Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, choć wydawało mi się, że tak nie jest. Jednak kiedy się przeprowadziłam jakieś 6 lat temu moja waga ciągle rosła. Postanowiłam to zmienić;) Interesuje się wszystkim co związane z muzyką, gram na gitarze i organach, trochę śpiewam i tańczę w zespole tańca nowoczesnego:) Jednak moim największym hobby jest fotografia:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20270
Komentarzy: 535
Założony: 29 stycznia 2010
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MissPiggi

kobieta, 33 lat, Kalisz

167 cm, 65.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Być fit i podobać się sobie :P

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

11 grudnia 2013 , Komentarze (1)

   Fajna data dziś i coraz bliżej wiosna ^_^ Już nie mogę się doczekać ^_^ Ogólnie powiem Wam, że jakoś mi idzie, nie chudną wagowo, ale widzę, że już nie jestem tak opuchnięta jak 2 miesiące temu;) W końcu tak naprawdę schudłam około 6kg przez ten czas;) Jem raczej zdrowo, choć ostatnie dni nie miałam apetytu :( Chodzę na siłownię :D I wczoraj nawet się wybalsamowałam :D To wręcz CUD :P Myślę, że jak zepnę poślady to do wiosny spokojnie schudnę te 10 kg :D Może ociupinkę więcej :D Jest MOC:D



Ps Wydaje mi się, że teraz wyglądam jak ta laska na początku... Co nie zmienia faktu, że WSZYSTKO JEST MOŻLIWE!!! :D

7 grudnia 2013 , Komentarze (3)

   Dzisiejszy dzień taki sobie tak szczerze... Leniwy i nie idealny... Ale nie było też znów tak źle;) Ale obiecuję, że jutro będzie lepiej :D A w poniedziałek idę znów na siłownie, wykupuję karnet i śmigam 5-6 razy w tygodniu :D Tylko muszę jeszcze zrobić chyba jakiś plan tych treningów:P I w ogóle zaczynam się rozciągać, ale tak serio :) Bo aż czuję, że moje mięśnie, ścięgna są hmmm... zastygłe xD Zawsze jak się rozciągam to od razu mi lepiej:) A teraz będę tak serio serio się rozciągać, bo kiedyś tak pół żartem pół serio powiedziałam chłopakowi, że dla niego nauczę się szpagatu:P Bo On wie, że niestety dużo mówię, mało robię, a do tego naprawdę trzeba mieć zaparcie... Ale dam radę :D:D:D



Boże, jak mi się marzy taka bielizna ^_^

6 grudnia 2013 , Komentarze (3)

Po raz drugi vitalia zjadła mi wpis...;/
Byłam na siłowni, było mega:)
Chciałam iść dziś, ale coś się z elektryką stało i zamknięte do odwołania...
Zastanawia mnie dlaczego ćwicząc i nie męcząc się nadzwyczajnie miałam puls 150, a koleżanka z na pewno gorszą kondycją miała puls 110-120...
Wytłumaczy mi to ktoś??



ps mam zakwasy w łydkach i pod pachami tak jakby xD


4 grudnia 2013 , Komentarze (2)

   Tak wiem, pomyślicie, że jestem jakaś głupia xD Że po tylu latach odchudzania dopiero w to uwierzyłam :P JEDZENIE ODCHUDZA!!! :D A jak do tego doszłam? Wczoraj po dniu w którym nic prawie nie jadłam (pierwszy posiłek koło 18) i "przytyciu" 0,1 kg doszłam do wniosku, że najpierw muszę unormować moje jedzenie, bo tak daleko nie zajdę, nawet jakbym schudła to odbiłoby się to pewnie na moim zdrowiu, albo wpadłabym jeszcze w jakąś chorobę... Po zważeniu postanowiłam jeść 4-5 posiłków dziennie, wczoraj tak zrobiłam, rano owsianka z 1/2 banana i mandarynka, później na obiad makaron pełnoziarnisty z 1/2 brokuła, później ta druga część brokuła i na kolację dwa wafle ryżowe z 1/2 serka wiejskiego:P A i po drodze wpadło kilka listków sunbites:P I co? Wchodzę dziś na wagę, a tam 69,8 :D Czyli 0,9 mniej niż dzień wcześniej :D Wiem, że taki spadek to przypadek, ale jednak :D Nie mogłam przekroczyć tej granicy 70 kg, a tu taka niespodzianka :D Tymbardziej, że wchodząc na wagę byłam w 100% przekonana, że zobaczę więcej :P Jestem mega zadowolona z takiego obrotu sprawy :D Dziś też się trzymam 4 posiłków i jeszcze pojeżdżę trochę na rowerku, a jutro SIŁOWNIA :D pozytywnie ^_^

2 grudnia 2013 , Komentarze (3)

   Nie poszłam na siłownie... Koleżance z którą miałam iść wczoraj zmarł dziadek... :( A potrzebuje kogoś do wsparcia bo sama ćwiczyć nie umiem... Oprócz tego mam dziś fatalny dzień, przespałam pół dnia i nic mi się totalnie nie chce... Ale pojeżdżę chociaż trochę na rowerku.

