Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Wierzę, że w końcu nauczę się jeść tak by schudnąć, potem nie przytyć i jeszcze z tego mieć przyjemność

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 17556
Komentarzy: 70
Założony: 1 stycznia 2011
Ostatni wpis: 2 stycznia 2016

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
marnotrawnacora

kobieta, 43 lat, Radziejów

162 cm, 83.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: słodycze- be, rowerek-cacy

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

20 grudnia 2011 , Komentarze (6)

Więc dzis znów powtarzam :
Nie potrzebuje słodkości. Nie chcę ich.


19 grudnia 2011 , Komentarze (2)

Nie jest dobrze. Czuje się jak napompowany balon. dzis przyjechała @ po opóźnieniu. Ale @ nie tłumaczy tego że nie mieszczę sie w spodnie i sukienkę, którą miałam 10 miesięcy temu zwężaćJakie to niesprawiedliwe że inni mogą jeść ile chcą a ja tylko trochę sie zapomnę i juz są efekty.
Na dzień dzisiejszy nie ważę się bo @może zafałszować wynik. Ale ja jestem naiwna.
Proszę o pomoc. Chcę zacząć wierzyć, że mi się uda.
Dlaczego to jest takie trudne? Tyle razy juz próbowałam i nic.
Nie nie nie. Myśl pozytywnie..
Zacznij sobie powtarzać codziennie, że ci się uda to tak będzie. Więc dziś po raz pierwszy:
"wierze że schudnę, że nie potrzebuję słodyczy do szczęścia, chcę być aktywna i czuć sie dobrze"
I tak ma być !!!!

8 listopada 2011 , Komentarze (1)

Dzisiejszy poranek, mroźny i rześki, pozwolił mi złapac oddech.  Dzień był pracowity co  (myślę) dobrze wpłynęło na spalanie kalorii w moim (niezbyt przeze mnie lubianym ) cielsku.. Zaczęłam od skrobania szyb w samochodzie przed zawiezieniem córki do szkoły.  Potem chwilka na kawkę i maraton domowy: sypialnia, pokój dzieci, główny pokój kuchnia i łazienka ogarnięte. Wstawienie prania zajęło chwilkę. I nastąpił czas na skończenie wczoraj zaczętej pracy. Mam Ci ja ogódeczek, spory ogródeczek. I mam ci ja przy tym ogródeczku (u sąsiada zresztą) dwie wielgachne topole.a jak wszyscy wiemy topole mają mnóstwo liści. I przyszedł przedwczoraj wiaterek i zdmuchnął te listeczki mi do ogródeczka. A że M był nieobecny więc mi przypadła w udziale  obsługa maszyny o nazwie GRABIE. Alem się namachała uff. A ile kalorii przy tym spaliłam ?!!
A potem to już poszło: obiad-zrobić, odebrać dziecko, podać obiad, umyć samochód, napalić w piecyku, przyjąć rehabilitanta w domu i znowu posprzątać i....
Mam już dość. A teraz mycie dzieci, sprzątanie po myciu i w końcu chwila dla siebie.

Jak pięknie być mamą i gospodynią domową.!!!!

5 listopada 2011 , Komentarze (1)

Jak mój login wskazuje upadki i powroty to moja specjalność. A Vitalia jak dobra matka zawsze mnie przyjmuje.
Grzeszyłam przez kilka ładnych tygodni i mam co chciałam. Zaczynam od wagi początkowej na paseczku . A było już tak ładnie

Kobieta potrzebuje wsparcia i jak nie ma go wokół siebie, to szuka go gdzieś indziej. Szuka sposobu aby poradzić sobie z natłokiem spraw domowych, z doczesnymi problemami dzieci i męża. A także ze sprawami, które dla innych są zupełnie niezrozumiale. Nasza psychika czasem płata nam figla. Daje nam nadzieję. Pozwala wierzyć, że ta słodka rozkosz pozwoli rozwiązać nam nasze problemy. A dopiero później  okazuje się jakie to złudne, fałszywe.
Zabójcza słodycz...
Zabójcza dla naszego umysłu. Cóż może bardziej zaboleć kobietę niż  "poczucie winy"? Poczucie, iż chwila zapomnienia będzie kosztować nas  tak wiele: utratę pewności siebie, wiary we własne siły i przekonania że jesteśmy bardzo ważne w życiu "kogoś".
W walce z nadwagą kobiecie potrzebny jest tak samo wyśmienity psycholog jak dieta i  ćwiczenia. Jak to do mnie dotrze bedę gotowa schudnąć na stałe.

A teraz rozpoczynam kolejną bitwę. Chcę wierzyć, że być może ostatnią w tej wojnie.

