Dzisiaj było trochę lepiej. Wprawdzie nie mogłam ćwiczyć tyle ile bym chciała, bo musiałam jechać do miasta, żeby oddać mocz do badania i załatwić coś z Cyfrowym Polsatem. Dopiero po powrocie zrobiłam kardio i siłowe.
Jeśli chodzi o jedzenie, to jestem z siebie zadowolona. Nie było żadnych grzeszków żywieniowych i oby tak dalej. Niestety boję się, że nie wytrzymam cały czas na tej diecie i wszystko popsuję. Tak, jak to było 4 dni temu. Jednakowoż będę próbować.
Bardzo chciałabym wypełnić wyzwanie: 5 kilo mniej do Wielkanocy i założyć sukienkę, w którą teraz nie mogę wejść. Zostało mi jeszcze do schudnięcia 3,5 kilo i mam na to 7 tygodni, więc jest to możliwe.
Nie wiem tylko, jak sobie poradzę z tłustym czwartkiem i zapustami. Mam zamiar upiec niskokaloryczne, dietetyczne pączki, ale czy dam radę zrezygnować z tych tradycyjnych, które wszyscy dookoła będą jedli?