Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Hej dziewczyny! Z wagą zmagam się od paru lat. Od 2006 systematycznie rosła, w najgorszym momencie ważyłam 79 kilo.Może nawet i więcej, tylko tego nie odnotowałam... A kiedyś było 48 kilo... :/ Chcę znowu wyglądać ładnie, czuć się dobrze w swojej skórze, a nie jak chodząca galareta w przyciasnych lub workowatych rzeczach :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 40110
Komentarzy: 390
Założony: 3 października 2010
Ostatni wpis: 14 stycznia 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Gorgonzola1985

kobieta, 38 lat,

164 cm, 67.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

14 stycznia 2014 , Komentarze (5)

Czytam mój poprzedni wpis z kwietnia i nie wierzę... Jaka ja jestem durna! Wiecie jaką od tego czasu odwaliłam robotę? Z tych 67 kilo ( które mam nadal na pasku ) zrzuciłam pięć ! Powróciłam do moich ciuchów Medium, jeździłam na rowerze, pokochałam siłownię na nowo, do września było wspaniale ! Oto dowód - ostatni dzień wakacji...


Tak, było wspaniale... Widocznie dla mnie za wspaniale. Trzeba zjebać coś, na co się tak ciężko pracowało!  Sama sobie... Dzisiaj nie zmieniam paska, ponownie jest 67, baaa, było już 68,5, ale zjechałam przez ostatnie dni, chociaż 1,5 kilo to i tak jakaś masakra, w porównaniu jaką wkładam,  pracę. Nastawiłam się pozytywnie, ale każdego dnia chce mi się wyć do lustra , kiedy nic na mnie nie pasuje z ciuchów z przed zimy. Łażę jak ochłap i szukam znowu jakiś namiotów, żeby zakryć się cała. Dałam ciała po całości.

To nie będzie pozytywny wpis. Nie mam nadziei, że kiedyś osiągnę mój cel, jak i tak jestem słaba. Moje słabości mają dla mnie większe znaczenie, niż marzenia o tym, by czuć się dobrze w swoim ciele. „Od jutra” i „Ostatni raz” to moje motywy przewodnie, których nie potrafię  wyplenić z głowy.

9 kwietnia 2013 , Komentarze (12)

Wracam ;(
Ponownie...
Ze spuszczoną głową, załamana, gruba, tłusta, nie mieszcząca się w zeszłoroczny płaszczyk, z wylewającym się brzuchem i udami jak u indyka. I nie, że indyk niskotłuszczowy... Wielkie !
Dałam ciała... a raczej go dostałam. Może 5 kilo (sic!) to dla niektórych nie dużo, ale dla mnie kuuupa sadła, zbędnego, niepotrzebnego...
Jak to się stało? Normalnie, jak na całym świecie, jak każdemu człowiekowi, babie i facetowi, który nie może jeść! (za dużo).
Olałam siłownie, olałam moje Najki z lidla, olałam moje wieczorne jedzenie tylko fileta z kurczaka, olałam to, że rozmiar M jest świetny, olałam to, że wyglądam fajnie spodenkach dżonsowych, olałam to, że nawet legginsy zaczęły się wrzynać tu i ówdzie, olałam, że napoje gazowane są zdradliwe, i tonic, też jest cukierniczką ... Olałam całą siebie i nie uważałam. Wrzucałam, wrzucałam, wrzucałam.... w siebię... :(
Wracam dziewczęta. Płaczę nas sobą. Było tak pięknie, ale musiałam wszystko zjebać...
Zaczynam ... Działam.

3 lutego 2013 , Komentarze (11)

   Witam was kobity serdecznie !!! :)  Trochę nie pisałam, nie miałam weny i ochoty pisać, że idzie mi źle w walką. Jak zatrzymałam się na 63,5 tak się trzymam i dupa trąba, nic się nie rusza (bo pewnie ja się nie ruszam ... ). Miałam iść na siłownię, i oczywiście moje plany spełzły na niczym Jedynie ten rower stacjonarny jakoś ratuje mój honor. O weekendowych szaleństwach z żarciem po 22 nie wspomnę... Imprezy...
   Zbieram się na zrobienie tatuażu. Wracam do planów z przed dwóch lat, kiedy to operacja pokrzyżowała moje plany. Czekam na jedynego w swoim rodzaju tatuatora, któremu tylko jedynemu się "oddam" ;)))) Anabi jak by ktoś chciał sobie wygooglować :) Pewnie kolejka będzie dłuuuuga, dwa lata temu mój termin wypadał na około pół roku ;) Ale warto poczekać, a nie robić sobie krzywdę na ciele u kogoś, komu nie ufam w 100%. A tatuaż chcę  w miejscu pod ramieniem, tu gdzie ma go ten pan.
A wzór  to już kompilacja obrazków, każdy zawiera elementy które bym chciała, kolor, kwiat i zarys. Końcowy efekt powierzam panu Anabiemu i jego projektowi. I mam nadzieję, że załapię się w kolejkę jeszcze w tym roku. A czemu storczyk? Nie chodzi tylko, że kobiecy, ale mam z tym kwiatem trochę związanych emocji. Przypomina mi zawsze o mojej mamie, która jest ich miłośnikiem. Parapety się uginają :)  W domu mam jednego,kupionego 4 lata temu, i mam z nim wiele miłych wspomnień, związanych z moim M. i naszym wspólnym mieszkaniu :) Można powiedzieć, że od tego storczyka wszystko się zaczęło. I jest z nami do dzisiaj stojąc na centralnym miejscu w pokoju.
A czy Wy laseczki posiadacie jakieś tatuaże? Pochwalcie się :)
A to moje wizje :)