20 marca 2011 , Komentarze (2)

Ma m spadek motywacji i to spory. A wszystko przez jeden mały grzech , a potem drugi  i tak już poleciało. Tak mi ciężko wrócić na właściwe tory. Ciągle coś podjadam i to niedozwolone. Może jak o tym napiszę to się zawstydzę i więcej nie będę grzeszyć.
A ten grzechy to ciężkie jak nie śmiertelne z punktu widzenia diety.
Piekłam tort czekoladowy i oczywiście wylizałam najpierw miskę od masy, potem łopatkę a potem to już poleciało - całą łyżką zajadałam. A żeby było mało to zjadłam jeszcze skrawki które odcięłam od biszkoptu. Wieczorem poprawiła tostem z białego chleba z serem i szynką. To było wczoraj. a dziś wyjadłam resztki z biszkoptu i się opamiętałam. Ale strasznie mnie ciągnie.
I co z tym zrobić? Może jutro będzie lepiej? Mam nadzieję :)

16 lutego 2011 , Komentarze (6)

Pojechałam dziś po bandzie. Nie wiem co się stało, tak szczerze. Rano mąż zrobił zakupy i kupił na drugie śniadanko pączki. I oczywiście zjadłam. Nie całego ale zjadłam. A potem to już poleciało. robiłam bajaderki dla rodzinki bo został murzynek z niedzieli taki troszkę obeschnięty i  niem   chciałam aby się zmarnował. Przerobiłam na "kulki' jak mój Mały mówił.  oczywiście spróbowałam (pyszne wyszły).  Po południu wszamałam 3spore kukurydziane chipsy. Po powrocie do domku od nastawienia kręgosłupa (znów się rozsypałam i trzeba było mnie poskładać) wciągnęłam chyba z 5 bajaderek.
A teraz siedzę i mam ogromne poczucie winy.  Jak mogłam się tak opchać, to moja druga wpadka przez ponad miesiąc.  Jutro muszę zrobić czysto białkowy dzionek.

14 lutego 2011 , Komentarze (5)

Wiem że każdy ma jakieś problemy, mniejsze lub większe ale dla niego najważniejsze i trzeba to uszanować. Nie jestem wyjątkiem. Moja rodzina również boryka się z problemami. a więc wyznam wam że mam dziecko, niezwykłe dziecko bo niepełnosprawne. I to jest w niej własnie wyjątkowe. Od urodzenia boryka sie z bólem i ograniczeniami jakie zafundowało jej własne ciało. A nam od urodzenia dostarcza emocji jakich czasem wolelibyśmy nie mieć. Na dzień dzisiejszy jest "ustabilizowana". Ale każda wizyta u specjalisty przypomina nam że my wcale nie jesteśmy taką normalna rodziną.
 Na pierwszy rzut oka niby jestesmy zwyczajni. Natalka tylko trochę ciągnie nogi ale to "ujdzie" w tłumie. Nikt nie widzi że ma wodogłowie, że nosi pieluchę bo ma duże problemy z pęcherzem moczowym (wciąż borykamy sie z infekcjami i cewnikujemy córcię), nikt nie wie że przeszła już 13 operacji. Nie zdaje sobie sprawy ile cierpienia w życiu takiej 7-latki już było.  
A ile ja jeszcze czeka? kilka operacji jeszcze przed nami. Nogi do ustawienia a i zastawka w głowie wieczna nie jest. Mój mąż określił ją po ostatniej wizycie u neurologa, gdy wykryto kolejny zespół że mamy w domu tykającą bombę. Ae cieszymy sie życiem jak możemy.
Natalka jako mądrala zarzuca mi juz że np. ferie spędza na rehabilitacji a nie jak jej koledzy na feriach np. u babci. Mam tylko taką nadzieję że mine kiedyś zrozumie.

A właściwie po co ja to piszę? a i tu dochodzę do sedna sprawy. Mianowicie rozpoczął sie okres rozliczenia podatku. Część osób może odliczyć 1% podatku i mam gorącą prośbę do tych którzy mogą o przekazanie Natalce tego 1%. Natalka jest podopieczna Fundacji Dzieciom "Zdążyć z pomocą". W pit należy wpisać

        KRS : 0000037904
        NATALIA LINOWIECKA  3865 
  (w informacjach uzupełniających wtedy zostanie ta kwota zaksiegowana na specjalnym subkoncie Natalki)
Natalka urodziła sie z przepuklina oponowo-rdzeniową, wodogłowiem, pęcherzem neurogennym i stopami końsko szpotawymi. Ostatni wykryto u niej zespół Arnolda Chiari

8 lutego 2011 , Komentarze (2)

I pora juz iśc spac. Poczytałam pamiętniki, poplotkowałam na forum i juz mi tak jakoś raźniej. Dzieci grzecznie śpią. A mama zamiast korzystać i wcześniej iść spać to buszuje w internecie.

zakładałam pamiętnik 1 stycznia ale niestety okazało sie że do dnia rozpoczęcia diety Dukana przytylam jeszcze 1 kilogram. Dopiero dzis miała czas i udało mi sie zaktualizować pasek.  i teraz jest juz dobrze tak jak miało byc od początku.

8 lutego 2011 , Komentarze (1)

Jestem po za domem już od 1,5 tygodnia. I tak bardzo mi sie chce wracać że szok. Mam dość kombinowania co by tu zjeść. Obiady w pierwszym tygodniu jako tako ale teraz coraz gorzej. Od 3 dni mój obiad to biały ser. Dobrze że dzis P+W to chociaż fasolkę szparagową zjadłam dodatkowo.  Byłam w sklepie miejscowym i mieli 3 ostatnie jogurty naturalne i nic wicej. jak ja tęsknie za serkiem wiejskim:(. Nawet chudego twarogu nie mieli a ja mam ostatnie pół kostki.

