Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Dziewczyna, która była tu wcześniej dla utraty wagi, która metodą prób i błędów znalazła swój sposób na stratę 15 kg. Mimo idealnej wagi nie czuła się idealnie, dalej pracowała nad swoim wiecznym kompleksem - brzuchem. Ale niestety z okropnym typem budowy nie wygrasz... Jest tutaj od ponad 3 lat, od pierwszego dnia na Vitalii zmieniło się u niej niemal wszystko a mimo to dalej można obserwować jej losy. Studiuje, spodziewa się upragnionego dziecka, wije swoje pierwsze w życiu 'dorosłe' gniazdko, zakłada rodzinę i... dalej jest częścią Vitalii, częścią społeczności, która jest wyjątkowa. Dziękuję tym, którzy ze mną są mimo tego, że na pierwszy rzut oka nie wiadomo co taka osoba jak ja tutaj szuka, ale wiem, że jeszcze nie raz będziecie mi potrzebne i wiem, że ja też czasami mogę pomóc, doradzić, a mój pamiętnik może być dla kogoś wzorem do walki z kilogramami. JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 505293
Komentarzy: 7681
Założony: 22 stycznia 2011
Ostatni wpis: 6 marca 2018

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
rynkaa

kobieta, 32 lat, Gdańsk

160 cm, 54.00 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: ♥ BRZUCH JAK Z MOTYWACJI ♥

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

5 marca 2014 , Komentarze (40)

Heeej ;*

Wczorajsze zakupy zaowocowały w nowe botki oraz 2 staniki.
Botki kupiłam z kożuszkiem w środku - nie myślałam, że gdzieś takie znajdę ale udało się!
Proste, klasyczne, takie zwykłe - bez żadnych świecidełek i miliona pierdołek.
Chciałam jakieś krótkie buty, bo mam dosyć chodzenia w kozakach, nienawidzę ich.
Ale jestem zmarźluchem i obawiałam się tych wiosennych botków, które grubością wyglądają jak na maj a nie marzec.

Wczoraj D. zamówił pizzę.
Była jego kolei gotowania obiadu (a raczej kolacji) więc postanowił go zamówić :)
Na szczęście zdążyłam zjeść jogurt, banana i trzy kiwi zanim ta pizza została nam dostarczona więc trochę zapełniłam żołądek i zładłam tylko 2 kawałki ze średniej pizzy, gdzie normalnie nie mam problemu zjeść połowy tej pizzy.

Wczorajsze sprzątanie średnio mi wyszło.
D. mówił, żebym to narazie zostawiła a później on mi pomoże posprzątać.
Więc tylko trochę ogarnęłam.
A z tego jego później wyszło tak, że kolega prosił, żebyśmy gdzieś z nim podskoczyli, bo nie miał transportu.
I tak też oto wieczór zamiast na sprzątaniu spędziłam w samochodzie.
Ale zrobię to dzisiaj.

Kochane coraz intensywniej myślę o wyprawce.
Probówałam sama rozpisać czego ile potrzeba ale zupełnie nie mam o tym pojęcia, a nie chcę kupować zbędnych rzeczy.
Zaczęłam szukać w internecie gotową listę potrzebnych rzeczy ale jedna od drugiej różni się kolosalnie.
Jedne są bardzo szczegółowe, jakieś laktatory elektryczne itp są do kupienia, co słyszałam, że nie koniecznie będzie to potrzebne.
Drugie natomiast są takie, że np. jest 5 par bodów na 56 cm, co mi się też wydaje jakąś zbyt małą ilością.
Wiem, że są wśród Was takie, które mają to już za sobą i może ktoś mi pomoże, nakieruje mnie.


dziś udało mi się zorganizować ponad godzinę spaceru :)
jakoś ostatnio ciężko u mnie z czasem ;/

Marzec:
przysiady 50 / 140 / 1111
'cudka na tyłek' 50 / 50 / 1111
spacerowanie: 70 min / 160 min / 1140 min (doba)
ilość dzisiejsza / ilość dotychczasowa / mój cel


