Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wtorek


Wczoraj załatwiłam masę spraw. Sporo było tez zajęć typu ulubionych. Były kartki, wiersze, malowanie. Była nauka grafiki. Nie udało mi się czytanie, bo czasu brakło. Do fryzjera umówiłam się na czwartek. Wczoraj Krzysiek był u kardiologa i nadal nic nie wiadomo, bo trzeba zrobic kolejne badania. Na badania się czeka, bo prywatnie nie chce iść. Jest uparty jak muł czasem, a raczej często. Sugeruje się tym, że czuje się normalnie.

Przyszły mi materiały na kartki rustykalne. Takie robiłam po raz pierwszy. Podobają mi się i chyba będę je robić częściej. Na razie mam mało materiałów na nie, ale kupię.

Udało mi się przeżyć pierwsze większe mrozy w nocy. Jeszcze w centralnym nie palimy. W pokoju dziennym było 23 stopnie, a w sypialni 14, bo grzaliśmy grzejnikiem elektrycznym. Rano w pokoju dziennym było 17 stopni. Toż to upał jak na mój dom. Bywało kiedyś  i 5 - 7 przy mrozach.

Z dietą nie mam problemów. Niby nie jestem na nią nakręcona, ale trwam i robie swoje. Jem znacznie mniej i głodu nie czuję. Podjadanie mnie niby kusi, ale nie ulegam. Chyba będzie dobrze. Dziś zupa musztardowa, serek homogenizowany i gulasz angielski. Juz bez pieczywa. Mandarynka. Całość około 1000 kalorii.

Niżej nagrodzony w weekend wiersz...

Nie znam siebie

 

Kim jestem

dziś nie znam siebie

dzień radością się zaczął i rozkoszą

tulę do serca szczęście

jesteś tuż obok

podajesz mi uśmiech na tacy

ciepły poranek pachnie kawą

 dotyk rozbudza

a jeszcze wczoraj samotność

tarmosiła myśli

ból szczerzył zęby

jak rozszalały pies

i tylko śnieg wciąż pada i pada

  • Campanulla

    Campanulla

    8 stycznia 2019, 12:49

    Ładny wiersz, taki klimatyczny. A ten gulasz angielski to nie daj Boże mielonka?

    • araksol

      araksol

      8 stycznia 2019, 17:40

      dzięki:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.