Witam , witam :)
Korzystam z wolnego dnia i wpadłam na V poczytać co u Was i podsumować kolejny tydzień tak jak sobie obiecałam :) Kolejny tydzień strzelił jak z bicza a ja się trochę obijałam jak mam być szczera . Na siłowni byłam tylko raz i to ledwo się zebrałam , pogoda mnie dobijała , bolała mnie głowa i ciągle byłam śpiąca . To nie był mój tydzień , do tego nadal nie pilnowałam papu i efekt był taki że waga skoczyła do 67 kg ale sama jestem sobie winna . Za to weekend był intensywny i mocny nawet jak na mnie .
W sobotę pobiegłam 5 km na biegu ,, Kobieta na piątkę " i choc miała być zabawa wyszło 27 minut o 1,5 minuty od życiówki . Mimo braku treningów biegło mi się dobrze i mocno a miał to być start kontrolny .
Wieczorem tak na spontanie zrobiłam sobie nowy tatuaż , akurat spotkałam znajomego i stwierdziłam czemu nie , tak już mam :)
Najgorsza była niedziela kiedy rano ruszyłam na bieg do Poznania , starsznie wiało ale uwielbiam podróże biegowe z moim Mariuszem więc nie mogłam się powstrzymać żeby nie pobiec na rekordowej dziesiątce . Było pięknie . Koleżanka tak mnie przeciągnęła że niechcący zrobiłam życiówkę , poprawiłam o 20 sekund bieg z 2017 :) Mimo że umierałam na trasie i popłakałam się na mecie z wysiłku było zajebiście :)
Wczoraj odpoczywałam po tych biegach i nie robiłam nic :) Ale dziś już koniec laby :) Waga 66,4 kg i nic w dół nie rusza , cm stoją więc znowu muszę przyjrzeć się mojej diecie , ostatnio za dużo w niej pączków i bułeczek z tuńczykiem w pracy . dopadł mnie ten moment kiedy waga stoi na granicy i nie chce ruszyć . Nie będę się tym przejmować i wdrażam powoli akcję brzuch i pośladki. Skupię się na tych dwóch partiach i rozpisałam sobie trening tak aby więcej na nie ćwiczyć , zobaczymy jak wyjdzie . Na pewno muszę więcej sie rozciągać i rolować . Skończę w tym miesiącu kolejny kurs i jak uzyskam papier wracam dorywczo na siłownię jako instruktor , strasznie za tym tęsknię ale tym razem na moich warunkach :)
Z dobrych rzeczy w pracy dostałam cały etat od kwietnia i uczę się na awans choć nie wiadomo kto go dostatnie bo jest nas dwójka ale nawet jak mnie nie wybiorą to mogę aplikować na to stanowisko w innych lokalizacjach :)
Korzystając z wolnego dnia w planach sprzątanie i trening :)
Uśmiech na ryju musi być od rana :)
Pozdrawiam :)
myMyselfeAndI
12 marca 2019, 15:27Ale masz fajnie , ja na tatuaż nawet mały musze się do mojej pani 2 miesiace wcześniej umawiać
equsica
12 marca 2019, 14:09Fajny tatuaz! Mnie zastanwia jak ty biegasz w spodenkach w taki ziąb? Gratuluje zyciowki
aniapa78
12 marca 2019, 11:06Gratuluję biegów:) Fajnie tak wspólnie pobiegać. My też z mężem zaczęliśmy wspólne treningi ale tempem żółwia w porównaniu z Wami.
barbra1976
12 marca 2019, 10:45Tak, stanowczo z uśmiechem na ryju lepiej się żyje :D brawa za biegi.