82 DNI DO PORODU! :)


4 marca 2014 , Komentarze (55)


Witaam ;*

Dziękuję za odzew w kwestii imienia :)
Mamy jeszcze ponad 2 miesiące do porodu więc to masa czasu na podjęcie decyzji.
Może w tym czasie urzeknie nas zupełnie inne imię niż te na których teraz bazujemy, kto wie :)

Teraz planujemy zakup łóżeczka, powoli będziemy gromadzić te pierdoły.
Urzekło mnie w sklepie łóżeczko z Myszki Minnie :)
Podoba mi się wszystko co jest z tą postacią - ubranka, pościel, meble itp.
Ale fakt jest taki, że do tego typu łóżeczka najlepiej dostosować całe umeblowania, kolorystykę pokoju.
Dlatego zostanie ono moim niespełnionym marzeniem i postawimy na coś prostego, klasycznego.
Gdy skończymy budowę domu to wtedy zaszaleję w pokoju naszej Księżniczki, będzie on taki o jakim ja zawsze marzyłam :)
A tak wygląda te wymarzone łóżeczko:



Ogólnie dziś zaczynamy 29 tc.
Z 8 kg na plusie, bo ważę już 53 kg.
Ładnie zaszalałam, w ciągu tygodnia dobry kilogram mi się przytyło.
Tak to jest na mamusinowym jedzieniu :)
Robi ona najlepszą zupę pomidorową pod słońcem - znają ją wszyscy moi znajomi i często się do mnie śmieją, że jak będzie u nas na obiad zupa pomidorowa to żebym dała znać :)
I tej oto pomidorowej zjadłam 6 talerzy w sobotę, co prawda podzieliłam to na 3 podejścia ale to i tak niemożliwe ilości.
Ja nie potrafię sobie powiedzieć: dziękuję, najadłam się.
Jem dopóki coś się nie skończy ewentualnie dopóki nie pęknę.
Nie jadam słodyczy, czasami coś wpadnie typu jakieś ciastko bądź kilka żelków ale nie objadam się żadnymi czekoladami.
Nie piję gazowanego chyba, że nie mam nic innego pod ręką to wypiję kilka łyków ale staram się unikać tego świństwa.
Walczę z moją słabą przemianą materii, to ona dużo miesza mi w wadze.

A wczoraj poiłam się sokiem z buraków, takim wyciskanym w sokowirówce.
Obrzydlistwo!
Ale czego się nie robi dla zdrowia dziecka...

Coraz częściej cierpię na ból żeber.
Nawet teraz siedząc w pozycji półleżącej okropnie mnie boli z prawej strony.
To dopiero moje początki z dużym brzuchem a już mega się męczę.



Kombinowałam wiele akcji, rozliczania się z codziennych ćwiczeń.
Ale w ciąży ciężko o regularność.
I ten brak regularności zawsze mnie demotywował.
Tak więc teraz stawiam sobie cele liczbowe na marzec.

Marzec:
przysiady 0 / 90 / 1111
'cudka na tyłek' 0 / 0 / 1111
spacerowanie: 90 min / 90 min / 1140 min (doba)
ilość dzisiejsza / ilość dotychczasowa / mój cel


Idę Was poczytać, 
później trochę posprzątać w mieszkaniu i śmignę do centrum handlowego.
Wyrosłam z moich staników w rozmiarze 75C więc czas kupić nowe.

Odezwę się jutro ;*


28 lutego 2014 , Komentarze (228)



Hej Kruszynki :)

Wczoraj tematy o tłustym czwartku tak mi się przejadły, że nie tknęłam nawet jednego pączka :)
W środę narobiłam się faworków i oponek i też jakoś bez większego zaangażowania zjadłam tylko kilka...

