No zła jestem jak ta lala...
Ja tu dietę zaczęłam, jen zdrowiej niż ostatnio... ćwiczę.. nie wiele bo nie wiele ale ćwiczę a tu co?? 0.5kg w górę.. no masakra jakaś...
No przyznam się że w sobotę był grill i sobie pozwoliłam ale o jeden posiłek w ciągu tugodnia nie tyje się 0.5kg!!! no ludzie...
no ale nic ja się nie poddam... o co to to nie!!!! nie ma mowy!!!!
chwilowo tyle... ode mnie... zła jestem i nie chce mi się pisać...
Marzenie84
6 lipca 2009, 16:19nie jest kolorowo ale najgorsze minęło.Pocieszam się,ze podali mi lek dzieki któremu dzidzia nawet jesli sie pospieszy da sobie rade na tym swiecie:/Mimo wszystko jest mnóstwo obaw:(
kawoszka
6 lipca 2009, 12:22przecież Ty już doświadczona jesteś w sprawach diety. Ja w sobotę ważyłam 67,7 a w niedzielę już 66,3 a dzisiaj rano 66,5 i weź tu badź mądry. Dietkowo się trzymałam a dzisiaj nie wytrzymałam i zjadałam kilka cistek maszynkowych. A co :) Za to obiad i kolacja będą skormniejsze a jakby wieczorem nie lało to idę pobiegać. No to pa złościno :)
agaioli12345
6 lipca 2009, 11:49Spokojnie, zaraz waga zacznie spadac :)
zielonaorchidea
6 lipca 2009, 11:33Nie ma się co martwić na zapas. Wiem, że to może być deprymujące ale 0,5 kg może się spokojnie wahać a nawet więcej. Wystarczy np. ze zjesz wieczorem większy posiłek niż ostatnio czy wstaniesz trochę wcześniej. Poza tym zaczęłaś ćwiczyć a mięśnie są cięższe niż tłuszcz.