- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (54)
Ulubione
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 69054 |
Komentarzy: | 449 |
Założony: | 1 maja 2010 |
Ostatni wpis: | 31 października 2016 |
kobieta, 46 lat, Legionowo
157 cm, 63.50 kg więcej o mnie
Postępy w odchudzaniu
Historia wagi
A ja wcale nie chcę schudnąć !
A ja wcale nie chcę schudnąć.
U mnie znów porażka. Przytyłami to sporo, ale myślę o zmianie podejścia, które wemnie dojrzewa już od jakiegoś czasu. Nie tyle zaczyna mi zależeć na stracie zbędnych kilogramów co na zadbaniu o siebie i myślę że jest to dobra droga. Droga z Bogiem, który mnie miłuje. Droga nawrócenia.
Jakoś powoli zaczełam się ogarniać. Mój organizm chyba to już na mnie wymusił. Jestem na zwolnieniu, choć tylko 3 dni. Na więcej nie mogę sobie pozwolić. 3 tygodnie choroby. Już dość. Kaszel, kaszel, kaszel i tchu mi już brakowało. Zwolnienie dało mi chwilę wytchnienia w tym całym pędzie i zwrócenia baczniejszej uwagi na siebie samą. Już lepiej lekarz mi przepisał nowe leki, mogę lepiej oddychać, ale za to w nocy spać nie mogłam z bólu. Pęcherz moczowy. U mnie to nie przelewki. Muszę wziąć leki takie z grubej rury. Więc dziś też lekarz będzie grany. Mam nadzieję, że to już koniec komplikacji ze zdrowiem, bo przecież kilka dni temu skończyłam brać antybiotyk na zęba. Mam go zatrutego. Czeka mnie kanałowe leczenie. Już dość. Ale za to w domu trochę wczoraj poogarniałam bo przedwczoraj to raczej cały dzień leżałam, do niczego się nie nadawałam. Jutro delegacja. Konferencja. Wyjazd. Zobaczymy jak będzie, choć lepiej dla mnie chyba by było gdybym została w domu, ale to bardzo ważny wyjazd jest. Czekam na awans więc nie może mnie tam zabraknąć. Z dietą się pogubiłam, dziś ładnie zaczęłam dzień, ale wiem że w weekend będzie kiepsko. Wyjazd i uczelnia. Trochę trudno to pogodzić.
Dawno mnie nie było, sami wiecie jak to czasem jest sesja i jeszcze kilka innych rzeczy na głowie. Zupełny brak czasu na siebie. A szkoda muszę, chcę to zmienić
Trzymajcie kciuki w tym tygodniu za mnie. Po pierwsze mam egzamin niby poprawkowy, z koncepcji zarządzania, poprostu walcząc ze swoim perfekcjonizmem dawali to wiełam 3 i w efekcie mam średnią 4,65 a od 4.75 jest stypendium więc skontaktowałam się z Panem dr i poprosiłam o poprawkę i mam dzisiaj mieć z nim spotkanie, więc trzymajcie kciuki bo rzecz się toczy o niezłą kasę, jak się uda to potem będę miała na 1 semestr psychologii.
Po drugi to może w tym tygodniu się już uda dostać awans w przcy na stanowisko szkoleniowca, ale czeka mnie jeszcze bardzo trudna rozmowa. Mam nadzieję że pójdzie dobrze.
Po trzecie spotkanie u syna w szkole w składzie pani psycholog, pedagog i wychowawca, a może nawet dyrektor i do końca nie wiem czego się spodziewać.
Potrzebuję dziś waszego wsparcia.
jestem chora, urlop na żądanie
ale fajnie wygrałam na vitalii ten konkurs gdzienagrodami były zestawy do ćwiczeń z Lidla.
teraz nie będzie już wymówki dlaczego nie ćwiczę trzeba się wziąć za siebie to jakiś sygnał do ćwiczeń i zachęta
Na uczelni sukcesy, wszystko zaliczone, jestem z siebie zadowolona. Za 2 tygodnie mam jeszcze 2 egzaminy i wszystko wskazuje na to że nie powinnam mieć z nimi problemu. Więc sesja już prawie za mną.
Od jutra zaczynam w pracy szkolenia. mimo że mojemu beapośredniemu szefowi się to niebardzo podoba, bo traci w tym czasie pracownika ja niezmiernie się cieszę jest to dla mnie duży sukces. Mam nadzieję że niedługo już fizycznie przejdę do tego działu.
Jestem po tym weekendzie strasznie zmęczona, o diecie, dbaniu o siebie, odpoczynku i śnie zupełnie zapomniałam, zaraz zerknę co mam jutro w jadłospisie i czy ewentualnie da się skombinować tak abym skołowała coś z tego co mam w lodówce.
Muszę jeszcze skombinować na jutro materiały do tego szkolenia.
Dzisiaj krótko muszę jeszcze przygotować to i owo na jutro i padam na ....
tyram :((( chcę spać !!! niech ten weekend się
skończy, bo padnę
4 rano, a ja już od prawie 2 godzin na nogach kawa, kanapka, kawa, jabłko, i psychologia. Piszę jakąś beznadziejną pracę, w ogóle bez sensu, wolę robić coś znacznie bardziej konstruktywnego. Kolejny ciężki dzień. Jutro już będzie odrobinę lepiej, ale tylko odrobinę, może w poniedziałek trochę odpocznę, ale to dopiero wieczorem, aha w poniedziałek ksiądz po kolędzie chodzi, ale damy radę.
Co nas nie zabije, to nas wzmocni, albo grób osłabi :):):)
Niepytajcie skąd ta modyfikacja tego poplarnego powiedzenia.
Trzymajcie kciuki, bardzo potrzebuję Waszego duchowego wsparcia.
sukces w pracy, skces na czelni a z dietą porażka