A tak na poważnie brak mojej ochoty na pączki pewnie wynikał z tego, że wczoraj się rozchorowałam.
Ja to mam pecha, jak nie urok to.. wiadomo co :)
Okropny ból gardła, lecący strumieniami katar i do tego gorączka.
Tak dawno nie miałam czasu poleżeć w łóżku, przecież na początku tygodnia wyszłam ze szpitala więc pewnie już zdążyłam zatęsknić za byciem przywiązaną do łóżka...
Rano poleciałam do lekarza ale jak wiadomo co mi lekarz może poradzić.
W ostateczności przy gorączce Paracetamol i z serii leków dla kobiet w ciąży firmy Prenalen mam coś do ssania na gardło i jakiś syrop - wszystko na bazie ziół, czosnku, miodu, malin, porzeczki itp.
Chorowanie w ciąży jest okropne.
Zwolnienie do 5 marca - cudownie!

Kochane skupmy się na czymś przyjemniejszym.
Do porodu zostało mi niecałe 12 tygodni.
Coraz intensywniej myślimy o imieniu dla naszej Księżniczki ale też nie mówimy, że musimy teraz zaraz na jakieś się zdecydować.

Cechy odpowiedniego imienia:
* inne niż 50% nazywanych w dzisiejszych czasach dzieci - Maja, Zuzia, Zosia, Julia, Oliwia, Amelia itp. odpadają.
* imiona starodawna typu Stanisława, Władysława nie brane są pod uwagę
* po prostu nie wyszukane ale też nie oklepane, chcielibyśmy, żeby ktoś kto będzie wymawiał imię dziecka, żeby kojarzył je z nim a nie myślał, o którą Zuzię czy Julię tej osobie chodzi, czy o tą od sąsiadki czy o tą od kuzynki
* żeby pasowało zarówno do dziecka jak i osoby dorosłej, bo ja jakoś średnio widzę te słodkie imiona dla małych dziewczynek w dorosłym życiu
* w miarę możliwości proste w wymowie, bo tak na prawdę nie wiadomo gdzie to dziecko życie poniesie
* pasujące do długiego nazwiska zakończonego na -ski, -ska

Ja chciałam Hanię - mała Hania, później pani Hanna jakaś tam czy ciocia Hania.
Ale kuzynka nazwała tak swoją córeczkę 2 miesiące temu - gdyby między dziećmi była większa różnica wieku to może skusiłabym się ale różnica 5 miesięcy i te same imię to nic dobrego, szczególnie mieszkając niemal po sąsiedzku.

Luby uparł się na Igę.
Ja nie lubię tak mega krótkich imion ale te jest wyjątkiem ale czy podoba mi się aż tak, żeby mój wybór padł na nie?
To jest decyzja na całe życie, wybieramy coś co będzie towarzyszyło naszej Księżniczce całe życie, będzie jej wizytówką.

Chciałabym Dominikę, Agatę bądź Kaję ale D. upiera się, że będzie Iga i koniec!

I też rozmyślam o Lenie, chociaż pasuje ona do mojego pierwszego punktu - nadawane jest te imię w ostatnich latach mega często ale i tak mi się podoba.
Ale czy stawiać na imię, które będzie niedługo posiadało niemal pół przedszkola?

Co radzicie?
Wybijać Lubemu Igę z głowy?
Iga, Dominika, Agata, Kaja czy Lena?

26 lutego 2014 , Komentarze (51)



Witam Was! :)

Jesteśmy już w domu.
Wczoraj doczekałam się upragnionego wypisu :)
Wyniki ogólnie mam dobre, jedynie mam masakryczną anemię i to ona tak wiele miesza w moim organizmie.
Czy któraś z Was też miał ten problem w ciąży?
Jak sobie z tym poradziłyście i czy miało to jakiś skutek jeśli chodzi o przebieg porodu i dziecko?
Anemię mam od dawna, ale w ciąży niestety się nasiliła ;<

Właściwie ten tydzień na szpitalnym łóżku spędziłam bez słodyczy i napojów gazowanych.
Jedynie nie miałam możliwości do aktywności i najmniejszej ochoty na jakieś makijaże, smarowanie się itp.

Wróciłam do domu i wilczy apetyt się załączył, wciągam jak odkurzacz.
Coś czuję, że pod tym względem 3 trymestr będzie najgorszy.

