Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Kocham taniec :) Zajęcie to jest jedną z moich motywacji do odchudzania - wiadomo, że na scenie przyjemniej oglądać smukłe tancerki niż te z klockowatymi nogami, które przy każdym skoku dudnią o podłogę... Zeszłej jesieni schudłam już prawie 8 kilo, a teraz wracam aby dokończyć bieg.

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 5717
Komentarzy: 6
Założony: 9 sierpnia 2011
Ostatni wpis: 5 czerwca 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
prawie.blondynka

kobieta, 34 lat, Kraków

166 cm, 69.20 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 sierpnia 2011 , Skomentuj

Ważyłam się dziś i wczoraj na wadze łazienkowej koleżanki. Jej waga jest nieco zepsuta. Jeszcze parę miesięcy temu, gdy chciałam się na niej zważyć, to przy drugiej próbie pokazało wynik różny o 2 kg od pierwszego pomiaru, robionego zaledwie parę sekund wcześniej.

Ale gdy wczoraj rano stanęłam na wagę, wyświetliło mi za pierwszym razem 70,3 kg, potem 70,1 kg a za trzecim razem znów 70,3 kg. Hmmm..... Może rzeczywiście trochę schudłam?

Zwłaszcza, że dziś rano waga pokazała za pierwszym pomiarem 69,9 kg, a za drugim 69,6!
Ale z zaznaczaniem na pasku wagi wstrzymam się do powrotu do domu. Lepiej się ważyć wciąż na tym samym sprzęcie.

Mój system jedzenia troszkę się rozregulował ze względu na mini-tournee jakie miałam w ostatnich czterech dniach. Jeździłam jako tłumaczka ze znanym muzykiem pop lat 70', który grał koncerty w wielkopolskich więzieniach i opowiadał swoją historię. Człowiek był alkoholikiem i dlatego z samego szczytu kariery stoczył się na samo dno. Po nieudanej próbie samobójstwa wylądował ze zmiażdżonym kręgosłupem w szpitalu, gdzie powiedzieli mu, że będzie kaleką do końca życia. Wtedy zaczął szukać Boga. Oddał swe życie Jezusowi i w momencie podjęcia decyzji o poddaniu się Jezusowi, On odebrał mu problem z piciem. Nie pije do teraz. Podczas innej modlitwy z pewną kobietą z kościoła, Bóg cudownie uleczył jego kręgosłup. Dziś ten muzyk jeździ po całym świecie i opowiada o tym, co Jezus uczynił dla niego i co może uczynić dla każdego z nas.

Dał mi dziś na pożegnanie swoje 3 płyty z piosenkami dedykowanymi Bogu oraz świadectwem jego życia na DVD. Wspaniała pamiątka. :)

A co do jedzenia, to np. wczoraj zjadłam śniadanie o 7:00, potem obiad o 13:30 w barze mlecznym a potem, po dwóch koncertach na samej wodzie mineralnej, kolację o 23:00...

20 sierpnia 2011 , Skomentuj

Och, cóż to był za tydzień...

Dwie jazdy konne w zastępie. Pierwszą uważam za udaną. Drugą - troszkę mniej. Konie nie chcą mnie słuchać i muszę je poganiać bacikiem. Ale jakoś sobie daję radę...

Jeśli o wagę chodzi, w trakcie tygodnia znów wróciłam do pełnych 71 kg. Myślę, że wpływ na to miał tort jedzony przez dwa dni z okazji urodzin mojego brata. Na szczęście dziś waga znów pokazała wynik sprzed tygodnia - 70,4 kg.

Dziś to nie był dobry dzień dla diety. Stanowczo za dużo słodkiego, do tego batonik czekoladowy wczoraj przed spaniem... Chyba jestem szczęśliwa, że wyjechałam do Poznania i nie będę przez tydzień na wadze stawać Ale przecież nie będę traciła też głowy i nie mam zamiaru oddać się rozpuście tylko dlatego, że nie będę widziała co rano i co wieczór trzech czerwonych elektronicznych cyferek, które traktuję jak wyrok.

Pisząc te słowa jem właśnie deserek ryżowy o smaku czekoladowym. Mama mi kupiła

A teraz troszkę stresujące dni - wreszcie kończę pisać pracę licencjacką. Zostało tylko zakończenie - jakieś dwie strony. Spotkanie z panią promotor, załatwianie biurokracji i oczekiwanie do 16. września. Obrona - brrrrr....

13 sierpnia 2011 , Skomentuj

Hurrrraaaa!!!