29 stycznia 2013 , Komentarze (3)

Pomijając moją depresję związaną z brakiem M. - kolejnych takich samych dni pt "SAMA", ryczenia w poduszkę przez pół nocy, potem po przebudzeniu, i ogólnie znajdując chwilę sam na sam ciągle ze łzami w oczach - ważne, że nie zajadam smutków. Chyba jedynie ta motywacja, żeby nie wylewać się z ubrań i żeby być piękna w oczach moich i M., jakoś podtrzymuje mnie przy egzystowaniu.
Z wagą bez zmian. Słabo gubią mi się te kilogramy, wręcz waga się zatrzymała, ale wiem, że tak jest zawsze. Ważne, żebym przez to zatrzymanie się licznika na wadze, nie popadła w zakusy, że znowu nic mi nie wyszło, i wróciła do dawnego żarła. Generalnie nie jestem zadowolna z wagi, no cóż... Staram się jak mogę, więc strata 2 kilo nie jest jakiś wielkim wyczynem.. Ehhhh.
Ale wczoraj miło mi się zrobiło, jak Pani w sklepie chciała przeleźć z koszykiem obok i powiedziała "Pani taka szczuplutka, że ja z dwoma koszami bym przeszła". Miło mi się zrobiło i nawet się uśmiechnęłam, co rzadko mi się zdarza ostatnio...
Uciekam do pracy, chociaż i tam zdarzają mi się napady niekontrolowanego ryku.. I z powodu braku M., i z powodu tego, że muszę tam pracować, i od 3 miesięcy moje rezultaty szukania nowej posady jak na razie są na poziomie - 1. Mam wrażenie, że nie nadaję się już do niczego.
Tym oto nieoptymistycznym wpisem idę pogrążać się w moim niebycie... ;) Sory, dziewczęta, że się tu wymarudziłam, ale gdzie indziej... ?
A z Rebeccą spędzam każdy wieczór do później nocy....
https://www.youtube.com/watch?v=jGuuZwL-jsg

23 stycznia 2013 , Komentarze (11)

Przepaszam, że mnie nie było i pewnie na razie będę zalatana, ale urodziła się moja pierwsza siostrzenica Julia ! :) Mój tata dostał cudowny prezent na Dzień Dziadka :)
Dieta okej, spadam dziewczęta z wagi Oczywiście koczuję u mamy, a jak wiadomo - mama wagi nie posiada, więc nie wiem co tam się dzieje z cyferkami, ale czuję po sobie, i widzę w lustrze, że jest all right ! Nie odstaje mi brzuszysko i jakoś zniwelowały się boczki, nie wyglądam już jak z kołem ratunkowym na pasie :)
 Wczoraj zjadłam jeden trójkącik pizzy w oczekiwaniu na Julię, ale ogólnie nic mi nie przechodziło przez gardło.... A była bardzo pyszna i znając mnie zjadłabym jej połowę, ale nie.... Dałam radę z głoddomorrą :)
A to moja ukochana siostrzenica, w której jestem zakochana od pierwszych minut !