Zaczęłam wczoraj 28 tc!
Waga wynosi +/- 52 kg.
Mam około 7 kg na plusie, śmiało drugie tyle mogę przytyć.
Powiedziałam sobie, że chcę dobić do max. 60 kg i chyba mój cel wydaje się być czymś realnym :)

Powoli zaczynam myśleć o wyprawce ale kompletnie nie wiem za co się zabrać.
Tym bardziej, że za każdym razem gdy zaczynamy z D. o tym rozmowę znajduje się coś co nas poróżnia i jakoś przechodzi nam ochota na tego typu tematy.
Ja mogłabym postawić na wózek z niższej półki, on woli powozić się czymś porządniejszym...
Ja chcę nowe łóżeczko, takie jakie mi się marzy, on chce wziąć od brata, który powiedział, że nam swoje odda.

Dostałam od brata i jego żony z Anglii worek ubranek dla Księżniczki.
Jakie słodkie są! *.*
Ich Maleństwo było wcześniakiem więc rozmiary tych ubranek zaczynają się 44 cm, a nawet kilka jest mniejszych i są na prawdę maciupkie.
Na lalkę mojej siostrzenicy mamy problem te ubranka wcisnąć a D. ma dłuższą dłoń od tych wszystkich bodów itp :)
Może zrobię fotki kilku rzeczy i Wam zaprezentuję o ile kogoś to interesuje :)
Muszę te rzeczy przeprać itp ale jeszcze mam na to czas.
Najpierw posegreguję, rozpiszę czego ile w danym rozmiarze mam żeby wiedzieć jak dużo rzeczy jeszcze trzeba dokupić.

Tym oto akcentem kończę te wypociny.
Zmykam Was poczytać, później na zajęcia, zakupy i jakiś spacerek :)



20 lutego 2014 , Komentarze (82)

Jestem w szpitalu.
Sytuacja juz opanowana, zarowno ze mna jak i z Maleństwem wszystko ok.
Zemdlałam zupelnie bez powodu, zabrala mnie karetka i tak lezymy pod obserwacja.
Prawdopodobnie wyjdziemy w poniedzialek, wiec musicie uzbroic sie w cierpliwosc i poczekac troche na normalny wpis.
Trzymajcie się Kochane!!! ;*

17 lutego 2014 , Komentarze (52)

Witaam ;*

Dziękuję za masę gratulacji, za taki odzew :)
Jesteście niezastąpione ale to już pewnie wiecie :)

Dwa dni milczałam, 
działo się tyle, że nie znalazłam nawet chwili, żeby coś tu uskrobać.
Jedynie w telefonie powierzchownie obserwowałam co się u niektórych dzieje.
Mam zaległości w Waszych pamiętnikach ale zaraz je nadrobię :)

Wczoraj moja cierpliwość dobiegła końca,
wyrzygałam kilku osobom to co już dawno powinnam im powiedzieć.
Czego bym w życiu nie zrobiła, 
czy postąpiła dobrze czy źle to mam fanclub, przez który i tak będę zjechana.
Milion rzeczy zawsze jest wymyślone na mój temat mimo tego, że ja zawsze tematy o kimkolwiek ucinam, mówiąc, że nic nie wiem, na niczym się nie znam, mnie to nie interesuje.
Szczególnie ostatnio z komentarzami na temat ciąży grubo przesadzają, a na tym punkcie jestem mega wrażliwa.
Powiedziałam dość i postanowiłam sobie ulżyć.
Napłakałam się za wszystkie czasy ale potrzebne mi to było.
Niech sobie ludzie nie myślą, że będą wiecznie za moimi plecami mieszać mnie z błotem a ja będę milczeć.

Zmieńmy temat.

