I co i było jak zawsze... wróciłam do pracy i się wszystko posypało... w mojej glowie wygląda to tak że mam nieregularne godziny pracy... nigdy nie wiem kiedy będzie przerwa... a jak wracam do domu to jedyne o czym marzę to zjeść coś na szybko i położyć się do łóżka... leń cholerny jestem... i tyle...
pod koniec roku coś jednak we mnie pękło... te które mnie znaja wiedzą że moje małżeńswo to jedna wielka porażka... i jedyny jego plus to że mam dwoje wspaniałych dzieci... już dawo powinnam to skończyć,,,, już dawno powinnam mu powiedzieć że odchodzę i naprawdę to zrobić... a ja nadal w tym tkwię... bo się boję że sobie nie poradzę (choć każda rozsądna osoba powie że już sobie radzę bo on mi w niczym nie pomaga a finansowo też nie powinnam mieć problemów), nie chcę krzywdzić dzieci bo wiem że by za nim tęskniły i bardzo by to przeżyly... ale czy życie w takiej atmosferze ma sens?? mały niewiele kuma.... za to młoda wie doskonale co się dzieje i przez to nasze relacje się psują... jest w takim wieku że i tak jest mi ciężko do niej dotrzeć a tu jeszcze to....
mam serdecznie dość takiego życia... najlepsze lata kiedy my jeszcze młodzi a dzieciaki już odchowane przelatują mi przez palce... jestem wściekła na siebie że na to pozwoliłam... wściekła że nic z tym nie zrobiłam ... wściekła że za każdym razem dawałam się znów omotać obietnicami.... głowa swoje a serce swoje...
wczoraj cały dzień spędziłam w łóżku... przeglądając FB i patrząc jak wszyscy dookoła są razem..... szczęśliwi... a ja sama ze sobą... żyć sie odechciewa... gruba, brzydka krowa..
DOŚĆ TEGO jeszcze mam czas na to żeby coś z tym zrobić... jeszcze mam czas żeby to zmienić.... rok 2019 poświęcam na rozwiązanie tego całego gówna w którym siedzę... tak żeby w 2020 już nie biadolić,,. bo tylko ode mnie zalezy czy będę szczęśliwa..
Tak więc zaczynam od dziś,,,
75kg nieszczęścia...
I postanawiam:
- pić min. 2l wody/herbaty dziennie...
- nie żreć słodyczy (dozwolony jeden mini wyskok do niedzielnej kawy - pod warunkiem że podczas ostatniego poniedziałkowego ważenia schudłam minimum 0.5kg)
- ćwiczyć min. 4 razy w tygodniu min.45min.
- 1700kcal mądrego jedzenia
- zaglądać tu codziennie żeby się wyspowiadać...
Trzymajcie kciukasy... idę poczytac co u Was słychac... stęskniłam się za kilkoma osóbkami..
luise
2 stycznia 2019, 10:48My też się stęskniłyśmy... pierwsze co mi się rzuciło to to, że b. brzydko wyrażasz się o sobie, myślę, że powinnaś to przemyśleć i trochę się jednak postarać polubić, do tej listy jak dorzucisz sobie 2x w tygodniu posłuchać na you tube jakiegoś filmiku o polubieniu siebie to byłoby super, nad tą sferą życia też trzeba pracować, bo bez tego czasem ani rusz, polecam Beatę Pawlikowską ma mnóstwo krótkich filmików, które ci mogą w tym pomóc link: https://www.youtube.com/watch?v=IdzGNwHSScs życzę Ci w tym roku spełnienia marzeń, uwolnienia od toksycznego związku i tej całej sytuacji, jesteś silna bardziej niż ci się wydaje i jak zaczniesz z przekonaniem to życie samo podrzuci sposoby i rozwiązania, wszystkiego dobrego, zaglądaj, też postaram się bywać tu częściej choć na pewno nie codziennie, szkoda życia ;-)
marlenka1983
3 stycznia 2019, 01:53Aluś dzieki za otrzeźwienie... to nie tak że ja siebie nienawidzę... ja nie lubię tego co widzę w lusterku... i zła jestem bo na to pozwoliłam... dzięki za link... na pewno sprawdzę.... i zmieniam listę... nie bede tu codziennie... i masz racje... muszę polubić siebie... dzięki jeszcze raz :-*
luise
3 stycznia 2019, 09:47mocno trzymam kciuki, za nas obie :-*
Powoli_do_przodu
1 stycznia 2019, 19:27Trzymam kciuki za sukces. Strach to jest to co nas powstrzymuje przed zmianami. Ale nie bój się zmian. One są potrzebne.
marlenka1983
3 stycznia 2019, 01:54Dziękuję. Masz rację... te zmiany są mi potrzebne od dawna