Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Cały mój świat to moja rodzina :) Jestem optymistką,kocham swój ogród. Mam milion pomysłów na minutę ale często brak mi cierpliwości do ich realizacji,niestety... Chcę schudnąć bo...jestem gruba a nie chce taka być :(

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 87989
Komentarzy: 636
Założony: 15 lutego 2011
Ostatni wpis: 30 października 2022

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
anamy

kobieta, 40 lat,

159 cm, 73.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

21 stycznia 2013 , Komentarze (8)

Dzień dobry
Myślałam, że powoli wracam do formy, ale pomyliłam się i siedzę nadal w dziwnej pozycji. Do tego całe podbrzusze mnie boli ale A już nie ma i do lekarza nie dotrę.
Teraz żałuje, że w piątek nie pojechałam.
A opiekował się mną aż za dobrze, ale niestety do pracy musiał jechać. Raczył mnie opowieściami z życia zawodowych kierowców, co sprawiało mi straszny ból, bo jednak ataki śmiechu przy bólu jaki miałam nie są przyjemne, ale weź i się nie śmiej jak gdy tylko przypomnę sobie nawet dziś niektóre sytuacje to umieram ze śmiechu.
Najśmieszniejsza historia jaką słyszałam w ostatnim czasie i chyba długi nic jej nie przebije.
Mój A dostał sms od dyspozytora, że pieniądze na koncie i maja kupić za nie winiety i jeden ma kupić pakule. Mój A pracuje dość daleko od domu, jest trochę inna gwara i ogólnie krótko jest zawodowym kierowcą, więc nie ma pojęcia co to są pakule. Czyta kolegom sms jaki otrzymał, każdy oczy w słup  -nikt nie wie co to są pakule. Sprawa drąży ich umysły. Postanawiają przez cb radio dowiedzieć się cóż to takiego. Nikt nic nie wie. Aura tajemniczości ciągnie się za kolumną aut jak smród za skunksem. Każdy zachodzi w głowę, a tam pusto. W końcu A wysyła sms do dyspozytora "ale jakie pakule?" Przychodzi odpowiedz na którą każdy czeka " XX Pakuła czerwony daf" Tu umarłam, prawie się udusiłam ze śmiechu i posikałam. Myślałam, że kręgosłup mi pęknie od wstrząsów. Wyobraziłam sobie jak oni biedni się głowią co to te nieszczęsne  pakule a razem z nimi kolega o którego chodziło no i nie mogłam ze śmiechu - jak ta mordka wyglądałam.

Moje odchudzanie wolno przebiega ale póki co skupiam się bardziej na tym by sobie ulżyć w cierpieniu. Do lekarza u nas czeka się tydzień czasu, więc nie wiem czy się warto zapisywać, bo może do tego czasu samo mi przejdzie.
Idę poleżeć - wbrew pozorom to niezłe ćwiczenie bo aż pot mnie zalewa jak próbuje się przewrócić na bok albo wstać. Nie martwcie się jednak jak tylko wyzdrowieje, to będę w oczach chudła bo wylaszczanie mimo wszystko rozpoczęte! Mam dużo energii, rozpiera mnie i nie mogę jej wykorzystać, więc jak tylko będę mogła to ruszę niczym husky wypuszczony z podwórka...
Papatki


edit: jako, że dalej nie wiadomo o co chodzi to wyjaśniam: kolega ma na nazwisko Pakuła, a dyspozytor napisał, że mają kupić winiety, a jeden ma kupić pakule (winiete)- temu koledze = Pakuła - pakule - w sensie, że temu chłopakowi :)

17 stycznia 2013 , Komentarze (4)