Moja mała Księżniczka ma się dobrze :)
Jutro zaczynamy 27 tc.
Kochane czy Wy też nie wysypiałyście się w ciąży?
Ja po prostu nie mogę spać, mam problemy z zasypianiem, mój sen wygląda bardziej jak czuwanie.
Przebudzam się co godzinę i męczę się, żeby jakoś ułożyć się wygodnie i zasnąć.
Poza tym uderzające uczucie zimna i ciepła doskwiera mi coraz bardziej.
D. się śmieje, że to bardziej do menopauzy pasuje :)
Na szczęście idzie już wiosna więc nie będę męczyć się w tej zimowej kurtce, w której marznę a za chwilę się gotuję.
Powoli zaczynam myśleć nad zakupami dla Maleństwa ale dla mnie udręką jest chodzić w odzieniu zimowym po sklepach.
Poczekam z tym na wiosnę :)


DO PORODU ZOSTAŁO 98 DNI :)


Akcja STUDNIÓWKA:

Bez słodyczy:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100

Bez napojów gazowanych:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100

Aktywność fizyczna:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100

Balsamowanie się, smarowanie różnymi specyfikami:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100

Lekki makijaż dla lepszego samopoczucia:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100


Bez słodyczy dwa dni - mój rekord. 
D. jest łakomczuchem, jadł przy mnie moje ulubione żelki, ptasie mleczko, a ja byłam twarda :)

Dwa dni na samej wodzie - łohoho kto by w to uwierzył. A jednak!

Z aktywności były ponad godzinny spacer zarówno w sobotę jak i w niedzielę + sobotnie sprzątanie w domu.
Na zbyt wiele nie mogę sobie pozwolić,
zaraz zaczyna mi się 3 trymestr więc powoli coraz ciężej jest się poruszać.
Więc tu na zielono będzie każdy dzień, który poświęcę na jakiś ruch oprócz tego siedzenia na uczelni a leżenia na kanapie :)

Zmykam Was poczytać a później jakiś spacerek i po południu na uczelnię :)


14 lutego 2014 , Komentarze (163)

Jutro studniówka :)
Sto dni do porodu, do spotkania z Księżniczką :)

Potrzebowałam dobrej doby, żeby oswoić się z myślą, że będzie córeczka.
Nawet nie zauważyłam kiedy w ciągu tej doby pokochałam tak bardzo znienawidzony kolor różowy :)
Jak bardzo pokochałam tą małą istotkę, taką damską solidarność czuję :)

Załączyło mi się coś na podobę przygotowań do zmian,
robię generalne porządki w szafach, na półkach.
Zupełnie to do mnie nie podobne.

Dziś D. ma urodziny,
ale nie robimy z tej okazji nic szczególnego.
Jutro razem zrobimy sobie romantyczną kolację.

Mam kilka studniówkowych postanowień:
- 100 dni bez słodyczy - wiem, że nierealne ale będę z nimi walczyć
- 100 dni bez napojów gazowanych - też wiem, że niewykonalne ale postaram się ograniczyć do minimum
- 100 dni dla ciała, dla siebie - dbanie o cerę, zapobieganie rozstępom, walka z wyglądem Kopciuszka - ogólnie uczynienie mnie piękną przyszłą mamusią :)
- 100 dni aktywności fizycznej - jak najmniej leżeć! dużo spacerów, drobne ćwiczenia mile widziane.

Nie wiem czy ogarnąć te postanowienia w formie tabelki, 
czy poszukać innego, mniej czasochłonnego sposobu.

Kochane jakie imię dla dziewczynki proponujecie?
Zupełnie nie mamy pomysłu.
Burza mózgów była ale na niczym nie stanęło.


12 lutego 2014 , Komentarze (96)


Aż nie wiem co powiedzieć :)
Radość była, jest i będzie - chłopiec czy dziewczynka - TO I TAK SZCZYT MOICH MARZEŃ.
Ale jednak jestem w szoku :)
Ba, w tym szoku byłabym niezależnie od płci, bo to jednak coś nowego, taki nowy etap ciąży :)

Otóż:
BĘDZIEMY MIELI DZIEWCZYNKĘ :)
moje niedowierzanie sięga zenitu.
nawet nie jestem w stanie zliczyć ile razy pytałam lekarza czy aby na pewno.
poza tym w momencie kiedy usłyszałam ''DZIEWCZYNKA'' przestało docierać do mnie cokolwiek.
Lekarz opowiadał mi o wadze, wzroście ale ja nic nie pamiętam.
Szok nad szokami :)