7 lutego 2011 , Komentarze (1)


Pasztet z indyka i wołowiny

0,5 kg udźca indyka bez skóry
0,5  kg udźca wołowego
200g wątróbki drobiowej
2 marchewki
1 mały seler
1 pietruszka
1 gałązka rozmarynu
4 gałązki tymianku
5 gałązek majeranku
3 liście laurowe
6 ziaren jałowca
1 łyżeczka płatków chilli   
3 jajka
1 szklanka mielonych migdałów
sól i pieprz  

Warzywa obrać. Mięso wołowe i indyka oraz warzywa umyć i zalać zimną wodą. Do wody dodać gałązkę rozmarynu, 2 gałązki tymianku i 3 gałązki majeranku, ziarna jałowca, liście laurowe i sól. Gotować ok. 1,5 godziny. Odstawić wywar, ostudzić mięso i warzywa. Wątróbkę  podsmażyć na odrobinie oliwy. Ostudzone mięsa pokroić w  kawałki. Wrzucić do malaksera razem z podsmażoną wątróbką, warzywami,  resztą posiekanych drobno ziół, przyprawami, jajkami  i migdałami. Podlać odrobiną wywaru pozostałego z gotowania mięsa. Blachę keksówkę wyłożyć papierem do pieczenia, aby woda nie dostawała się do środka i wyłożyć masę. Przykryć  folią z góry, nożem zrobić w niej niewielką dziurkę i piec w kąpieli wodnej w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 45 minut.


Kurczak pieczony

1cały kurczak zagrodowy
2 garści świeżej szałwii
5 gałązek rozmarynu
1 główka czosnku
2 sparzone cytryny
sól, świeżo mielony pieprz

Kurczaka dokładnie umyć, posolić i popieprzyć w środku. W moździerzu przygotować pastę z posiekanych liści szałwii, 4 posiekanych ząbków czosnku, posiekanych listków z 2 gałązek rozmarynu, pieprzu, otartej skórki cytrynowej ..  Od góry naciąć skórę kurczaka w jednym miejscu i oddzielić ją od mięsa. Natrzeć marynatą mięso pod skórą, a w środku mięso posolić. Odstawić na min. 3h, żeby kurczak dobrze się zamarynował. Cytryny pokroić na ćwiartki, włożyć do środka kurczaka, razem z resztą ząbków czosnku i rozmarynem. Kurczaka włożyć do rękawa do pieczenia i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180stopni na 45 minut. Po tym czasie rozciąć torebkę od góry i piec jeszcze 10 minut.

PASZTECIKI przepis zaczerpniety z blogu  http://zkotemwkuchni.blogspot.com/2010/10/paszteciki.html

  • zrobiony bigosik/kapusta, dobrze odparowana! nie może cieknąć woda
  • 3-4 jajka (3 duże L lub 4 małe S/M)
  • 3 łyżki otrębów (2 owsianych i 1 pszennych)
  • 1 łyżka skrobi kukurydzianej + ewentualnie 1 łyżka mleka w proszku
  • kostka twarogu chudego 200 gram
  • 2-3 łyżki jogurtu naturalnego
  • sól morska lub zwykła
  • ew. proszek do pieczenia 1 łyżeczka (bez glutenu, czyli bez mąki)
  • żółtko do smarowania
Piekarnik ustawić na 160 stopni. Największą blachę wyłożyć papierem do pieczenia.
Nie ma potrzeby mielenia otrąb, ale można.
Oddzielić białka od żółtek, białka odstawić.
Wymieszać osobno suche składniki i osobno mokre.Połączyć i bardzo dokładnie wymieszać/zmiksować. Białka ubić ze szczyptą soli. Delikatnie wymieszać z wcześniejszą masą (białka dodajemy zawsze na końcu i zawsze białka do masy).
Wlać na blachę, szybko ale delikatnie równomiernie rozsmarować. Piec 20-25 minut. Uważać by nie spiec, nie może się ciasto zrumienić! musi być blade, bo się połamie.
Ciasto wyjąć, zdjąć papier i zawinąć w wilgotną ściereczkę jak na roladę. Odstawić na chwilę aż zrobi się elastyczne od wilgotnej ściereczki.
Rozwinąć ciasto, nałożyć poziomy pasek kapusty/bigosu, i zawinąć kawałek, odciąć i posmarować żółtkiem żeby się skleiło, odłożyć wałek na blachę. Robić tak aż skończy się ciasto/farsz.
Wałki pociąć ostrym nożem na skos, uważać by się nie rozkleiło. Włożyć do piekarnika na ok. 15 minut 200 stopni, żeby wysuszyć.
Jeśli zostanie nam ciasta można zawinąć w nie np ser domowy i kawałek mięska/wędliny i posmarować musztardą albo koncentratem.
Do wypróbowania.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.