Parę słów Kochane, bo po wczorajszym dniu dziś miało być pięknie i w ogóle. Niestety rano chciałam trochę odśnieżyć i jak mnie nie zaczęły boleć plecy, przy samej pupie, to myślałam, że łopatę ugryzę. Wczołgałam się do domu i sadowie się na podłodze prawie cały dzień bo tylko tam mi jako tako w miarę wygodnie. Nie ma jednak za dobrze bo zagryzając zęby drwa musiałam nanosić i w ogóle swoje obowiązki jednak mam. Ledwo żyję, aż podbrzusze mnie całe boli a chodzę powykręcana jak Quasimodo,  na szczęście dzwonił A, że nie ma wyjazdu i wróci  na 21, choć normalnie miał wrócić w sobotę. Nie ma tego złego... pomoże mi! Kończę bo ciężko mi się pisze w tej pozycji w jakiej mogę w miarę wytrzymać. Jutro może będzie lepiej, trzymajcie kciuki. Plus taki, że z tego bólu wypocę trochę tłuszczu i jeść mi się nie chce! Mało tego dojście do lodówki nie jest takie proste
Papatki

16 stycznia 2013 , Komentarze (7)

Witam po długim czasie.
Mieliśmy trochę problemów, chorób ale nie będę zanudzać.
Mam silne postanowienie schudnięcia, zaczynam mieć obsesję na ten temat. Koniecznie muszę schudnąć  i nie ma opitolania się.
 Co dzień sprawozdanie, co zjadłam, z czym zjadłam, jak zjadłam, co wypiłam, na co choćby spojrzałam łakomym wzrokiem.
Nie ma taryfy ulgowej dla tłuszczu, słodkości i mojego lenistwa.
Nie ma że mi się nie chce, a jak mi się nie będzie chciało to 5minut refleksji, oglądania swojego tłuszczu w lustrze i mi się zachce.
O! Tak właśnie będzie! Tak już jest! Zaskoczyło w mojej głowie nareszcie porządnie.
 Będę piękna i ponętna.
 Będę marzeniem!
I to wszystko w tym roku Moje Drogie. Plan ambitny ale realny. Realnie mogę ważyć 1lipca 70kg. I wiecie co? Uda mi się bo chcę i mogę. Wkraczając w świat 30latków będę nową anamy
Ogłaszam wszem i wobec, że proces wylaszczania zaczął się od mojego umysłu a jak wiadomo to najważniejsze by przyznać się do problemu, zrozumieć, podjąć plan i zacząć działać a potem trwać w postanowieniu do osiągnięcia celu. Ja już jestem na etapie trwania w postanowieniu czego i Wam Kochane życzę z całego serca.

Ja swoją na kopach wydobędę spod fałd tłuszczu!

Papatki

28 grudnia 2012 , Komentarze (7)

Boję się wagi
Wejdę na nią w Nowy Rok
Święta minęły nam bardzo leniwie, sami w domu, dużo jedzenia, rozmów z A i w sumie lepiej być nie mogło. Odmawiałam, gdy ktoś nas zapraszał, my nikogo nie zapraszaliśmy tak jak zwykle, bo chcieliśmy nacieszyć się sobą, naszą rodziną. Dzieci zawalone zabawkami, układaliśmy razem klocki, bawiliśmy się z nimi itd
Smutek nastał po Świętach, bo zniknął nasz kot. Rudego mamy, naszego nie mamy.
Mały dziś rano przyszedł do mnie do łóżka i powiedział, że miał koszmar, bo śniło mu się, że duży czarny pies zjadł naszego kota.
 Boję się, że to może być prawda, bo dalsi sąsiedzi mają dwóch takich co rok temu nam psa prawie zagryzły.
Już trzeci dzień go nie ma.
Poczekam jeszcze, choć tracę nadzieję. Żal mi go bo jest z nami od małego i przywiązaliśmy się bardzo do niego.

Dziś byłam z Małą na szczepieniu, bardzo dzielna była, nawet nie pisnęła, w nagrodę wybrała sobie kolorowankę - moja Mała mówi uparcie odkąd mówić zaczęła, że będzie malarką
Uciekam do swoich zajęć, wieczorem wpadnę
Papatki

23 grudnia 2012 , Komentarze (2)

Witam

Czy Was też wkurzają sms z życzeniami - wierszykami?Bo mnie strasznie!
Właśnie znów dostałam wierszyk, czy ja nie zasługuję na coś własnego? Normalne "wesołych Świąt" ???
Irytuje mnie to strasznie bo ciągle te same wierszyki razy kilkanaście - dobra już nie marudzę, ale z szacunku dla Was choć mało błyskotliwie osobiście juro złożę Wam życzenia - w sensie, że od serca

Kot ma już swoje imię - rudzik, A jest nim zachwycony, dzieci imię nadały, ja kocham koty, a szczególnie rude, więc jego los jest już przesądzony, zostaje u nas. A ten co go wyrzucił, rózgę powinien dostać od Mikołaja!