Teraz mamy jeszcze około 15 tygodni na oduczenie się nazywania brzucha synkiem :)
Marzenia o chłopcu zostawiamy na później.
Będzie córeczka, najukochańsza istota pod słońcem :)

Byłam tak pewna chłopca, że nikt mi nie wierzy w tą dziewczynkę :)

W momencie gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży zamarzyłam o dziewczynce.
Ale jednak podeszłam do tego tak bardziej rozsądnie i powiedziałam: pierwszego chciałabym chłopca!
Marzenie wspaniałego człowieka - mojego taty, mieć wnuka.
I to o tacie pierwszym pomyślałam leżąc u lekarza i patrząc w monitor gdzie ja - zwykły człowiek, widzę, że ten Dzieć to dziołcha.
Każdy nam życzył chłopca, bo brakuje ich w naszym otoczeniu.
Wszędzie róż, róż, róż - po prostu same kobitki.
Dla mnie jest tak okej, może jakbym miała już pięć córek to czułabym się zawiedziona.
Po prostu cieszyć się cieszę niemiłosiernie :)


Mój D. tylko się śmieje, że on to ma talent, bo zrobić dziurę w dziurze to nie byle jaka sztuka! :)









12 lutego 2014 , Komentarze (27)

Ja tak na szybko, bo o 15 mam do lekarza :)

Wczoraj zażegnaliśmy kryzys! 
Wrócił do domu kiedy ja przykładałam się do poobiedniej drzemki.
Namiętna rozmowa rozpoczęła się i zaraz zakończyła na słowie 'cześć'.
 Dopiero po dwóch godzinach powiedział, że myślał, że sobie przemyśle to i powiem 'przepraszam' ale tego nie zrobiłam i ten fakt utwierdza go w przekonaniu, że wcale tej kłótni nie żałuję... sięgnął do portfela (dał mi pieniądze na lekarza, tabletki) i powiedział, że jutro się wyprowadza.
Ja powiedziałam, że albo żyje z nami albo kompletnie bez nas a nie mi tu organizuje takie zabawy, że nie tworzymy rodziny ale on jest naszym sponsorem.
Dla mnie ojcem jest ten który wychowuje a nie ten, który 'zrobił' więc świat alimentów, walki o dziecko i innych rzeczy nie jest dla mnie.
A on mi na to: to Ty mnie wykreśliłaś ze wspólnego życia (wykrzyczałam ostatnio kilku zdań, które faktycznie o tym świadczyły) i na siłę chcesz mi pokazać jak dobrze sobie się czujesz z faktem, że jesteśmy pokłóceni.
Ja wstałam, stwierdziłam, że nie będę przekonywać go, że jest inaczej, bo to walka z wiatrakami.
I poszłam na dłuuugi spacer :)
Wróciłam po prawie dwóch godzinach i dowiedziałam się, że 'mogłam mu powiedzieć, że idę na spacer to poszedłby ze mną, że nie powinnam chodzić sama po ciemku itp' dodał jeszcze, że wie, że chciałabym, żeby się o mnie nie martwił ale on tak nie potrafi z dnia na dzień nie przejmować się mną i tym co robię.
Położyliśmy się spać do jednego łóżka, w nocy wstałam do łazienki, przebudził się i.. nie spaliśmy już do rana :)
Tak więc kryzys zażegnany :)
Chociaż ja czuję jeszcze pewien rodzaj złości, trzymam jakiś dystans ale on robi wszystko, żeby było normalnie.

Patrzę na to wszystko i stwierdzam, że głupia jestem.
Niepotrzebnie przy drobnych sprzeczkach wyciągam wielkie sprawy, mówię słowa, które mogą zaboleć i wypowiadam je z uśmiechem, mając radość z tego, że go to zaboli.
Wiem, okrutna jestem ;<

Ogólnie pogoda jest tak nieziemska, że nie wiem jak to opisać.
Rano pojechałam do laboratorium po wyniki.
Wracając zaparkowałam pod blokiem i zdecydowałam się na spacer.
Pospacerowałam godzinkę i lecę teraz do wanny.
A później spotkanie z Dzieciem :)
Odezwę się po USG :)

p.s. wyniki po glukozie nadal mam w normie.
co prawda przy górnej granicy ale w normie.
większy problem mam z tą głupią anemią.