1 grudnia 2013 , Komentarze (5)

    Wiem, miałam się nie ważyć;P Ale nie umiem tego nie robić xP Dziś ważę około 71 kg, więc jest lepiej niż było, ale daleka droga nadal przede mną... Jutro idę na siłownie i od razu kupuję karnet, bo wiem, że wtedy będę chodziła:) Próbowałam sama w domu ćwiczyć, ale nie umiem sama, potrzebuje kogoś;P Zresztą nie umiem w domu ćwiczeń wymyślać i oprócz jazdy na rowerku nic nie jestem w stanie zrobić:P Jutro zważę się oficjalnie i postaram się znów zważyć dopiero za tydzień:) Mam nadzieję, że mi się uda:) No i będę (już zaczęłam pisać "postaram się":P) jadła 5 posiłków i to zdrowych posiłków:) Tak, dam radę!!! I Wy też dacie :D Jest dobrze:)

7 listopada 2013 , Komentarze (2)

Tak, jestem beznadziejnym przypadkiem, który umie tylko się usprawiedliwiać... Byłam 4 miesiące we Włoszech... Przytyłam... Ale nie jakieś 3-5 kg... Przytyłam masakrycznie... Nawet znajomi w pracy mi to "wypominali"... Rozumiecie? Pierwszy raz w życiu ktokolwiek wytknął mi moją wagę... Pierwszy raz!!! I jak to ja oczywiście udawałam, że mnie to nie rusza.... Ale czy tak było naprawdę? Nie!!! Ale czy zrobiłam coś z tym? Też nie... Jedynie to mniejsze porcje sobie nakładałam, ale to nic nie dało... Spasłam się masakrycznie... ;( Ważę 74kg... Nigdy tyle nie ważyłam... Zmierzyłam się, pomiary też mi to uświadamiają... Nigdy nie byłam tak wielka... :( Wielka rozpacz po prostu :( Oprócz tego zauważyłam, że od kiedy wróciłam do Polski nic nie sprawia mi radości, serio mam jakiegoś mega doła... Jak przyjechałam do Włoch moja samoocena naprawdę skoczyła w górę, miałam tam naprawdę spore powodzenie :) Tym bardziej mnie to dziwiło bo byłam tam razem z naprawdę szczupłą koleżanką, a i tak wszyscy się oglądali za mną :) Naprawdę mnie to podbudowało :) A teraz... no cóż... samoocena znów równa zeru... W ogóle co zaobserwowałam u siebie, że będąc tam, bardziej starałam się, żeby się podobać, a tutaj, jestem w stanie wyjść bez makijażu, z tłustymi włosami, w jakiś starych ciuchach... O co chodzi? Czy waga naprawdę aż tak wpływa na moje samopoczucie, na moje patrzenie na świat? Czy już zawsze moje życie będzie uzależnione od tego ile ważę i jak wyglądam? Mam nadzieję, że jednak nie...
Teraz podejmuję walkę powrotu do tego co było :) Jestem zdeterminowana, choć nie tak bardzo jakbym chciała;P Ale tym razem podchodzę do tego inaczej. Po pierwsze, nie ważę się codziennie, czy nawet co tydzień, zważę się dopiero 2 stycznia :) Nie wiem jak to wytrzymam, ale tak zrobię:) Oprócz tego ćwiczenia, dużo ćwiczeń, różnych różnistych, chciałabym wrócić do biegania, ale chyba jednak pogoda jest dla mnie zbyt wielką przeszkodą, ale postaram się robić inne ćwiczenia w domu i na rowerku jeździć:) Oprócz tego chcę zmienić wiele innych aspektów w życiu co też mam nadzieję się uda:) Będzie dobrze, ja to wiem i to jest najważniejsze:)
A no i oczywiście nie stawiam sobie żadnych celów, ile schudnę z tylu będę się cieszyć i będę walczyć dopóki nie będę zadowolona, tak po prostu :)

25 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Kurczę, nie wiem o co chodzi... Nie jem więcej niż wcześniej, znów ćwiczę, biegam zazwyczaj tak koło 40-45 minut, dużo spaceruje, a waga zamiast chociaż trzymać się tej przeklętej granicy to rośnie... Już naprawdę nie wiem co zrobić... Wymiary też nie maleją, są takie same albo nawet 1cm większe... Mam ochotę się poddać... :(

Ej, nie! Co jak co, ale chwilowe załamanie mnie nie złamie! Ćwiczę więcej i normuję dietę. Jak to nic nie da to ja już nie wiem co zrobię, ale coś wymyślę;P Moja "dieta" wygląda tak, że jem na co mam ochotę i kiedy mam ochotę;) W mniejszych porcjach niż kiedy i to wszystko, jak do tej pory się sprawdzało, teraz już nie... Jako, że jadłospisu nie bardzo mogę na tą chwilę zmienić to wprowadzam chociaż jedzenie co 3h i jedzenie w miarę możliwości zdrowszych rzeczy;) Ograniczam się z fast-foodami, które i tak nie są aż takie fast, bo wybieram zawsze coś "lepszego" xD Ale z tym już koniec! Nie jem słodyczy, choć je jem tylko jak ktoś częstuje, sama prawie nigdy nie kupuję;) I nie piję Pepsi, choć tego właściwie już nie robię aż tak często bo zdarza mi się raz w tygodniu gdzie kiedyś było praktycznie dzień w dzień i to po dobre 2 litry;) Wprowadzam dodatkowo jazdę na rowerku stacjonarnym;P Zobaczymy jakie będą efekty ;) 3majcie kciuki :) Ja za Was wciąż trzymam :*



