Dziś będzie typowy dzień - pisanie, wróżenie i malowanie. Jakiś atrakcji ekstra nie przewiduję. Lubię rutynę nawet, bo wprowadza do mojego życia pożądany spokój. Dziś po południu Krzysiek może umyje ostanie okno, a ja wsadzę resztę fasoli. Może też po południu upiekę ciasto z rabarbarem, bo rabarbar buja. Ciasto nie będzie jakieś wymyślne oczywiście. Ot zwykłe lane na oleju. Piec nie lubię to i nie uczę się nic wykwintnego robić. Poza tym za słodyczami nie przepadam. Zjem, bo zjem. Kiedyś lubiłam gotować. Teraz i to jest przeszłość odkąd przytyłam. Kiedyś kupowałam książki o gotowaniu i zbierałam przepisy. Teraz już tego nie robię ale czasem coś z przepisu gotuję jak mnie najdzie ochota na zmiany. Ostatnio jednak gotowanie to mój wróg. Ciekawe kiedy mi to przejdzie.
Na warsztatach oczywiście wczoraj byłam. Wróciłam wieczorem bardzo zadowolona. Przywiozłam obrazy. Teraz nie wiem co z nimi zrobić. Kilka z nich chciałabym oprawić i powiesić na ścianie. Oprawa tania chyba nie będzie, bo formaty duże. Muszę jednak jakoś pieniądze zebrać, bo nie chcę by obrazy się zniszczyły. Podobają mi się. Ciekawe gdzie je powieszę. Miejsca na ścianach trochę mi brakuje, a moja nauka się dopiero w zasadzie rozpoczęła na dobre...
annaewasedlak
31 maja 2017, 07:45Piękny. Też nie znoszę gotowania.
araksol
31 maja 2017, 11:00dzięki:)
maarta92
30 maja 2017, 17:15Bardzo ładny :)
araksol
30 maja 2017, 17:46:)
VITALIJKA1986
30 maja 2017, 13:50Ladny portret:D
araksol
30 maja 2017, 14:18Dzięki:)
izabela19681
30 maja 2017, 12:24Jak to jest, że z warsztatów przywozisz fajne portrety, a potem w domu już nie potrafisz ich powtórzyć?
araksol
30 maja 2017, 14:17bo na warsztatach mi podpowiada instruktorka