Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piątek


No i znowu koniec tygodnia. Z wagi nie jestem zadowolona, bo nie chudnę . Już zapomniałam jak to jest gdy waga spada. Wczoraj miałam znowu napad jedzenia. Pochłonęłam dodatkowo ponad bilans cztery serdelki z szynki, a to ponad 600 kalorii. Stanowczo jadanie mięsa źle na mnie wpływa. Gdy mięsa nie jem napadów obżarstwa raczej nie miewam. Dobre jest to, że wreszcie zaakceptowałam wagę, którą mam i już zapomniałam o wadze powyżej 90 kg. Już się nie mylęi dziewięćdziesiątparę nie mówię.Oby mój organizm też zapomniał. Teraz pracuję nad tym, żeby poniżej 80 waga spadła. Tylko kiedy. Stawiałam sobie karty i wyszło, ze będzie ciężko 10 kg w przyszłym roku zrzucić.:( Myślę, że będzie pół roku zrzucania i pół roku dodawania kalorii, by z powrotem metabolizm napędzić o ile się taka metoda sprawdzi. 

Dziś kupiłam witaminy i mikroelementy dla moich panów. Dołączę je do kosmetyków, które będą pod choinkę. Wybrałam multiwitaminę dla mężczyzn, magnez cardio z B6 i cerutin. Sebastian dostanie tez korzeń kudzu, bo chce rzucić papierosy i maść końską na kręgosłup.

Jutro na zajęcia pojadę z prawdziwą przyjemnością. Obrazu jeszcze chyba nie skończę, ale moze już koniec zobaczę. Trzeba będzie popracować nad mgłą, a to nie jest takie łatwe. Muszę też popracować nad drzewami. Na razie są w róznych odcieniach zieleni, a trzeba dodać żólci, oranżu i brązów, bo pejzaż jest jesienny. 

Plany zakupowe z garneczki:) ciąg dalszy... To już koniec, bo w grudniu pieniadze z nieba nie spadną chyba. Złe aspekty planet niestety.

  • Alianna

    Alianna

    30 listopada 2018, 12:54

    Zakupy ładne, nie powiem :-)

    • araksol

      araksol

      30 listopada 2018, 18:01

      już kupiłam poza domkiem bo brakło:(

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.