Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zawsze byłam szczupła, choć wydawało mi się, że tak nie jest. Jednak kiedy się przeprowadziłam jakieś 6 lat temu moja waga ciągle rosła. Postanowiłam to zmienić;) Interesuje się wszystkim co związane z muzyką, gram na gitarze i organach, trochę śpiewam i tańczę w zespole tańca nowoczesnego:) Jednak moim największym hobby jest fotografia:)

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 20420
Komentarzy: 535
Założony: 29 stycznia 2010
Ostatni wpis: 1 kwietnia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
MissPiggi

kobieta, 33 lat, Kalisz

167 cm, 65.40 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Być fit i podobać się sobie :P

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2011 , Komentarze (1)

  P+W taaaa... xD Jedyne warzywo jakie zjadłam to burak xD Ale spoko dziś będzie już lepiej;) Mam taką nadzieję:) Nie wiem czy już pisałam, ale ta dieta coraz bardziej mi pasuje:) Choć przyznam się, że mam coraz mniej pomysłów na kurczaka, bo z mięsa to w tym momencie tylko to jem. Wczoraj był zwykły posolony i popieprzony, zresztą z tym pieprzem trochę przesadziłam;) Dziś nie mogłam się opanować i się zważyłam- waga bez zmian. Nie wiem czy to dobrze czy źle;)


Powodzenia:*

8 lutego 2011 , Komentarze (1)

  Dziś, albo raczej wczoraj;) minął pierwszy dzień II fazy diety dukana:) Powiem szczerze, że trochę po grzeszyłam bo zjadłam wafelka czekoladowego i do dukanowej pizzy dodałam sera żółtego i trochę ketchupu bo nie miałam koncentratu... Cały czas się zastanawiam czy stosować dietę 3/3 czy 5/5. Z jednej strony 3/3 jest ok bo białko tak szybko się nie nudzi, ale z drugiej na 5/5 szybciej niby się chudnie...ehhh... naprawdę nie wiem.

Mój jadłospis:)


Ś: 2/3 papryki z serkiem naturalnym + mleko
O: 1/2 piersi kurczaka z 6 małymi pieczarkami + zielona herbata
P: wafelek czekoladowy
K: 1/2 pizzy z ketchupem, serem, papryką, ogórkiem i plastrem wędliny z piersi kurczaka + czarna herbata

+ herbata karmelowa, ok. 5 szklanek wody

To by było na tyle:)

P.S.
Właśnie sobie przypomniałam, że odłożyłam trochę zrobionych pieczarek do pizzy i zapomniałam ich dać:P Zjem jutro;)

4 lutego 2011 , Komentarze (1)

 Od 1 lutego jestem na diecie Dukana. Na razie faza I  więc z jedzeniem ciężko jest... Schudłam 0,6kg i wg testu do jutra powinnam chudnąć jeszcze 0,8, ale jakoś w to nie wierzę;) Zresztą i tak moja I faza potrwa 6 dni, a nie 4 jak wyszło. Nie mogę się już doczekać warzyw^^ W ogóle już wiem, że będzie ciężko dlatego od czasu do czasu pozwolę sobie na ucztę:) Wydaje mi się, że jakoś znacząco to na dietę nie wpłynie:P A nawet jak troszkę wpłynie to po prostu dłużej potrwa II faza;) W ogóle doszłam do wniosku, że chyba trochę pochopnie wybrałam tą dietę bo za białymi serkami itp. jakoś nadzwyczaj nie przepadam, ale jak już zaczęłam to mam nadzieję, że szybko się nie poddam;) Tak więc trzymajcie kciuki za mnie tak samo mocno jak ja za Was:) A no i zapraszam do dukającej grupy:)

http://vitalia.pl/index.php/mid/89/fid/1034/diety/odchudzanie/group_id/13867



P.S.
Ale ona ma cudowne ciało ^^

23 listopada 2010 , Skomentuj

Dzisiejszy dzień uznaję za udany:) Dietetycznie poszło mi raczej dobrze, jednak ćwiczeń brak... Naprawdę nie wiem jak zacząć...

