Witajcie Kochane! WRÓCIŁAM!
Długo mnie nie było, za długo.
Tak pięknie mi szło i chciałam przyśpieszyć tempo. Wymyśliłam sobie, że jak nie będę zaglądać na Vitalie tylko skupie się na swoim celu to szybciej go osiągnę. Ale guzik! Zaniedbałam diete, nie żarłam o nie, ale też jakoś specjalnie nie dietkowałam. Dobrze, że to jedzenie "normalnie" jest teraz w moim przypadku mniej kaloryczne i waga łaskawie powoli powoli ale jednak leciała.
A czemu nie stosowałam diety? A bo miałam 100 wymówek.
1. Zaczęło się na początku maja jak pojechałam na 75 urodziny babci a tam same kuzyneczki rozmiar w rozpędzie 36 ( i to tez nie jestem pewna czy nie 34) śliczne jak lale ( 2 na 3 są modelkami :/ ) które jadły nie w siebie. a ja sałateczka dziub dziub i oczywiście co Natalko odchudzasz się? NIE! Ja po prostu pokochałam zielone! I ta myśl jak im nie zaszkodziło to może i mi nie zaszkodzi... Akurat!
2. Spóźniała mi się @ i to całe 2 tygodnie, więc banan na twarzy w wyobraźni już widziałam te 2 kreseczki. Dlatego zero ćwiczeń, żeby tej (wymyślonej) ciąży nie stracić. A jak zero ćwiczeń to i bułeczka biała i żółty serek, dużo serka... Po 15 dniach zwłoki przyszła, a wcześniej wszystkie testy były negatywne...
3. Dół, ogromny, potężny dół. Zawsze dopada mnie w maju... A bo to Dzień Matki, za chwilę Dzień Dziecka i te koleżanki wzdychające przy mnie jak to cudnie być mamą... Dostać laurkę, wierszyk...No i dwa razy miałam termin na maj... A ja jedyne co mogę zrobić to iść zapalić świeczkę moim Aniołkom... A te pyszne ciastko sprawiało, że choć przez chwilę było mi błogo. Jak kochałam maj tak Go nienawidzę! I dobrze, że się skończył. Nie mam już wymówki, żeby nie dietkować ;)
4. Zdecydowałam się usunąć chirurgicznie drugą 8. Te z Was które miały usuwane wiedzą jak to wygląda dla pozostałej reszty zobrazuje to tak. 1,5 h dłutowania, wiercenia, podważania i wycinania po kawałku upartej 8. Normalnie porządny remont tyle że w buzi. Ja mam jeszcze na tyle dziwne te 8 że tylko 1 z 10 chirurgów stomatologicznych zdecydował się podjąć wyzwanie. Przy czym po usunieciu pierwszej pytał czy na pewno chce zaraz(po 2 miesiacach) i drugiej sie pozbyć. A mnie prawie nie bolało (brałam max 3 tabletki dziennie przez tydzień ale przy takim "remoncie" to ból niewielki). Natomiast druga to był horror, gorączka, opuchlizna, ropa. Wiec wszystko miksowane i słomeczką dlatego na obiad zupy i to takie normalne na kości, na śniadanie i kolacje koktajl a jak miałam chwile przerwy od bólu to chlebuś biały bo bardziej miękki...
Tych wymówek miałam więcej, waga powolutku ale jednak spadała, więc uważałam, że jest ok. Do tamtego piątku. Miałam spotkanie karate po 10 latach. Kiedy trenowałam ważyłam 69-70 kg... trener i koledzy mnie nie poznali. Koledzy byli powściągliwi, nie chcieli mi robic przykrości. Ale trener od razu wywalił z grubej rury : "Natka! Byłaś najpiękniejsza! I tak się zapuściłaś! Ty się za siebie weź!" i do mojego męża "A Ty ją przypilnuj! Chyba chcesz mieć ładną, a nie grubą żone!"
I wiecie co? Nie było to miłe, ale mi potrzebne. Dostałam kopa w tyłek i zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską. Co prawda moja forma jest kiepska więc zaczełam od jednej 6 min, teraz robię rozgrzewke + 2x6 min. Mało powiecie. Ale nie od razu Rzym zbudowano, chce w ciagu 2 tygodni dojść do pełnego treningu czyli rozgrzewka +5x6min. I uda mi się! No i dostałam nagrodę zamiast tygodniowego spadku -,03 kg było -0,8kg! Dzięki temu ujrzałam na wadze 107,7 a startowałam 24 sierpnia z wagą 117,7(od sierpnia do marca odchudzałam się sama)! Czyli 10 kg w dół!!Mogłam te 10 kg osiągnąć co najmniej 2,5 tyg temu żebym tylko trzymała sie planu. Ale czasu nie cofnę i szat też rwać nie będę. Po prostu teraz już spinam obolałe po ćwiczeniach poślady i do Dzieła! Nagrodą jest to ,że wchodze w coraz więcej swoich starych rzeczy(starych to może źle powiedziane raz-dwa razy ubranych i były za małe w takim tempie tyłam przez ostatnie 4 lata)A motywacją.... mam wiele pieknych za małych ciuchów m.in mam cudną sukienkę rozmiar 44 którą miałam na sobie 1 raz. Jest to letnia sukienka i tak wiem, że w te lato jej nie założę ale żebym choć w zimę mogła ją wcisnąć i na siebie popatrzeć. A na przyszłe lato schudnąć tak żeby jeszcze musieć ją zwęzić i nosić :)
Wniosek z tej mojej miesięcznej przerwy taki, że sama niewiele zdziałam, jestem osobą która potrzebuje wsparcia i solidnych kopniaków w tyłek! A Wy mi to dajecie! Dziękuje!