Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cały mój świat to moja rodzina :) Jestem optymistką,kocham swój ogród. Mam milion pomysłów na minutę ale często brak mi cierpliwości do ich realizacji,niestety... Chcę schudnąć bo...jestem gruba a nie chce taka być :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 87689
Komentarzy: 636
Założony: 15 lutego 2011
Ostatni wpis: 30 października 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anamy

kobieta, 40 lat,

159 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

6 marca 2014 , Komentarze (6)

Wstał nowy dzień a razem z nim nowa nadzieja na bycie wylaszczoną.

Naciągnęłam sobie ścięgno achillesa, co przy mojej aktywności zasługuje na miano cudu
Co zrobić by tak nie bolało?
Nawet jak chce masować to koszmarnie boli...
Skoro i tak nie mogę za bardzo ćwiczyć, bo jestem kulawa, to choć poczytam dziś o jakichś fajnych (!!!) ćwiczeniach, bo czuję się jak głupek,gdy wchodzę do Waszych pamiętników i czytam nic mi nie mówiące nazwy ćwiczeń...
Niektóre nazwy to się tylko domyślam, że to ćwiczenia

Szczęście moje, że waga spada bez ćwiczeń, bo jak czytam Wasze wpisy, to wiem, że za mało robię, ale mam mniejsze wyrzuty sumienia

Zaraz biorę się za porządki póki dzieci i męża nie ma.
W niedzielę miesiąc diety mija i czas będzie go podsumować.
Sama jestem bardzo ciekawa, bo co tydzień się mierzę, więc zobaczę ile mnie ubyło centymetrach.
Jakoś póki co się nie podniecam za bardzo wynikami, bo i tak nie widać mojego spadku, w sensie, że inni nie widzą.
Postanowiłam nie wariować, tylko skrupulatnie i cierpliwie chudnąć!
Czego i Wam życzę

Papatki

5 marca 2014 , Komentarze (10)

Kto myślał, że nie wytrzymam wczorajszego dnia ręka do góry!

Z ręką na sercu, dałam radę!

Lekko nie było, ale myśl, że tyle wytrzymałam i że jak ja Wam napiszę o swoim niepowodzeniu działała na mnie motywująco.
Nie mogę się przyzwyczaić do tego, że już nie mam powyżej 90kg. Przymierzyłam spodnie, które ukrywam przed mężem i są prawie dobre
Wczoraj wieczorem mu powiedziałam, że jak osiągnę pierwszy cel (85kg - tego nie mówiłam) to kupię sobie nową szminkę.





No i się zaczęło m
aglowanie... a ile ważysz, no powiedz... no ile... 80?
Nie powiedziałam i nie powiem. Nie chcę go przestraszyć. Z drugiej strony to gdzie on ma oczy?
Dziś jest super!
Dziś wiem, że dam radę!
Dziś wiem, że ten rok poświęcę na walkę ze swoim tłuszczem i ją wygram.
Dziś mogę wszystko i oby mi tak zostało!
Wy też dacie rade! Razem będziemy piękne!

Papatki

4 marca 2014 , Komentarze (8)


Kolejny dzień minął dietetycznie.
Wczoraj wieczorem miałam chwilę zwątpienia, smuga po niej pozostała do dzisiejszego poranka. Zaczęłam wątpić w sens mojego odchudzania.
 Tyle drogi przede mną, że zaczęło mnie to przerażać.
 Mimo wszystko nie poddałam się chwili i dalej grzecznie sobie dietkuje. Zauważyłam, że w czasie mojego odchudzania jem dużo ogórków kiszonych (przeważnie 4dziennie). Poczytałam trochę i w sumie okazało się, że ogórki na diecie są miło widziane, więc nie będę tego zmieniać.