Był wpis z godzinę temu ale przypadkiem się skasował
Teraz nie mam czasu więc tylko choinkę pokazuję.
Jutro wstawię w całości
Tak jak obiecałam

Tylko łańcuch nie jest naturalny, lampki i cukierki sople
Kiepskie zdjęcia bo telefonem i wygląda dość pusto, choć nie jest

Nastrój mam paskudny bo @ powinnam już mieć i mnie nosi
Kupiliśmy dzieciom prezenty, małemu hulajnogę a małej kucyki pony.
Wszystko przebrane strasznie ale wcześniej nie miałam wystarczająco pieniędzy, bo wyszykowaliśmy za oszczędności pokój dzieciom - kiedyś Wam pokażę, a z wypłaty A za listopad, wczoraj dostał tylko 1000zł!
Skromnie w tym roku z prezentami ale mają bardzo dużo zabawek i u teściów dostaną prezenty.
Każdy myśli, że jak A pracuje jako kierowca to nie wiadomo ile zarabia, a prawda taka, że na papierze kasa jest a rzeczywistość nie jest już taka kolorowa.
Dziś pooglądałam sobie tylko aparaty cyfrowe i lustrzanki, marzy mi się ale wiem, że muszę poczekać jeszcze trochę, bo był plan, że zamiast prezentów sobie jakiś fajny aparat kupimy, ale za ten 1000 to nawet na aparat nam nie starczy
Jutro pokażę Wam pierniczki (część na chojce - po kurpsiowsku)
Miały być tylko chojki ale się rozpisałam

Papatki

21 grudnia 2012 , Komentarze (10)

Otworzyłam dziś szopę do której nie chodzę zbyt często a w której stoi kosz na śmieci. W środku spotkałam ślicznego biało rudego kota, coś takiego:

 

Serce mi pękło, bo na dworze jest -18stopni, a on taki biedny i trzęsący się siedział tam przynajmniej dwa dni wyjadając resztki z puszek. Słyszałam wczoraj jego miauczenie ale myślałam, ze to nasz. Jak można wyrzucić na mrozy kota? Mam nadzieję, że może komuś się zgubił. ale jest duży więc wrócił by chyba do domu. Mam już kota, ale wzięłam go do domu, sam wszedł za mną, co jest raczej znakiem, że nie ma domu, bo gdyby miał to by raczej nie wszedł, na ile znam  zwyczaje kocie. Jest piękny i puszysty i choć dzieci chcą go zaadoptować i razem z nim oglądać bajkę, to nie wiem bo mój kot go nie akceptuje. Nie wiem co z nim zrobić. Póki co nakarmiłam i siedzi w domu, może popytam czy komuś zginął, a może sąsiad by chciał. No trudno mi podjąć decyzję. Taki niespodziewany prezent gwiazdkowy. Parę lat temu też przed Bożym Narodzeniem przybłąkał się rudy kotek, ale wtedy znalazłam mu z siostrą dom. Wściekła jestem na tego kto go pozbawił domu na zimę. Wygląda na to, ze siedział w domu, bo czuje się swobodnie. Smutno mi bo w tej chwili tyle zwierząt błąka się bez celu i ten kot mi to uświadomił. Podczas gdy ja przygotowywałam pyszne potrawy on biedny siedział i wylizywał resztki.
Nie mogę tego pojąć, że ktoś go wychował, a potem wyrzucił na mrozy
Oj, ciepłe kluchy ze mnie
żegnam się dziś smutniej niż zwykle

20 grudnia 2012 , Komentarze (4)

