Ależ wczoraj był fajny dzień. Zrobiłam tylko obiad i był totalny luz. No poza kursem. Tego mi było trzeba - nicnierobienia i świadomości, że nic nie muszę, że nic mnie nie goni i nikt ode mnie nic nie chce. Potrzebuję takich dni więcej, bo obowiązki, sama świadomość, ze coś trzeba zrobić strasznie mnie męczą psychicznie. Chyba jestem z natury totalnym leniem, a może to tylko zły wpływ neptuna od kilku lat. Może gdy minie ruszę do przodu z kopyta. Na razie jest marazm i tracenie czasu na głupstwa np. na internet i mechaniczne sprawdzanie poczty co pół godziny itp.
Dziś dzień będzie podobny. Będę głownie leniuchować i będę mieć pewnie z tego powodu wyrzuty sumienia. Powinnam nad tym tematem popracować, bo nie tylko praca się w życiu liczy. Jest tez czas na odpoczynek i nie ma w tym nic złego.
Ostatnio pracuję z dwupunktem. Efekty są obiecujące choć spróbowałam dopiero kilka razy. Myślę, ze jak dojdę do wprawy to będą jeszcze lepsze. Miałam sobie zafundować kurs z tej techniki ale okazało się, że mam książkę i może nauczę się sama. Parę groszy by zostało w kieszeni. :)
Dziś będę kończyć książkę Dziewczyny z Syberii. Jest niezła.
iesz4
12 listopada 2017, 22:08Niema to jak być samoukiem, satysfakcja gwarantowana.
araksol
13 listopada 2017, 13:36no myślę...
gilda1969
12 listopada 2017, 15:07Takie spokojne dni, gdy niczego nie trzeba, są bardzo potrzebne każdemu. Miłego popołudnia:)
araksol
13 listopada 2017, 13:35oj tak...