Na początku przy pierwszym wpisie mierzyłam się i warzyłam, było to trochę chyba zakłamane bo jest taki myk, że mój centymetr ma tylko 1 m. I przy dzisiejszych pomiarach wydaje mi się, że więcej mi ubyło niż wyszło na tym centymetrze. Sukces jest taki, że zaczynam się mieścić,w tym metrze:). Jedyne co to waga jest w 100% prawdziwa. I jak na tą chwilę nie ćwiczę nic prócz zdzierania gardła na dzieci i męża.
Więc wodę piję, chociaż wydaje mi się, że powinnam więcej bo tendencję mam taką, że do południa wypijam mało, a później już nadrabiam. Posiłki staram się jeść regularnie co trzy godziny i troszkę inaczej niż wcześniej. Zrezygnowałam ze słodyczy i cukru, chociaż z tym ostatnim nie do końca bo jedyna pozostała kawa, którą słodzę.
I teraz przechodzę do najważniejszej kwestii i tu mam " 0 " ćwiczeń, ruchu mam tyle co normalna kura domowa. Czuję, że mnie nosi mam więcej energii do wszystkiego, ale ruszyć tyłka do jakichkolwiek ćwiczeń nie mogę bo mam lenia. Poszłabym pobiegać, ale tak leje od kilku dni, że szkoda gadać. tu była znów wymówka!!!
A wracając do tych pomiarów to mam problem z tą fałdą skóry na brzuchu dzięki, której tak naprawdę nie mogę się dokładnie zmierzyć, nie wspominając już o doborze ubrań. Te dziesięć miesięcy oczekiwania na pozbycie się jej to wieczność.
Idę gotować rosołek moim głodomorom bo to już prawie dziesiąta, a ja tu bazgram.
SOBIE I WSZYSTKIM DUŻO WYTRWAŁOŚCI I ZAPAŁU W DĄŻENIU DO CELU!!!