Wyzwanie
4. Twoja dieta: Jak już właściwie napisałam moja dieta nie jest dietą;) Jest ograniczeniem i to nie zawsze porcji;) Teraz to zmieniam;)
5. Co skłoniło Cię do rozpoczęcia diety?: Co mnie skłoniło? Odbicie w lustrze, docinki brata (choć tego serio brać nie powinnam bo nawet jak byłam chuda mówił, że jestem gruba i ja serio tak myślałam...), ale chyba najbardziej rozstępy, które są wszędzie... Nie wiem, może mam złudną nadzieję, że jak schudnę to trochę bardziej je zaakceptuję bo na tą chwilę ich nienawidzę z całego serca!!! Zniszczyły mi życie... :( No i oczywiście, choć wiem, że to trochę narcystyczne, chcę ładnie wyglądać w obcisłych rzeczach;) Bo na tą chwilę chodzę zawsze w luźnych bluzkach, choć powoli, powoli zakładam bardziej dopasowane;)


23 kwietnia 2013 , Komentarze (6)

Nie, nie post;p Choć chwile myślałam żeby przez ten czas zrezygnować z niektórych przysmaków, ale wiem, że i tak nie dam rady;P Ale ograniczę, to na pewno :D Wczoraj byłam biegać i na spacerze;) Oddałam wagę mamie, ale niestety niefajny wynik na niej ujrzałam... Mam 40 dni na ogarnięcie swojego ciała, ćwiczenia, zdrowsza dieta i dbanie o skórę bo w szczególności na nogach jest w opłakanym stanie :( Ale kurde, tak mi się balsamować nie chce... :P Ale jakoś dam radę:) 3majcie się cieplutko^^

Wyzwanie
2. Cel- 55kg ;)
3. Zdjęcie, które mnie inspiruje
 

Tych zdjęć oczywiście mogłoby być więcej, ale myślę, że te dość dobrze obrazują cel do jakiego dążę;)

21 kwietnia 2013 , Komentarze (1)

   Hmmm... No tak, choć właściwie miałam wczoraj trochę czasu nie poszłam biegać bo chłopak mnie na spacer do lasu wyciągnął;P Ale zawsze jakiś ruch^^ I piesek, który przytył 2 kg trochę pobiegał, przyda mu się ;P
  
   Tak w ogóle doszłam do wniosku, że jestem uzależniona od ważenia, i nie mówię tutaj, że od jego wyniku, ale od czynności wejścia na wagę xD Serio, wynik owszem jest ważny, ale nie aż tak jak sam rytuał ;P Już Mamie powiedziałam, że jutro robię oficjalne ważenie i oddaję Jej wagę na tydzień :)

   Oprócz tego muszę przejść na dietę xD Tak, odchudzam się bez diety, jem co chcę i kiedy chcę;P I jak widać to na mnie do czasu działało :) Zawsze jak byłam na diecie, ograniczałam się, mega się pilnowałam to nie chudłam, ale teraz żeby przebić to przeklęte 61,8 muszę coś zmienić bo inaczej chyba się nie da...:(

   Przeczytałam właśnie wpis jednej z dziewczyn - fleurianna- i oprócz zapożyczenia wyzwania 50-dniowego zauważyłam, że we wpisie zadała ważne pytanie "czemu świętowałam jedzeniem?" Ja wiem dlaczego świętowałabym jedzeniem :P Bo ja po prostu lubię jeść ^^ I nie mówię tutaj o obżeraniu się ;P Ale lubię po prostu jeść xD W jedzeniu lubię to, że wszystko ma inny smak, inna strukturę... Wszystko jest takie różnorodne, kolorowe^^ Jest po prostu pyszne :P Czasem mam ochotę na kebab to go jem i nie mam wyrzutów, innym razem mam ochotę na sałatkę i też nie mam wyrzutów;P Dla mnie każdy posiłek jest świętem :D Ostatnio moja mam zrobiła kurczaka, nie jadłam takiego od dobrych 4 miesięcy i po prostu taki uśmiech na twarzy miałam jakbym nie wiem co dostała :D Uważam, że jedzenie, każde jedzenie jest dla ludzi, tylko po prostu ludzie popadają w skrajności i nie potrafią tego zrównoważyć...
 

tak myślę czy przyspieszyć to wyzwanie:P Ale nie, chyba jakoś będę we Włoszech miała dojście do neta xP

1. 167 cm i 62,5kg

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.