wpis XVI
od 15 lipca postanowiłem zrobić sobie równo jeden miesiąc diety i ćwiczeń. Nie liczy się dla mnie teraz waga tylko to żebym wytrzymał ten miesiąc, choć efekty też powinny być. Co po tym miesiącu? Bede sie o to martwił później ;) Wcześniej były potknięcia bo nie miałem wyznaczonego konkretnego celu, albo ten cel wskazywał określone spadki w danym tygodniu, jak coś szło nie tak (mniejsze spadki) to motywacja za to spadała. Teraz wiem że mam sie pomęczyć do 15 grudnia, a jaki bedzie tego efekt to inna sprawa.
Dzisiaj leci już 5ty dzień czyli dokładnie 107 godzina (czyli 14,4% celu) waga to: 74,3 kg (pewnie ubyło mi koło 1kg, ale dokładnie ile to nie wiem bo nie ważyłem się pierwszego dnia)
Lubie prowadzić takie małe statystyki bo dzięki temu że robie postępy i z każdą kolejną godziną jestem coraz bliżej. :)
wpis XV
W końcu mam czas żeby wziąć się za siebie, i to tak porządnie. Właściwie to już od paru tygodni ostro ćwiczę i stosuje odpowiednią diete (jakieś 1500-2000kcal) i widać efekty. Wczesniejsze odchudzanie było troche zbyt radykalne. Nadal staram się gubić tkankę tłuszczową ale też dbam o to żeby budować ładne i silne mięśnie. Jak będę zadowolony z efektów to za miesiąc/dwa dodam nowe zdjęcia :)
wpis XIV
ledwo żyje... Postanowiłem pojezdzic sobie troche na rowerze poza miastem, tylko ze to troche troche nie wyszlo:) Zrobiłem dobre 80km z czego sporo jazdy było pod górke. Nie żeby mnie nogi bolały albo żebym był zdyszany, zwyczajnie wypstrykałem sie kompletnie z energii (glikogen z wątroby i mięsni) Ostatnie 15 km były najgorsze, nie dosc ze jechałęm juz na oparach ;) to jeszcze te ostatnie 15 km było ciągle pod góre. Zwykle robie jakies 25km wiec zrobiłem 300% normy. Przez najblizsze kilka dni do roweru nawet nie podchodze ;)
wpis XIII
waga niczym wolny elektron ciągle kreci sie w okolicach 75 kg, chociaz od dobrych 3 tygodni pozbieralem sie i staram sie jesc wlasciwie nie mowiac juz o dużej ilości sportu. Moge sie pocieszać że pewnie mam wiecej mięsni i dlatego ta sama waga (zwłaszcza ze mięsnie waża wiecej niż tłuszcz) ale jakoś tak wcale mi to nie pomaga... ;)
wpis XII
wypadałoby w końcu coś napisać tylko że nie ma o czym :) nadal mecze się z nadprogramową wagą której nabawiłem się w czasie zimowej sesji a tu zbliża się już letnia. Studia są przereklamowane, każdy na nie idzie i kończy się to tym że jesteśmy w tym samym miejscu jak po maturze, każdy ma takie same szanse na dostanie dobrej pracy czyli marne :) Bardzo przyjemny jest za to okres miedzy sesjami kiedy nic nie musze robić, ale albo on jakis taki krótki albo taki fajny ze zaraz sie kończy.
wpis XI
Coś mało wpisów ostatnimi czasy, widać wszyscy się objadają w swieta i teraz im wstyd ;) A ja jak nigdy nie przesadziłem z jedzeniem w te swieta i licze ze jutro też się uda :P
wpis X
no to wracam... długo mnie nie było i sporo sie grzeszyło ;) zważę się za tydzień bo teraz sie boje... PS taka piękna wiosna za oknem, tylko szkoda ze pod śniegiem ... :)
wpis IX
nadal sie mecze z poświątecznym i posylwestrowym nadprogramowym kilogramem ale nie żałuje, jak dwa razy do roku nie zjem sernika to wariuje ;) Sesja sie zaczyna wiec teraz jedynie chce utrzymać obecną wage (ok. 70kg), a za ostatnie szlify wezmę sie po sesji i już wtedy pełną parą
wpis VIII
dodana fotka, a co do świąt to w te 2 dni zaszalałem :) jutro się zważę bo dziś (1szy dzień po świetach) za bardzo się bałem :D
wpis VII (oficjalne ważenie przed świetami) ;)
waga pokazała: 69,4 kg jeszcze dokończe ćwiczenia (regenerujące się mięśnie potrzebują wiecej energii) i można świętować. W tym roku jak nigdy nie zamierzam się objadać, za dużo pracy włożyłem w ostatnie miesiące żeby teraz to zaprzepaścić. MELE KALIKIMAKA WSZYSTKIM!! :)