Mój dzisiejszy jadłospis:
Śniadanie: musli fitella (250kcal)
Obiad: 2,5 ziemniaka, kawałek karkówki i buraczki (nie mam pojęcia ile to może być kcal, myślę, że ok. 400-500)
Przekąska: Kubek Pepsi xD (84kcal)
Kolacja: jogurt AleOwoc (170kcal)
Łącznie: 904-1004kcal :D:D
    +1,5l wody i czerwona herbatka

Jestem bardzo zadowolona i powiem wam, że wygodniej się je rzeczy paczkowane bo naprawdę nie wiem jak liczyć choćby obiad;P Mam nadzieję, że wytrzymam tak jak najdłużej;)
Postanowiłam, że mój dzienny limit kcal (jeśli je wciąż będę liczyła) to 1000- 1200:)



P.S. Głodna jestem

22 listopada 2010 , Komentarze (1)

Kurcze, normalnie można się załamać... Dziś na wadze ujrzałam 71,7kg... Nigdy tyle nie ważyłam i mam nadzieję, że to przez to że byłam już po śniadaniu i czekam na spóźniający się okres... Mam nadzieję (pewnie złudną), że w przyszłym tygodniu będzie jednak poniżej 70kg i dzisiejszą wagę uznam za nic nieznaczący incydent:)

Myślę nad liczeniem kcal i pisaniem co zjadłam, ale nie wiem czy dam radę bo czasami jem dość skomplikowane posiłki i ciężko pewnie będzie liczyć... Zobaczymy... :)

Dziś jedzeniowo nie najgorzej, zasada MŻ powoli zaczyna mi wychodzić:) Oprócz tego ładnie wypiłam 1,5l wody:) Ale i tak muszę wiele zmienić w swoich nawykach... I z wielu rzeczy muszę zrezygnować na czas odchudzania, później będę okazyjnie je wprowadzać do jadłospisu;)

Kurcze, muszę w końcu dać z siebie wszystko bo i po co męczyć się następny rok, jak można kilka miesięcy dać z siebie 110% i w końcu uporać się z niechcianym tłuszczykiem:) Ja mam taki zamiar i nie mam, że boli:) No i oczywiście muszę zacząć ćwiczyć... Znacie jakiś sposób żeby się przełamać???



30 maja 2010 , Komentarze (2)

  I znów mam świetne podejście:) Dziś na wadze 66,8 czyli 1,2 mniej niż tydzień temu:) Cieszę się bardzo:) Oglądałam przed chwilą moje zdjęcia z przed hmmm... ok 4 lat. Powiem tak, do szczupłych nie należałam, ale na pewno mniejszy brzuszek i jakieś 4-5kg mniej miałam i dążę żeby na wakacje było tak samo:)
4 tygodnie- 4 kilogramy:)
 Teraz 2-3 dni jestem sama w domu więc nic kusić nie będzie;) I jeszcze raz plany na 4 tygodnia:)
1. Jeść 1/2 starych posiłków,
2. Pić przynajmniej 1,5l płynów (woda, herbata itp.),
3. Ćwiczyć co najmniej 30min dziennie,
4. Przebiec swoją wagę do wakacji,
5. Nie jeść słodyczy,
6. Jeść przynajmniej 4 posiłki,
7. Ostatni posiłek- 3h przed snem,
8. Robić rano i wieczorem co najmniej 100brzuszków,
9. Codziennie zjeść porcję warzyw lub owoców,
10. Smarować się balsamem.
  
Tak i postaram się codziennie z tego rozliczać:) I w ogóle postanowiłam za każdą zjedzoną słodycz odkładać do słoika 2 zł, a jako, że ostatnio u mnie z kasą średnio to muszę zacisnąć pasa:) I nie wyciągnę tych pieniędzy dopóki słoiczek nie będzie pełny xD


25 maja 2010 , Komentarze (1)

  Kurczę, powiem Wam, że no totalnie na nic nie mam czasu. I to w większości z własnej winy. Życie przecieka mi przez palce i nie mogę go zatrzymać... Codziennie budzę się i myślę: "dziś zrobię coś wielkiego" jednak na planach się kończy... Cały dzień spędzam w szkole, przed kompem bądź tv i tyle na temat... Następny dzień zmarnowany... Czasami nawet nie chce mi się wyjść z kumpelami, jednak (dzięki im za to;P) zazwyczaj się złamię i nie żałuję, bo każdy wieczór z nimi jest ciekawszy, zabawniejszy niż ten spędzony w domu. Teraz fakt mam dużo nauki, ale i tak każdą wolną sekundę spędzam tu przy biurku. Jednak gdy skończy się ten nawał pracy biorę się za siebie z całych sił, nie mówię tylko o sferze fizycznej, ale i psychicznej:) Tak, w końcu skończę portret, który zaczęłam rysować we ferie, pogram na gitarze, przeczytam w końcu książki, które czekają na mnie z utęsknieniem i się biedne kurzą, zacznę w końcu zgłębiać tajemnice fotografii, pójdę na naprawdę długi samotny spacer i przemyślę swoje życie, swoje plany na przyszłość:)
A tymczasem z diety nici... Ale postanowiłam do wakacji po prostu mniej jeść:) Będę jadła 1/2 tego na co mam ochotę, ile normalnie zjadam no albo ewentualnie 3/4 bo i tak już ograniczyłam sporo z tego co jadałam;) Ćwiczenia postaram się jakieś robić, ale nie obiecuję;)