Witam
Od samego rana chodzę i się męczę. Samo nawiezienie drewna jest tak wkurzające, że cholera mnie bierze. 2 razy dziennie taczkami sobie podwożę bo bym chyba padła, ale potem wnieść trzeba. Nienawidzę tego!  Zakupy to jak wyprawa na marsa. Postanowiłam rowerem jechać. Śnieg mełł się pod kołami, że zjeżdżałam na środek drogi, czapa na uszach (-10 było) uniemożliwiała nasłuchiwanie czy auto nie najeżdża na anamy od tyłu, więc odwracać się trzeba było. Odwracanie powodowało ściąganie jeszcze bardziej na środek...
Żyję jednak, choć jak wróciłam to ledwo żywa, przyspieszony oddech, bicie serca i pot. Można śmiało stwierdzić, że anamy znów odbębniła ćwiczenia.
Dziś bigos wigilijny ugotowałam, będzie dochodził sobie do Wigilii, ale już jest pyszny i nie wiem czy się powstrzymam 
Zaczęłam zwykły bigos, jutro będzie ciąg dalszy ( zawsze tak się bawię z bigosem ale nawet A mówi, że lepszy niż jego mamy, a jak!)
Jeszcze nie mam wszystkich produktów by porobić to co zamierzam na święta, czekam z nadzieją, że A będzie już jutro wieczorem w domu a w sobotę na zakupy. Mieszkanie na wsi ma wiele plusów, ale ja to na zimę wolałabym  bloku mieszkać w mieście. Palić nie trzeba, sklepy pod nosem.W dodatku prezentów też jeszcze nie mam, a dzieci tyle.
Oj coś mi się narzekanie włączyło, więc spadam. My kobiety przed świętami niby wszystkie wariujemy i się drzemy ciągle na facetów, więc nie będę się i ja bronić jak przyjdzie pora

Papatki

18 grudnia 2012 , Komentarze (12)

Vitalii nie podoba się anamy
Na forum jest w awatarze anielica a ja swoją twarz mogę wstawiać tylko w swoim pamiętniku na to wychodzi, ok rozumiem, urodą nie grzeszę, ale żeby aż tak
Zasypało nas totalnie. Ze dwie godziny odśnieżałam aż każdy mięsień czuje
Dzięki takim koniecznym ćwiczeniom wyrobie w sobie nawyk wysiłku fizycznego
Mam jednak obawy, że sąsiad znów przyjedzie tym swoim traktorkiem i mi odgarnie moje odgarnięte ścieżki raz jeszcze i zrobi gorzej jak ja zrobiłam. Wczoraj był i też mi odgarnął ale napadało jeszcze więcej. Pamiętacie może co niektóre jak bardzo przeżyłam dwa lata temu takie odśnieżanie MOJEGO śniegu. Ja jestem do niego przywiązana, więc wara mu od MOJEGO śniegu! Tak wiem, chce być pomocny, to może mi zakupy przynieść ze sklepu, bo kapusty mi się nie chce nieść,a nawet rowerem nie przejadę
Ciągle pada, A dzwonił, że tiry pod górkę nie dają rady, może wróci bo tam gdzie jedzie jeszcze gorzej, korki, śnieg i lód. Mógłby wrócić, bym się nie martwiła.
Mimo wszystko kocham zimę bo jest tak pięknie i czysto.
Na Boże Narodzenie zawsze robimy paczki dla kilku osób kosztem prezentów dla siebie ale w tym roku sami dopiero będziemy mieli przed samymi świętami pieniądze, więc nie damy rady, trochę mi przykro a z drugiej strony jedna z rodzin dostała z szlachetnej paczki a drudzy dzwoniłam to ze szkoły dla dzieci jakieś paczki dostali.
Prawie ususzyłam już plastry pomarańczy na choinkę bo w tym roku będzie na ekologicznie. W piwnicy są tyci, tyci jabłuszka z sadu, mam słomiane ozdoby, muszę wstążkę kupić na kokardy, tylko nie mam pomysłu na łańcuch - podpowiecie coś?
Muszę nanosić drewna i wracam niedługo zajrzeć do Was
Papatki


17 grudnia 2012 , Komentarze (9)