+ EDIT:
ZAPRASZAM DO INFORMACJI NA TEMAT PŁCI W NAJNOWSZYM WPISIE :)

11 lutego 2014 , Komentarze (36)

Heej Chudzinki :)

Nastąpiła mała pomyłka :)
Dopiero teraz jej się doliczyłam.
Otóż jestem w 26 tc a nie w 27.
Zjadłam gdzieś 25 tydzień ciąży.
Przez ten wypadek, leżenie w szpitalu, sesję straciłam poczucie czasu.

Myślałam, że jestem w 27 tc i mówiłam, że 7 kg na plusie to dużo,
a teraz jak muszę cofnąć się tydzień do tyłu i myśleć, że to 26 tc i 7 kg nadbagażu już uzbierałam to czuję się mega cudownie.
Klaskam uszami normalnie.
Ale chociaż cieszę się, że mam tydzień więcej na przygotowanie wyprawki.

Chciałam przytyć max 12-13 kg z cichą nadzieją, że 10 kilogramów nie przekroczę.
A jak narazie to zaskakuje samą siebie i nie wiem co już o tym myśleć.

Niedługo mamy studniówkę :)
Bodajże chyba od 15 lutego zostanie nam 100 dni do porodu.
I to jest najlepsza okazja, żeby coś zrobić ze sobą, zadbać o to, żebym nie miała dużo powodów do płaczu przed lustrem po porodzie.
Muszę ograniczyć słodycze (których jest coraz więcej) do minimum.
Z wodą się zaprzyjaźnić, to też ważna kwestia.
Dosyć soczków, coca coli i innych świństw.
I więcej ruchu!
Jeszcze to sobie do 15 lutego przemyślę i dam znać :D


Ogólnie w moim otoczeniu na maj i czerwiec wypada kilka porodów i wygląda to tak:
11 maja - kuzynka, płeć (podobno) nieznana
26 maja - Nasz Dzieć, który jutro się ma obnażyć
31 maja - bratowa mojego D., chłopiec
1 czerwca - koleżanka/ sąsiadka, chłopiec
13 czerwca - bliska koleżanka, dziewczynka
15 czerwca - kuzynka, dziewczynka

Jest jedno wielkie ciśnienie na to kto co już kupił, ile przytył itp.
Jak ja tego nie lubię ;/
Staram się odcinać się od głupiego gadania ludzi.
A jak słyszę komentarze typu 'kupiłaś już wózek? bo TA kupiła już, 1500 zł dali' to mnie krew zalewa.
A później będę słuchała, że tej już ma pierwszy ząbek, tej dziecko już siedzi, tej chodzi, a tej już mówi.
Trza nauczyć się z tym żyć.

Z D. cichych dni ciąg dalszy.
Przez te lata spędzone ze mną trochę wytrenował się w kwestii upartości i wytrwałości w gniewie.
Z reguły przepraszał mnie (nawet gdy była moja wina :)) już po kilkunastu minutach, kiedy zeszło z niego ciśnienie.
A teraz niby ze mną rozmawia ale tak mega oficjalnie, tak jakby chciał ze mną rozmawiać ale honor mu nie pozwala :)

Lecę poczytać co u Was,
a jutro uklepię tu coś po USG.
Mam nadzieję, że przyjdę z dobrą nowiną, że Dzieć nie będzie uparty jak Tatuś :)

p.s. dziś glukozę przeżyłam bezproblemowo.
nie taki diabeł straszny jak go malują.
pytałyście mnie czemu trzeci raz robię glukozę, otóż u mnie w rodzinie niemal wszystkie kobiety miały cukrzycę ciążową i ja też ledwo mieszczę się w normach więc profilaktycznie sprawdzamy czy coś nie ruszyło w tą gorszą stronę.

 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.