Dziś podstępem cukier z rana dostał się do mojej kawy. Zorientowałam się jak już posłodziłam,  nie wiem o czym ja myślałam. Pijam słodzoną kawę ale ok 11. Nie jem słodyczy już od początku diety, ale z jednej kawy na słodko nie chcę rezygnować, bo to taka namiastka słodkości w moim odchudzaniu.
Dzisiejszy dzień zanosi się na jeden z trudniejszych w diecie, bo jakoś tak czuję się kiepsko psychicznie, pewnie przez to zwątpienie wczorajsze.
Ostatnio gdzieś w radiu usłyszałam, że najlepszym miesiącem na rozpoczęcie diety jest luty, ha!
 I wszystko jasne, instynktownie po raz drugi rozpoczęłam akurat w tym miesiącu.
Ponadto w głowie mi brzmią słowa mojej nauczycielki, która trąbiła wielokrotnie, że na wiosnę metabolizm przyspiesza.
Liczę, że wiosna będzie moim sprzymierzeńcem, bo w końcu i ruchu więcej, bo w ogródkach jest co robić i chce się schudnąć by jakoś wyglądać gdy zrobi się ciepło.


Przetrwać dzisiejszy dzień jest moim planem na dziś. Zająć się czymkolwiek, by jakoś zagłuszyć bunt przeciw diecie, jaki wybuchł w mojej głowie.

Papatki

2 marca 2014 , Komentarze (21)

Witam radośnie

Na szybciutko tylko napiszę, że kolejny tydzień zakończył się sukcesem.

Jest kolejny spadek, łącznie przez 3tygodnie ubyło mnie5,4kg. Najszybciej spada mi w biodrach, ku mojemu niezadowoleniu, bo wolałabym aby brzuch malał, bo jestem taka nieproporcjonalna... W tyłku mam 107 cm. Niechby już póki co tak zostało,a z brzucha/piersi zaczęło spadać bo jeszcze trochę a będę wyglądała jak postać z kreskówki o grubej górze i wąskim dole.
Muszę uciekać
Do jutra
Pap
atki

1 marca 2014 , Komentarze (5)

Witam
Mogę śmiało rzec, że prawie dobiegł koniec trzeciego tygodnia diety.
Trzymam się planu i nie podjadam, nawet tłusty czwartek mi niestraszny, choć poszłam na łatwiznę i pączki zakupiłam dla rodzinki, by się na niepotrzebne pokusy nie wystawiać.
Jestem trochę w szoku, bo wreszcie widzę, że A zaczął wierzyć w moje odchudzanie!
Nawet mnie wspiera 
Wczoraj zakupił biodrówkę i ma trochę tłuszczyku. Moja wędlinka ulubiona się skończyła (a 10km muszę jechać by ją kupić) i A zatroskany mówi do mnie, że mogę sobie odkroić ten tłuszczyk i jeść tylko chude mięsko! No nie mogłam w to uwierzyć! W to, że tak się zainteresował tym, że mojego ulubionego jedzenia kanapkowego nie ma.

W dodatku przejął się i kazał mi nie przesadzać z odchudzaniem!
Nie przesadzę, bo mam zamiar kiedyś jeść więcej niż 1500kcal i nie być całe życie na pseudo chlebkach, tak jak 2dziewczyny z jego rodziny.
Pewnie jego troska jest wynikiem mojej ostatniej wycieczki rowerowej.
 Wybrałam się sama w czwartek na przejażdżkę i po 40 minutach wróciłam ledwo żywa. Prawie non stop przez lasy, trochę tak dziwnie, bo wokół żywej duszy, choć 4tiry mnie minęły - pojęcia nie mam co robiły w lesie. Miejsce na tyle "dzikie", że nawet gdzieniegdzie lód jeszcze na asfalcie się roztapiał.

