łooooooooooooł
Dzisiaj rankiem 70,9 kg!
Bardzo taki obrót sprawy mi się podoba!
Zobaczę co będzie dalej :)
forever alone
Smutno mi Boże, gdy się położę, a łóżka brzegiem idą pchły szeregiem....
Pchły nie idą, ale i tak smutno mi...
Waga poranna 71,10 -> pasuje dzisiaj na siłkę iść i ze stresem życiowym powalczyć.
Smutno mi bo poznałam fajnego faceta - dziwność
Bardzo się na niego napaliłam, jak na normalną starą pannę przystało i teraz jakoś mi dziwnie bo ... sama nie wiem co! buuuuuu!!! co mi się dzieje, dzieje się????
Nie odpisał wczoraj na smsa, więc się sfochowałam. Ja jestem z tych innych osób, na które zimność i olewanie nie działa! Ja chciałabym dowodów uwielbienia cały czas...
A poza tym, w pracy mnóstwo pracy, nawaliłam z napisaniem artykułu i nie będę się doktoryzować, ale w moim życiu miłość jest najważniejsza a nie jakieś kariery zawodowe i naukowe.... co mi z tego...
Aha i siebie uważam za stara pannę a nie za jakiegoś singla - nienawidzę tego słowa, singiel!
Dodaj komentarz
Brzucho o 0,5 kg lżejsze aka błonnik is my best
friend
Waga dzisiaj rano to 71,30 co oznacza spadek od piątku o pół kilo:) to chyba zasługa błonnika i picia wielkich ilości wody i herbaty zielonej. Wątpię żeby jednorazowe wyjście na siłkę i do sauny takie cuda zdziałało ;)
Pięknie wczoraj nie podjadałam nic między posiłkami, a dzisiaj na śniadanko właśnie skończyłam wcinać takie oto cóś: w miseczce pomieszany serek wiejski z połowa jogurtu naturalnego, papryką i 3 łyżkami błonnika. Niesamowicie sycące sniadanko a błonnik oczywiście jest best friend każdej odchudzajacej sie istoty. Jeżeli któras z Was jeszcze go nie spożywa to niech to szybko zmieni! Mało jest rzeczy do jedzenia na tym świecie, które są tak cudownymi sprzymierzeńcami człowieka na diecie jak błonnik (otręby, otręby, otręby)
A dzisiaj rano po zalaniu wrzątkiem pękł mi kubek!
I zalał pół kuchni... herbata o nazwie grzaniec. Pachnie teraz u mnie gorzelnią:/
Miłego dnia Laseczki!
7 stycznia - wielkie święto - dupka na siłowni!
Cóż za dzień :)
Moje drogie koleżanki, - święto dzisiaj u mnie!
Moja dupka ruszyła się na siłownię :)
Po, wstyd się przyznać, ale 5 miesiącach (sic!!!) w końcu ruszyła się moja dupencja na siłownię!
ponad godzinę się tam poruszałam, nie tylko między sprzętem, ale i na nim ;)
Ponieważ miałam wielki zastój w tej kwestii to zrobiłam tam tylko 15 minut na orbitreku, 30 godz. na rowerku i jakieś 30 godziny na bieżni - w tym biegu tylko 4 minuty - reszta szybkie chodzenie.
Potem jeszcze 15 minut w saunie i nic mi więcej do szczęścia nie potrzeba;) Poza bogatym, dobrym, mądrym i zdrowym mężem z dużym przyrodzeniem oczywiście.
Ale na dzisiaj ta siłownia i sauna wystarczy;) na męża też przyjdzie czas hyhyhy
Zjadłam dzisiaj na śniadanie serek ziarnisty z kilkoma łyżkami otrębów, na siłowni powerade i jedną markizę, małego wrapa z kurczakiem, sałatkę grecką i tyle na razie.
I piję dużo wody, herbaty zielonej i max jedną kawę dziennie.
Oczywiście ruszyłam się na siłownię i zaczęłam spożywać błonnik przez ten mój łokropniaście napompowany brzuch!