21 stycznia 2013 , Komentarze (5)

... chyba spadam... Widzę to tylko po swoim ciele, bo koczowałam u mamy ostatnie trzy dni, a mama oczywiście jak pisałam - nie ma wagi :) Rano, przed lustrem nie wyglądam już jak galareta. Jem mało, tzn normalnie, głód wieczorny nadal aktywny, ale jakoś z nim walczę, czytam książkę, rozmawiam z M. na skaype i staram się nie myśleć, że wicher hula w moim żołądku :) Dzisiaj po wyczerpującym weekendzie w pracy - pizza do mnie mówiła. "Zjedz mnie, masz na mnie ochotę, a nie na ten twaróg ze szczypiorem, najesz się, zasmakujesz, ja pójdę w uda i boczki, a ty będziesz miała smak sera i pieczarki w buzi, mniammmm". Ale dałam radę! I'm proud of me !!!!
Jutro rano ważonko, więc albo pasek w górę, albo w dół!
A, obiecałam mój nowy kolor włosa na głowie, rudy jak rudy, ja świecąca na polikach i wiellllkie udziska ;(((((



16 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Hej dziewczynki !!!
(oglądam właśnie jednym okiem Osima na TVN Style - OMG !!!  Pragnę takiego wycisku !!! )
Zalatany dzień. Na dzisiaj zaplanowałam farbowanie włosów, i nareszcie znalazłam farbę, która dała radę, Sayoss Płomienna Lawa.

(zdjęcie nie oddaje oczywiście odcienia, jaki jest naprawdę)
 W końcu są rude, nic pod czerwień. Strzeliłabym fotę, ale aparat zdechł   Ogólnie miałam dzisiaj dzień tuningu : brwi, solarium, włosy, stępiłam golarkę na nogach (M. za granicą, plotę warkocze...) i właśnie siedzę z kremem na obrzęki pod oczami ...

Aaaa! I najważniejsze !! Na wadze 63,6 !!! Cieszę się niezmiernie, bo to tylko tydzień diety, a już pozbyłam się prawie 2 kilo wody. Świetnie. Brzuch nie wzdęty i nie wyglądam już jak ciężarna Apropo ciężarnej moja siostra kochana prawdopodobnie w piątek będzie miała cesarkę Czekam na moją pierwszą siostrzenicę
W zamian za zrobienie włosów, tradycyjnie musiałam odwdzięczyć się mojej kuznce sushi. Jest wegetarianką, sama nie lubi kręcić rulonów, więc dzisiaj nakręciłam znowu 50 sztuk. Dla mnie sama przyjemność, chociaż nie najadłam się... Wczoraj w pracy zjadłam sałatkę w systemie - kęs, klient, kęs, telefon, góra, dół, kęs. I jedzenie stanęło mi kołkiem w żołądku, w jelicie, nie wiem gdzie... Czułam się jak bym zjadła cegłę. Do dziś czuję lekki niesmak...
Rano tradycyjnie ciemna bułeczka z serkiem, a na kolację moja ulubiona rybka Lidlowa z puszki czyli


Uciekam z lampeczką wina poczytać książkę, drugą część Millenium "Dziewczyna, która igrała z ogniem". Wciągnęło mnie tak strasznie, że dzisiaj czytałam do 3 nad ranem :) Dlatego siedzę z kremem pod oczami, hihi :) Buziaki !!!


14 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Kolejny dzień koczuję u mamy... Smutno mi bez mojego M. A z mamą i tatą zawsze można poplotkować, pośmiać się i jakoś mi raźniej. Byłam dzisiaj na rozmowie kfalifikacyjnej w firmie meblowej. Nie chcę o tym opowiadać... Wyszłam wściekła i miałam ochotę tych dwóch menagerków z koziej dupy jebn**ć, którymś ze stojących wazonów... Grrr. Przepraszam, ale jestem załamana, jacy ludzie są egoistyczni, wredni i niesympatyczni. Zmieniam moją dotychczasową pracę, ale widzę, że nie będzie słodko...
Na pocieszenie pojechałam na mały shopping. Kupiłam super mięciutki wełniany sweter w New Yorkerze za 29 zł, przeceniony ze 100 zł Lubię takie szerokie swetry do legginsów, z opadającym ramieniem.
I uwaga, ze względu, że dalej urzęduję u mamy, i że nadal nie wykupiłam karnetu na siłownię (na stałe mieszkam w miasteczku obok z moim M.i tam chodzę za moją gym ), wyciągnęłam z kurzu mojego starego pokoju ROWER STACJONARNY !!! ...A JA NIE NAWIEDZĘ ROWERU STACJONARNEGO !!! ŁAAAAAAAAAA !!!Prawdziwy rower w lato, o takkk, kocham, ale do stacjonarnego nie mogę się przemóc..
Ale z braku laku, okres się skończył więc ruszyłam duspko na tego stojącego w miejscu rumaka i popędziłam ! I nawet dałam radę 12 kilometrów   Najpierw była walka z kotem, lałam z moim tatą, bo nie mogliśmy ściągnąć Majki z siodełka, jej nowa zabawka i już ! Wczepiała się pazurami i nie mogliśmy jej wyrwać. Nienormalna. W sumie ma nadwagę nasza kocica, przydałoby się jej pojeździć  Ale nakręciłam się już w ogóle na 100% na siłownię, nie mogę się doczekać  mojej bieżni, a ona pewnie mnie I przy okazji wypaliłam te negatywne myśli o rozmowie ws pracy z rana...
Z jedzeniem świetnie ! Jedyna wpadka to pierniczek czekoladowy, reszta all right !

