Za mną już walka od stycznia, poszło w zapomnienie póki co 14 kg. Ale wiele jeszcze przede mną. No i teraz, gdy do wakacji tak niewiele, moja motywacja poszła w las. Znalazłam Was wczoraj, czytam, patrzę - coś dla mnie! Wyzwania, mnóstwo życzliwych osób, można się zwrócić z problemem na forum - idealnie!
W związku z tym, postanowiłam spróbować i ja. Trochę rygoru, systematyczności. Gdzie indziej jak nie tutaj? Pamiętnik na dzienne podsumowania, wyzwania, żeby się zdrowo "pościgać".,
12 sierpnia ruszam na wakacje. To dokładnie dwa miesiące. Idąc za ciosem wymyśliłam swoje własne 60-cio dniowe wyzwanie. Jest moje prywatne, takie, że wiem, że jestem w stanie go wykonać, z ćwiczeniami, które znam i które lubię, z limitem kilometrów takim, jaki jestem w stanie wyrobić. Jako, że ćwiczę na dywanie, chodzę z kijkami, jeżdżę na rowerze (i na polu i przed telewizorem), próbuję biegać i często korzystam z bieżni sąsiada - mam nadzieję, że wykonam plan i że mi się nie znudzi po tygodniu.
Dieta.. Nie stosuję. Od stycznia wyrobiłam u siebie nowe, zdrowe nawyki żywieniowe. Makaron pełnoziarnisty, i nie szklanka a pół, ryż brązowy albo dziki, i nie woreczek a pół, zamiast góry ziemniaków góra zieleniny. Moją zmorą jest jednak jedzenie w pracy. Pracuję w kosmicznie różnych godzinach i czasem nie mam czasu na łyk kawy. I to chcę zmienić i dorzucić do wyzwania. Po prostu. Jeść w pracy, tak o.
Więc..
Wyzwanie 60-cio dniowe :
* 30 treningów Fitness Blender HIIT Cardio (84 min) - uwielbiam
* 30 treningów 8 minute (legs + buns + arms + abs)
* 1000 km (rower, kije, bieganie, bieżnia)
* codzienny lunch box do pracy
* pozytywne nastawienie i uśmiech każdego dnia!
Pozdrawiam, Olka