A poniżej pięknie kobietki w jeszcze piękniejszych sukienkach:
http://www.pudelek.pl/artykul/37473/polskie_modelki_plus_size_ladne/
Tak, żeby nie powariować przez to odchudzanie;)
new year, new possibilities/wielki brzuch
Słucham sobie od rana Lany del Rey:
http://www.youtube.com/watch?v=uSfEudN1MzI&feature=player_embedded#!
Uzależniająca jest ta piosenka i prześliczna dziewczyna z napompowanymi ustami :]
Właśnie dzisiaj jest 4 dzień mojej diety vitalijowej i......jeszcze jej nie zaczęłam. NIE CHCE MI SIĘ!!! No co za pech, jak ja kupowałam to miałam jakąś chyba wielka motywację, która po drodze się zbyła...eszzzz dzisiaj nawet siłka zamknięta jest, więc co tutaj robić?
le ważyłam się dzisiaj bo będę się co piatek ważyła i waga pokazała 71,8. Żeby nie było wstydu wpisałam 71,6 - co potencjalnie może być prawdą ponieważ zważyłam się po śniadaniu i wypiciu dwóch kubków herbaty - a tyle wody, 3 parówki i dwie kanapki chyba tyle mogą ważyć??
Mam bardzo wielki brzuch, nie wiem z czego on taki jest bo wcale się jakoś nie przeżeram, kibelek odwiedzam regularnie, okres się nie zbliża... hmmm Nie mam pojęcia dlaczego to jakoś się tak napompowało? Kiepsko widzę te 5 kilo mniej w styczniu...
U lekarza
Byłam Ci ja u lekarza dzisiaj z ta moja chorością i mówienia niemożnością i okazało się, że jestem chora na NIC. Na to nic dostalam jednak leków za ponad 50 zł, więc w sumie to jest to dla mnie jakaś ciekawostka... a Bardziej chyba zagwozdka... No zobaczymy - wszystko bez recepty, bez antybiotyków, więc gites.
Bardzo nie lubię brać antybioyków! Kiedy byłam młodsza mama dawala mi antybiotyki non stop - jeden raz kaszlnęłam i już doxycyklina... I skończyło się to tym, że dwa lata temu leczylam się na anginę 3 antybiotykami przez miesiąc bo żaden nie działał... więc teraz dopóki nie będę bez życia leżała i na serio zdychała to antybiotyku nie wezmę! Ha!
A odnośnie chudnięcia - byłam na siłowni - zapłaciłam prawie 200zeta zaległych opłat i przyrzekłam, że już tym razem 3 razy w tygodniu będę się starała tam bywać. U mnie ta siłownia i wysiłek fizyczny, to nie tyle problem chudnięciowy, ile antymigrenowa walka ze stresem. A ostatnio zaczynam znowu głowę czuć, więc porządne spocenie kilka razy na siłce nie zaszkodzi.
A dietowo: od 2 stycznia zaczyna mi się dieta błonnikowa vitalijowa. Wykupiłam na spróbę na miesiąc - zobaczę jak to będzie - jeżeli do dupy to się do dietetyka wybiorę.
Plan chudnięciowy:
do końca stycznia - 3 - 5 kg
do końca lutego - 2 - 4 kg
Czyli w najlepszym wypadku - 9 kg (63 kg)
w najgorszym!!!! - 5 kg (67 kg)
Optymalnie: - 7 kg (65kg)
No zobaczymy jak to będzie..
Dieta plus minimum 3 razy w tygodniu godzina na siłowni.
Chyba musze sobie jakies grafiti na ściane z tymi postanowieniami powiesić... hyhyhy
Buziaki laseczki Kochane!
chorość
Chorość mnie opanowała - kaszlę, kicham, prycham, katar leci i od godziny nie mogę się do przychodni dodzwonić... ojjj jak ja za krakowem w kwestiach zdrowotnych tęsknię...
Ale tyle tego, nie o tym chciałam pisać!