 I mój sweter i wystawa mojej mamy gratów  Wszystko jest, łącznie z maszyną do szycia, która nie była użyta ani razu... Ale nie ma - wagi łazienkowej !!! Mama ją ... zagubiła, tak twierdzi.... Ściemniara


13 stycznia 2013 , Komentarze (5)

Brrrrrrrrr, jak zimno !!! - 9. Wyszłam z pracy i ledwo ruszyłam nogą w stronę samochodu. Mrozy wróciły, dobrze, nie będzie tych wstrętnych bakterii i choróbsk, które pojawiły się w czasie niedawnej odwilży.
U mnie tez na minusie, ale na wadze :) - 1 kilogram poszedł w (mam nadzieję!) siną dal. Ważne, że coś się ruszyło, mimo, że ja za wiele się nie poruszałam. Gubienia nóg w pracy nie wspominam i nie podpinam pod ruch... ;) Ruch to dla mnie bieżnia, bieżnia jeszcze raz bieżnia i pot spływający po tyłku przez 1,5 godziny Już nie mogę się doczekać! Czekam, aż mi się skończy ta makabra okresowo - podpaskowa i ruszam gubić moje sadło.
A to co zjadłam wczoraj, niestety nie sfotografowałam dzisiejszego menu, ale nie miałam okazji, ale też były LEKKIE pyszności   Oczywiście zdarzył mi się grzeszek, pachnący kabanos z Lidla (Ah... jak ja kocham kabanosy ... ) i jeden pasztecik home made mojej mamusi, obraziłaby się gdybym nie spróbowała... Były pyszne - jak na złość!
 Śniadanie, obiad i kolacja (spokojnie, sushi zjadłam tylko 8 maków, resztą objadał się mój tata , ja się oblizywałam..., ale tak jak powiedziała jedna z koleżanek Vitaliowych, miłe jest to lekkie burczenie w brzuchu z wieczora...- daje poczucie, że wszystko poszło jak należy !!! ).






11 stycznia 2013 , Komentarze (13)

   Wiedziałam, że nasze spotkanie nie skończy się na jednej butelce wina... Wino lało się jak u greckich bogów... Dziewczyny, jest po 22, a ja wciąż mam ochotę oderwać głowę od korpusu. Wrak człowieka. Ale co jak co, było jak zwykle fajnie. Jak któraś oglądała Lejdis, to właśnie tak wyglądają nasze spotkania... Jako, że wina był nadmiar, jedzenia może i też, jednak całe szczęście, że nie w moim brzuchu :) Miała być pizza, ale się obyło, więc nic mnie nie kusiło ;) Alleluja ! Bo dzisiaj na pewno nie miałabym kaca alkoholowego, ale i moralniaka serowego ;)
   Pewnie niektóre z was słyszały o ataku zimy na Szczecin. Całe szczęście, nie musiałam dzisiaj jechać do miasta, i mojego kaca spędziłam w domowych pieleszach. Wieczorem wybrałam się tylko na zakupy do Lidla, serki, ciemne pieczywko, i inne nareszcie tylko dozwolone rzeczy. Żadnych pokus, przeszłam obojętnie obok półki z czipsami, chociaż wołały - WEŹ NAS ! Jako, że byłam w stanie przełknąć dzisiaj tylko jabłko z rana, mój obiad i kolacja były w jednym. Sałateczka z kurczakiem i sosem czosnkowym z jogurtu.


Czas na farbowanie moich rudych włosów. Rude są fajne, ale niestety szybko się spierają. Chcę wypróbować nową farbę. Ogólnie eksperymentowałam ze wszelkimi możliwymi, profesjonalnymi i nie, i tak naprawdę efekt jest jeden, i żadna nie powaliła mnie na kolana, a cena też jest ważna poniekąd, bo na moich włosach potrzeba duuużo farby.  Więc teraz mam na oku tą -
  Zobaczymy co z tego wyjdzie.Schwartzkopf trochę mnie przeraża, ale jeden kit... Może znajdę moją "jedyną". Czego nie chcę to odcieni czerwieni. Wyglądam wtedy jak z sagi Zmierzch, blado różowa, i do tego z ogniem na głowie. Sagi też nie znoszę btw... ;)
Od przyszłego tygodnia mknę na siłownię. Jak na razie do dzisiejszego kaca dołączył okres.... Więc muszę przeczekać tą siłę natury przebrzydłą. Pozdrawiam dziewczynki !

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.