W dodatku wróciłam z palcem zakrwawionym - nie pytajcie co się stało, bo pojęcia nie mam, dopiero jak A zapytał co mi się stało to zauważyłam...
W ogóle to mam pod nosem ścieżkę rowerową prowadzącą przez lasy i chyba już wiem, gdzie będę śmigać jak się cieplej zrobi.
Jutro ważenie, oby waga mnie nie zawiodła, bo kończę trzeci tydzień diety, wyjątkowo bez wpadek - pogodziłam się z losem, wiem, że muszę schudnąć i nie ma odwrotu.
Uciekam sprzątać.

Papatki


26 lutego 2014 , Komentarze (9)

Witam
Miałam dziś nie liche wyrzuty sumienia, bo przed 13 napadł mnie ogromny głód, a do obiadu daleko.
 Ponieważ gotowałam wątróbki i mięso na pasztet drobiowy dorwałam się do tych nieszczęsnych wątróbek i żadna siła nie była mnie w stanie powstrzymać.
 Zjadłam sporo wątróbki a potem jeszcze pół jogurtu z dżemem truskawkowym własnej produkcji.
 Może i na kijki bym się nie wybrała ale dręczące mnie wyrzuty sumienia podpowiedziały, że trochę spalę kcal.
 Pierwsza wędrówka przez 20 minut.
Mam poblem z koordynacją jeszcze, ale to głównie dlatego, że szczeniaczek mi się plątał pod nogami.
W sumie podobało mi się i w szoku jestem ile drogi pokonałam w te 20 minut, nawet A myślał, że przeszłam 1/3 trasy jaką pokonałam. Stwierdziłam, że namówię jeszcze koleżanką (drugą) na przejażdżkę rowerem. Zadzwoniłam do niej, a ona mówi, że koło 16 będzie mogła, to za jakieś pół godziny się odezwie. Ja w szoku, bo przecież jest po 13. Uświadomiła mnie, że już jest 15! Okazało się, że jak rozładował mi się tel to czas mi się zatrzymał i ja biedna stąd ten atak głodu miałam, bo pora obiadowa była.
No to teraz nie mam już takich wyrzutów sumienia.
 W dodatku chyba w końcu @ się zbliża, bo tak mnie ćmi w podbrzuszu, a się już spóźnia baaardzo.


Nawet nie wiecie jak mi ulżyło, że już jest tak w sumie późno.
Jutro znów się przejdę, bo muszę ogarnąć te chodzenie, tyle, że bez pieska.
Wczoraj byliśmy z nim na czepieniu i odrobaczaniu. Był dzielny i miał być spokojny po szczepionce, ale nic sobie nie robi z przewidywań weterynarza.
 Szaleje jeszcze bardziej niż zwykle.
Nasionka posiane prawie wszystkie, jakie miałam zamiar posiać.

Powiem Wam odnośnie komentarzy, że faktycznie oszczędność jest bardzo duża, bo nie dość, że w sezonie są warzywa swoje, to i przetworów mam całą piwnicę. Ogórki kiszone na zupy i do jedzenia, szczaw na zupę, buraczki na zupę, sałatki, koncentraty pomidorowe, soki i ketchupy (w tym roku zrobię więcej bo dzieci bardzo lubią i już nie ma). Ponadto baza do leczo, sosy, multum sałatek z ogórków w kilku rodzajach. Chyba kiedyś Wam całą listę napiszę co robię na zimę, bo to nie wszystko oczywiście.Z owoców też dużo robiłam. Dzieci cały czas kompoty piją z soków z piwnicy.
Furorę u mnie zrobił syrop z mięty do rozcieńczania. Już nie mam.
 W dodatku mam jeszcze zamrożoną fasolkę szparagową i szpinak.
Jak macie kawałek ziemi to polecam sianie warzyw.
Ja nie daje nawozów, oprócz obornika. Z środków ochrony to tylko brokuły, pomidory i paprykę pryskałam 2razy, więc nie jest to ogromny koszt.
Spadam bo A chciał żebym mu coś pomogła.
Potem zajrzę do Was.
Papatki


25 lutego 2014 , Komentarze (7)

Witam
Dzisiejszy dzień był zalatany.
 Nawet nie miałam kiedy o tych moich kijkach pomyśleć, ale myślę, że trochę kalorii i tak spaliłam od latania. Dietetycznie ok, choć właśnie zjadłam przylepkę/piętkę od chleba  a jak u Was się mówi na końcówkę chleba?
Nie zamierzam nic więcej podjadać, choć mnie strasznie ciągnie w stronę lodówki, nie mam pojęcia czemu...