Dobry wieczór
Weekend zarezerwowany dla męża, więc nie było mnie. Próbowałam nawet wejść i coś napisać, ale nie dało rady
Dzisiejsze ważenie pokazało 92,3! Wiem, że woda i takie tam, ale radość i tak jest i nikt mi jej nie odbierze :)
Nauczyłam się przez ten tydzień nie podjadać wieczorem po kolacji, a to już wielki krok naprzód.
 Wczoraj tylko mniej dietetycznie bo wizyta u teściowej była
Dziś zakupiliśmy piękny świerk na choinkę bo A wróci w sobotę to czasu nie będzie.
Z rana do nadleśnictwa zajechaliśmy i jak się rzuciłam buszować w te gromady świerku to taki facet się ze mnie śmiał 
A ja czasu nie miałam bo A do pracy się spieszył. Choinki dosłownie latały w powietrzu i mamy NASZĄ - tę, która czekała na szaloną anamy, która wygrzebała ją spod sterty.
 Zrozumiałam śmiech faceta jak poszłam płacić, bo lustro wisiało - cała byłam we śniegu. Czapka, kurtka ośnieżone, poliki purpurowe, pod czapką upocona głowa ( ciężkie były!) ale szczęśliwa.
Naszą damę ustroimy pewnie w niedzielę, bo ja pół dnia potrzebuje by było tak jak mam być. A mówi, że nie ubiera, bo ja i tak przewieszę. Siostra dziś dzwoniła i też mi przypomniała, że zawsze przewieszałam - oj, ja niedobra radość ze strojenia choinki ludziom odbierająca, naprawić się muszę
Kurcze, na swoją obronę mam tylko to, że ja mam wizję i chce ją realizować by było pięknie

 Mogę śmiało rzec, że ćwiczenia dziś zaliczone, tym bardziej, że dziecko na saniach ze szkoły przyciągnęłam (1,5km). Po fakcie A zadzwonił z pytaniem " kochanie, przetarłaś papierem ściernym płozy? Bo na pewno zardzewiały...
To ja się męczę , z jęzorem do pasa wróciłam, bo tak ciężko mi było ciągnąć a nikt mi nie powiedział, żeby płozy sprawdzić! W dodatku jak dwa bałwany bo śnieżyć zaczęło okrutnie. Plus jest taki, że padam na rzęsy już o tej porze i będę spała jak aniołek

Dziewczyny, ogłaszam z dumą, że proces wylaszczania rozpoczęty!
Kciuki trzymam za nas wszystkie
Papatki






14 grudnia 2012 , Komentarze (5)

Nosi mnie! Normalnie czuję się jak nawiedzona!
Chce mi się jeść, ale nie dlatego że jestem głodna, tylko chce mi się jeść dla samej czynności jedzenia.
Zrobiłam rumianek i siedzę i popijam i próbuje się czymś zająć.
Zwariuję normalnie!
 Miałam straszny koszmar, śniło mi się, że czekam na A i wszedł facet i powiedział " znalazłem go w rowie, nie żyje". Cały dzień chodzę przez to przybita a A tak daleko Nienawidzę tych realnych snów, że budzisz się i nie wiesz czy to prawda czy sen.
W dodatku przyszło do mnie moje dziecko z pytaniem " Mama, a jak ziemia pęknie na pół to będziemy mieli gdzie mieszkać?"
Zdębiałam!
 Skąd jej to w ogóle przyszło do głowy?
 Ona czasem coś tak klepnie, że się to kupy nie trzyma i straszy mamusie, bo czasem uda jej się powiedzieć coś o czym ja na przykład myślę. A tatusia też kiedyś  przestraszyła. Jechali gdzieś autem (nie miała jeszcze 4lat) i A jej nie zapiął w foteliku, bo kawałek miał dojechać. Ledwo ruszyli a Mała zaczęła "Zdrowaś Mario, łaski pełna..." A od razu zatrzymał auto i ją przypiął. Za każdym razem jak sobie wyobrażę jaką musiał mieć minę jak to usłyszał to umieram ze śmiechu

Uciekam już, bo muszę coś konkretnego porobić by nie myśleć o  jedzeniu.
Papatki


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.