W końcu waga wskazuje trochę mniej - 70,4 kg!
Już wczoraj wieczorem się mocno zdziwiłam, ponieważ wczoraj rano waga ze 70,8kg (pomiar czwartkowy) wróciła mi do 71kg, a tymczasem wieczorem było 70,8kg! Waga niższa wieczorem niż rano? To ci dopiero...
A rankiem - och, jak miło. Już się bałam, że jakimś dziwnym trafem przytyję w nocy, czy coś ;)
0,6 kg w ciągu doby to naprawdę coś :)

A dziwne też, dziwne, a nawet podejrzane...
Wczoraj co prawda byłam na 2-godzinnej wycieczce rowerowej, ale piekłam też z mamą sernik i zjadłam 2 kawałki... To takie niskocukrowe ciasto, mało słodkie, no ale zawsze to ciasto. A śniadanie było niskobiałkowe...
Może powinnam żywić się samym ciastem, to wtedy by mi 2 kg dziennie schodziło?

OK. Dziś moja pierwsza w życiu jazda w zastępie. Nie mogę się doczekać. Ciekawe, jakiego konia będę miała.

10 sierpnia 2011 , Skomentuj

Dziś po rannym ważeniu siadłam sobie na łóżko i pomyślałam: a może rzucę to wszystko?
Obliczyłam sobie właśnie, że wczoraj zjadłam 1200 kcal, do tego 2 godziny na rowerze i pół godziny intensywnych ćwiczeń na koniu.

I NIC!!! Jem podobnie od miesiąca, gdy byłam 3 tygodnie u babci to jeździłam na rowerze (a były to tereny pagórkowate, pod Bieszczadami) i wcale nie jadłam więcej. I NIC!!! Ile potrzebuje zjeść dziennie, a raczej nie zjeść młoda, dość aktywna ruchowo kobieta o wadze 71 kg żeby schudnąć? 500? Może 400 kcal?

Dziś na śniadanie zjadłam:
pół opakowania twarożku 0,0% - 125 kcal
2 łyżki jogurtu greckiego - 69 kcal
kawa inka z jednej łyżeczki - 8 kcal
mleko 0,5% do kawy - 15 kcal
Razem: 217 kcal, w tym jakieś 30 g białka

Może jak przebiegnę miasto dwa razy dookoła to nie przytyję...

9 sierpnia 2011 , Skomentuj

Dziś moja druga jazda po kilkuletniej przerwie. Poprosiłam o lekcję na lonży, aby ćwiczyć jazdę bez strzemion. Ledwo co wykurowałam uda (a właściwie, mięsień krawiecki) po ostatniej, czwartkowej jeździe, ale nie mogłam dłużej zwlekać.
Dostałam superowego konia - klaczkę, która reagowała na moje pomoce (co się rzadko zdarza ). Pierwszy raz w życiu przeszłam ze stania do kłusa! No dobrze, były może ze dwa kroki stępa, ale w sumie to był taki stępo-kłus, wtajemniczeni wiedzą, o co chodzi. A potem normalnie kłus! Hehe, sukces!

Sprawdzałam, ile kalorii się spala podczas jazdy konnej. Jedna strona mówi, że w pół godziny 375, a druga, że 153. Cóż... Taka jazda, jaką ja miałam, to co najmniej 200 spaliłam, bo kłus anglezowany bez strzemion i półsiad bez strzemion to wcale nie jest łatwe, gdy mięśnie ud nie działają jak trzeba.

Dodam jeszcze, że gdy jestem u rodziców, tak jak w obecnym czasie, to nie mogę ściśle przestrzegać 2. punktu diety leptynowej. Mianowicie, obiad mamy o 17:00 To jak dla mnie za późno na drugi posiłek a za wcześnie na ostatni. Robię więc tak, że koło 19:00 czy 19:30 zjadam jakieś jabłko czy inny owoc (ech, te dodatkowe cukry). I tak potem do śniadania mija około 12 godzin.

Oprócz tego, trudno mi przestrzegać ostatniego punktu, czyli ograniczenia węglowodanów. Po południowej przejażdżce rowerem (zaprawa przed końmi) wpadłam zmachana do kuchni i żądna energii po 5 godzinach niejedzenia spałaszowałam bułkę z masłem i z dżemem truskawkowym. A potem na obiado-kolację to, co mama ugotowała, czyli ryż z warzywami (praktycznie zero białka ) i na deser budyń czekoladowy. Ech...
Ale tak w ogóle to moja mama jest świetną kucharką i bardzo ją kocham

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.