Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Zdrowie najważniejsze :) Postraszona wynikami badań i zdjęciami z wakacji :D wziełam się za siebie. Podobno wszystko zmienia się po 50-tce...

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 174033
Komentarzy: 2775
Założony: 8 maja 2011
Ostatni wpis: 7 sierpnia 2015

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
PANDZIZAURA

kobieta, 55 lat, Tam

183 cm, 75.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Historia wagi

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

18 marca 2014 , Komentarze (3)

Szarości  -lubię .

Inspiracji szukam:

https://840805.siukjm.asia/

15 marca 2014 , Komentarze (10)

Wiele wody upłynęło... Trochę zmian...chociaż ciągle wariat ze mnie niepoprawny.

Po operacji odpuściłam i wiadomo.Tragedii nie było to tylko kilka kilo ale wkurzało i zaczęłam szukać pomysłu na siebie. Jak to często bywa, odpowiedzi przychodzą do nas w najodpowiedniejszym momencie z możliwych . Spotkałam właściwych ludzi we właściwym czasie, podyskutowałam ,poeksperymentowałam i jestem. Ja- nowa, pełna energii i chęci do życia. 

Po lewej wyniki z wakacji po prawej dzisiejsze :D.

Wreszcie jestem zadowolona. Waga niby ta sama tylko 1,2 kg mniej, BMI podobne .ale...

                                                  było                                     jest

FAT % (Tłuszcz)                   32%   (24,3kg)                21,9%(16,3 kg)     norma 23-33,9%                   

MUSCLE (MIĘŚNIE)             48,2 kg                             55,4 kg   więcej mięśni więcej spalam BMR

METABOLIC AGE

WIEK METABOLICZNY        42 lata                             30 lat !!!      cudownie się czuję

To ja z zawodów NW w Szczecinie.(trochę się pochwalę- wygrałam:D )

   

10 sierpnia 2013 , Komentarze (20)

Zaowocował nieoczekiwanym( bo nie chcianym) aczkolwiek przewidywalnym przyrostem wagi.
Odpoczywałam, opaliłam się ,spacerowałam, szydełkowałam(dwie nowe sukienki) i spełniałam się w kuchni.
Dużo czasu ,dużo pomysłów, przepisów do wypróbowania.
W poniedziałek -kuchnia tajska-proszę bardzo, wtorek włoska, środa- arabska .... i tak dalej ...do tego ciasta,desery,lodziki...

A te +6 kg to nie żart -miesiąc obżarstwa i bezruchu i efekt piorunujący.

Przeliczyłam oczywiście na cyferki
6kg=6*(1kg to 7000kcal)=42000 kcal tyle było w nadmiarze przez miesiąc.Codziennie zjadałam o ok 1350kcal za dużo


STOP!!!

Wczoraj upłynął  równo miesiąc od operacji.
Rano aerobik(bez podskoków)... wytrzymałam tylko 45minut
-ja Terminator a nóżki jak galareta.

W czasie dnia odtruwanie sokowo-jogurtowe
(zawsze działa, przynajmniej na mnie).

Wieczorem 70 minut szybkiego marszu.
W bilansie spaliłam 777kcal zjadłam ok 400. Dzisiaj czuję się lekka(jelita zareagowały bezbłędnie) i gotowa do pozbycia się nadbagażu.

Jeśli tylko zdrowie pozwoli rozprawie się z tym tłuszczykiem w 3 tygodnie, taki mam plan

Sie zobaczy...

15 lipca 2013 , Komentarze (7)

Bo jeszcze za słaba jestem.
Wyszłam ze szpitala, zabieg się udał, wyniki za 3 tygodnie.
Jestem na diecie kleikowej .
Ćwiczę w łóżku,ćwiczenia izometryczne i rozciąganie.Jak mi zdejmą szwy zacznę delikatnie z jogą.

Drugi radosny nius:
Małża wysłali na kursy z tej duńskiej firmy do której chciał się dostać.
Jestem pełna optymizmu, że wreszcie ruszymy z miejsca.

I tyle na razie bo lapek padł , a tego sprzęciku nie da się zatargać do łóżka. Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za wsparcie .

14 czerwca 2013 , Komentarze (5)

Byłam w Zus-ie ,niewiele zdziałałam, niestety. Napisałam o układ ratalny, mam nadzieję,że zaproponowana przeze mnie wysokość raty ich usatysfakcjonuje.