Dziś w końcu zakupiłam nasionka, choć jeszcze i tak nie wszystko bo kolorowych marchewek i stewii brak.
Niedawno skończyłam pikować surfinie.
 Z braku wielodoniczek, zrodziła się myśl, by wykorzystać butle po płynie do spryskiwaczy. Odcięta górna część służy a podstawkę, a dolna za kuwetę na rośliny, poprzedzielałam ją tekturkami i mieści 25roślinek.
Póki co mam 80 roślinek. Trochę jeszcze mi zostało do popikowania.
Pelargonie mi się ładnie ukorzeniły - 21sztuk i chyba z 10 siedzi i mam nadzieję, że się ukorzenia.
Jutro w planach wysiew pomidorów, papryki, kalafiora, kapusty czerwonej, selera, pora i lwich paszczy- kwiatki, które kojarzą mi się z wakacjami u babci w dzieciństwie.
Może jeszcze coś, ale wypadło mi z głowy.

Uwielbiam sianie, podlewanie i wszystkie prace związane z warzywami. W tamtym roku tylko zbierać mi się nie chciało. Pewnie dlatego, że przyszalałam i miałam dużo warzyw.
Udało mi się zerwać 80kg ogórków, 80kg pomidorów, 30 papryki i 12 fasolki. Innych nie pamiętam bo tylko te zapisywałam, by sprawdzić czy mi się opłaca.

W tym miejscu mała uwaga: podczas pisania zawsze kopiuje tekst by mi się nie wykasował niechcący (przeważnie w trakcie pisania i na koniec), no i właśnie reszta mi się wykasowała, bo nie to co trzeba kliknęłam.
Padam na rzęsy i drugi raz nie chce mi się pisać tego co przed chwilą, więc żegnam się z Wami.
Papatki

24 lutego 2014 , Komentarze (11)

Witam
Dziś jak zapowiedziałam, na zakupy się wybrałam. Dokupiłam parę niezbędnych kosmetyków i kijki. A pojechał ze mną i był moim głosem sumienia, co bym się za bardzo nie zapędziła z zakupami, bo mam fazę ostatnio  chyba wiosna idzie...
Nakupiłam ziemi do moich siewek surfinii, czy co tam będzie z tych moich nasion. Pewna nie jestem bo rok temu z fioletowej surfinii miałam w różnych kolorach i niektóre to petunie bardziej przypominały, ale to oczekiwanie co wyjdzie jest fajne. Mam ok 100 więc trochę pracy przy nich będzie.
 Przeżyłam szok ogrodniczy, bo w sklepie ogrodniczym nasion nie było

Ogólnie jest dobrze, dalej nie podjadam, dbam o ciało i pije dużo wody.
Mało tego, to przypomniało mi się, że mam gdzieś stepper. Przetrząsnęłam garaż, ku zgorszeniu męża, bo nie potraktowałam jego rupieci z należytym szacunkiem i nawet namówiłam go by mi wymienił sprężynę.
Uzbrojona w stepper i kijki przygotowuje się psychicznie do skorzystania z tych dobrodziejstw jutro.

