Komentarze (3)

Nie , niejestem obrazona na Vitalię.

Lubie ten portal , ale w pewnym zakresie.

Mozna sie tu dużo nauczyc . Ja sie nauczyłam.

Dieta Vitalii jest ok. Oczywiście wiem , sama dieta nie odchudza. Trzeba przestrzegać zasad, JAk sie okazało ja nie radzę sobie z wirtualnym doradcą, po prostu olewam i kropka.

NA mnnie działa lekarz dietetyk w realu. Taki co to popatrzy , pogada.

Oczywiście , że płaće . nawet więcej niż za diete w Vitalii. Ale moge płacic jak to działa

 I tyle

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.