Widzicie jej cudne nogi^^

3 maja 2010 , Komentarze (4)

  Tak muszę w końcu to naprawdę zauważyć. Mam lustro, które mnie naprawdę okłamuję. Mówi mi, że nie jest ze mną aż tak źle, że owszem trochę zgubić trzeba, ale nie jest tak źle. Jednak już wiem jak naprawdę wyglądam. Wiedziałam to już dawno, jednak nie dopuszczałam tej myśli do siebie. Dziś oglądałam zdjęcia z przeciągu ok. 3 lat i naprawdę JESTEM GRUBA;( W lustrze aż tak tragicznie to wszystko nie wygląda, ale zdjęcia mówią mi prawdę. Jestem gruba i nieproporcjonalna:( Mam krótki nóżki jak u prosiaczka, w końcu wiem dlaczego wzięłam sobie właśnie taki nick... Chyba naprawdę zacznę uczyć się chodzić w szpilkach, choć wg. mnie są strasznie niewygodnie i niepraktyczne... No ale dla urody trzeba pocierpieć. Druga rzecz... Żegnajcie ukochane tuniki... One jeszcze bardziej skracają nogi. Mam nadzieję, że jak schudnę to te wszystkie proporcję jakoś się wyrównają, że będzie dobrze i będę się w końcu akceptowała. Mam już dość swojej figury, swojego ciała. Mam straszne rozstępy, które są moim najgorszym wrogiem. Nie ma to jak mieć przy sobie zawsze swojego wroga... I powiem Wam, że tak naprawdę nie wiem dlaczego je mam... Bo nigdy nie przytyłam, ani nie schudłam w jakimś szybkim tempie. To wszystko trwało latami. Jest mi z tym naprawdę źle:( Przez te rozstępy boję się bliższych kontaktów z chłopakami... Mam jedynie kumpli, nigdy nie miałam chłopaka... Zawsze gdy coś iskrzyło zamykałam się w sobie i ich odtrącałam. Nigdy nie pozwoliłam by ktoś się do mnie bardziej zbliżył. Obawiam się, że gdy zobaczy moje ciało ucieknie i złamie mi serce. Wolę je łamać sama, nie chcę by robił to ktoś inny, dlatego wciąż jestem sama i sama chyba zostanę na wieczność. Walczę...

1 maja 2010 , Komentarze (1)

  Dziś 1 maja. Na tym portalu jestem ok 3 miesiące i praktycznie nic nie osiągnęłam. Wiem, że to jedynie z własnej, totalnej głupoty bo innym udało się osiągnąć cel, bądź w jakimś stopniu się do niego zbliżyć. Jedynie ja niesystematyczna, leniwa grubaska nic nie zrobiłam. Ale czas na zmiany! Jestem naprawdę zdeterminowana:) Wraz z nowym początkiem- nowe postanowienie:)

1. Trzymać się zasad diety Montignac,
2. Pić przynajmniej 1,5l płynów (woda, herbata itp.),
3. Ćwiczyć co najmniej 30min dziennie,
4. Przebiec swoją wagę do wakacji,
5. Nie jeść słodyczy,
6. Jeść przynajmniej 4 posiłki,
7. Ostatni posiłek- 3h przed snem,
8. Robić rano i wieczorem co najmniej 100brzuszków,
9. Codziennie zjeść porcję warzyw lub owoców,
10. Smarować się balsamem.


10kg = 10 postanowień
Mam nadzieję, że jakoś wytrwam i do wakacji będę choć te 5kg szczuplejsza:) Postaram się pisać codziennie bo to naprawdę mobilizuje, a tymczasem...



3 marca 2010 , Komentarze (4)

  Jak na razie dietka nie idzie najgorzej, w niedzielę się zważyłam i wyszło magiczne 67kg:) Jutro znów ważenie, ale coś mi się zdaje, że różowo nie będzie... No cóż... Z ćwiczeniami totalne dno jest... Nie wiem jak się za nie zabrać:P Ale jutro nadchodzą wielkie zmiany, więc z ćwiczeniami też może będzie inaczej:) Postaram się zmienić wiele moich życiowych aspektów:) Zapewne będzie to troszkę trwało, ale wiem, że warto:) Jutro o tym więcej napiszę:) Trzymam za wszystkie mocno kciuki:* Do jutra:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.