Kijki ustawiłam już do swojego wzrostu i nawet wypróbowałam i powiem Wam, że już poczułam, że mam mięśnie w galaretowatych rękach i na plecach nawet
Powiem Wam, że znajoma mnie bardzo rozczarowała, bo taka chętna była, wręcz mnie sama namawiała na wspólne chodzenie, a jak zadzwoniłam ze sklepu czy jej kupić, to stwierdziła, że ma teraz inne sprawy.
Nie to nie, sama będą piękna

Nie bardzo jeszcze wiem, z czym to się je, więc muszę ogarnąć temat nording walkingu...(czy jak to się tam pisze )
Wszelkie rady wezmę sobie do serca...

Papatki



23 lutego 2014 , Komentarze (16)

Witam się z uśmiechem na twarzy z Wami
Mimo wczorajszych obaw, bo jakaś opuchnięta wieczorem byłam, dzisiejsze ważenie pokazało moje wyczekiwane "8" - zeszłam poniżej 90 i mam równo 89kg!

Dzięki temu spadkowi znów mi się bardziej chce i będę dalej walczyć. Opłacało się opierać pokusom.
 2 tydzień za mną, pora przeżyć dietetycznie 3...
Nie skusiłam się dosłownie na nic spoza mojego planu, wypijam minimum 2l wody i tylko muszę zacząć się ruszać

Plan początkowy
09.II - 93,5kg
01.IV - 85kg
Wierzę, że się uda!

Nie mogę za dużo pisać bo A się kreci ciągle i jęczy, że niedziela a ja na V siedzę, więc spadam póki się czymś nie zajmie, bo chciałabym poczytać co u Was
Papatki

P.S ten krem tak mnie wyziębił za pierwszym razem, że w szoku byłam, ale może to znak, że coś działa?

21 lutego 2014 , Komentarze (14)

No to sobie dzisiaj pochodziłam :)
Wiem, że moje marudzenie nic nie da i szybciej nie schudnę, ale w końcu jestem kobietą, więc czasem mogę pomarudzić 
A Wy Moje Drogie mnie rozumiecie oczywiście jak nikt 
Dziś na osłodę pochodziłam po sklepach.
Myśl mi się kołatała, że w końcu muszę się wziąć za siebie.
Włosy jakieś suche więc kupiłam odżywkę, choć normalnie nie używam.
Kupiłam nawet gazety babskie, co wprawiło w osłupienie męża, bo już ze 2lata nie kupuje gazet. Zresztą nie tylko gazety, bo jak zapytał ile mi zostało to minę miał co najmniej zdziwioną i mówi do mnie: "i tylko 2 godziny cię nie było?"
Ba, mam te prawko, to szybciej obracam
A to nie koniec, bo w poniedziałek kijki i nasiona...
 Do tego trochę kosmetyków, jakiś krem do rąk i pierwszy raz w życiu coś co ma w nazwie "wyszczuplające"
zdj z internetu

Nie wiem czy zadziała, ale chcę mieć poczucie, że coś robię z moim ciałem, że wreszcie o nie dbam.
Nawet majtki sobie zkupiłam, kupując myślałam tylko o tym, że niedługo i tak będą za małe

 Nie byłabym sobą, gdybym nie utrudniła sobie życia
Zawsze kupuje dzieciom słodycze, a potem im wydzielam. No i co ja kupiłam?! Sztuka ma 56kcal

Boże! jaka ja głupia jestem dopiero w domu pojęłam jak wypakowałam zakupy...
Jak ja mam się oprzeć?
Jak wytrzymam tę pokusę to już nic mi nie jest straszne, bo to jeden ze słodyczy, który mnie serio kusi...

Dietetycznie trzymam się dobrze - choć nie wiem co będzie (patrz powyżej). Nawet dziś chciałam kupić jakąś płytę z ćwiczeniami, ale nic nie był- dosłownie NIC
Chyba wiosnę czuć i kobiety masowo zaczynają się odchudzać

Kijki będą od 24.II nie wiem skąd mi się ten 20 wziął, ale jeszcze muszę poczekać trochę.
Póki co uciekam, muszę ogarnąć dom i poczytać co u Was
Papatki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.