Załatwiłam też przyspieszone szczepienie przeciw żółtaczce tyle że nie za darmo( 225 zł) . Mam już wyznaczony termin zabiegu 8.07 o 7.30

Nawet już trochę okrzepłam z tą myślą i chciała bym mieć wszystko za sobą. Porozmawiałam z koleżankami po takich zabiegach i jestem spokojniejsza .

W poniedziałek jadę z wycieczką do Londynu.To podróż mojego życia (najdalej byłam w Berlinie). Miałam kupić sobie coś na grzbiet ale za dużo poszło ostatnio na lekarzy. Nic to goła nie pojadę ale wiadomo kasy brak to i w Londynie nie poszaleję. Muszę jeszcze podopinać sprawy zawodowe, oceny, zaświadczenia, zestawienia, żeby jechać ze spokojną głową.


A to "coś pozytywnego" to wieści od mojego lekarza, po konsultacjach okazało się, że nie muszą mnie rozcinać, na 90% uda się laparoskopowo przez pępek.
Może to wydawać się komuś śmieszne ale najbardziej wkurzałam się,że będę długo dochodzić do siebie(gojenie ran i takie tam). A tak  mam wycięte tylko kilka dni i szybciej wrócę do formy.




12 czerwca 2013 , Komentarze (7)

Pan Bóg wie co robi.
Dwie nowiny jednego dnia i obie średnio fajne .

1.Byłam u gina. Idę do szpitala, czas się pozbyć trola ,póki mały może się uda laparoskopowo.Dobre wieści (tak powiedział doktor, bo dla mnie to i tak szok),że to operacja oszczędzająca i wszystkiego nie wytną
                              (K...a !!! jak się cieszę!!!)

2. Zus odpowiedział odmownie i jak byliśmy w czarnej dupie , tak nam jeszcze przypierniczą. W piątek jadę dowiedzieć się co mogę zrobić. Zająć już nie ma czego, a z mojej pensji utrzymują się 4 osoby to co jeszcze mogą??? Może nerkę oddam w czasie zabiegu poproszę o ekstra cięcie 
                                (Ja cież pier...ę.
)

Pan Bóg wie co robi.Jakbym dostała te wieści dzień po dniu miała bym skopane dwa dni a tak, ryczałam tylko jeden.To wszystko i tak nic. Jestem zdrowa (no prawie), ale na pewno silna i waleczna .

Póki co dziękuję Bogu za to co mam .Co nas nie zabije...

10 czerwca 2013 , Komentarze (8)

...do założonego sukcesu mały kroczek.
 Miniony miesiąc praktycznie straciłam .
Nie zauważyłam  jak piękny jest maj...
Jacka nie ma,a świat dalej się toczy...złość,zdziwienie miesza się z bólem.
Wracam, nadrabiam zaległości w Waszych pamiętnikach

13 maja 2013 , Komentarze (5)

Dziękuję wszystkim za słowa otuchy. Nadal nie mogę pojąć...
 że Jacka już nie ma.....
Jest mi niesamowicie smutno i pusto.
Diety pilnuję. Brakuje chęci do ćwiczeń ale coś tam robię...
Czas leczy rany...Mówię moim bliskim, jak bardzo ich kocham...
bo gdyby nie wiedzieli... gdyby nie czuli... nie mogła bym sobie tego darować...
Zachwycam się wiosną ,ptaszkami , szukam radości , odrobiny szczęścia w codzienności
...żeby tak nie bolało...

8 maja 2013 , Komentarze (14)

Wściekałam się, że tak z zaskoczenia przyjechali.....
A wczoraj szwagier zmarł.Miał 43 lata...
Był otyły i bardzo chory...
Odtwarzam w myślach to ostatnie spotkanie...

5 maja 2013 , Komentarze (8)

Pilnowałam się z żarełkiem jak mogłam ,przynajmniej do dzisiejszego grila u rodziców .
Popłynęłam na całego i jeszcze w drodze powrotnej zachciało mi się lodów( zjadłam 2 gałki w cukierni, 1 w czekoladzie na patyku i jeszcze poprawiłam w domu porcją czekoladowych).
jutro ważenie i pomiary ???????
Wracam do pracy i cieszę się bo od razu wpadamy w wir, we wtorek bilans.Jak znam siebie, łatwiej mi będzie w amoku i szaleństwie zapanować nad zachciewajkami mam nadzieję szybko pozbyć się nadwyżki kalorycznej.

Tunika zakupiona w lumpku wygląda tak;


Sweterek, spodnie i torebka zakupione też w onym sklepie.
Tak mi dzisiaj
było pastelowo

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.