Dzisiaj rano waga pokazała 72 kg - co po Świętach jakoś bardzo mnie nie dziwi. Taka waga wskoczyła też na pasek tutaj. Mija właśnie rok od kiedy założyłam sobie pamiętnik odchudzania tutaj i jakos rok temu miałam siłe, żeby kilka kilo zrzucić - mam nadzieję, że to wróci.
Pod choinkę dostałam ab trimer - sama sobie zażyczyłam - więc nie ma tak źle - zaczynam ćwiczyć jak tylko wyzdrowieję... 300 brzuszków robić? po 100 na przód, lewo i prawo? Przeraża mnie ta ilość!
A i jeszcze jedno wykupiłam dietę vitalijową. Chcę spróbować jak to będzie :]
W razie czego będę polecać hyhyhy
Buziaki
hmmm pod moja nieobecność vitalia się zmianiła:]
Dzisiaj rano: 70,40 kg
Witojcie dziołszki!
Po pamiętnikach widzę, że jedne walczą z dietą a inne z innymi sprawami życiowymi. W każdym bądź razie byle do przodu :)
U mnie obecnie czas mniejszego jedzenia. U Was pewnie też tak jest, że w niektórych tygodniach możnaby konia z kopytami zjeść i byłoby mało a w innych wystarczy serek i pomarańcz przez cały dzień.
U mnie obecnie, ponieważ jeszcze nie ma 2 tygodnie po okresie jest ten drugi okres: czyli aż tak bardzo jeść mi sie nie chce. Dołączając do tego fakt, że na śniadania jadam sobie kefirek z otrębami i błonnikiem to spadek wagi sie pojawił.
Dzisiaj rano było 70,4 kg. Niby nic, ale jednak coś tam zawsze.
Jakoś tak jestem ciągle zdenerwowana i nie bardzo mam ochotę jeść.
Do dietetyczki nie poszłam bo nie zdążyłam - pewnie trzeba to zostawić na nowy rok. Dzisiaj już trzeci dzień z rzędu mam zamiar wybrać się na siłownie, ale jakoś kiepsko to widzę. Hmm... nic to;)
Powodzenia!
trololo
Hallo, nic nowego u mnie, stara bida. Non stop w rozjazdach nadal - ciężko zaplanować wtedy zywienie. W środę umówiłam się na wizytę u dietetyka i zobaczę co z tego wyniknie. Ja muszę czuć siekerę nad głową, żeby coś się zmieniło i żeby sie za siebie wziąć. Poczekamy, zobaczymy, czy coś z tego wyniknie :)
Miłego weekendu!
Waga stoi tam gdzie stała, czyli w łazience
Wczoraj. Dokładnie zdałam sobie z tego sprawę wczoraj o 22.23, że jestem przełokropnym, śmierdzącym leniem!
Z taka siła mnie to wczoraj walnęło, uderzyło, prosto w twarz z liścia dało, że od razu, leżąc w łóżku zaczęłam energicznie wymachiwać moimi grubymi nóżkami. Zaraz potem spróbowałam zrobić mostek, ale nie wyszedł był niestety, więc poszłam spać. Myślałam, że w nocy to szaleństwo minie i mnie męczyć nie będzie...
Ależ jaki zawód!!!!!! Od rana znowu same moje grube nóżki się rwały, żeby coś zrobić. NO wyobrażacie sobie to? Moje grube girki same chciały! Skończyło się tym, że o 7.15 ubrałam się i poszłam pobiegać. No niespotykane! Co to za szaleństwo człowieka z rana, w czwartek dopadło...
Bardzo już ze mną źle widocznie. No nic... poszłam, pobiegałam, zapewne nabawiłam się zapalenia gardła i dostanę zapalenia oskrzeli... Zdecydowanie jest za zimno na bieganie. A ja boję się wieczoru! Co jak znowu zachce mi się ćwiczyć? Cóż biedna pocznę? czy ruszę moją wielka dupeczkę?
Waga stoi tam gdzie stała, czyli w łazience.
I pokazuje 71.3
Wczoraj dietkowo bardzo dobrze było, tyle, że nie piję tyle ile powinnam...
Buziakiiii