Hej! Dzisiaj był dobry dzień :) Przynajmniej pod względem diety, bo moja sytuacja rodzinna nadal daje o sobie znać. Ale tak to jest, że czasami coś nam przeszkadza w diecie, prawda? I czasami myślimy sobie tak: a, skoro jestem taka biedna i poszkodowana, należy mi się spokój przynajmniej od diety i ćwiczeń...
Ale niestety! Nikt tego nie zrobi za nas. Kto schudnie za nas? Kto wypoci i wyskacze te wszystkie pączki, drożdżówki, frytki, kotlety i tym podobne?
Chociaż tak naprawdę zaczyna mnie trochę ogarniać zwątpienie. Dlatego, że mam obawy, że jestem zbyt krępej budowy, żeby mieć naprawdę smukłą sylwetkę. Mam wrażenie, że nigdy nie będę miała bardzo szczupłych ud, mogę tylko je umięśnić... A wszystkie moje marzenia o wysmukłym ciele legną w gruzach, bo nigdy nie będę chuda i wysoka. Fakt, że powinnam zaakceptować siebie taką jaką jestem, ale tak naprawdę marzę, żeby wyglądać inaczej! Żeby mieć nogi do nieba, a nie takie krótkie jak mam...
No, ale dość narzekania! Dopiero 3 dzień ćwiczę z Ewką, więc nie ma co oczekiwać na razie. Pożyjemy, zobaczymy.
Oto dzisiejszy dzień:
Mel B cardio
Śniadanie: warzywa z jajkiem duszone na patelni (po 1: było to śniadanie o 11 xD, po 2. miał być omlet, ale stwierdziłam, że jak niby mam go zdjąć czy przewrócić, jak jest bez tłuszczu?? no i wymieszałam wszystko i nawet dobre było! cukinia, pomidor, papryka, cebulka i do tego dwa jajka z łyżką jogurtu nat.; doprawić do smaku)
Przekąska: kawałek gorzkiej czekolady z cynamonem, odrobiną olejku migdałowego (dla zapachu... dla zapachu...) i nieprażonym siemieniem lnianym (stwierdziłam, że sobie pozwolę)
Obiad: pulpety na parze (mięso mielone uduszone z pomidorem, cebulką i łyżką koncentratu pomidorowego na patelni, potem zmieszałam z ok pół szklanki bułki tartej - też stwierdziłam, że sobie pozwolę... - i ugotowałam na parze - Thermomix :P), dwa małe ogórki
Trening dla Detocell Academy, Chodakowska
Przekąska: garść migdałów
Jeśli chodzi o picie: na pewno litr wypiłam, tylko mało dzisiaj było wody. Jakoś tak same herbaty dzisiaj piłam :P
Wiecie, dochodzę do wniosku, że tym razem wytrzymam na diecie South Beach, może nawet długi, długi czas. Dlatego, że druga faza trwa długo, a trzecia to właściwie odżywianie na całe życie. Trzeba wreszcie skończyć z tym wszechobecnym tłuszczochem! I zacząć odżywiać się zdrowo.
Życzę Wam sukcesów.
Pa pa :*
studentka_UM_Lublin
31 lipca 2014, 22:12Kochana, nic nie jest przesądzone. Myślę, że wszystko się uda :) powodzenia, nie odpuszczaj sobie, nie rób wymówek, ćwicz tak dalej i gotuj te zdrowe pyszności :) trzymam kciuki! ps. mam prośbę. jeśli będziesz miała chwilkę i będziesz mogła wypełnić prowadzoną przeze mnie ankietę na temat nawyków żywieniowych to będę wdzięczna. dzięki z góry. tutaj masz link: https://840805.siukjm.asia/forms/d/1R8tyVMBmJwI7uaHp3uh9kjP158DKPLkHUg6rM076gdI/viewform
NormaJeane
31 lipca 2014, 21:08Wszystko się ułoży :D